1 sierpnia 2014

Wyzwanie

Heey~! Witam Was po mojej długiej nieobecności! Ostatnio nie umiem się na niczym skupić i pisanie przez to mi chyba nie zbyt wychodzi. No, ale w końcu! 
Przed Wasze oczy składam one-shota, którego pisałam z myślą o pewnych osobach. Syśka i Levi (chop na bloga!), moje dwie kochane Unnie, które wspomagały mnie dobrą poradą przy pisaniu tego shota i w ogóle swoją niedawną obecnością w moim życiu ♥
Historyjka pisana nocą, więc i klimat musiał być... nocny.  Z góry przepraszam za wszystkie błędy, czy co tam jeszcze się znajdzie. / Kummie
Ps. Nowego rozdziału spodziewajcie się albo w niedzielę, albo w przyszłym tygodniu ;) 
Taka zmiana kolejności, no ale wena szwankuje, więc i kolejność nietypowa ;D 
(Ha! Drugie one-shot na blogu!)
***
 
Tytuł: Wyzwanie
Pairing: Draco x Harry; pobocznie inne
Rodzaj: one-shot
Gatunek: smut, angst, romans
Ostrzeżenia:  przekleństwa, niekanoniczność, brutalność

'Nienawiść musi czynić produktywnym
W przeciwnym razie rozsądniej jest od razu kochać'
                                                                  - Karl Kraus

