25 lutego 2015

Kiedy nie mogę zasnąć

Wstawiam tą miniaturkę zanim się rozmyślę.
To nie tak, że mi się nie podoba... Napisałam ją w kilka godzin i skończyłam teraz. Jest już późno, ale co tam. Wstawię i idę spać~
Ogólnie to jest to coś nowego, napisanego pod wpływem chwili. Chyba czułam taką potrzebę, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba Drarrynisse~ 
W ostatnim one shocie pisałam/uprzedziłam/dałam wskazówkę (?), że chcę napisać coś innego i oto jest~ 
ENJOY i dziękuuuuję za Wasze cudowne komentarze *virtual huuuuug* \Kummie 


EDIT:
Mała zmiana tytułu~!
 ***

Tytuł: Kiedy nie mogę zasnąć
Pairing: niespodzianka
Rodzaj: one-shot, miniaturka
Gatunek: angst, Shōnen-ai, z lekka fluff
Ostrzeżenia: coś nowego, pisanego pod 
wpływem emocji i obrazków z Tumblr'a


  Lubię patrzeć na Ciebie kiedy śpisz.   Wyglądasz wtedy bardzo spokojnie, jakbyś niczym się nie przejmował. Chociaż zawsze sprawiasz takie wrażenie. Naprawdę jesteś taki beztroski? Kiedy śpisz, jesteś bardzo uroczy i nie masz tego swojego typowego uśmieszku, który nie raz potrafi mnie nieźle zirytować.
 Często nie śpię. Boję się ciemności i zawsze muszę mieć koło siebie lampkę, ale to już wiecie. W takie wieczory lubię sobie myśleć o wszystkim i o niczym. Nie do końca wiem dlaczego, ale zazwyczaj myślę o Tobie. Lubię wyobrażać sobie ten Twój szeroki uśmiech i to, jak przeczesujesz swoje ciemne włosy tymi chudymi dłońmi. Ostatnio widziałem na nich blizny. Czy to ja Ci je zrobiłem? Pewnie tak; szkoda, że mi o tym nie powiedziałeś. Często mi o tym nie mówisz, a ja, jak ten idiota, dowiaduję się o tym ostatni. Jestem wtedy bardzo na Ciebie zły, ale... później widzę Twój przepraszający uśmiech. Wtedy mięknę i jestem w stanie przebaczyć Ci wszystko.
Wiem, że robisz to dla mnie, ale ciężko mi na to patrzeć. Krzywdzę Ciebie i tych dwóch idiotów, ale Wam to nie przeszkadza. Zresztą i tak byście mnie nie posłuchali, prawda? Czujecie się za bardzo zobowiązani. Dziękuję Wam za to z całego serca, ale boję się o Was. O Ciebie... O Ciebie boję się najbardziej. Starasz się mnie bronić, chociaż to ja powinienem bronić Ciebie. Przede mną. Jestem potworem. Jestem jak zakażona dusza, która tylko czeka na odpowiedni moment, aby wydostać się z ciała i skrzywdzić tych, na których mi najbardziej zależy.
Siadam cicho na łóżku i patrzę na bordowe zasłony, które szczelnie okrywają okno. To ty na to wpadłeś. Znowu chciałeś mnie przed czymś ochronić. Ale tutaj miałeś rację. To pomaga. Czuję się bezpieczniej. Dziękuję.
Patrzę na tych dwóch wypierdków. Znów nie zasłonili kotar. Później narzekają na to, że moja lampka świeci im po twarzach. Przewracam oczami i sięgam po różdżkę. Jednym machnięciem sprawiam, że obie kotary zasuwają się do końca, zakrywając ich przykryte ciała. Odkładam różdżkę i kątem oka patrzę na Ciebie, jak obracasz się tyłem do mnie. Widzę kawałek Twojego nagiego kawałka ciała, tuż nad gumką od dresowych spodni. Znowu jesteś odkryty. Masz taki dziwny nawyk odkrywania się w nocy, chociaż wiem, że zawsze narzekasz na to, że Ci za gorąco. Zresztą tak jak mi, chociaż wiem, że Ty kłamiesz. 
Skąd to wiem? Bo zabierasz moje swetry i nosisz je z niezrozumiałą dla mnie dumą, chociaż nic dumnego w nich nie ma. Nie są ani markowe, ani jakoś specjalnie szykowne. Ot, zwykłe wełniane swetry, często już zmechacone i znoszone. Kiedyś Cię o to zapytałem. Odpowiedziałeś wtedy, że lubisz czuć mój zapach. Śmiałem się wtedy z Twojej głupoty, chociaż zrobiło mi się cieplej. Tam w środku.
Poprawiam poduszkę i opieram się o nią. Strasznie tutaj cicho. Całkiem przyjemna odmiana od Waszych ciągłych wrzasków. 
To nie tak, że ich nie lubię, po prostu... lubię ciszę. Cisza jest uspokajająca i dzięki niej mam czas na przemyślenia.
Jestem ciekawy czy też uważasz, że się różnimy. Ja jestem ciemny - ten zły, a ty jasny i czysty, chociaż pewnie tak nie myślisz. Zawsze starasz się utwierdzić mnie w przekonaniu, że jestem dobry. Dziękuję, że tak mówisz, ale ja wiem swoje.
Drapię się po przedramieniu, na którym widnieje bandaż. Od ostatniej wyprawy. To nic, lubię kiedy boli. Wtedy wiem, że jeszcze jestem człowiekiem. Wy ucierpieliście bardziej. Jestem potworem, prawda? Mam w sobie tylko kawałek z człowieka. To Wy przytrzymujecie mnie w tym utwierdzeniu. To Ty wciąż powtarzasz, że jestem wspaniałym człowiekiem. Jestem? 
Nie, chyba niezupełnie. Gdybym był wspaniały, nigdy nie pozwoliłbym Was zranić. Jestem potworem. Ale to nic, dopóki jesteś przy mnie, wszystko będzie dobrze. Przynajmniej tak właśnie mówiłeś, a ja Ci uwierzyłem. Wierzę dalej, więc proszę: nie zostawiaj mnie, dobrze? 
Nie wiemy co przyniesie przyszłość, ale mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Za rok skończymy szkołę. Będziemy wolni, a cały świat stanie dla nas otworem. Już stoi, wystarczy, że będziemy chcieli spróbować. Razem. Możemy nawet z tymi idiotami. Pewnie sami będą chcieli się przyłączyć, prawda? Przecież nie przepuszczą takiej okazji. Jesteś taki sam. Wszędzie Cię pełno, z tą Twoją cholerną energią i nonszalancją. Masz szczęście, że nie jesteś taki przy mnie. Kopnąłbym Cię wtedy. Mocno. 
Uśmiecham się głupio, wyobrażając sobie Twoją zbolałą minę zbitego psa. Lata praktyk, prawda? 
Odsuwam powoli ciepłą kołdrę i stawiam cicho stopy na chłodnym drewnie. Ciepłe kapcie są po drugiej stronie, ale nie muszę ich zakładać. W końcu idę tylko pięć kroków do łóżka obok. Stawiam cicho kroki, nie chcąc zbudzić żadego z Was. Wiem, że bardzo Was to irytuje. Nie dziwię się.
Cholera, walnąłem w coś leżącego na ziemi. Pewnie to buty do Quidditcha. Ten nierozgarnięty facet znowu ich nie sprzątnął. 
Starając się nie przeklinać, schyliłem się aby pomasować biedną stopę. Kątem oka, w blasku lapki, zobaczyłem coś koło Twojego łóżka. To było nasze zdjęcie. Robione w te wakacje. Pamiętam, że było wtedy gorąco i chodziliśmy boso po łące. Usiedliśmy na drzewie, jedzące te pyszne, czerwone jabłka. Któryś z tych głupków zrobił nam zdjęcie, jak w żartach karmiliśmy siebie nawzajem. 
Wstałem i odsunąłem jasną pościel, przykrywając dokładniej Twoje śliczne ciało. Po cichu wszedłem na miejsce obok Ciebie, czując, że zaczynasz się poruszać. Poczekałem chwilę i ponowiłem swoją próbę. Przytuliłem się do Twoich pleców, czując zapach Twojego płynu do kąpieli, który pomagałem Ci wybrać tydzień temu. Pachniał Tobą i Twoim charakterem. Idealny zapach, który mógłbym czuć przez całe życie. 
Do moich uszu doleciał dziwny dźwięk. Chrapnąłeś. 
Uśmiechnąłem się głupio, a z moich ust wydobyło się parsknięcie. Na pewno byś mi nie uwierzył.
Najwyraźniej zaśmiałem się za głośno, ponieważ po chwili zacząłeś obracać się w moją stronę. Byłeś totalnie zaspany i nieogarnięty. Uroczy. Spod przymrużonych powiek spojrzałeś na mnie swoimi szarymi oczami. Były tak szare, jak kolor ścian w moim pokoju, w domu. Podobał mi się ten kolor, bardzo mi się podobał.
- Mmm... - mruknąłeś cicho, wciąż nierozbudzony. - Dlaczego nie śpisz, Luniaczku?  
- Nie mogłem zasnąć, ale teraz już jest dobrze. Śpij, Syri - odpowiedziałem w zamian, a ty uśmiechnąłeś się do mnie sennie i podniosłeś się, żeby pocałować mnie w usta.
- Kocham cię. Dobranoc - dodałeś. 
- Ja ciebie też, kolorowych.
To była prawda. Prawdą też było, że przy nim wszystko będzie dobrze.






  ***

24 lutego 2015

ROZDZIAŁ XXXI

Cześć Drarrynisse~ 
...
TAK MI WSTYDDD~ 
Nie zdążyłam z rozdziałem na czas... Obiecałam i jeszcze bezczelnie nie dodałam w terminie...
PRZEPRASZAM
 
(A tak ogólnie to jest mi jeszcze bardziej źle, bo ktoś porwał mi czytelników! Ahh... No cóż, ważne, że jeszcze ktoś tutaj jest~!)

Dzisiaj mam przyjemność powitać powitać: Yuki, Juszaawi, Daga^.^', Annabeth Magritte i Shizuo Heiwajima! Witajcie w Naszej rodzinie! Szukajcie wolnych kajut i zapraszam do zwiedzania statku miłoooości~


