25 stycznia 2015

ROZDZIAŁXXIX

 Witajcie Drarrynisse! ♥
Tak jak obiecałam, dzisiaj wstawiam Wam kolejny rozdzialik!

Hm... Nic szczególnego przez te kilka dni się nie wydarzyło, więc możemy od razu przejść do Waszych wspaniałych komentarzy!


Riddle <3 - (też preferuję yaoi od yuri XD ale czego nie robi się dla miłości, nie?) A o robieniu ciekawych rzeczy w Skrzydle Szpitalnym, kiedy nie ma Pomfrey, Harry przecież wie bardzo dużo! :D A każdy Ślizgon w głębi serca jest romantyczny~ ♥ I ogólnie to ogromnie się cieszę, że Permione przypadło Ci do gustu! Osobiście nie byłam do dziewczyn przekonana, ale... taak, to jest to :D Dziękuję ślicznie za słodzenie mi~! ♥♥
CyziowateCiastko  -  (Wszystkie Twoje komentarze stosowane są stosownie XD) Ogólnie dzięki, że mi polejesz, ale tylko i wyłącznie czekoladą :D Cholera, będzie trza Ci więcej tlenu przysłać, czy coś? XD Dziesięć minut? Serio? Omggg... ♥♥ Wszystkim tych dzikich seksów brakuje! ZBOCZUCHY! I przepraszam bardzo, ale komentarz po pierwszej? CZEMU TY NIE SPAŁAŚ? Niu, niu! *grozi palcem* ♥
Kao Y - Wybaczam, bo każdy komentarz od Ciebie jest ważny ♥ Dziękuję ślicznie za wenę i pozdrowienia! :D A Twój tekst, że Miona ma amory w głowie, mnie rozpierdzielił XD Dziękuję! ♥
Charly - Kuźwa. Taki długi komentarz? Omggg... dziękuję Ci, nooo~! ♥ Znasz powiedzenia 'Padłeś? Powstań.'? To właśnie to robię na okrągło przy czytaniu waszych komentarzy!  Przy tej 'Minervie krowie' miało być inne określenie, ale... yhym.. bałam się, że mi odejmie punkty ;// RON SERIOTA. AHAHAHA PLZ Mistrzu. Stop XD A do Mistrza Eliksirów jeszcze dojdziemy, więc spokojna Twoja rozczochrana :D Pozdrów swoją przyjaciółkę ode mnie :D ♥ A co do tego filmiku... Nienawidzę Cię Charly XD Zryłaś mi mózg ;; Ale tak.. Ja Was też kocham, no~ ♥♥
Weronika :* - Yeaah! Lubisz Hermionę i Pansy! Cudownie, no! ♥ I mam nadzieje, że nie zwariowałaś mi tu, nie? Ogólnie to sama nie jestem osobą cierpliwą, więc Was wszystkich podziwiam, że wytrzymujecie tutaj ze mną i tym opowiadaniem, serio. Dziękuję za wenę i virtual hug! ♥
Mike Wazowski - Też uważam, że było mało Drarry XD No, ale przecież musimy rozwinąć inne wątki, nie? :D No i tak jak ty, również nie znoszę niedziel...  Dziękuję ślicznie za pozdrowienia! ♥ 
Julka - No, co ty! ♥To ty tutaj jesteś gościem i czytelnikiem, więc powinnam Cię wielbić, no i jeszcze raz przepraszam! ♥ Urodziny mam 28 kwietnia, więc wena przyda się nawet teraz! :D A co do ferii... >.< Jeszcze trochę...
Lachtára "Elizabeth" -  Wszystko może być podwójnie! :D To było urocze z Twojej strony, no! ♥ Rany boskie! NIE! Nie słuchaj Super Junior!!! ZAWRÓĆ JEŚLI JESZCZE MOŻESZ! To Ci zniszczy życie X''DD Uciekaaj, serio >.< To pociągnie za sobą jeszcze innych i... nie... Uciekaj, po prostu xD ♥
Paula - Ranyy...~! A ja Ciebie kocham z każdym komentarzem! ♥ Ej, że przepraszam. Ile razy? Omg... jesteś cudowna! ♥ Dziękuję Ci pięknie za słodzenie mi tak bardzooo ♥
Infinity ∞ - Też muszę stwierdzić, że Theo i Harry wyglądaliby ze sobą dobrze XD (Nie bijcie mnie za to, ok?) Rany... znowu tak ładnie to wszystko ujęłaś... Weź przestań, dobra? ;;; Robię się miękka przez Ciebie... Nie umiem Ci odpowiedzieć, na Twój komentarz, bo musiałabym się rozpisywać nie wiadomo ile, a i tak niczego normalnego bym nie ujęła... Dziękuję za wszystko i... no po prostu dziękuję ♥ *gorący, ciepluchny virtual hug* ♥