Nikt do końca nie wie, jak to się stało, że spora część szóstorocznych znalazła się w Dormitorium 
Slytherinu. W sumie, po trzeciej kolejce piwa kremowego i piątej Ognistej Whiskey, nikt zbytnio nie zwracał na to uwagi. No oprócz dwóch osób. 
Draco Malfoy i Harry Potter mierzyli się bezustannie wzrokiem od ponad pół godziny, mając nadzieję, że któryś w końcu zegnie się pod spojrzeniem drugiego.
Siedemnaste urodziny Draco trwały w najlepsze, nieprzerwanie od ponad czterech godzin.  (Pomijając małą przeprowadzkę z Hogsmade do domu Węża, do której byli zmuszeni przez właściciela lokalu, w którym wcześniej się bawili.) 
Choć na początku imprezy byli tylko sami Ślizgoni, tak teraz, gdzie się nie spojrzy jest mieszanka domów. Inni mniej, a drudzy bardziej wstawieni. Fotele, na których znajdowała się liczna grupa nastolatków, zostały podsunięte pod ciemnozielone ściany tak, aby na środku salonu utworzyć coś w rodzaju parkietu, na którym leżeli Puchoni i Krukoni ze słabszymi głowami. Nad zabawowiczami rozwieszone były kryształowe żyrandole, z których raz na godzinę wylatywały jakieś niespodzianki. Za pierwszym razem było to zielonoszare konfetti na cześć Draco, za drugim pojawiły się bańki, które zostały przyjęte bardzo entuzjastycznie. Zwłaszcza przez Gryfonów z Seamusem na czele. Najwyraźniej Irlandczycy mają jakiś dziwny stosunek do baniek mydlanych.
 Potter nie był do końca pewny kto wyskoczył z pomysłem wproszenia się na przyjęcie urodzinowe Draco, ale ten pomysł od samego początku nie przypadł mu do gustu. Zwłaszcza po zeszłotygodniowej bójce ze Ślizgonem, w której notabene obaj ponieśli szkody. Gryfon miał trzy złamane żebra i siniaki na całym brzuchu i plecach, a Draco zwichniętą prawą rękę i kostkę, oraz masę siniaków na nogach i torsie. Pani Pomfrey w każdym przypadku nie była zadowolona.
Potter przyszedł tutaj za namową Rona i Deana, którzy wmówili mu, że pójdą się tylko napić i rozejrzeć. Oczywiście oboje gdzieś zginęli już po piętnastu minutach. Harry widział tylko, jak Ron jest prowadzony przez podpitego Notta, Boota i  Goldstein'a gdzieś w kąt pokoju, z którego często było słychać jęki i chichoty. Reszta Gryfonów dotarła tutaj trochę później. 
Nawet Hermiona weszła niepewnie do salonu i od razu została zgarnięta przez Parkinson i Davis do grona podchmielonych dziewczyn przesiadujących na jednej z kanap.
Wszyscy bawili się znakomicie, ale ani Harry, ani Draco nie mieli humoru. Potter po trzeciej kolejce Ognistej podparł się ściany i obserwował resztę towarzystwa. Draco natomiast rozmawiał z Zabinim na temat zapraszania obcych do Dormitorium. Był chyba jedną osobą, która wypiła tylko dwie kolejki. Nie chciał się upijać przez północą, bo wiedział, że ktoś musi zostać choć w ¼ trzeźwy. Miał podły humor, a po wejściu osób z innych domów – i Pottera, w głównej mierze Pottera – jego humor uzyskał miano kurewsko złego. Po kolejnym wystrzale żyrandoli – tym razem były to słodycze – ktoś rzucił pomysł grania w Prawdę czy Wyzwanie.
Około piętnastu, jeszcze myślących osób zgromadziło się na środku pokoju, wcześniej transportując wszystkich tych, którym uciął się film na wygodne kanapy i fotele. Rozsiedli się w kółku, a Dafne położyła na środku pustą butelkę po piwie kremowym. Zaczęli grać, podjadając przy okazji wszystkie słodkości, które nie zostały zgniecione przez przemieszczających się szóstorocznych. 
Posypały się różne pytania i zadania typu: wypij duszkiem szklankę ognistej, usiądź na kolanach tego i tego, wolisz facetów czy kobiety, uprawiałeś/ łaś już seks...
Trzeba jeszcze wspomnieć, że gra toczyła się pod wpływem Veritaserum, zakrapianym alkoholem, więc zatuszowanie prawdy okazało się niemal niemożliwe.
Okazało się na przykład, że Hermiona jest Bi; Blaise jeszcze nigdy nie był tak naprawdę zakochany; Padma i Parvati nie raz zaspokajały się nawzajem, a Dean jest prawiczkiem. 
Były też zadania, które były wykonywana przy ogólnym akompaniamencie aprobaty i śmiechów, i ogólnej dwuznaczności wyzwań. Pansy musiała rozebrać zębami osobę po swojej prawej i padło na dziewiczą Susan Bones, która zawstydziła się tak bardzo, że wypiła duszkiem całe dwa piwa kremowe na rozluźnienie.  Ron musiał pocałować osobę, która mu się podoba i po krótkim zastanowieniu, i dokładnym przeżuciu czerwonego żelka, wstał mężnie i przeszedł na drugą stronę okręgu siadając pomiędzy Hermioną, a Theodorem. Ron przeczesał ręką włosy, wziął głęboki oddech i pochylił się nad roześmianym Ślizgonem całując go nieśmiało w usta. Sytuacja zaszokowała niemal wszystkich, łącznie z samym Gryfonem. 
Gra toczyła się i rozwijała przez następne kilkadziesiąt minut, gdzie każdy choć raz został wybrany. Humor poprawił się nawet Harremu i Draco, ale oboje nie żałowali sobie docinek, przez co wyniknęło parę niegroźnych kłótni.
Butelka po raz kolejny pokazała na jęczącego Harrego a osobą, która miała mu zadać pytanie lub też zadanie był Blaise.