Aleksandra Wolska - Pacz ją, zdążyła! Miło widzieć, że o mnie pamiętacie♥ Fanka draconowych tostów ;D Drarry forever, Francuzi to zło ( <- typowe XD) Alec jest za młody na miłości, a Tobie dziękuję z to, że komentujesz <3 + dziękuję ślicznie za wenę! ♥
Yuki - Heeey~ ♥ witaj jeszcze raz! Po raz kolejny powiem Ci, że nie bój się pisać krótkich komentarzy, bo dla mnie KAŻDA Wasza wypowiedź jest na wagę złota ;; Dziękuję za to, że tu zaglądasz i, że podobają Ci się moje wypociny ;D 
Mirah♥Boże, weź przestań z tym 'Bogiem' ;;; Schlebiasz mi tym, ale plz >.< Zapisy do fanklubów są gdzieś... no właśnie nie mam pojęcia gdzie XD Pytaj dziewczyn; to one wiedzą tutaj wszystko ;D *Przeprasza za moment Throna* Huhuu~ ale ostre słowa na Nathaniela! Powiem mu, że ma się Ciebie bać, czy coś ;D A co do Danfe... nie powiem Ci przecież! + A ja dziękuję Ci za pisanie takich ślicznych komentarzy! ♥ (Dziękuję za wenę, czas i czekoladę~!) *virtual kiss*
Szczelecka - Smarowanie tosta akurat mi wyszło B) XD Ale, że czekaj: podobają Ci się Francuzi? :O WOHO~ (wygląd czy charakter, huh?) Proszzzz, nie porównujmy początku z teraźniejszymi rozdziałami, bo to zupełnie coś innego XD Zawsze mam brecht, kiedy powrócę, do któregoś z tych rozdziałów. Omg, nie. (Najgorsze jest to, że nie mam kiedy zrobić korekty. Dobra. Mam lenia. ._.) Dziękuję Ci pięknie za takie komplementy ♥ *virtual huggggg*
Julka - Wolę koty. Nie, nie mam kota </3 Fuu, kanoniczne pairingi? EW. Jedyny kanon, którego zniosę to chyba tylko Romione, do którego i tak musiałam dojrzeć B| Wiesz... ja też nic nie mam do Aleca i Nevilla... *hehehehe* 10 marca? I miniaturka dla Ciebie? Hm... w sumie to mam w głowie pewnego one shota, ale nie wiem czy będzie Ci pasować z gatunkami, więc.. jakieś specjalne życzenie? Dziękuję za wenę~~! (ale nie lubię Walentynek. Ble. Wiesz.. miłości nie ma, więc i po co się przejmować, nie? XD) ♥
Riddle<3 - Jak do Ciebie dotrę to będzie ślub :D Po co Ci 'buty, kiecka, welon' itp? I tak we wszystkim wyglądasz ślicznie ♥ Harry i Draco jakoś świadkowie? DOBRE! Czego nie lubię w tamtym rozdziale? Tego, że się z nim cholernie męczyłam >.< Wiesz, choroba nie dodaje weny ._.
Szczerze? Też pomyślałam o tym co Ty, kiedy pisałam o Pansy biegnącej do Miony XD Ale nie, plz~ Blaise ma się dobrze i on jest wolnym singlem (jak na razie B)) Rozwaliłaś mnie tym Azjatą i pieprzeniem XD Ale to, że nie będziesz zazdrosna czy coś? Dziękuję skarbie za komentarz~ ♥
 Karola - OEZU! Tylko nie atak cukrzycy! Nawet się nie waż! Widzę, że ktoś się tu przygotowuje psychicznie do akcji, hm? :D + Alec jest takim małym, słodkim ciasteczkiem/dodatkiem do całości ♥ Awww.. rozczuliłaś mnie tym tekstem, że 'Theo jest tego wart', nosz tylko Cię tulić! ♥ Dziękuję Ci pięknie za wenę i w ogóle za Twoje komentarze~! ♥
 Lachtára "Elizabeth" - Zboczeńcu! Ogarnij swoje perswazyjne myśli! Lepiej poczekać i później mieć podjarkę kilka godzin, niż mieć dzikie seksy co każdy rozdział! (prawda? ._.) Więcej Throna i Permione? Hm,hm zobaczymy~! Ale powiem Ci, że miło mi się o nich pisze ;3 Zwłaszcza Throna ;D (Wiesz, nigdy nie pisała yuri. Ha, mój pierwszy raz B) ) Serio Rebel z Ciebie XD Dziękuję za komentarz i za to, że jesteś~~♥
Weronika :* - Widzę, że nie tylko ja widzę podobieństwo do Harrego :D No, ale proszz, jak można sobie ciastek odmówić, nie? A co! Niech Potty trochę też będzie zazdrosny itp. w końcu jak chce śliczną przyszłość z Draco, to niech sobie na nią zapracuje! A o Aleca się nie martw! Pewne jest to, że go nie uśmiercę XD Dziękuję Ci ♥
Juszaawi - Ty leniu, ty! Haha, żartuję :D Witaj wśród Nas i mam nadzieję, że nie będziesz już o mnie zapominać </3 *serio, zabolało* Więcej Drarry moments? Pewka, da się załatwić :D Alec jest moim małym słoneczkiem, więc na pewno nic poważnego mu się nie stanie ♥ A co do nieodpowiedzialnego Pottera to wiesz... to jest Potter, który chciałby wszystkich uszczęśliwić, nawet jeśli miałby kogoś przypadkowo zabić XD Dziękuję za komentarz i jeszcze raz witaj! ♥
 Gabryśka ^^ - Haha, dziękuję, chociaż sama wiem to bardzo dobrze :D Ale i tak dziękuję za przyznanie tego! Spokojnie, Francuzi chyba wszystkich tutaj denerwują; mnie też XD  Ogromnie się cieszę, że podobał Ci się rozdział i, że mi tak schlebiasz <3 Serio, to dużo dla mnie znaczy! No i dziękuję za tyle weny! Na pewno się przyda ;D Dzięki ślicznie ♥
#Drarry N - Strasznie się przy tamtym rozdziale męczyłam, a choroba mi nie pomagała, to chyba dlatego >.< No, ale cicho! Tobie się podobało, a to już coś ♥ Omg, dziękuję Ci za takie komentarze, serio :D Tak, Alec będzie zdrowy! + Ja też nie lubię tych Francuzów... hm... znaczy, powiedzmy :D Dziękuję za wenę i za Twoje śliczne komentarze! ♥
Daga ^.^' - Nosz cudownie! Tylu osobom podobał się ten rozdział♥ Awww. dziękuję, no~! <3 Yaaaaaaaaaaah, przestań mi tak słodzić, bo będę miała w końcu taką cukrzycę, że szok ;;; To naprawdę podnosi na duchu, za co jeszcze raz dziękuję♥
CyziowateCiastko  - Ok, ok wybaczam Ci, bo i tak w końcu skomentowałaś i tak :D Nie no, Tobie mam nie wybaczyć? No weź. Mina zboka? Rany, chyba trza Ci zabrać te żelki ;;; Truuudne sprawy Ci się marzą, huh? Dobra, nie musisz mi płacić za tego lekarza, bo jeszcze żyję XD Ah, ah. Neville i Alec, huuhuuuuu~ sprawdź jeszcze raz czy to nie Twój kot, serio.  Rany boskie... jeszcze czworokąt? BOSH, niemogęnoxd Dzięki Ciacho za to wszystko XD Moje życie bez Ciebie byłoby nudne♥
Elizabeth Carter  - Ja wcale nie jestem okrutna! Po prostu stwierdzam, że Alec jest jeszcze za młody i za bardzo niewinny na takie sprawy! Keep calm, ja nie jestem zła! Hahahaha, czemu ty nie lubisz Francuzów? XD Śmiechłam przy tym, wybacz ;D Bożeeeee~ Ja Ciebie też kocham, dziewczyno ♥ Może ty też pojedziesz ze mną do Vegas, hm? ♥
Nemhain Riddle - RANYYY, mieć tyle miłości na jednym blogu♥ Też Cię, cholera jasna, kocham! Ciebie również biorę do Vegas! Imię Aleca jest 'dziwne', więc piszmy jak jest najłatwiej ;D  Przerażasz mnie z tym ukrywaniem tajemnic w Alecu, serio xd  Yayayaaa~ dziękuję za całą wenę i te cudowne komplementy od Ciebie♥ 'Twoja Nemi' Ahh.... moje feelsy ;;;
Kao Y - Zwięźle? Ok: kocham Cię♥ Ale, że czekaj: gdzie Cię na jakieś zadupie wywiozło? Nie uciekaj ode mnie! I tak Cię znajdę! Dziękuję za wenę no i... *virtual hug&kiss* ♥
Annabeth Magritte - Teraz się zastanawiam jakim cudem ja cię wcześniej nie przywitałam... Przepraszam za to </3 Rany... Kocham Cię za ten komentarz i za to wszystko co napisałaś♥ 'Nathan i Xavier? Trzy razy nie, dziękujemy.' <- Śmiechłam XD Trza powiedzieć Draco, że ma fanki, które chcą jego tosty ;D I w ogóle cieszę się, że podobał Ci się moment Throna<3 O to chodziło! Kolejny Rebel sobie blogi udostępnia! (Nie no, co ty. Żartuję :D Możecie sobie wszystko udostępnić xd) + Dziękuję za wenę, Draco(?) i drarry♥ *odsyła: kissy, hugi i te inne* ♥
Akane - Akane Miszcz, zawsze zdąży B) przepraszam za te problemy z blogiem...>.< Powiedz mi: JAK MOŻNA DAWKOWAĆ CZEKOLADĘ? NA RAZ! Ciągle uważam, że Alec jest za młody na miłości~ *hyhyhy* Nikt się Blaisem nie opiekuje... *poszukiwana miłość dla Zabiniego~* (<- żartuję. Wiem co z nim będzie dalej B))  OMG, rozczuliłaś mnie swoim komentarzem o Thronie i Romione♥ Boże, kocham Cię. Ha, u mnie nauka francuskiego to katorga, ale to przez nauczycielkę, więc... chyba tutaj się wyżywam XD 'O ile Xaviera jeszcze jako tako przetrawię, to Nathana bym wzięła i zabiła.' Naprawdę Cię kocham XD Dziękuję Ci z całego serduszka za wenę i czekoladę, którą chowam do stanika (XD) Saranghae♥
White - Idealnie na czas zdążyłaś♥ Wybaczam! Taki cudny komentarz i jak można nie wybaczyć, hm? Ahh... kolejny zboczuszek czeka tylko na jedno ._. Hahaha, tata Neville? OMG;;; Potty dobrze wie, że Draco jest jego, ale jak można się nie irytować kiedy ktoś się wpycha ślicznym dupskiem pomiędzy Ciebie i twoją true love, nie? Dziękuję pięknie za wenę i cieplutko oddaję pozdrowienia♥
Shizuo Heiwajima - Drugie zdanie i już tak bardzo mnie połechtałaś, że asdfghjh - rozpływam się~ Och, kolejna niewyżyta! *macha palcem i zastanawia się, co z Wami zrobić* No co ty! Jak mogę być zła? Ważne, że się ukazałaś i ujawniłaś! Dziękuję Ci z całego serduszka za wenę i pomysły!♥ Czuj się jak u siebie!

Powiem Wam, że chciałabym Was wszystkich zgarnąć w takiego wielkiego hug'a... Dziękuję Wam pięknie za wszystko♥
Enjoy~/ Kummie


***
Szanowny Panie Potter,
Zwracam się z uprzejmą prośbą o rozpatrzenie mojej propozycji, w której proszę o udostępnienie dla mnie 
d ł u g i e j ilości czasu na dzisiejszy wieczór. Jeżeli jednak ma Pan zamiar odmówić z jakichkolwiek powodów, mam zamiar uciec się do pewnych czynów, które potocznie nazywają 'porwaniem'. 
Wybór należy do Pana.
 Z najlepszymi życzeniami:
zawsze kochający, mający cudowne włosy i całą resztę 
Dracon Malfoy


- On jest nienormalny - powiedział głośno, cały czerwony na twarzy, kiedy to przeczytał dostarczoną przez pierwszorocznego Gryfona notkę. Czytająca mu przez ramię Hermiona, której oczy świeciły jasnymi ognikami z kominka, uśmiechnęła się szeroko w stronę Harrego. 
- Merlinie... to jest takie słodkie, kiedy się kłócicie a później, któryś z was robi coś, żeby ten drugi się odfochał... - mruknęła niezrozumiale, przez co na twarzy Harrego i Rona wykwitł wyraz 'niedokończonego skupienia'. - Urocze, po prostu urocze!
Siedzieli trójka w pokoju wspólnym Gryfonów, leniąc się i nic nie robiąc. Nawet Hermiona miała przy sobie tylko jedną książkę - grubą, bo grubą, ale to wciąż tylko jedna książka. Panowała ogólna cisza, ze względu na to, że większość Gryfonów była o tej porze zajęta odrabianiem zadań domowych. Ha, jakie to szczęście być prefektem domu i 'niby' zajmować się gośćmi. 
- Już jej coś wali - mruknął potajemnie Weasley, za co dostał po głowie, z dość twardej książki. - Cholera, Hermiona! To bolało! 
- Może zaboleć bardziej! - stwierdziła, dzięki czemu Ron jakby skruszał. Harry parsknął głośno, jednak po chwili wrócił oczami do dostarczonego listu. 
- A gdyby tak odmówić? - zapytał, nie zdając sobie sprawy z tego, że robi to głośno. 
- To będzie takie romantyczne!
- Ble, no co ty, Hermiono przestań... - jęknął Ron, który przewrócił oczami zdegustowany. 
- No nie wierzę, chyba będę musiała porozmawiać z Pansy, żeby porozmawiała z Theo... Niech cię głupek nauczy romantyczności i wtedy zobaczymy! - Ron zapadł się w fotel, a jego twarz przybrała cudowny kolor purpury. 
- Hermiono... nie zrobisz tego prawda? - zapytał przestraszony.
- Oczywiście, że zrobię! - stwierdziła pewnie, a Harry zaśmiał się głośno. Brakowało mu tego, jak cholera. 
- To może ja porozmawiam z Pansy?... JA NIC NIE MÓWIŁEM. Merlinie, zostaw tą książkę do cholery! 