Nemhain Riddle - Aww... ♥ W tym opowiadaniu wszystko ma drugie dno, więc trzeba uważać do czego się przywiązujecie! Ja Ciebie też, cholera, kocham! Ah... możesz takie komentarze pisać w każdej formie, a i tak mnie złapiesz, że serduszko... Dziękuję! ♥
Marcela - O kurczę... a jednak ktoś jeszcze nie trawi Permione... Uh... mam nadzieję, że się w końcu przyzwyczaisz no! :/ ♥ Dramione to najgorsze, co mnie spotkało w życiu.  I dla mnie, i dla mojego duszy, i serca, i oczu. Cieszę się, że udało mi się kogoś wkręcić w Drarry, bo sama teraz sobie nie wyobrażam niczego innego... Straszne, nie? XD Dziękuję Ci ślicznie za wszystko i czekamy do momentu aż zaakceptujesz Mionę i Pansy! ♥
▲Megan▲ -  Haha, Megan taki pozytywny stworek! ♥ Aż tańczę z tego powodu, że tak bardzo Ci to poprawiło humorek! Omgg... i jak Ci tu dziękować, co? ♥ Fanka? Proszę Cię... Siedzisz już w tym jakiś czas, więc weź przestań, no! Ty tutaj masz własną kajutę,  a ty o 'fance' mówisz? PLZ ;; ♥
Elizabeth Carter - Krwotok? GDZIE? *niesie tonę chusteczek, plastrów, bandaży i czekolady(na wszystko dobra)* OH... dobra już się martwiłam, że w ogólnie nie spodobał Ci się Alec... ale mi ulżyło! ♥ Huhuhuu! Szybko zaczęłaś z Drarry! :D Nie no, żartuję xD Na drarry nigdy nie jest za późno! Aww... dziękuję za ciepłe słowa! No, no~ mów jakie masz podejście do chłopaków, bo jestem aż ciekawa :D Dzięki Eli~! ♥
Emiru-chan - Hahahaha, ja już też nie mogę spokojnie obejrzeć ŻADNEJ części z Harrego, bo moja wyobraźnia się włącza i... ale żeby shippować 11-latków? >.< No pacz! Tego jeszcze nie było! Wolisz Permione od Throna! Coś nowego, no! (Przekonam Cię, zobaczysz) Aw... kolejny raz mi ulżyło! Mam być szczera? Tak naprawdę wiem kim jesteś, a Twojego kuzyna użyłam bez praw, autorskich >.< DZIĘKUJĘ EMIRU! ♥
Tajjemnicza ♥ - Serduszko to podstawa! :D Mrucz, dla mnie! ♥ (Boje się Twojego pekińczyka <.<) + dziękuję za zwrócenie błędu! Poprawiłam~! Ciebie też krowa Minerva rozbawiła? Co z Wami jest nie tak? XD Że przepraszam, że Harry na górze? OMG XD Śmiechłam xD Ale... yhym.. dobra. Rozważę tą opcję dla Ciebie XD ♥ (Nie przyzwyczajaj się, bo #topdraco#bottomharry XD) Dziękuję ślicznie baby~! ♥
Lysander di Angelo  - No, co ty bro? ♥ Przecież ja Cię cały czas pamiętam! Po prostu dawno Cię tu nie widziałam :/   Weź się uśmiechnij~~ i pewnie, pomogę Ci jak tylko mogę. Napisz po prostu do mnie na maila~ ♥♥
Akane - Miszcz Akane! Hahahaha XD Panika i niecierpliwość? Leżę XD (Btw. obronię Cię przed polonistką ;D) Awww... Lubi Aleca! I lubi Freddiego! ♥ Nienienienieee~ *znowu hamuje atak ryku* przestańcie pisać takie rzeczy noo! *hugi razy 200* Neville~~ ogółem to muszę poczekać, bo wątek z nim będzie... ciekawy i... niekonwencjonalny XD Zaskoczy Was *hehehe* "Matko, banan na ryju a telefon przy oczach" GLEBŁAM JAK CHOLERA XD OMGG~ Niecierpliwe zboki wszędzie~! 
Matko, ofiary chcesz mi składać? PLZ... wystarczy porządny hug i czekolada ♥ A tiki nerwowe to ja mam przed laptopem, kiedy czytam komentarze XD Dziękuję Miszczu! ♥
Kasiua ॐ -  Gdzie ty kuźwa do Szwajcarii uciekłaś? Wybaczam, wybaczam, ale masz mi streścić, co ty tam robiłaś! ♥ (Teraz już wiem kto zakosił tą łódkę z prawej burty!) Nie ładnie! ♥
White - Nigdy nie jest za późno! :D A to, że zdążyłaś cieszy mnie podwójnie! ♥♥ Czekolada wszędzie! Nawet na serduszku White xD Pansy ma jaja? OMG. To ja może jednak zrezygnuję z Permione XDD Bo jeszcze w trakcie wyjdą różne, dziwne rzeczy... Ew. XD Btw! Dlaczego ty nie śpisz? Halo! Wy śpicie, ja piszę. ROZUMIEJĄ? Tak? No to superr~! A Tobie White skarbie, pięknie dziękuję! ♥ 