 - A więc Potty? Prawda czy Wyzwanie? – zapytał, przebiegle przechylając głowę.
 - Wyzwanie... - westchnął Harry wiedząc, że pytania stają się coraz głupsze. A swoje sekrety wolał zostawić dla siebie.
 - A więc... pół godziny z Draco w pokoju! – wykrzyknął spoglądając podstępnie na solenizanta. Niepotrzebnie obudził go rano aquamenti. Teraz ma za swoje ślizgońska, blond włosa gnida, pomyślał Zabini z satysfakcją.
 - Co? – wykrzyknęli równocześnie wyzywani, przy ogólnej radości innych.
 - Przecież oni się tam pozabijają... - jęknęła Hermiona z głową na ramieniu Pansy. Ślizgonka szepnęła jej coś do ucha, a brunetka otworzyła szerzej oczy i zaczęła się histerycznie śmiać.
 - No dalej, dalej panowie! Chcemy grać już dalej, ale wy musicie iść~! Malfoy! Zabieraj Pottera i won do pokoju! – ponaglił jakiś Krukon pijańskim bełkotem. Draco westchnął i z morderczą miną pociągnął osłupiałego Harrego za sobą. Z całego serca nienawidził swoich urodzin.
Przeszli do ciemnego korytarzyka zaraz za kanapami i weszli przez pierwsze drzwi po prawej stronie, do trzyosobowego pokoju. Kiedy obaj znaleźli się już w środku usłyszeli nagły trzask drzwi. Gryfon obrócił się szybko i dorwał klamkę, szarpiąc za nią najmocniej jak umiał.
 - Daj sobie kurwa spokój, Potter. – Draco usiadł na jednym z łóżek i spojrzał kpiąco na zielonookiego. – Zamknęli nas. Nie wyjdziesz stąd przez całe pół godziny.
 - Że co, do cholery? I mam tu z tobą siedzieć i rozmawiać? Posrało cię Malfoy, do reszty cię już pojebało – powiedział Potter i przywalił ostentacyjnie w drzwi, aby zaraz się na nich oprzeć.
 - Co ty sobie kurwa wyobrażasz? Wpraszasz się bezczelnie na moje urodziny i myślisz, że co? Gówno, Potter, gówno. To jest jeden z najgorszych dni w roku, kurwa. Nie chciałem w ogóle tej pojebanej imprezy! Dokładnie rok temu zmarła moja matka, a ja kurwa urodziny mam obchodzić? – Draco wstał nagle z łóżka i zaczął powoli zbliżać się do Harrego. Zdał sobie sprawę z tego, że powiedział za dużo.
Potter zaczął się bać, a cała jego gryfońska odwaga poszła się kochać do pokoju obok. W oczach Ślizgona było coś takiego, co kazało choć raz zadrżeć. Dłonie blondyna zaciskały i prostowały się naprzemiennie, a jego warga drżała od napływu emocji.
 - Nienawidzę cię Potter. Nienawidzę cię z całego serca, ale... dzisiaj są moje urodziny. I mogę zrobić co chcę i z kim chcę, wiesz? – zapytał tajemniczo, podchodząc jeszcze bliżej. Gryfon poczuł alkohol, który został zdecydowanie zamaskowany męskimi perfumami. Czyli nie tylko on nie pił dzisiaj na umór, pomyślał gorzko.
Kiedy Harry mógł policzyć rzęsy na powiekach Draco, dopiero wtedy coś nim wstrząsnęło.
 - C-co ty odpierdalasz, Malfoy?! – zapytał starając się odepchnąć Ślizgona. Ten uśmiechnął się bezwzględnie i zatorował brunetowi drogę ucieczki, poprzez położenie dłoni koło jego ramion.    
 - Przez całe pierdolone trzydzieści minut mogę zrobić z tobą wszystko Potter. Mogę cię nawet zabić, ale wiesz co zrobię? Sprawię, że będziesz pode mną jęczał... Będziesz jęczał i kurwa nie będziesz wiedział czy to z przyjemności czy z bólu... - Wierzchem dłoni przejechał po policzku zielonookiego, który wpatrywał się w blondyna jak skamieniały. Po chwili poczuł miękkie, ciepłe usta na swojej szyi. Mimowolnie westchnął, kiedy zęby Draco wbiły się w jego czuły punkt na delikatniej skórze. Blondyn wziął w swoje dłonie nadgarstki Harrego i uniósł je nad jego głową, przytrzymując je mocno. Mokrym językiem torował sobie drogę do żuchwy, a następnie do ust Harrego. Kiedy musnął wargą usta bruneta odchylił głowę i spojrzał na swojego wroga.
 - Złoty chłoptaś Gryffindoru, postrach Voldemorta i ten – który – przeżył... Kto by pomyślał, że jesteś taki uległy, hm? – mruknął pogardliwie Draco. Wziął jedną rękę z dłoni Harrego i przesunął nią po całej długości ramienia i torsu. Idąc tą ścieżką, uczepił się dwoma palcami szlufki od spodni, ciągnąc ją delikatnie w dół. Spojrzał na lekko zamglony, szmaragdowy wzrok Harrego widząc w nich oczekiwanie i dezorientację.  
  Uległy, delikatny, nietknięty...
Draco ściągnął okulary Harrego i rzucił nimi za siebie. Usłyszeli cichy brzdęk i pęknięcie szkła, na co Gryfon zacisnął mocno powieki. Nie wierzył w to co czuł, nigdy nie podejrzewałby Mafoya o takie rzeczy. 
 - Puść mnie... proszę... - Cały zapał bruneta wyparował razem ze wszystkim pokładami sił, które chciał włożyć w odparcie dziwnych gierek Ślizgona. 
Kpiący uśmiech zagościł na usta Draco, kiedy pociągnął w tył ciemne włosy Harrego. Po raz kolejny ucałował linię szczęki Gryfona i rozkazał mu spojrzeć na siebie. Kiedy zobaczył szklące się szmaragdowe oczy, jego źrenice rozszerzyły się tworząc dwa niekończące się czarne okręgi.  
Pociągnął go gwałtownie i rzucił nim na podłogę, jak zwykłą, śliczną i porcelanową lalką...
Kiedy Potter kulił się na czworakach oddychając gwałtownie, Malfoy uśmiechnął się półgębkiem i robiąc kilka arystokratycznych ruchów - klęknął przez brunetem. Przechylił zaaferowany głowę i pogładził delikatnie policzek Harrego, patrząc w jego szmaragdowe, pełne dezorientacji oczy. 