***
Potter jeszcze długo leżał rozłożony na wygodnym, bordowym fotelu, który jakimś dziwnym sposobem nie chciał go puścić... Niedobry fotel. 
Kiedy Hermiona i Ron poszli (prawdopodobnie do swoich zielonych potworów, chociaż Harry nie mógł tego stwierdzić na sto procent), on, leżąc na wcześniej wspomnianym fotelu, miętolił w dłoniach ten krótki list, który dostał od Draco i wciąż zastanawiał się co wybrać. Opcja z porwaniem brzmiała naprawdę kusząco, jednak nie miał pojęcia jakby miało to wyglądać. Zbliżała się pora kolacji, a Harry nie wiedział co znaczy dla Malfoya "wieczór".
W końcu, niechętnie zwlókł się z mebla i poczłapał się do swojego pokoju, w którym panował dziwny spokój. Ron bawił się w opiekunkę zkacowanego Ślizgona, a dziwna wizja przebranego w strój pokojówki Rona, zniechęciła go do dzisiejszej kolacji. Neville poszedł grać w szachy z Aleckiem, który za jakiś czas powinien już wywinąć się z macek pani Pomfrey. Swoją drogą Harry stwierdził, że to bardzo miło, że Neville tak bezinteresownie dbał i zajmował się Gryfiakiem. A Dean i Seamus... Potter wołał nie wiedzieć co ci dwaj mogą sami robić. 
Wyświechtany list położył na swojej szafce nocnej, a on sam zdjął szkolny sweterek, którego wcześniej nie chciało mu się przebierać. Sięgnął po jakąś cieplejszą bluzę, a ta szara z kapturem wydała mu się idealna. 
Lekka melancholia wkradła się do jego serca, kiedy ogarnął wzrokiem ich pokój. Stojąc tak samotnie, doszedł do wniosku, że już niedługo będzie musiał się pożegnać z Hogwartem i całym tym klimatem. Ta szkoła stała się miejscem jego wielu przygód, poznania wspaniałych ludzi, przyjaciół, miłości... Hogwart był jego prawdziwym domem, dzięki któremu zapomniał o tych koszmarnych latach u Durslayów. Uśmiechnął się smutno i wytarł jedną samotną łzę, która wypłynęła z jego zielonego oka. Westchnął głęboko i uniósł wzrok w stronę drzwi.
- Dlaczego płaczesz? - Cichy głos Draco trochę go przestraszył. W półmroku panującym w pomieszczeniu Malfoy wyglądał na bardziej ślizgońskiego, niż zazwyczaj. Zmieniał to tylko jego głos; ten sam, który nieraz niezmiernie irytował Harrego, ale i cudownie uspokajał i dawał otuchy. 
- Melancholia, to wszystko - wyjaśnił, a jego głos trochę zadrżał. Dopiero teraz zauważył bukiet kwiatów, który trzymał blondyn. Odłożył go na łóżko Pottera i podszedł do niego, otwierając swoje ramiona. Harry skorzystał. 
Wtulił się w jego ciało i westchnął głęboko, przez co poczuł dobrze znaną mu woń draconowych perfum. Od razu na jego ustach pojawił się mały uśmiech. Zastanawiał się jak kiedyś mógł go nienawidzić; przecież to jego wspaniały Draco, który potrafił go rozbroić jednym uśmiechem i gestem. Niezależnie co myśleli sobie ludzie - kochał tego faceta, nawet jeżeli była to młodzieńcza miłość, chociaż miał nadzieję, że przetrwa o wiele dłużej. Nie wyobrażał sobie żeby resztę życia miał spędzić z kimś innym. 
Uczepił się koszuli Ślizgona.
- Nie zostawisz mnie, prawda? - zapytał cicho i poczuł jak Draco sztywnieje. Momentalnie został odsunięty na długość ramion, a stalowe tęczówki świdrowały go na wskroś. 
- Przestań tak głupio pytać! Nie mam zamiaru nigdzie iść. Do czasu aż będziesz ze mną wytrzymywać, będę tutaj z tobą. Wiesz, że mi na tobie zależy, głupi Harry Potterze. Kocham cię, dociera to do ciebie? 
Harry pokiwał głową i przyciągnął blondyna z powrotem do siebie. Pocałował go czule, wkładając w to wszystkie uczucia jakie trzymał dla tego jasnowłosego Ślizgona. Naprawdę go uwielbiał i za Chiny ludowe nie chciał się z nim dzielić.
Kiedy melancholia uciekła z jego głowy, westchnął w szyję Draco i poluźnił trochę swój uścisk.
- Dla mnie te kwiatki? - zapytał wskazując gdzieś za siebie. 
- Ah, tak. Zapomniałem o nich, wybacz - stwierdził i podszedł do potterowego łóżka, sięgając po bukiet krwistoczerwonych róż. Cholernie romantycznie. Full wypas.
- Uważam, że to mało męskie - mruknął Harry. - Chociaż... pieprzyć to, są cudowne. Dziękuję~
- Szczerze? Nigdy nie sądziłem, że dam jakiemuś chłopakowi czerwone róże. Cholera, nigdy nie sądziłem, że będę miał okazję dać je samemu Potterowi! - oznajmił Draco, a Harry przewrócił oczami.
- Przyznaj się. Marzyłeś o mnie już od pierwszej klasy. - Machnął różdżką, a przed nim pojawił się jakiś ciemny wazon, napełniony do połowy wodą. Włożył w niego róże i położył je na stoliczku nocnym tuż obok swojego łóżka. Draco śledził każdy jego ruch.
- Nie, od czwartej. - Harry wyprostował się nagle i odwrócił się do stojącego w głębi pokoju Draco.
- Co? - zapytał głupio. Że niby Draco kochał się w nim od czwartej klasy?
- Nie za ciekawie było cię widzieć, jak szalałeś za tą głupią Chang - przyznał szczerze i przewrócił oczami na samą myśl o tej dziewczynie. Wredna małpa.
- A ty głupi jesteś... - jęknął Harry. - Zamiast zachowywać się jak jakiś debil, nie mogłeś po prostu podejść, czy coś?
Malfoy westchnął przeciągle i usiadł ciężko na łóżku Harrego. O ile można powiedzieć, że Malfoy zrobił coś ciężko; raczej - usiadł z gracją; tak, to było lepsze określenie.
- Myślisz, że to było takie łatwe? Na pewno rzuciłbyś się na mnie i wyznał mi dozgonną miłość bla, bla. Mój ojciec nie był twoim fanem, Voldemort zaczynał się rozkręcać, a ty nie rozstawałeś się ze swoimi przyjaciółmi. Taak, na pewno bylibyśmy szczęśliwą parą.
Harry w międzyczasie usiadł koło marudzącego Ślizgona, słuchając z ukosa jego słów. Bądź, co bądź Draco miał rację, ale kto wie jak mogłoby potoczyć się ich życie? Możliwym było to, że wtedy nie całowałby się z Ginny, a to już coś. Ciągle czuł się trochę głupio w jej towarzystwie, chociaż wiedział, że ta rozumie jego położenie. A przynajmniej miał taką nadzieję.
- Teraz mamy po osiemnaście lat, a cały świat stoi dla nas otworem. Nie ma Voldemorta, twojego ojca możemy spetryfikować, a moi i twoi przyjaciele prawdopodobnie teraz... spędzają miło czas. Żyć nie umierać! - podsumował szybko, a cichy śmiech Draco wyszedł z jego różanych ust.
- Widzę, że wszystko już obmyśliłeś, co? Podstępny mały Ślizgon~. - Popchnął Harrego na miękką pościel i zaczął go łaskotać, dzięki czemu pojedyncze łezki zaczęły wypływać z jego szmaragdowych oczu. Harry zaczął się szarpać, jednak Draco, jak na podłego Ślizgona przystało - usiadł na nim okrakiem, unieruchamiając jego obie ręce. Był całkowicie uziemiony.
Kiedy w końcu zaczął błagać, aby tamten przestał, blondyn uczynił to niechęcią, jednak odkupił to sobie przeciągłym pocałunkiem, który wydał się Potterowi bardzo intymny. Oczywiście chciał więcej, jednak podły Ślizgon zszedł z niego i położył się, podciągając swojego Gryfiaka na swoje ramię.
- Wiesz, że Tiara przydziału chciała mnie umieścić w Slytherinie? - mruknął Potty i poczuł na sobie zdziwione spojrzenie szarych tęczówek.
- Ciebie? Harrego cholernego Pottera? Cnotę Gryffindoru i Złotego Chłopca? - zapytał zaskoczony. - To jakim cudem jesteś Gryfonem?    
- Poprosiłem ją żeby przydzieliła mnie do Gryffindoru...
- Dlaczego? - zapytał nie rozumiejąc. Jak można chcieć siedzieć wśród tych wszystkich czerwonych kolorów? On ledwo tu wytrzymuje. Dobra, jest bardzo przytulnie, ale nigdy przenigdy nie zastąpiłby swoich szlachetnych kolorów. Nigdy.
- Bo... ty tam byłeś... - mruknął najciszej jak umiał i schował twarz w ramieniu Ślizgona. Przeszkadzały mu te cholerne okulary, ale wolał teraz się nie ruszać. Tak dla bezpieczeństwa.
- Ała, ty serio mnie nie lubiłeś - westchnął ciężko, łapiąc się teatralnie za serce.
- Wybacz...
- Cholera, tyle nas ominęło!
- To nie moja wina, że byłeś takim idiotą - mruknął i spojrzał znacząco na Draco, który aż się zapowietrzył.
- To ty nie chciałeś się ze mną zaprzyjaźnić! Wyciągnąłem do ciebie nawet rękę! - stwierdził namiętnie, broniąc swojego mienia. - Ale ty, oczywiście wolałeś rudzielca... Pff.
- Bo Harry wie co dobre. - Do pokoju wszedł Ron, który tylko rzucił na nich okiem. Jakoś rozśmieszyła go wypowiedź Malfoya, toteż nie przejął się, kiedy w jego stronę poleciała jedna z poduszek.
- Oh, po prostu się zamknij, Weasley - oznajmił prosto i przewrócił oczami, jak na Malfoya przystało.

***
Oboje stwierdzili zgonie, że udadzą się na kolację i dopiero po niej Harry pozwoli się 'porwać'. Była to zupełnie spontaniczna decyzja, więc razem z Ronem zeszli do Wielkiej Sali, gdzie zaczynał się posiłek. Zwyczajny gwar rozmów owiewał pomieszczenie, więc Harry nie mógł się nie uśmiechnąć. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie zobaczył swoich wspaniałych znajomych. To znaczy Nathana i Xaviera, którzy beztrosko siedzieli wśród Ślizgonów. Na ich nieszczęście siedzieli koło Blaise'a, który jak wiadomo przyjaźni się z Draco. A co to oznacza? A no to, że jego jasnowłosy bóg usiądzie koło nich. Harry rzucił znaczącą minę na Pansy, która spojrzała na nich, kiedy to weszli do sali.
Miał szczerą nadzieję, że ciemnowłosa zrozumie przesłanie i będzie trzymała gości jak najdalej od Draco.
Pożegnał się ze Ślizgonem i razem z Ronem ruszył w stronę Hermiony, która rozmawiała o czymś z Georgim, Vidarem i Igorem. Przywitali się z nimi, a Harry w międzyczasie usiadł tak, aby mieć idealny widok na ciemnowłosego Francuza, który już uśmiechał się cholernie słodko do Draco. Potter mruknął litanię przekleństw pod nosem, mając nadzieję, że Hermiona tego nie słyszała. Naprawdę nie chciał dostać po raz kolejny książką, chociaż na całe szczęście Gryfonka była zbyt zajęta rozmową z Bułgarami. Starając się o niczym nie myśleć, zaczął niemrawo mieszać w swoim jedzeniu, na które naprawdę nie miał ochoty. Wypił tylko ciepłą herbatę i zjadł jedną kanapkę, którą podsunął mu Ron. Słuchając jednym uchem wywodu Hermiony, na tematu jej wielkiego zawodu, który wciąż ją mocno dotyka, odnośnie niepisania przez nich Owutemów, Potter poczuł, że ktoś zakrył mu niespodziewanie oczy. Trochę nie ogarniając całej sytuacji, odsunął dosyć chłodne dłonie i obrócił się tyłem. Szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy, kiedy ujrzał uroczego Gryfiaka. Machinalnie odsunął od siebie protestującego Rona, robiąc miejsce Alecowi, który usiadł koło niego z wielką chęcią. W końcu to Harry Potter. Jasnooki potwór pomachał do Longbottoma, który siedział kilka miejsc dalej, rozmawiając z Eleną i Irminą. Harry nie do końca ogarniał, jak to się stało, że ludzie z Durmstrangu siedzą z Gryfonami, a nie ze Ślizgonami, którzy zostali otoczeni mackami Francuzów. Oczywiście Potter nie miał żadnych uprzedzeń, ale każdy musiał przyznać, że jest to dosyć niecodzienne. Zielonooki przedstawił Aleca zagranicznym gościom, którzy od razu zapytali czy są może z Aleciem spokrewnieni. Oboje ze śmiechem zaprzeczyli, jednak nie obyło się bez znaczących spojrzeń Rona i Hermiony. W końcu od czego ma się przyjaciół, prawda?

***
 Pogrążony w rozmowie z Igorem, Harry nie spostrzegł się, że kiedy zakończyła się kolacja - wyszedł z nim z Wielkiej Sali. Dopiero kiedy ktoś złapał jego nadgarstek i pociągnął go do tyłu, przypomniał sobie o 'porwaniu'. Spojrzał przepraszająco na Bułgara i wołając jakieś przeprosiny, dał się pociągnąć w tłum ludzi wychodzących z jadalni.
- Pomóc ci?! - usłyszał jeszcze głos Blaise'a, który ze śmiechem w głosie przyglądał się poczynaniom Draco.
- Nie, dzięki Diable, poradzę sobie - odpowiedział blondyn, widocznie się z nim przekomarzając.
Przebili się przez chmarę ludzi i skierowali się w stronę wyjścia z Hogwartu. Draco, machnięciem różdżki rzucił na nich zaklęcie ocieplające, bo w końcu był początek grudnia, a wiadomo, że wyjście w luźnych ubraniach nie było najlepszym pomysłem, jednak po co mają się fatygować, skoro zaklęcia są dobrym rozwiązaniem.
Wieczór o dziwo był ciepły; wiał delikatny wiatr, który łagodnie poruszał ogołocone gałęzie drzew. Gdzieś z daleka było słychać plusk wody ze szkolnego jeziora i pohukiwanie sów, które wybrały się na nocne polowanie. Ruszyli w nieznanym kierunku, każdy z nich zaplątany w swoich myślach. Szli wolno, spacerem, a pod ich stopami chrzęściły zeschnięte liście i gałązki. Harry zerknął kątem oka na Draco, który patrzył z uwagą w przeszywającą czerń nocy. Gryfon zagryzł wargę i nieśmiało, trochę ciekawie chwycił chłodną dłoń Ślizgona. Z uwagą śledził zmieniającą się mimikę twarzy Draco, na której pojawił się łagodny uśmiech, kiedy spojrzał kątem oka na ich splecione dłonie. Zatrzymali się, a Draco chwycił mocniej dłoń Harrego i podniósł ją do swoich warg, całując każdą kostkę po kolei. Potter patrzył jak zahipnotyzowany; było w tym coś łagodnego, dającego obietnicę i sprawiającego, że Harremu miękły kolana. Ciepły rumieniec spłynął na jego policzki, kiedy Draco uniósł wzrok i spojrzał na niego z pewnym uczuciem w oczach.
- Zależy mi na tobie, Harry Potterze. Nie zapominaj tego, dobrze? - mruknął w ciepłą dłoń Gryfona i ułożył swoją dłoń na jego biodrze. Łagodnie przyciągnął go do siebie i posłał mu jeden z tych uśmiechów zarezerwowanych tylko dla niego. Harry pokiwał głową i powoli złączył ich usta ze sobą, tworząc ich spójny taniec, który za każdym razem okazywał się tą samą mieszaniną uczuć i doznań. Oplótł szyję Ślizgona, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Ich oddechy splotły się ze sobą, tworząc pomiędzy nimi łagodną poświatę pary.
- Boże, co ja bym bez ciebie zrobił? - zapytał cicho, patrząc w jasne tęczówki Dracona. Oddychał ciężką, wdychając rześkie, nocne powietrze.
- Zadaje sobie to samo pytanie - odpowiedział i posłał mu melancholijny uśmiech. - Chodź, chciałbym... chciałbym ci coś zagrać.
- Zagrać? Gdzie? - zapytał nie rozumiejąc, jednak dał się pociągnąć z powrotem w stronę Hogwartu.
- Na pianinie. Pokój Życzeń chyba pozwoli z siebie skorzystać - odpowiedział i uśmiechnął się lekko.

***
- Mogę... mogę ja spróbować? Ostatnim razem byłeś ty, więc teraz moja kolej - zaproponował Harry i puścił dłoń Draco, stając przed ścianą. Nawet nie słuchał odpowiedzi Ślizgona - po prostu zaczął sobie układać zdanie, jakie byłoby odpowiednie do sytuacji.
Otworzył oczy, kiedy usłyszał dźwięk otwierania drzwi. Stali przed dosyć sporawym wejściem, które aż zachęcało, aby przez nie przejść. Biorąc głęboki oddech - otworzył je i wszedł do pomieszczenia, rozglądając się po nim z zaciekawieniem.
Znaleźli się w dużym pokoju o ciepłych kolorach. Podłoga wyłożona była orzechowym drewnem, ściany natomiast miały ciepły odcień piasku. Nad sufitem zawieszone były lampki, które falami unosiły się i opadały, tworząc pewnego rodzaju dach. Na środku pomieszczenia, znajdował się czarny, dobrze wykonany fortepian, który przyciągał uwagę swoją doniosłością. W jednym z rogów grzał spory kominek, który dodawał pokojowi jeszcze więcej ciepła. Oprócz niego, znajdowały się tutaj również spore, białe poduszki, które aż prosiły o wypróbowanie. Pokój był bardzo nastrojowy i Harry był dumny ze swojego dzieła. Dokładnie o coś takiego mu chodziło, chociaż nawet ta wersja była lepsza niż jego.
- Podoba mi się tutaj - wymruczał mu do ucha Draco, a jego wzrok patrzył z pożądaniem i swego rodzaju smutkiem, na stojący dumnie fortepian. Pocałował go czule w policzek i ruszył powoli do instrumentu, oglądając je pieszczotliwie. Harry poszedł w jego ślady i stanął za siedzącym już Ślizgonem. Siedząc wyprostowany, Draco przejechał palcami po klawiszach, wydobywając z nich melodyjne dźwięki. Wciągnął cicho powietrze, czując znane mu, magiczne uczucie. Harry uśmiechnął się z czułością i rozejrzał się za dwoma z tych wielkich poduch. Przysunął je bliżej fortepianu i położył jedną na drugą, dzięki czemu miał lepszy widok na ruchy blondyna.
- Pamiętam, jak mama uczyła mnie grać. Siadała wtedy koło mnie i po kolei opowiadała o wszystkich dźwiękach, jakie mogły się wydobyć z klawiszy - powiedział pamiętliwie i wydobył z instrumentu kilka delikatnych dźwięków. -  Lubiłem to, bo wtedy robiło się spokojnie i nie musiałem o niczym myśleć.
Harry zapatrzył się na smukłe palce Draco, które miękko głaskały kość słoniową.
- Zagram ci coś teraz... - oznajmił i spojrzał w szmaragdowe oczy Harrego. - Nauczyłem się tego przed piątym rokiem.

  (Włączamy, zamykamy oczy i niech wyobraźnia działa...)
 

*Naprawdę posłuchajcie, dobrze? + jeszcze raz przepraszam + tak wiem, że bardzo krótki. Przepraszam *

 ***

15 lutego 2015

ROZDZIAŁ XXX

Już po Walentynkach, więc można w spokoju odetchnąć~
Witajcie Drarrynisse!
Ostatnio było takie zamieszanie na blogu, bo sobie pozwoliłam na odpowiedzenie na Wasze komentarze w komentarzach(?) i później ciężko mi się było przebić przez wszystkie inne. A co tam!
Warto się dla Was poświęcać :D Ogólnie to chciałabym jeszcze raz podziękować za... PIĘĆ nominacji do Liebster Awards... nie spodziewałam się aż tylu! Dziękuję! ♥

A teraz witamy uściskami i gorącą czekoladą: Szczelecka, Szatanica, Andrzejek, Mirah♥~Izu-chan~, #Drarry N, Gabryśka ^^, Lee_TaeRi, ShizukaAmaya, Artemida, rehab-e, Basia, Aleksandra Wolska, Lejdi-chan, Alatum Privence
Witajcie gorąco i rozgośćcie się w wolnych kajutach! ♥

Akane - jeżeli złożysz mi czekoladowa ofiarę to z kibla przez tydzień nie wyjdę XD  Tak, masz rację. Drzewa są takie śmieszne ;D A co do Aleca w masce kota... Tak, z kocimi uszami w gwoli ścisłości♥
(Alec ma lepsze aeygo, niż Sungmin np. ;;;) Nad gifami to ja się sama zastanawiam... ciemne strony Internetów... Raaanyy~ zbiorowy hugg~! ♥
Emiru-chan - hahaha ja Ciebie też kocham Emiru~! ♥ Urocze jest to, że Pansy Was tak wszystkich rozbroiła ;D Co, myślicie, że Ślizgoni nie są zaborczy? Pamiętajcie o opisie 'Zawsze ty'! Waaaaaa! Lubi Throna!!! OMG~ ♥ Wiesz... przed nami jeszcze trochę rozdziałów jest... Też jestem w fanklubie Zabiniego ;D Gify najlepsze! :D ♥
Kao Y - Czyli teraz zakładamy fanklub Pansy! O to chodzi w tym opowiadaniu, żeby się szczerzyć jak takie debile :D Ale ogólnie to mega się ciesze, że taki wpływ ma to opowiadanie na Wasz humor, naprawdę! ♥ najdziwniejszy pairing jaki czytałam to McGonagall i Draco. Dzięki Unnie...
Szczelecka - Yaay! Witaj na blogu i ogólnie mam podjarkę, bo Ci się podobało ♥ Tak jest! Harry uke i koniec! Btw. dziękuje za sugestię. Pomysł już jest dawno i zobaczymy jak to się rozwinie :D Co do Twojego spaczenia zawodowego - mam tak samo XD Ja też ubolewam nad długościami rozdziałów! ;;; Walić to czy komentarz jest kulawy czy nie! Ja się zawsze ogromnie ciesze, kiedy ktoś pisze swoją opinię! Dziękuję za wenę i również pozdrawiam *virtual hug* ♥
Lysander di Angelo - To jakim cudem ja Cię nie widziałam, no? :/ Aww.. cieszę się, że przeczytałeś po raz drugi, to takie urocze ♥
CyziowateCiastko - Hahaha, Truuudeee sprawwwy :D Śmiechłam, serio XD Rany, dziewczyno. Przestać brać xD Trójkącik Ci się marzy? Nie mogę ;'D No weeź~ Thron cały czas się nie pieprzy! Oni dopiero się zeszli, a już mają się po kątach kochać? Weź przestań xD To jeszcze nie ta baza ;D ♥
 Szatanica - Witaj piękna istoto! Rozgość się i dziękuję ślicznie za to słodzenie ♥ Awww! Dziękuję za całusy i odsyłam je również do Ciebie! Ok, ok rozumiem. Nie każdy toleruje Pansy i Hermionę, ale cieszę się, że podoba Ci się Thron! Jak mam być szczera Krum był tylko tak w przelocie, więc nie planuje go więcej mieszać w to opowiadanie. Co za dużo to nie zdrowo! Mi również imię 'Alec' dobrze się kojarzy, a Blaisa nie da się nie uwielbiać :D Xavier... *hehehe* Dziękuję ślicznie za opinię, no i dziękuję za wenę i czas~! :D ♥
Riddle <3 - Fizyka - blee~ :/ Masz platynowe włoski? ;o *zakłada buty i biegnie ją porwać, żeby wyjechać z nią do Las Vegas i wziąć szybki ślub* Bogini? Proszę, weź :/ Yaaa~ podoba Ci się Permione! Szczerze mówiąc sama nie byłam pewna co do yuri ;D ale nie żałuję! Wiecie.. to, że Xavier jest niemiły, nie znaczy, że jest zły! Ahh... kocham Cię, no... ♥
Weronika :* - Hahaha :D Rozwala mnie to stwierdzenie o serze xD Jestem wniebowzięta tym, że Ci się podobało ♥ No co ty! Nie przestanę, aż nie skończę 'Zawsze ty'! Nie wiem co będzie dalej, ale chyba się rozbeczę, kiedy napiszę już ten ostatni epilog i to będzie koniec... Rany... *nie myśl o tym idiotko;; * Nie zostawię moje Drarrynisse bez zakończenie! ♥
złezłeciastko - Tęskniłam za Tobą! ♥ Hahaha, rozwaliłaś mnie tekstem o Ronie i jego dupie :D 'Ciepła krowa'? No co ty. To jak... 'czysta świnia'. Bez sensu, no! Ejj~ weź *zatyka jej usta, kiedy mówi o czymś o czym nie powinna* Nie padaj mi, nawet jeżeli miałoby to być ze szczęścia! Nie możesz, no! 'bitch mode activated' <.< AHAHAHAHA. Wiesz.. skarpetki chyba będą mnie prześladować do końca tego bloga >.< Kyaaa! *1000 hugów dla mojego zuego Ciasteczka ♥*  A Cię na tą Greengrass złapało :D
Andrzejek - FACET! OMG! Drugi facet na blogu! Witaj przyjacielu i rozgość się! Cieszę się, że tutaj wpadłeś i mam nadzieję, że nas nie opuścisz! *Co będzie trudne ze względu na to, że jesteśmy na statku XD* ♥
Alaaaa - Znam ból nauki... >.< ale cieszę się, że skomentowałaś pomimo braku czasu! ♥ Ejj... ale jesteś chora :/ kuruj się szybko! Sama też siedzę teraz  chora...  Powiem Ci coś teraz w sekrecie: W OGÓLE nie myślałam o 'Pamiętnikach Wampirów'. Szczerze mówiąc znam stamtąd cztery imiona, a to, że tutaj jest Stefan i Elena to czysty przypadek... Przypasowały mi imiona i dlatego tutaj są..*czuję się teraz głupio* Dziękuję ślicznie za wenę i również ciepluchno pozdrawiam ♥
Nemhain Riddle - Znowu mi słodzi <3 Drarry musi być słodkie, a Pansy zajebista, po prostu :D Ale, że czekaj... ukrywam coś o Alecu? Rozwiń temat proszę, bo mnie zaintrygowałaś swoimi spostrzeżeniami :D  Dziękuje za wenę i również pozdrowionka *virtual hug*
White -  Walić to czy komentarz jest składy czy nie! Dla mnie najważniejsze jest to, że piszecie co Wam gra w serduszkach! Ale, że Twoja mama wie co ty czytasz? XD A ty byś się nie wystraszyła takiego Draco? Stoi jakiś wysoki, cholernie przystojny i seksowny, zamaskowany typ i uśmiecha się do Ciebie tak, że nie wiesz czy dojść czy zsikać się w majtki... Ah, ah... *łapie White i ściska ją jak najmocnej potrafi, przy czym posyła jej tysiące całusów* ♥ Też Cię kocham, no ;_; ♥
Mirah♥ - Matko... 'do historii polskiego fanfiction Drarry'? O mój... dziękuję Ci... ♥ Cieszę się, że uwielbiasz Blaisa i Theo, bo ja też ich kocham :D Dziękuję pięknie za te komplementy, naprawdę dużo dla mnie znaczą ♥ Jeszcze raz witaj i rozgość się!
Karola - Mi też brakowało Aleca, jak mam być szczera<3 Blaise jak zwykle mistrz rozwalania ludzi :D Wiesz... Xavier większości nie przypadł do gustu XD Ale tak to już jest z Francuzami :D Dziękuję za wenę i pozdrowionka, które też lecą w Twoją stronę! ♥ Btw. taaa, też znam ból słownika XD
Infiniti ∞  - Nie rozumiem Was, o co Wam chodzi z tymi dekoracjami, ale dziękuję za Wasze pochlebne opinie na ten teamt ♥ Nie od dziś wiadomo, że Potter to kaleka - tylko na miotle umie się jakoś poruszać :D A Krum... Krum sobie przyszedł - tak po prostu :D W sumie to: czy ty byś lubiła swoją kuzynkę, która jest mega do Ciebie podobna, ma francuski akcent i jest irytująca? XD Nie ma co się dziwić Draco ;D Kradzieje wszędzie! Obiecałam to przecież trza dodać rozdział, nie? Ale nie powiem, że było łatwo ;D Dzięki ślicznie ♥♥
Marcela - Awww... ♥ Jakie to urocze! Ciesze się, że Ci się podobało! Ja jak na nich(Daniela i Toma) patrzę to chce mi się śmiać, bo oboje to takie kaleki są :D Znowu ktoś myśli, że Xavier to taki dupek!(Dobra, jest dupkiem) Wiesz... ogólnie to dlaczego Draco i Ron nie mogą się zakumplować, nie? Trochę odmiany nikomu nie zaszkodzi! ♥
Julka - No jak można nie lubić pairingów?! Nosz to skandal! Łoo ranyy~ tyle weny jeszcze nie było XD Dziękuję Ci! ♥ walentynki są bez sensu...  na ferie - przyda się :D, mam psa xD, Jeszcze raz dziękuję, baby! I okay :D Dzięki za dwa komentarze(w sumie to trzy) XD ♥
Anonim - heeej~! Poproszę o Twojego nicka! Muszę wiedzieć komu mam podziękować za taką cudowną opinię ;; ♥ Dziękuję za wenę i również pozdrawiam! ♥
~Izu-chan~ - Rany...~! Dziekuję! ;;; Boże... Tak mi teraz posłodziłaś, że mój cukier we krwi chyba jest powyżej normy... Matko... ja nie wiem co Ci teraz odpowiedzieć... Za bardzo teraz feelsuję...
Po prostu dziękuję Izu... ♥ ♥
Elizabeth Carter  -  "Chłopcy to kumple albo kijem przez szmatę" - Boże drogi, śmiechłam jak cholera XD Rany, ja Was kocham za tą miłość do Aleca <3 Hahaha, takie urocze wtedy jesteście :D Kruma już nie ma i prawdopodobnie nie będzie = fakt opowiadania :D A co do błędów... wiesz, ciężko jest wyłapać błędy, jeżeli znasz swój tekst, po czytaniu 5 razy pod rząd ;;; ale dziękuję ♥
Charly - To zmysłowe szeptanie, mnie rozpierniczyło XD Dziękuję losowi za Ciebie ♥ Pansy jest po prostu świetna i nikt nie ma prawa tego podważać XD Zwłaszcza zaborcza Pansy B) Widzę, że Twoja reakcja do gifa była taka sama jak moja XDD Rany kocham Cię dziewczyno ♥
#Drarry N - Witaj wśród nas! No i perfekcyjnie, że się uśmiechasz! O to chodzi w życiu, a zwłaszcza w drarry ♥ Może masz jakieś prorocze przeczucia? :o Mam się bać? ;D Yaaaaa♥ Kocham Cię za ten komentarz i za to, że podoba Ci się ten skromny blog ♥ + dziękuję za wenę!
 Gabryśka ^^ - Drugą noc? NIU, NIU! SPAĆ, A NIE CZYTAĆ! Hahaha, ktoś tu nie lubi Romione XD Śmiechnął mnie Twój komentarz ;D To samo opinia na temat kruma XD Glebłam rzewnie xD Yaaaaaaaaa! OMG~ W końcu ktoś kto toleruje fluffa! Haha, ja Ciebie też kocham ♥ Czuję się zaszczycona tym, że mi pierwszej wyznałaś miłość *jedziemy do Las Vagas B)* Dziękuję Ci pięknie i witaj wśród nas! ♥
wiktoria majewska - Uprawianie miłości jest najlepsze, Pans to nawet mnie rozczula, a Tobie dziękuję za taki pocieszny komentarz! ♥ Ty kochasz to opowiadanie, a ja kocham Ciebie <3