 - Już masz dosyć Harry? - zapytał cicho i wstał kopiąc Gryfona w bok, a kiedy leżał już na plecach przerzucił nad nim jedną nogę i ponownie uklęknął, mając pod sobą bruneta. Chwycił jego dłonie i przesunął je nad jego głowę, tym samym obniżając swoje biodra na krocze Harrego. Pocałował go brutalnie w usta, gryząc i liżąc jego dolną wargę. Odsunął się delikatnie, aby móc zobaczyć przymknięte powieki Harrego, jego zaczerwienioną bliznę, różowe policzki i rozwarte usta. 
 - Jesteś mój, wiesz o tym? - wyszeptał, mieszając swój oddech z nierównym oddechem Pottera. 
Gryfon otworzył gwałtownie oczy, a jego warga zaczęła drgać. W jego słowach doszukał się groźby. Groźby, która mogłaby zaważyć na jego życie. Nieświadomie potrząsnął głową, nie widząc, że w jednej dłoni Malfoya znalazła się różdżka. Blondyn posłał mu zdziwione spojrzenie pomieszane z rozbawieniem. 
 - Nie wiesz? - zapytał unosząc brew. Kiedy Potter znów zaprzeczył głową, uśmiechnął się tajemniczo. - Teraz już będziesz o tym pamiętał. 
Patrząc w zielone tęczówki, mruknął jakieś zaklęcie, a Harry poczuł na przedramieniu niewyobrażalne pieczenie i ból. Krzyknął głośno, czego od razu zaprzestał, ponieważ nie chciał dawać Malfoyowi satysfakcji. Zamiast tego mocno przegryzł wargę, przez co po chwili poczuł w ustach metaliczny smak krwi. Draco widząc to, przewrócił oczyma i westchnął cicho. 
 - Oj, Potty..., bo zrobisz sobie krzywdę i co wtedy?  - zapytał z troską, zaprzestając swoich działań. Kciukiem przejechał  po wargach Pottera wycierając krew, następnie przyłożył palec do swoich ust i zlizał szkarłatną substancję patrząc jak zahipnotyzowany w szklane oczy Pottera. Teraz można powiedzieć, że Potter się bał jeszcze bardziej. Bał się tak kurewsko, że nie miał nawet siły odepchnął Draco, co powinno być dla niego stosunkowo łatwe, zważywszy, że mają podobne budowy ciał. Ciche jęki wydobyły się z jego ust, które zostały od razu zamaskowane przez ciepłe wargi Ślizgona. Draco w końcu uwolnił ręce Harrego, więc ten od razu sprawdził co się działo z jego lewym przedramieniem.
'Vetitum gustat optimum' napisane małymi, wykaligrafowanymi literkami w miejscu, gdzie żyły były najwidoczniejsze.
 - Zakazany owoc smakuje najlepiej... - przetłumaczył spokojnie Draco. Pomimo, że nie było to jawne ukazanie swojej własności, to dla osób znających się na rodach czarodziei czystej krwi, było to hasło rodziny Malfoyów znane od pokoleń. Czarne wyrazy błądziły po głowie Harrego tworząc nowy obraz na postać Ślizgona. 
 - Jesteś chory Malfoy... - szepnął zadziwiony swoimi spostrzeżeniami. Opuścił swoją dłoń na podłogę i spojrzał w stalowoniebieskie oczy. Zacisnął mocno powieki, kiedy poczuł na swoim policzku piekący ślad po uderzeniu. Nie spodziewał się takiej reakcji. Spojrzał ponownie zranionym wzrokiem na twarz blondyna, która wykrzywiona była w grymasie niezadowolenia. 
 - Nie mów tak, bo może skończyć się to gorzej, wiesz? Nie jestem chory, Potter. Po prostu mam dosyć tego kurewskiego życia, w którym nie widzę żadnego sensu. Wszędzie tylko ból, intrygi i śmierć... Mrok ogarnia powoli wszystko pomimo, że ten psychopata już nie żyje.  A ty... ty jesteś czysty, jasny... bezbronny. 
Dłoń Draco powędrowała na wcześniej uderzony policzek i zaczęła gładzić delikatnie zaczerwienioną skórę. 
 - Ja nie jestem dobry, Potter. Nie umiem okazywać uczuć, nie umiem o nich mówić. Zawsze byłem chłodno traktowany i jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza, wiesz? - powiedział w zamyśleniu i podniósł się dosiadu. - Obróć się Potter. 
Machnął różdżką a zaklęcie uciszające i zamykające dały o sobie znać cichym trzaskiem. Kiedy Draco obrzucił spojrzeniem Gryfona, od razu przewrócił oczyma. 
 - Rusz się, bo będę niemiły - warknął ostrzegawczo. Harry przełknął ślinę i wykonał polecenie Draco starając się nie załamać. - Widzisz? Jak chcesz potrafisz być grzeczny. 
Ślizgon uśmiechnął się zachęcająco i siedząc obok niego włożył swoją zimną dłoń pod bluzkę Harrego. Gładził delikatnie jego plecy czując, jak opalona skóra drży przy każdym muśnięciu. Zaczął schodzić mozolnymi ruchami w stronę ciemnych spodni opinających pośladki Gryfona. 
 - Na czworaka Potter - rzucił cichą, ponętną komendę. Brunet wypuścił głośno powietrze, ale wykonał zadanie bez szemrania. Wolał być posłuszny. 