UFFF... Więcej Was matka nie miała? :D Rany~ dziękuję Wam za tak liczne komentarze, które z dnia na dzień są coraz lepsze ♥
Omg... nabiliście już ponad 50 tysięcy wyświetleń na blogu... Mój Merlinie... ;') ♥
+ Wiecie... to już jest TRZYDZIESTY, rozumiecie to(?!) TRZYDZIESTY ROZDZIAŁ!
Nic tylko płakać! Same jakieś rocznice ostatnio są, ahh... ♥
I jeszcze jedno! Specjalnie sobie zostawiłam to na koniec, żeby móc napisać to ogólnie.
W komentarzach, większość z Was poruszyło coś, co mnie osobiście rozśmieszało za każdym razem :D Czo Wy tutaj insynuujecie Alecowi i Nevillowi, HĘ? Przecież Alec ma dopiero TRZYNAŚCIE LAT! JESZCZE jest za młody! Spokojnie people, keep calm! Zachowajcie swoje feelsy na drarry, permione i throna ;D
Ok, to tyle ;D Ale mnie pieruńsko rozczuliliście ♥
Enjoy~! / Kummie

***
Trening jak to trening - był bardzo męczący, ale jednocześnie bardzo odświeżający. Pomimo tego, że były to drugie wspólne ćwiczenia hogwartowskiego zespołu, wciąż była to dla nich wszystkich ciekawa odmiana. O dziwo, nie mieli żadnych poważnych sprzeczek, pomimo odmiennych zdań, co do niektórych zagrań i taktyk; Harry czuł się naprawdę dobrze i mógł śmiało powiedzieć, że współpraca z ludźmi z pozostałych domów dobrze mu służy. Jego kac przeszedł całkowicie, kiedy wyszedł na świeże, mroźne powietrze. Na całe szczęście pogoda była tylko pochmurna - nie było żadnych opadów śniegu, ani deszczu, co ułatwiło im trening. Po wyjściu z hogwartowskich korytarzy, razem z Draco, rzucili na siebie zaklęcia ocieplające, po to, aby ich cudowne tyłki się nie odmroziły, co było by wielką stratą dla ich obu. Korzystając z chwili wolnego czasu przez porządną rozgrzewką, postanowili się trochę rozerwać. Wskoczyli na miotły z zamiarem pościgania się wokół szkolnych błoni. Chłodny wiatr smagał ich ubrane w stroje treningowe ciała, a włosy obojga z nich powiewały we wszystkie strony. Harry nie próbował nawet ukryć szerokiego uśmiechu, który wypłynął na jego twarz w momencie, kiedy został prześcignięty przez Draco. Blondyn posłał mu szelmowski uśmiech i przyśpieszył jeszcze bardziej, robią szybką pętle do góry nogami.
- Popisujesz się! - zawołał do niego i poszedł w jego ślady. Przecież nie mógł dać mu wygrać! Pochylił się głębiej nad trzonem miotły, która z sekundy na sekundę pędziła coraz szybciej w stronę Ślizgona, który raz po raz odwracał się do tyłu, aby sprawdzić czy jego Gryfiak wciąż za nim leci, czy jednak dał sobie spokój. Zrobili podwójne okrążenie wokół krukońskiej wieży, a zaraz po niej powtórzyli wyścig wokół wieży astronomicznej i gryfońskiej. Przez chwilę Harry miał wrażenie, że w jednym z okien widział Rona, który człapał się przez ich pokój z szopem, zamiast włosów. To był błąd, ponieważ przez niego lekko się zdekoncentrował i zwolnił, co dało większą przewagę Malfoyowi. Harry przeklął głośno Rona, obiecując sobie, że się na nim odegra.
Wylecieli na wolną przestrzeń, powoli zbliżając się do boiska od Quidditcha.
Draco odwrócił się po raz kolejny w stronę Pottera i z niewiadomych przyczyn - zatrzymał się.
Marszcząc brwi, Potter również chciał to zrobić, jednak wciąż dosyć szybko leciał w jego stronę.
Kiedy był już przy blondynie, ten złapał jego miotłę, trzymając jej trzon tak, aby się w końcu zatrzymała. Potter chwilowo stracił równowagę i cudem nie spadł, trzymając się czego popadnie. Na szczęście w jakiś sposób chwycił się Draco, który miał przemyślaną całą sprawę, chociaż nie ujął w swoim planie ciapowatości swojego Gryfiak. W końcu, jakimś cudem Potterowi udało się uspokoić miotłę, wiec spojrzał rozkojarzony na Ślizgona, nie wiedząc dokładnie co się stało. 
- Co ci odbiło? - zapytał rozemocjonowany. Przecież mógł zginąć! Draco, zamiast udzielić Potterowi sensownej odpowiedzi, pociągnął poły jego szaty ku sobie i pocałował ciepło spierzchnięte wargi Gryfona. Niemożliwym było to, żeby na całowane usta nie wpłynął uśmiech zadowolenia.
Bądź, co bądź Malfoy całował dobrze, a nawet lepiej, wiec Harry nie miał na co narzekać. 
- Mmm... Co cię naszło? - mruknął, opierając się na miotle Ślizgona. 
- Własnego chłopaka nie mogę pocałować? Stęskniłem się, wiec muszę trochę nadrobić, nie uważasz Potty? - zapytał spod wachlarza rzęs. Tak, Potter był teraz totalnie rozemocjonowany.
- Ymm, no tak... - mruknął niepewnie, wciąż nie rozumiejąc zachowania Draco.
- Po prostu stwierdziłem, że mam ochotę cię pocałować. I tyle - stwierdził, a Gryfon mruknął coś niezrozumiałego. Całowania na miotłach jeszcze nie było, stwierdził i uśmiechnął się szeroko. Jeszcze raz złączył szybko ich usta i odepchnął się od Malfoya, pędząc na swojej miotle w stronę boiska, gdzie pewnie są już spóźnieni.
- Ty mały Ślizgonie!  krzyknął za nim blondyn i ze śmiechem w głosie - ruszył w pościg.

***
Siedząc zamyślony przy śniadaniu, Harry miał nadzieję, że ich skład dobrze sprawdzi się w przyszłych meczach. Jeżeli bardziej przyłożą się do treningów, które i tak szły bardzo dobrze, mieliby ogromną szansę na wygraną. Hogwartowska drużyna składała się z trzech Ślizgonów, dwóch Gryfonów i po jednym reprezentancie z Hufflepuff'u, oraz Ravenclav'u. Wiadomo było, że dwa pierwsze domy z reguły były u szczytu szkolnego rankingu Quidditcha, więc nikt nie robił specjalnych problemów dotyczących nierównego składu. Dopóki mają szansę na zwycięstwo, ludzie zgodzą się na wszystko.
Wcinając swoją kanapkę, Harry przywitał się z Nevillem, który usiadł ciężko na miejsce zaraz obok niego. Wyglądał na niewyspanego, a Potty od razu zasypał go pytaniami dotyczącego zdrowia ich małego Gryfiaka.
- Wróciliśmy do Dormitorium, ale Aleca rozbolał brzuch... - stwierdził ciężko brunet. - Zabrałem go do pani Pomfrey i do dzisiejszego wieczora będzie w Skrzydle Szpitalnym. Posiedziałem z nim wczoraj trochę, ale... zasnąłem. Na krześle... Cholernie bolą mnie teraz plecy - dodał niezadowolony. Zielonooki kiwnął głową, łącząc się z nimi bólu, jednak bardziej przejął się Alekiem. W końcu Neville jest już duży, więc sobie poradzi, a mały Gryfiak, to wciąż mały Gryfiak. Potter postanowił, że uda się do niego na dużej przerwie obiadowe, gdzie będzie miał więcej czasu niż teraz. Mimowolnie obrócił się w stronę stołu Ślizgonów, gdzie siedział nieziemski Draco razem z Pansy i Blaisem, który aktualnie leżał głową na stole. Pansy z fałszywym uśmiechem pocieszała swojego przyjaciela, głaszcząc go po krótkich włosach. Korzystając z tego, że nie ma Rona i Hermiony, którzy jako prefekci szwendali się po Hogsmeade wraz z Francuzami (zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, była kolej Gryfonów i Puchonów, którzy natomiast zajęli się niańczeniem Durmstrangu) wziął swój talerz i mając nadzieję, że robi to niepostrzeżenie - przeszedł do zielonych, wciskając się swoim chudym tyłkiem pomiędzy Pansy, a Draco. Parkinson posłała mu znaczące spojrzenie, od którego na policzkach Harrego pojawił się ciepły rumieniec, który został wygłaskany przez Ślizgonkę.
- Już się stęskniłeś? - wymruczał mu do ucha Draco, który nie ukrywał uśmiechu na widok zachowania Parkinson, za co otrzymał soczystego kuksańca. Biedny Blaise jęknął namiętnie, a Pansy podała mu soku pomarańczowego, który był najlepszy na kaca, zaraz po eliksirze i ciepłej zupce od mamusi. Tylko jemu nie pomogło świeże powietrze. Kątem swojego ciemnego oka, Pansy zobaczyła starszą z sióstr Greengrass idącą koło nich, patrząc z wielką pogardą wpisaną w oczach. Parkinson odwzajemniła wzrok, unosząc swoją równą brew do góry, przy czym na jej ustach wykwitł krzywy uśmieszek wyższości.
A co, mogła sobie na to pozwolić do czasu, aż w jej towarzystwie nie będzie Hermiony, która tego nie lubi. Gryfonka uważała, że Pansy musi oduczyć się niektórych ze starych, ślizgońskich nawyków.
Dafne Greengrass dostała karę, która bądź, co bądź - niezbyt ją ucieszyła. Nie dosyć, że miała miesięczny szlaban u profesora Nietoperza, co drugi boży dzień, to jeszcze musiała pomagać Skrzatom w kuchni, oraz miała zakaz uczestniczenia w zabawach, o co zadbał sam Blaise, który jakoś znalazł się wtedy w gabinecie ich opiekuna. Żyć nie umierać! Można też powiedzieć, że wianuszek przyjaciółek, które do tej pory krążył koło Dafne, przeniósł się na młodszą Astorię, która była lepszą wersją swojej siostry. Starsza Greengrass z samej góry, spadła na sam dół, co większość Ślizgonów przyjęło z ulgą i lekką satysfakcją.
- Pójdziesz później ze mną do Aleca? Jest w skrzydle szpitalnym - zapytał cicho Harry, pochylając się w stronę blondyna, który z majestatyczną elokwencją smarował swojego tosta dżemem truskawkowym. Przerwał na chwilę tą zajmującą czynność i spojrzał kątem oka na Gryfona z zamyśleniem.
- Nie jestem pewny, czy Alec mnie polubił - stwierdził w końcu kończąc smarowanie przypieczonego chleba. Potter wyciągnął z jego dłoni tosta i zaczął go powoli przeżuwać patrząc przy tym bezczelnie prosto w rozszerzone ze zdziwienia oczy Draco. - Ty. Wstrętny. Gryfonie.
Z fochem na twarzy, Malfoy sięgnął po kolejny kawałek chleba, powtarzając cały proces od początku.
- Oj no weź~ - mruknął Harry, trzepocząc rzęsami. Uczył się od najlepszych, a wiadomo, że Alec w swoim fachu był dobry. - Wiem, że robiłeś go dla mnie. A Alec się po prostu speszył. To nie znaczy, że cię nie lubi, Draco.
Młody Malfoy prychnął, nie odrywając wzroku od perfekcyjnie smarowanego tosta. Ze strony wejścia do jadali zrobił się lekki szum. Najwyraźniej niektórzy z gości postanowili jednak wrócić do Hogwartu na śniadanie. Tutaj mieli rację, ponieważ żadna restauracja, czy bar nie zastąpi prawdziwego śniadania, prosto z rąk Skrzatów. W międzyczasie dołączył do nich Theo, który miał tak nieułożone włosy, jak nigdy dotąd. Cały wyglądał na jakiegoś wymiętolonego. Harry w sumie mu się nie dziwił, ponieważ po tak długim okresie 'niepicia', nagły napływ procentów, mógł wyprać każdego. Przyszedł on w towarzystwie jakiegoś chłopaka, który w swojej błękitnej szacie prezentował się równie idealnie, co jego współdomownicy. Theo usiadł solidarnie koło Zabiniego, powtarzając jego pozę. Przywitał się z nimi jednoznacznym pomrukiem i niemrawo wskazał na chłopaka, który stał nad nimi oczekująco.
- Bonjour, je suis Nathan - powiedział w końcu chłopak, a Harry skrzywił się nieznacznie. Ten typek był za idealny. Miał kruczoczarne włosy, idealnie niebieskie tęczówki, a jego budowa ciała, też była niczego sobie. Całą czwórką rzucili mu jakieś powitanie, a Draco zrobił mu miejsce, co zirytowało Harrego jeszcze bardziej, ponieważ to miejsce znajdowało się pomiędzy nim, a Ślizgonem. Harry posłał Pansy znaczący wyraz twarzy, który ciemnowłosa odwzajemniła ze zdziwieniem. To nie tak, że Harry był zazdrosny. Po prostu nie spodziewał się tego, że Draco pozwoli mu usiąść pomiędzy nimi. To bolało.
Skończył swojego tosta, słuchając żywej rozmowy Draco z Nathanem na temat Quidditcha. Kiedy chciał już niepostrzeżenie odejść od stołu, podszedł do nich Ron z Xavierem, obaj posiadający czerwone od zimna nosy. Pansy na samym wstępie zapytała Rona, gdzie jest Mionka, na co Gryfon powiedział, że poszła się przebrać.  Parkinson szybko pożegnała się z chłopakami, rzucając Harremu znaczące spojrzenie,  i zmyła się tak szybko, jak kolejny tost Draco, który został zgarnięty przez Xaviera.  Ślizgon warknął soczyście i spojrzał znacząco na swojego kuzyna.
- Ty chyba żartujesz - stwierdził, a na ustach Xaviera pojawił się słodki uśmiech.
- Nie. Bonjour Nathan, Harry, Blaise, Theo i ty Draconie. - Klepnął Nathaniela w ramię, a ten z automatu zrobił mu miejsce tuż koło Harrego. 
Potter przewrócił oczami i wstał ze swoje miejsca, idąc jak najdalej od tych irytujących ludzi. Spojrzał jeszcze tylko na Rona, który podawał swojemu chłopakowi jakiś eliksir.

***
Zaklęcia, OPCM, transmutacja i można iść do Aleca. Harry do samego południa działał machinalnie, jak robot. Wszystko go nudziło, a swoją uwagę wołał skupiać na czymś głupimi, niż na przykład na francuskich gościach. W jakiś dziwny sposób, irytowali go bardziej, niż uczniowie z Durmstrangu, którzy wbrew pozorom byli naprawdę normalni i nie tak nienormalni, jak ci z wcześniejszych lat. Harry porozmawiał trochę z dziewczynami i tymi śmieszkami, którzy zauroczyli go już w pierwszy dzień.
Jego pierwszym przystankiem była kuchnia, z której zgarnął jakieś przysmaki dla Aleca. Niby wiedział, że leży w skrzydle z powodu bólu brzucha, ale kto normalny nie oprze się kruchym ciasteczkom z cukrem? No właśnie. Pomińmy fakt, że Harry też należał do tych osób, które mają słabe samozaparcie i, że połowa tych ciastek została zjedzona już po drodze. No, ale nie ma co się dziwić! W końcu Potter zrezygnował z obiadu, a ciastka naprawdę kusiły bardziej, niż można by podejrzewać. Resztę ciastek schował do swojej torby, aby nie musiał się wracać po nową dostawę i ruszył żwawo w stronę jaskini pielęgniarki. Tak, miał iść do Aleca z Draco, jednak blondyn prawdopodobnie zapomniał o propozycji Harrego i jadł właśnie obiad z resztą towarzystwa. Zresztą nieważne. Potter miał nadzieję, spędzić miło czas w towarzystwie swojego małego przyjaciela.
Wszedł cicho do skrzydła i przywitał się z panią Pomfrey, która od razu wyhaczyła jego obecność, jakby miała jakiś radar nie wiadomo gdzie. Przeszedł koło jej gabinetu jak najszybciej i rozejrzał się po sali, szukając Gryfiaka. Leżał on na łóżku położonym najdalej od drzwi, jednak bardzo blisko okna wychodzącego na boisko od Quidditcha. Szeroki uśmiech pojawił się na ustach Aleca, kiedy ujrzał Harrego wchodzącego do pomieszczenia. Pomachał mu szybko, a Harry nie mógł nie roześmiać się na widok jego młodszego przyjaciela. Podszedł do jego łóżka i usiadł na przysuniętym przez siebie krześle.
- No i jak się czujesz? - zapytał, co było podstawowym pytaniem, kierowanym do leżących w przychodni.
- Lepiej, dziękuję - stwierdził i uśmiechnął się tak, że z jego oczu zrobiły się poziome kreski. Bardzo rozczulił tym Pottera, więc upewniając się, że nikt nie widzi - wyciągnął owinięte w szarawy papier ciacha.
- Skoro tak, to chyba możesz się poczęstować jednym, ale ciiii~, nikt nie może o tym wiedzieć, jasne? - zapytał konspiracyjnie.
- Jasne - potwierdził Alec i sięgnął po pyszne ciacho. - O ja cię pierniczę! Ale dobre!
- Shhh! - uciszył go szybko Harry, zakrywając mu niespodziewanie usta. - Cicho, bo nas usłyszy i nie będzie więcej ciastek!
Alexander pokiwał w skrusze głową, strzepując wszystkie okruszki, jakie pojawiły się na pościeli i jego piżamce. Harry uśmiechnął się przepraszająco za swój wybuch i podał mu jeszcze jedno ciastko, mając nadzieję, że to go udobrucha. Prawdę mówiąc nie miał za dużo doświadczenia z młodszymi osobami, więc przekupstwo wydawało mu się najlepszą opcją. Resztę ciastek położył na stoliku nocnym i oparł się wygodniej o oparcie.
- Gdzie jest Neville? - zapytał w końcu Alec, kiedy kolejny wypiek zakończył swoją trasę w jego przełyku. Harry zmarszczył brwi i wzruszył ramionami.
- Nie mam bladego pojęcia, ale pewnie je obiad. A dlaczego pytasz?
- Obiecał mi, że przyjdzie zagrać ze mną w szachy czarodziejów... - mruknął, a na jego twarzy wymalował się zawód.
- Wiesz... Neville jest zmęczony, bo... pilnował cię całą noc - skłamał na korzyść przyjaciela. A co, mógł trochę podkoloryzować. - Ale pewnie jeszcze przyjdzie do wieczora.
- No tak - stwierdził Alec i kiwnął potakująco głową. - Jak poszedł wam dzisiejszy trening, Harry?
Reszta spotkania minęła im na lekkiej konwersacji, w której często pojawiał się szeroki uśmiech na twarzach obu chłopców.
Upewniając się, że niczego nie brakuje Gryfiakowi, wyszedł spokojnie ze skrzydła, kierując się w stronę lochów, gdzie odbywały się ostatnie w tym dniu Eliksiry z profesor Grateful.

***
 - Ah... Theo, jakim cudem możesz mieć jeszcze kaca? - mruknął do niego Ron, który na przemian jadł swój pyszny obiadek i patrzył się intensywnie na Ślizgona. Jako odpowiedź dostał przeciągły jęk, który wystraszył siedzących koło nich Gryfonów. Biorąc na siebie odpowiedzialność dobrego chłopaka, Ron postanowił zaopiekować się cierpiącym Theodorem. Przysunął do siebie miskę z letnią zupą, którą podgrzał jednym z zaklęć, którego nauczyła go Hermiona, wieki temu. Za poły szaty podniósł jęczącego Notta i oparł go sobie o ramię, żeby było go łatwiej karmić. Nabrał solidną łyżkę zupy i nakierował ją w stronę ust Theo, które otwarły się z zaskoczenia. Pomińmy fakt, że najpierw Ślizgon się zakrztusił, ale wynikało to tylko z jego niepotrzebnego osłupienia. Później poszło dużo łatwiej i przyjemniej, co można było wywnioskować z półprzymkniętych oczu Ślizgona, który cieszył się jednak z tego, że nie siedzą wśród zielonych, którzy prawdopodobnie nie dali by mu żyć, gdyby zobaczyli taką akcję. Theo był również bardzo mile zaskoczony, że Ron Weasley odmówił sobie obiadu ze względu na niego. Takiego poświęcenia nawet nie śmiał się spodziewać i domagać, a tutaj bach! Taka miła niespodzianka. Po skończonej zupie, kiedy nie pozostała nawet jedna łyżka, Nott otworzył swoje ciemne oczy i z całą miłością wypisaną w nich, pocałował swojego rudzielca w geście podziękowania. Miał tylko nadzieję, że te piski, które doleciały do jego uszu nie należały do kogoś ze Slytherinu. Siedzieli jeszcze długo przy stole, dosyć blisko siebie, kiedy to podszedł do nich Draco z wyrazem konsternacji na twarzy.
- Serio, cudownie się na was patrzy, ale wiecie może gdzie jest Harry?
- Z tego co mi mówił na poprzedniej lekcji to poszedł do Aleca - odpowiedział Ron, patrząc dziwnie na blondyna. - Nie powiedział ci?
- Powiedział - mruknął cicho, karząc się w myślach. Theo spojrzał na niego chłodno, co było bardzo dziwne jak na Notta.
- Spieprzyłeś to, Dray - stwierdził. Malfoy spojrzał na niego z góry, a między nimi wytworzyła się nić bezsłownej rozmowy. Trwałaby ona bardzo długo, jednak przerwał ją Nathan wraz z Xavierem, oraz jakąś dziewczyną, która prawdopodobnie - z tego co pamiętał Ron - miała na imię Annabelle. Wysoka blondynka z granatowymi oczami; ładna, bo ładna, jednak Weasley znalazł już to czego szukał, więc z reguły nie zwracał na nią uwagi. 
- Draco, to jak, zaprowadzisz nas na boisko? - zapytał najbliżej stojący niego Nathan z tym wyraźnym francuskim akcentem, który jednocześnie irytował, jak i podniecał. 
- Oui, pewnie - odpowiedział, nawet nie zdając sobie sprawy, że powoli łączy dwa języki ze sobą, zbyt zaabsorbowany kontaktem wzrokowym z Theo. W końcu odwrócił się w stronę Francuzów i przewrócił oczami na widok swojego kuzyna, który uśmiechał się idiotycznie. Jakim cudem byli oni rodziną? Nie wiedział tego za cholerę.

***
Uwarzenie eliksiru, który pani Grateful poleciła im zrobić, z pozoru wydawało się łatwe. Szkoda, że tylko z pozoru i tylko dla niektórych. Harry, który był w zespole razem z Blaisem, którego wciąż męczył kac, miał utrudnione zadanie. Nie dosyć, że w większości musiał pracować samodzielnie, bo pomoc Zabiniego na nic się nie przydała, to jeszcze musiał wysłuchiwać miliona plotek na temat 'nieziemsko cudownych i przystojnych' Francuzów, którzy zauroczyli trajkotające zaraz obok niego Puchonki. Szlag człowieka mógł wziąć. Na całe szczęście mógł liczyć na pomoc Hermiony i Pansy, które widziały jak męczył się biedny Harry. Kiedy Potter siedział pochylony nad książką od nieszczęsnych Eliksirów, podczas krótkiej przerwy, w której czekał aż eliksir się uwarzy - miało trwać to dokładnie trzydzieści trzy minuty - ktoś zaszedł go od tyłu. Odwrócił się przestraszony i odetchnął głęboko, kiedy dojrzał, że to tylko Draco. Albo i Draco. Co prawda widział go na lekcji, jednak nie mieli okazji porozmawiać. To było dziwne uczucie, ale przecież nie musieli spędzać ze sobą każdej minuty - przynajmniej tak mu się wydawało, chociaż czuł inaczej; coś jak Serce i Rozum.
- Jesteś na mnie zły? - zapytał cicho Draco, który pochylił się do jego ucha gilgocząc swoimi włosami zarumieniony policzek Gryfona. Spojrzał on przelotnie na Blaise'a, który zbył ich machnięciem ręki. Wstał ze swojego miejsca i poszedł do profesor Grateful, tylko po to, aby po chwili wyjść z klasy. Dopiero wtedy powrócił wzrokiem na Draco i obrócił się na krześle w jego stronę.
- Nie, a mam powód? - zapytał i poprawił swoje spadające okulary.
- Nie poszedłem z tobą do Aleca. Zapomniałem, wybacz - odpowiedział w skrusze i łagodnie pogłaskał policzek Gryfona.
- Jak się bawiłeś z Nathanem? - zapytał przekrzywiając głowę, przypadkowo odsuwając się od dłoni Ślizgona. - I z Xavierem.
Draco zmarszczył brwi i opuścił swoją dłoń.
- Jesteś zazdrosny? - zapytał, a jego głos był wyjątkowo ochrypły. Harry zmieszał się, jednak wciąż hardo patrzył w te cudowne oczy, które już kiedyś go zaczarowały i schowały, gdzieś głęboko, gdzie nikt nie ma dostępu.
- Nie. - Oczywiście, że był zazdrosny.
- Na pewno?
- Tak, na pewno. - Był tak cholernie zazdrosny, że aż bolało, a ten idiota śmiał się pytać, czy jest zazdrosny?
- Dobra. Wiem, że jesteś zazdrosny, Gryfiaku - stwierdził w końcu Draco i pocałował Harrego w czoło przykryte kaskadą nieokrzesanej grzywki. - Nie masz o co, wiesz? Już dawno ktoś zajął to miejsce, gdzieś tam głęboko we mnie i raczej nieprędko się ono zwolni.
- Mam taką nadzieję... - mruknął bardzo cicho i pociągnął lekko blondyna do siebie, oplatając mocno jego szyję. - Po prostu nie lubię tych ludzi.
- W końcu wyjadą - westchnął Draco i złożył delikatny pocałunek na szyi bruneta. - Co dzisiaj robisz?
- Prawdopodobnie nic...
- Cudownie, zabieram cię na jakiś... romantyczny spacer? Co ty na to? - zaproponował i uśmiechnął się w ten niezaprzeczalnie urokliwym, malfoyowskim stylu.
- Oj, no nie wiem... nie przekonujesz mnie. Takie propozycje, to ja pocztą trzy razy dziennie dostaję.
- Ach tak? W takim razie ja również muszę napisać taki list. Do zobaczenia, wredna istoto.  