Draco uklęknął na kolanach i przybliżył się do Harrego, nie zostawiając żadnego miejsca między nimi. Prawym ramieniem oplótł jego biodra, a lewą dłoń - wsadził za pasek spodni i bokserek. Potter jęknął, kiedy poczuł mocny uścisk na swoim przyrodzeniu. Rozszerzył szeroko oczy i odwrócił głowę w stronę Malfoya. Próbował coś powiedzieć, ale nie umiał wziąć oddechu, ani stworzyć jakiegoś sensownego zdania, który odzwierciedliłby jego odczucia. Pierwszy raz ktoś dotykał go w ten sposób. Czuł się skołowany. W jego głowie tworzyły się miliony pytań, zdań i obelg, którymi chciałby zaszczycić Malfoya, ale... nie mógł. Coś tamowało go od środka. Jakieś dziwne uczucie tego, że Ślizgon potrzebuje odreagować.., że akurat to on musi mu w jakiś sposób ulżyć. Jego zielone oczy spotkały się z lodowatymi tęczówkami Ślizgona. Odwrócił szybko wzrok, nie chcąc na niego patrzeć. Jakieś uczucie porażki krążyło w jego żyłach i nie chciało wypłynąć, razem z nieznanym mu wcześniej uczuciem chorej fascynacji.  Kiedy jego jedna strona nie mogła pojąć tego co się właściwie działo z jego życiem, ta druga nie chciała tego pojmować; chciała, aby wszystko płynęło w nieznanym kierunku. Pomimo strachu. Pomimo tych sześciu lat nienawiści z Malfoyem. Chciała go poznać.
Harry poczuł zawód, kiedy zimna dłoń blondyn przestała zabawiać się jego przyrodzeniem. Zdusił w sobie jęk zawodu i ponownie spojrzał na Draco. Tym razem nie mógł niczego wyczytać z jego oczu, bo ich nie widział. Malfoy wstał i ruszył do jednej z trzech szaf, które były ustawione koło ciężkich, drewnianych biurek. Sięgnął ręką w głąb jednej - tej stojącej najbliżej drzwi - i wyciągnął z niej jakiś materiał. Kiedy Harry, spod przymrużonych powiek próbował odgadnąć co Malfoy właściwie trzyma w dłoni, blondyn zdążył popchnąć Pottera na plecy i usiąść na nim okrakiem.
 - Czy ty masz jakieś fetysze związane z siadaniem na mnie? - zapytał nieśmiało Gryfon, zanim zdążył się powstrzymać. Cień rozbawienia przemknął po twarzy Ślizgona, kiedy zawisnął nad twarzą zielonookiego.
 - Może - odparł uśmiechając się kpiąco. - Tak, chyba masz rację.
Harry nie miał możliwości spoglądania na uśmiechniętego Malfoya, ponieważ coś zakryło jego oczy. Zdezorientowany zamrugał ciężko i poczuł jak ręce Ślizgona sprawnie podnoszą jego głowę i majstrują coś przy jego potylicy. Podniósł ręce i wybadał zaciekawiony owy materiał. Poczuł znaną mu fakturę ukośnych, grubych pasków i kształt.
 - Krawat? - zapytał zdziwiony. Szybko przygryzł wargę, ponieważ nie miał zamiaru tego głośno mówić. Bał się, że jeśli powie coś nie tak, Malfoy znów go uderzy, naznaczy, czy co mu jeszcze do jego chorej głowy przyjdzie.
 - Spostrzegawczy jest Potter - parsknął kąśliwie. - Ale tak. To mój krawat, więc go nie zniszcz.
Gryfon zarumienił się nieznacznie, po czym kiwnął grzecznie głową. Nie mógł zauważyć ciekawskiego uśmiechu Malfoya, który patrzył tak na niego już od dłuższego czasu.
Kiedy Ślizgon wolno zajmował się paskiem od za dużych spodni bruneta, on w tym czasie bezmyślnie dotykał opuszkami palców wypukły, wciąż piekący napis na swoim przedramieniu. Nie był pewny jak miał się zachowywać. Naprawdę nie chciał podpaść Ślizgonowi, ale pójście na ugodę - przynajmniej na tą nieprzymusową - nie wchodziło w grę.  
Przygłuszony jęk wydobył się z jego zagryzionych warg sprawiając, że poczuł dreszcze na całym ciele. Usatysfakcjonowany blondyn szarpnął w dół spodnie Harrego wraz z jego bielizną i spojrzał pożądliwie na jego twarde przyrodzenie.
 - Nie podejrzewałem, że ta zabawa może ci się tak spodobać, wiesz? Najwyraźniej nie jesteś tak grzeczny jak mi się wydawało - mruknął cicho Ślizgon do ucha Harrego. Kolejna fala dreszczy przeszła przez całe ciało Pottera. - Będziesz dla mnie jęczał, tak?
Przygryzł płatek ucha bruneta i podążył swoimi miękkimi wargami ścieżką, aż doszedł do skrawka skóry na obojczykach, którego nie zasłonił ciemny t-shirt Pottera. Zassał się na wrażliwej skórze zostawiając tam zaczerwieniony ślad i polizał delikatnie jego szyję torując sobie drogę do ust. Zacisnął swoją dłoń na kroczu Harrego, patrząc jak na opalonej szyi ukazuje się widoczny ślad żył.
 - Miałeś jęczeć Potter! - warknął drapiąc paznokciami jego uda. Z ust Harrego wydobyło się stęknięcie, które po chwili zamieniły się w oczekiwane przez Draco jęki. Malfoy miał rację. Gryfon nie miał pojęcia czy jęczy z rozkoszy czy bólu. Odrzucił głowę do tyłu i wypchnął niepewnie biodra w stronę Ślizgona. 
Na ten gest wargi Draco uniosły się pewne do góry, a on sam zaczął odpinać swoje spodnie, aby zaraz zdjąć je całkowicie i rzucić gdzieś w kąt dużego pokoju. Bez uprzedzenia, bez przygotowania, bez jakichkolwiek wątpliwości wszedł w niego całkowicie. Głośne krzyki Harrego wymieszały się z jego nagłym i cichym łkaniem, znikając gdzieś w zakamarkach sypialni. Potter jeszcze nigdy nie czuł takiego bólu. Porównując go do ulubionego Crucio Voldemorta, Czarny Pan wymiękał całkowicie. 
Rozrywające katusze, które wydawały się nie mieć końca, były z całą pewnością gorsze od marnego zaklęcia Tego - którego - imienia - nie - wolno - wymawiać. Do tego dochodził ból psychiczny, który był jeszcze gorszy od tego fizycznego. Świadomość, że jest brutalnie wykorzystywany i upokarzany doprowadzał go agonii.
Od tej pory wszystko było o bólu, ogniu, jękach, o skrobaniu paznokciami po chłodnej podłodze i cichym dyszeniu 'Draco...' 'Proszę Draco...'.  O płynącej delikatnie i wolno krwi, dreszczach i prośbach stłumionych przez zaciśnięte zęby.