*Gif, który zawsze mnie rozczula, jak jasna cholera*

***
Ogólnie to chciałabym powiedzieć jeszcze: przepraszam, bo nie jestem dumna z tego rozdziału, więc powiedźmy, że jest on 'przejściowy', a na następny możecie liczyć w następnym tygodniu, jak zwykle w niedzielę~ Taka rekompensata.
Jeszcze raz przepraszam. Nie pisało mi się go dobrze (znowu zmiażdżyła mnie choroba) i tak... niech zostanie przejściowy~

10 lutego 2015

Pytanie orientacyjnie...

... czyli Kummie nie potrafi się zdecydować~~!
Chodzi o to, że jak to baba nie potrafię się zdecydować, a kto, jak kto Wy sami znacie swoje zdanie najlepiej!
Chodzi o to, że nie wiem, co wolelibyście w tym tygodniu dostać pod Wasze śliczne oczka: one shota 'Trzy spotkania tam i tu', czy jednak rozdział Was bardziej kusi?
Nie jestem pewna, czy wyrobię się z dwoma na raz, więc pytam co jest Wam bardziej do szczęścia potrzebne?
Pomóżcie Drarrynisse! 〜(^∇^〜) / Kummie

1 lutego 2015

Wolne, czyli co robią kiedy Kummie śpi - ROCZNICA BLOGA

Niedziela, 1 lutego...
- równy rok od założenia tego bloga i dodania pierwszego posta na blogspot... 
*Wowomgtrzymajciemniebopadnę*
Nigdy, przenigdy nie spodziewałabym się, że mogłabym wytrzymać z jakimś postanowieniem tak długo!  Rany... to takie dziwne uczucie dla mnie, bo wcale nie czuję tego, że minęło tyle czasu.
Dużo się wydarzyło, dużo dni upłynęło, a ja wciąż tutaj jestem, pisząc dla takich cudownych osób jakimi jesteście Wy!
Dziękuję Wam za to, że macie czas i siłę czytać, i komentować moją inwencję twórczą, która nie zawsze jest taka idealna, jakbym chciała...
Dziękuję za każdy mały komentarz i każdą pieruńsko wielką wypowiedź, które tak cudownie i systematycznie pisaliście! *atak serduszek i hugów na Was*
Raaanyyy~ tyle słów mi się ciśnie na klawiaturę, ale żeby opisać jak bardzo jestem wdzięczna...
Och... 
Ludzie, kurna, kocham Was wszystkich z całego serduszka i po prostu dziękuję, że tutaj ze mną jesteście... to znaczy dla mnie cholernie dużo i mam teraz ochotę Was wszystkich wyściskać i przytulić najmocniej jak umiem...
Merlinie... DZIĘKUJĘ ZA TEN WSPÓLNY ROK DRARRYNISSE! ♥


**
Tytuł: Wolne
Pairing: Draco x Harry i wszystkie inne, które
 da się shippować w 'Zawsze ty'
Rodzaj: one-shot
Gatunek: komedia, fluff, smut
Ostrzeżenia: WTF



Harry Potter siedział właśnie na cholernie wygodnej kanapie i rozglądał się po dość sporawym pokoju. Miał przerwę w pracy, co znaczyło, że autorka Kummie coś robi. Nigdy do końca nie wiedział, gdzie akurat się znajdzie, więc pokój do którego trafił, był dla niego czymś nowym. Miał ciepłe, ciemne kolory i ogólnie wyglądał na bardzo wygodny pod każdym względem. Po jednej stronie grzał wielki kominek, po drugiej były regały z książkami i barek, na którym pyszniły się wszystkie rodzaje kaw. Na orzechowych panelach rozłożony był brązowy, puchaty dywan, który aż wołał i skamlał żeby się na nim położyć, i zasnąć.
- Harry! A ja cię wszędzie szukam! -  Draco Malfoy wszedł właśnie do owego pokoju zakłócając błogą ciszę, która w nim wcześniej zalegała. Miał na sobie wyprasowane w kant szare spodnie do kolan, buty, które wyglądały na bardzo, bardzo drogie i idealnie gładki t-shirt z napisem 'Hi Muggles, Avada Kedavra!'. Ściągnął swoje (zapewne drogie) okulary przeciwsłoneczne i rozejrzał się po pokoju - No, no. Postarała się.
- Kto? - zapytał Harry, poprawiając swój ciepły sweter, na którego nie zwrócił wcześniej uwagi. Był bardzo milusi w dotyku, więc Harry chętnie go dotykał i tarmosił.
- No ona, Autorka. Wiesz... kiedy nie jesteśmy u niej w opowiadaniu, czy one shotach, tworzy nam miejsca, w których możemy się lenić... wiesz to przecież. - Blondyn odłożył okulary na stole i podszedł do długiego stolika z kawami, patrząc na nie z pożądaniem.
- Chyba - przytaknął Harry bez zainteresowania, wciąż rozglądając się po pokoju. - Jest tam Espresso Patronum? - zapytał jeszcze, zanurzając swoje bose stopy w dywanie. Mmm... rzeczywiście był tak zajebisty, jak mu się wydawało.
- Mmm, tak jest. Kubek czy filiżanka?
- Kubek, ten czerwony ze zniczem!
- Przecież wiem. Nie musisz na mnie krzyczeć, Potty - stwierdził Draco i westchnął przeciągle z ciepłym uśmiechem.
- No tak... wybacz. Nie umiem się jeszcze przyzwyczaić - powiedział zmieszany trąc swój kark.
- Do czego? - zapytał blondyn podając Harremu jego esspesso. Usiadł na tej miękkiej kanapie z aprobatą wypisaną w oczach, a Harry upił łyk swojej ulubionej kawy, mrucząc jak zadowolony Hipogryf.
- Tego, że jesteśmy poza jej historią i wiesz o mnie więcej, niż w opowiadaniu - stwierdził nieśmiało, a Draco parsknął śmiechem.
- Proszę cię, Potter. Znamy się już tak długo, że to aż boli, no i... tak. Wiem o tobie dużo więcej, niż w opowiadaniach. Swoją drogą... czy nie uważasz, że jest tam za dramatycznie? Znaczy wiesz: schodzimy się, rozchodzimy, potem znowu schodzimy i jest wszystko dobrze, a potem BUM i znowu jest źle... Salazarze! Ile można... - powiedział Draco i przewrócił oczyma. Dawno się nikomu nie wyżalał, a teraz jakoś go natchnęło.
- Ciszej! - syknął Potter. - Jeszcze cię usłyszy i wtedy dopiero będzie ci źle! Może akurat na nas patrzy? - stwierdził Harry i spojrzał wymownie w górę.
- Świrujesz już - oznajmił mu blondyn i upił łyk swojej latte Draciatto. - Słyszałem jak mówiła, że idzie do kina, cokolwiek to jest. Hm... a może do sklepu? Cholera, nie pamiętam już. No, ale znowu zmieniamy temat! Co sądzisz o tym scenariuszu?
- Ja tam uważam, że jest za mało Drarry... Nie czuję cię tam... - powiedział cicho i poprawił swoje okulary. Odchrząknął cicho i dodał - wiesz o co mi chodzi.
- Za mało scen łóżkowych, hm? Taak... też to odczuwam - westchnął ciężko Draco i zapadł się głębiej w kanapę. - Pamiętam, że kiedyś coś mówiła, że czeka aż wydarzy się coś szczególnego i, że potem pójdzie już z górki. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli się pieprzyć na okrągło, jak jakieś króliki. Boję się trochę o twój tyłek.
- No tak, ja t... Ej!
- Co?
- Dlaczego to ja, mam być na 'dole'? Nie zgadzam się, cholera! Protestuję!
- No ty chyba żartujesz... A zresztą i tak nie mamy nic do gadania w tej sprawie... - stwierdził Draco, wiedząc, że jest już na wygranej pozycji. Przecież nie od dziś wiadomo, że Autorka lubi dominującego blondyna. Harry tylko ukazał swoją dezaprobatę, klnąc cicho na Jej chory umysł.
- Dobra. Ale żeby przez te dwadzieścia kilka rozdziałów, był tylko jeden seks? I to TYLKO w moim śnie! No, prosszz...
- Przecież był jeszcze ten one shot - stwierdził Draco, wygładzając swoje jasne włosy. - Jak mu tam było?
- 'Wyzwanie'?  Rany boskie... do teraz mam ciarki na skórze! To było takie... takie sadystyczne!
- No i nie było tam za wiele opisów - dodał konspiracyjnie. - Ale masz rację, że to było chore. Co ona wtedy brała, huh? - zapytał i obruszył się znacząco. - Pamiętam, jak wtedy nie chciałeś mnie dotknąć przez tydzień, a Hermiona i Ron patrzyli się na mnie jakbym był do tego, cholera, zdolny! Chociaż to i tak lepsze, niż ja jako uke! Czy ja ci wyglądam na tego na dole?! Jestem bogiem seksu i nie jestem niewidomy!
- Chodzi ci o 'Niewidoczne'?  Haha, byłeś wtedy taki uroczy i nieporadny! - powiedział wesoło Harry wspominając tamtego one shota. - Ale jak jeszcze raz Blaise będzie tak blisko ciebie, jak wtedy to Jej przypierd...yhym, no. W sumie to podobało mi się 'Abecadło Drarry'. Śmiesznie wtedy było grać te wszystkie scenki.
- Tak, masz rację. Zwłaszcza testowanie tej wanny...Mmm... - rozmarzył się.
- Bry dzień Severusie! Jak mija ci wolne? - zapytał potulnie, szczerząc się do przybyłego profesora. - Może kawy?
- Witaj Harry, dziękuję bardzo dobrze, a kawę sam sobie wezmę. Dzień dobry Draconie, wróciłeś już z zakupów? - dopytał Snape, biorąc sobie podwójne espresso. Miał na sobie czarną koszulę i spodnie w tym samym, urokliwym kolorze. Jego włosy były świeżo co umyte i ściągnięte do tyłu w luźną kitkę.
- Niedawno wróciłem. Ach! Kupiłem dla ciebie te buty od Louboutina, ale ciągle nie jestem przekonany, co do tych ćwieków... Musiałem zostawić je w kuchni - powiedział w zastanowieniu z nosem w kubku z napisem 'Daddy's prince', który dostał od swojego ojca na szesnaste urodziny. -  Tak, są w kuchni. Pamiętam, że zagadał mnie Dumbledore. Rozwiązywał krzyżówkę i szukał jakiegoś słowa na osiemnaście w pionie. Wciąż mnie zastanawia, co on widzi w tych panoramicznych...
- No cóż... dziękuję Draco. A widziałeś już może najnowszą kolekcję od Armaniego? Nie wiem, czy warto się wybrać - dodał Severus i usiadł na jednym z trzech foteli.
- Wybacz, ale nie widziałem. Chociaż w przyszłym tygodniu możemy pójść razem. Muszę w końcu kupić sobie i Harremu płaszcz na zimę, bo tamte już nie pasują do sezonu! 
- Cudownie - mruknął Severus swoim ponętnym głosem. - Minerva też pewnie z nami pójdzie. Mówiła, że szuka jakiś wygodnych spodni, bo od tych szat robią jej się siniaki... - dodał w zamyśleniu.
- Draco, wiesz właściwie co będzie w następnym rozdziale? - zapytał nagle Harry, który przysłuchiwał się rozmowie tej dwójki z udawanym zainteresowaniem. Zakupy to nie jego działka. Zazwyczaj to Draco ubierał go do poszczególnych scen w rozdziałach i w przerwach. I w żadnym wypadku mu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Blondyn chciał właśnie coś powiedzieć, ale jego wypowiedź przerwało wparowanie roześmianej Hermiony wraz z Pansy, Blaisem, Ronem i Theodorem. Za nimi szli trochę podpici Syriusz i Remus. Pierwsza trójka miała na sobie stroje kąpielowe, jakby dopiero co wrócili z plaży, a Ron i Theo weszli trzymając w dłoniach jakieś słodycze i przezroczyste, plastikowe kubki z czekoladowymi shake'ami. Zaczęli wszystkich witać, a w międzyczasie Severus ulotnił się mrucząc coś swoim seksownym głosem, że co za dużo ludzi, to nie zdrowe powietrze. Czy coś takiego.
Kiedy wszyscy w końcu się opanowali i wzięli po kubku pachnącej kawy, oraz zajęli jakieś miejsca, Harry trochę się otrząsnął.
- Syriuszu! Remusie! Co wy tu robicie?! Przecież was nie ma w 'Zawsze Ty'!
- No... nie ma. Ale jesteśmy tutaj, bo wszyscy tutaj szli...Iiii, nie ma Autorki to myszki harcują - powiedział wesoło Syriusz chichocząc jak nastolatka. Remus spojrzał na niego z czułością i potargał jego ciemne włosy. - A gdzie jest Smarkerus? Przecież tu przed chwilą był!
- Pewnie poszedł do Jamesa - podsunął wesoło Lupin, śmiejąc się ze swoich wyobrażeń.
- EW. Rany, Remusie! To jest mój przyszły teść i chrzestny! Ogarnij swoje perswazyjne myśli! - jęknął Draco i pieruńsko zdegustowany wstał z kanapy, podchodząc do jednego z wielu regałów, przyglądając się pozycjom, jakie się tam znajdowały.
- Wybaczcie, to nasza wina... - powiedział Theo z nietęgą miną. Pociągnął łyk z różowej słomki i spojrzał kątem oka na Rona, który patrzył z kolei na podłogę. - Bo wiecie, spotkaliśmy ich jak wyli razem w lesie i postanowiliśmy ich wziąć z nami... Zgubiliśmy ich i okazało się, że Fred i George ich upili...
Draco zaczął się śmiać, a Harry spojrzał dziwnie na ciemnookiego.
- Ty mówisz, Theo! I mówisz do mnie!
- Merlinie, Harry! Ty się za bardzo wczułeś w to opowiadanie! No jasne, że on mówi tutaj, bo jesteśmy poza 'Zawsze Ty' i tymi głupimi one shotami! - warknęła Hermiona, upodabniając się tym do wkurzonego Krzywołapa.
- Hermionko. To, że jeszcze nie dostałaś własnego one shota i rozdziału, nie znaczy, że możesz krzyczeć na mojego Harrego! On po prostu wolniej kojarzy fakty! - sarknął buntowniczo Draco, a Hermiona posłała mu burzowe spojrzenie.
- Hola, hola! Przyjaciele~! Po co te nerwy? - zainicjował rozejm Blaise, które od samego wejścia wyglądał na równie 'szczęśliwego', co Syriusz i Remus, którzy aktualnie szeptali coś między sobą, leżąc na dywanie. Draco spojrzał na niego dziwnie, z typową miną profesora Snape'a, a Pansy westchnęła głośno.
- A to... - wskazała na Zabiniego. - Jest akurat wina moja i Mionki...
- Co mu zrobiłyście? - zapytał zaciekawiony Harry, pochylając się w stronę dziewczyn siedzących na dużym fotelu.
- Ogółem to chciałyśmy z Hermionką iść popływać i się trochę opalić, a że biedny Blaise siedział tak sam, ze swoim telefonem i Angry Birds, stwierdziłyśmy, że weźmiemy go z nami na plażę...
- ... nie dosyć, że razem z Seamusem i Deanem, którzy mieli taki sam plan, co my, upili dwóch kelnerów, to jeszcze upili siebie nawzajem - dokończyła Gryfonka i spojrzała przepraszająco na resztę towarzystwa.
- I wciąż nie możemy dojść do tego, jakim cudem Blaise zgubił kąpielówki - dodała jeszcze Parkinson i rozczochrała swoje kruczoczarne włosy, aby szybciej wyschły. Harry, Ron, Theo i Draco spojrzeli niepewnie na nogi Ślizgona, z ulgą stwierdzając, że jednak coś na sobie ma. Ogólnie to nie tak, że nie ma na co popatrzeć, ale... rozumiecie o co chodzi.
Draco z braku zajęcia ponownie usiadł koło Harrego, kładąc swoją głowę na kolana bruneta, który zaczął leniwie przeczesywać je palcami. Hermiona i Pansy zatkały sobie nawzajem usta tylko po to, aby nie pisnąć rzewnie na ten uroczy widok. Pomińmy fakt, że włosy Draco Malfoya to świętość i tylko nieliczni z nielicznych mogę je dotykać, a co dopiero przeczesywać.
- Ej ludzie, słyszeliście, że Autorka chce napisać coś innego niż Harry i Draco? - powiedział ni z dupy, ni z pietruchy Ron, który na zmianę: to jadł żelki, to popijał swojego czekoladowego shake'a, którego razem z Theo zakosili jakimś mugolskim dzieciakom, które bawiły się na takim dziwnym boisku do Quidditcha, które oboje widzieli po raz pierwszy w życiu.
Wszyscy jak jeden mąż zapowietrzyli się pieruńsko i zaprzestali swoich dotychczasowych działań. Nawet Syriusz przestał się z czegoś śmiać i patrzył poważnie na Rona, który ze strachem w oczach patrzył na swoich przyjaciół.
- Że przepraszam bardzo, co? - zapytał Draco, który wyprostował się do pozycji siedzącej, patrząc z mordem w oczach na każdego, kto chodź trochę się poruszył. 
- No... kiedy spała, coś tam chyba mamrotała... - mruknął Ron i wycofał się trochę za Theo, który nawet nie śmiał się ruszyć pod ostrzałem Malfoy Center. A Ślizgoni akurat mieli w tym wprawę, więc Pansy i Blaise, który jak wiadomo miał trochę procentów we krwi - siedzieli nieruchomo, ograniczając oddychanie do minimum.
- I kto tam wystąpi?
- Ja... o Merlinie... nie wiem, na prawdę nie wiem... Rany NIE BIJ MNIE! - pisnął, kiedy Draco wstał ze swojego miejsca. 
- Widziałyśmy Cedrika! - oznajmiła nagle Hermiona, która w przypływie gryfońskiej solidarności postanowiła obronić swojego BFF.
- Ooo...Cedrik? Gdzie on jest? Chciałbym się z nim zobaczyć! - stwierdził Harry i uśmiechnął się szeroko.
- Harry! - pisnął Draco i gdyby ktoś odważył się powiedzieć to głośno: tupnął nogą.
Nie.
Nikt się nie odważył.
- Draco!
- Diggory to pedał! - stwierdził Malfoy i spojrzał piorunująco na Gryfiaka.
- Ty też! - odpowiedział mądrze, a gdzieś tam w kącie Syriusz i Blaise turlali się ze śmiechu.
- A ty niby nie? Zpedalony Wybraniec!
- Gejowaty dupek!
- Gryfoński cwel!
- Ślizgoński homoś!
W międzyczasie kiedy Draco i Harry ucinali swoją potyczkę słowną, reszta towarzystwa cichaczem wybiegła z pokoju, rzucając się na drzwi, niczym klienci Dziurawego Kotła na promocji. Jedynie po paru chwilach do pokoju wszedł ponownie Theo, który na paluszkach podszedł do barku, biorąc z niego zakupy, które razem z Roniaczkiem wcześniej zrobili.
Chłopcy się nie zorientowali, więc mimochodem Theo zabrał również ekspres do kawy i kubki.
Kiedy skończyły im się synonimy określające ich gejowatość, oboje odwrócili się do siebie plecami, splatając ramiona na piersiach. Trwali tak chwilę, chcąc się przekonać, który z nich pierwszy się przełamie. Po paru dobrych minutach, po których zdrętwiały im wszystkie kończyny - równocześnie odwrócili się do kanapy, na której oboje usiedli, jednak na dwóch jej krańcach.
Ślizgon zajął się czyszczeniem swoich okularów przeciwsłonecznych, a Potter nucił sobie jakąś mugolską piosenkę, która ostatnio leciała w radiu na jego miotle. Jakiś czas później, kiedy to okulary Draco lśniły niczym diament, a Harry przeleciał całą playlistę, ktoś zapukał do pokoju. Chłopcy spojrzeli po sobie robiąc wymowną minę, żeby to ten drugi miał wstać i otworzyć drzwi.
Kiedy jednak żaden się nie odezwał, drzwi same się uchyliły, ukazując w nich Aleca z jakąś ciężko wyglądającą książką pod pachą. Uśmiechnął się do nich szeroko.
- A ja się już zastanawiałem, co to 'Drarry' na tych drzwiach znaczy! - powiedział wesoło i odłożył książkę na ławie, koło drzwi. - Neville i Astoria wzięli mnie na spacer do biblioteki i później na takie pyszne lody! Mmm... czy ja czuję kawę? - oświadczył na jednym wydechu, prawie że podskakując w miejscu. Harry czuł się przez niego rozstrojony emocjonalnie, ale kiedy wpadła wzmianka o kawie - zrobił się czujny.
- Ty chyba nie myślisz, że będziesz pił kawę, dzieciaku! - powiedział dobitnie Draco, czytając Potterowi w myślach. Alec wydymał policzki i spojrzał błagalnie na Harrego, który jak najszybciej odwrócił wzrok.
- Nie ma mowy. Zgadzam się z Draco - powiedział z taką siłą stanowczości na jaką było go stać. No... najlepszy w tym nie był, ale wystarczyło żeby Alec nachmurzył się jeszcze bardziej.
- Nie to nie... - mruknął cicho i westchnął teatralnie, czego nauczył się od znajomych Ślizgonów. I nie, w ogóle nie był to Blaise. Nie, nie.
Ze swoim uroczym fochem wypisanym na twarzy, mały Gryfiak sięgnął po swoją ociężałą książkę i wyszedł z pokoju szukając ofiary, która pozwoli mu na wypicie kawy. Miał nadzieję, że poczciwy i trochę podstarzały już Dumbledore da się roztroić na jego urocze minki.
Harry spojrzał na Draco, który uśmiechnął się rozbawiony. Westchnął cicho i przysunął się trochę w stronę Ślizgona, dając mu tym znak, że chcę się pogodzić. Draco załapał.
Z błyskiem w oku przyciągnął Harrego bliżej siebie i przytulił go mocno.
- W sumie to nie ma Autorki...- zaczął, a Gryfon słuchał zaintrygowany. - A czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
No i zaczęło się.
Najpierw swawolne pocałunki przeradzały się w coraz to gorętsze, bardziej namiętne i pełne pożądania. Dłonie wędrowały po wszystkich częściach podnieconych ciał, a oddechy mieszały się ze sobą tworząc cudowną, spójną melodię uczuć. Ubrania latały we wszystkie strony zaklepując sobie najlepsze miejsca na widowni. Nie liczyło się już nic; tylko to, że ich ciała są blisko siebie, że mogą się bezkarnie dotykać w sposób jaki tylko oni chcą, bez wytykania błędów, ciągle narzekającej Autorki.

- Rżnij mnie w końcu - wymruczał Harry, patrząc jednocześnie na delikatny uśmiech wypływający na usta Malfoya. Pochylił się nad nim i pocałował go namiętnie, żeby odwrócić jego uwagę od palca, który się w nim znalazł. Potter skrzywił się czując dyskomfort, jednak starał się o tym nie myśleć, skupiając się na ustach Dracona, które okupowały go z każdej strony. Po pewnym czasie dodał kolejne palce. Drugi... Trzeci...
- Godryku... już możesz - wysapał. Ślizgon wyciągnął z niego swoje długie, zwinne palce, zamieniając je na coś większego. Potty znów poczuł dyskomfort, który przeradzał się w lekkie pieczenie, a następnie w łagodny ból. Przygryzł wargę krzywiąc się przy tym nieznacznie. Starał się oddychać równomiernie, co po chwili utrudniły mu usta blondyna napierające na jego własne. 
Z czasem zaczął całować jego policzki, czoło, nos, dochodząc do szczęki i szyi. Czekał aż da mu znak, że może zacząć. Po pewnym czasie, który wydawał im się wiecznością, Harry otworzył oczy i kiwnął lekko głową. Draco poruszył się w nim delikatnie - w przód i w tył. Czuł jak z każdym momentem przyśpiesza, wydobywając z siebie jęki i ciche sapnięcia. W jedną rękę wziął członka Gryfiaka, ruszając nim w rytm ruchów swoich bioder. W pewnym momencie Draco trafił prosto w prostatę Harrego. Krzyknął wtedy, cholera wie jak głośno, a przed oczyma zrobiło mu się ciemno. Za każdym trafieniem nie umiał powstrzymywać już ani jęków, ani krzyków. Chciał więcej. Sam zaczął poruszać biodrami, napotykając za każdym razem blade ciało Malfoya. 
Ich usta łączyły się w namiętnych pocałunkach, języki spotykały się w gorących rytmach spazmatycznych jęków. Po niedługim czasie wiedział już, że nie wytrzyma. Ciało Gryfona żarzyło się rozpalonymi węglami, a każdy milimetr jego ciała krzyczał. Spuścił się w dłoń Draco, brudząc spermą ich brzuchy. Blondyn doszedł w nim z przeciągłym jękiem na ustach. Opadł na jego opaloną klatkę, zupełnie nie przejmując się białą cieczą. 
- Jak to powiedział Syriusz? - wysapał cicho Draco, starając się nie ruszać. Jego ciało po orgazmie było wrażliwe jak jasna cholera. 
- Kiedy Autorki nie ma myszki harcują... 
- Święta racja...


*Jeszcze raz Wam pięknie dziękuję <3 ;_;*
**