Jęki i krzyki wydobywały się z jego gardła. Draco drapał jego udo, po czym wbijał się w niego ponownie, coraz szybciej i ostrzej, i robił to dopóki Potter nie wykrzyknął głośno jego nazwiska i wystrzelił smugi białego płynu na swój brzuch. Słodko-gorzko tortura, która objęła całe ciało Pottera. 
Kiedy Malfoy doszedł w nim z głośnym warknięciem, wyszedł z niego bez ceregieli i szepnął mu do ucha, że dziękuje za urozmaicenie urodzin. A kiedy zniknął za drzwiami łazienki Harry ściągnął zielono-szarą przepaskę i załkał głośno. Czuł się jak brudna, plugawa szmata, która pomogła jednej zagubionej duszy. Ta myśl pomogła mu przełknąć gorycz sytuacji i ogarnąć się do możliwego stanu egzystowania wśród ludzi. Odparł odruch wymiotny na widok spermy połączonej z jego krwią. Odparł też chęć skulenia się pod ścianą i łkania do końca życia. Zgarnął swoje okulary i krawat Ślizgona, którym zakrył nowe znamię dołączone do jego kolekcji. 
Utykając podszedł do drzwi i uchylił je delikatnie zerkając przez szparę. W zaciemnionym pokoju dało się usłyszeć miarowe oddechy, ciche pochrapywania i pomruki. Kątem oka zauważył burzę loków Hermiony, rude włosy Rona i parę innych znanych mu osób. Wszyscy smacznie spali, nieświadomi brutalnego czynu, który dział się za za ścianą. 
Poczuł na swoich biodrach delikatny uścisk i podskoczył spłoszony. Bał się. Ciągle się go bał. 
 - Chodź. Jest już późno a to był dla ciebie... dzień pełen wrażeń - cichy głos Draco różnił się zupełnie od tego, który wydawał mu wcześniejsze komendy. Zdezorientowany, dał się wciągnąć z powrotem do pokoju, gdzie został ułożony na jednym z łóżek. Ramiona Ślizgona oplotły go w pasie, nie dając mu wyboru, jak tylko próbowanie zasnąć. Niestety z marnym skutkiem. 
Kiedy uścisk Dracona zelżał, Potter pozwolił sobie na kolejny napad cichego szlochu. 
Całą sytuację tłumaczył sobie ratowaniem duszy... ale czy nie stracił przy tym swojej? 

Ta historia nie ma zakończenia. Czy opowiada o prawdziwej miłości? A może to tylko pozory, wytworzone przez całą namiastkę brutalnego świata, który otacza Nasze serca i umysły? Harry był raniony, Draco ranił. Ale wszystko musiało mieć swój zakorzeniony głęboko początek. Początek, który był o wiele gorszy niż ktoś by przypuszczał.
Ta historia nie ma zakończenia. Czy opowiada o prawdziwej miłości? O nienawiści pomiędzy odwiecznymi wrogami? Jedno jest pewne: mówi o uczuciu równie silnym, które oplata nasze serce i nie pozwala się wydostać ze swoich macek. Bo między miłością, a nienawiścią jest bardzo cieniutka linia, którą wystarczy tylko zniszczyć. Wystarczy chcieć. Ale nie zawsze mamy taką możliwość.


'Nienawiść musi czynić produktywnym
W przeciwnym razie rozsądniej jest od razu kochać'


***

20 komentarzy:

  1. Jeny prawie płakałam! Napisałaś to fantastycznie i za to cie wielbie i mam nadzieję na kolejne takie mini opowiadańka

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Nie sądziłam, że poprowadzisz to w takim kierunku. Bardzo mi się podobało zakończenie.. może napiszesz kiedyś kontyniacje? :)
    Harry jest tu taki niekki, w każdym kolejnym zdaniu byłam pewną, że w końcu się postawi, a tu proszę... naprawdę bardzo fajnie Ci to wyszło. Pozdrawiam kochana <3
    Syśka

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku...Nie do końca wiem, co napisać... Bardzo mi się podobało... Nie wiem nawet, czy nie wolę bardziej takiego Harryego, I Draco na samym końcu...*^* Mimo, że zmusił do wszystkiego Harryego, mi i tak się podobało.
    Pozdrawiam i życzę weny~
    Minko

    OdpowiedzUsuń
  4. Możesz coś zrobić z wyglądem, bo ucina mi lewą stronę i nie mogę czytać. Ogólnie przeczytałam na telefonie i bardzo mi się podobał ten one-shot. Pozdrawiam Mishi

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tej strony Levi :)
    Prawda, że wcześnie komentuję :) Ale jak to mówią lepiej późno niż wcale.
    Syśka już ci komentarz walnęła, ale ja i tak postanowiłam wtrącić swoje trzy grosze ( w końcu malutki udział w tym opku miałam :D )
    Dziękuję Ci kochana za to, że wspomniałaś o nas :* Jestem Ci naprawdę wdzięczna ( Big Hug 4 U )
    Wracając do one-shot’a, mówiłam Ci już, że lubię takie mroczne, ciemne klimaty. I szczerze mówiąc podoba mi się twoja historia. Połączenie masochistycznej ‘miłości’, ‘ratowania’ duszy Malfoya i chorej fascynacji wyszło Ci wspaniale.
    ‘Wyzwanie’ mogłoby być ciekawym wstępem do dłuższej historii. Ciekawa jestem jakbyś to rozwinęła.
    Życzę weny, czasu i chęci do dalszego pisania.
    LEVI :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny one - shot, ale i tak nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału 19.
    Ps. życzę dużo weny i czy można poprawić trochę tło bloga które jest super tylko trochę ucięte z lewej strony

    OdpowiedzUsuń
  7. tak sobie z ciekawości przeczytałam i....zakochałam się w tym *^* uwielbiam takie opowiadania, z przemocą, gwałtami i w ogóle wszystkim co złe *U*
    i jeszcze jedno...
    JA CHCĘ WIĘCEJ <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Das ist fantastich! Lecem czytać dalej! Weny, Dravelia

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    tekst bardzo dobry, ale, ale bardzo mnie wkurzył Draco taki wredny, znęcający się nad Harrym...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo ładne i nie za wulgarne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przez cały czas, kiedy czytałam, siedziałam z szeroko otwartymi oczami i doszłam do wniosku, że nic mnie już nie zdziwi. Trochę dziwny był przeskok po skończeniu "Zawsze Ty" i przeczytaniu czegoś takiego, bo brakowało mi tych słodkości, ale dobra odmiana.
    A teraz najważniejsze. Nie wiem, skąd zaczerpnęłaś pomysł na takie zakończenie, ale chcę, byś wiedziała, że jest rewelacyjne. Cudowne. Wspaniałe. Niesamowite. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego zakończenia niż to, co napisałaś w tym one shocie. Genialne!!! Czytałam je chyba z siedem razy, żeby dobrze zapamiętać. I perfekcyjnie dobrany cytat do tego.
    Powodzenia w dalszym pisaniu!
    ~ Rycerz Walpurgii

    OdpowiedzUsuń
  12. tak się zastanawiałam czy ktoś jeszcze pisze ff z HP, wpisałam w google i proszę wyskoczył Twój blog <3 cieszę się bardzo, bo sama przeżywam aktualnie powrót do starej miłości xD

    Wyzwanie... pomysł niby oklepany, ale jak ktoś umie budować zdania to i przyjemnie się czyta~ mi osobiście taki uległy Potter nie przemawia do wyobraźni, ale pomijając kwestię gustu to całkiem niezły szocik :) polecasz któryś ze swoich fanfików jakoś szczególnie? z przyjemnością przeczytam więcej^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mi miło, że ktoś jeszcze tutaj zajrzał! I to jeszcze w tak stare rejony, jakim jest ten one shot!
      Odpowiadając jednak na Twoje pytanie, to ciężko mi polecić coś konkretnego! Ciężko mi polecić coś na chybił trafił, zważywszy na to, że nie wiem w czym gustujesz, ale wiedząc, że przeczytałaś "Wyzwanie" to sądzę, że lubisz dzikie seksy (jak lubimy to tutaj nazywać)? ;>
      Jeżeli tak, to polecam zarówno Drarry - Yes, Daddy" , jak i "Tuż za drzwiami" z bliźniakami w roli głównej ;)
      Dużo osób lubi też tutaj lekkie klimaty, a więc: "Abecadło Drarry" i "Bambusy" również muszą znaleźć się w tej rekomendacji. O reszcie wolę nie mówić, bo nie jestem z nich dumna, ale mam nadzieję, że pozostaniesz tutaj dłużej i przepraszam za tak późne odpisanie na Twój komentarz!
      Gorące pozdrowienia! ♥/Kummie

      Usuń
    2. Ale jeżeli lubisz trochę angstowe klimaty to "Niewidoczne" i "Bezsenność" (Wolfstar) też mogę polecić ;)

      Usuń
  13. Jednoczesnie było to straszne i piękne. Opowiadanie zupełnie różni się od wszystkich innych ff to sprawia że praca jest wyjątkowa i zmusza do przemyśleń czy miłość zawsze jest piękna... Powodzenia w dalszej twórczości
    ~Bou

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję za ten jakże krótki, ale bardzo pomocny i treściwy komentarz! Dziękuję za zajrzenie tutaj i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej! ♥/Kummmie

      Usuń
  14. Wiesz co? Chciałam napisać mega produktywny komentarz, ale kuźwa! BRAK SŁÓW <333 Czytam to chyba piąty raz i zapewniam, że nie ostatni. Co to, to nie.
    Zresztą z wszystkimi innymi one shotami twoimi mam DOKŁADNIE tak samo! *__*

    OdpowiedzUsuń