Ahh... No ludzie, jak ja Was wszystkich kocham! Wszystkich razem i każdego z osobna! ♥ 
*grupowy virtual hug*
A teraz, nie pozostaje nic jak tylko... ENJOY~! / Kummie

 ***

Usta były miękkie, gładkie i smakowały czymś truskawkowym, co Hermiona stwierdziła, że musiało być krwistoczerwoną pomadką Pansy. Trochę nieśmiało odsunęła się od Ślizgonki, ponieważ doszedł do niej fakt, że znajdują się w Wielkiej Sali, gdzie kręci się już sporo osób. Na szczęście większość z nich była czymś zajęta, więc uspokoiła się i spojrzała wielkimi oczami na brunetkę.
- Pewnie nie widzisz, ale Draco się na nas gapi, więc udawaj zrelaksowaną, Mionka - szepnęła konspiracyjnie Pansy i uśmiechnęła się kącikiem ust, co wyszło jej świetnie.
Udawać zrelaksowaną? Ha, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, pomyślała, a jej nogi zadrżały niebezpiecznie.
- O rany - mruknęła, nie mogąc do końca pojąć, co się właśnie wydarzyło. Ciepłe usta musnęły jej policzek, zostawiając na nim czerwony ślad.
- Moja - mruknęła Pansy i posłała Mionie szeroki uśmiech. - A teraz do pracy, kotku!
Obróciła się na swoich wysokich, czarnych szpilkach i pognała w swojej ciemnogranatowej, zwiewnej sukience w stronę szamoczącego się ze sprzętem zespołu. Gryfonka postała jeszcze chwilę przywracając swoją koordynację ruchowo-myślową, co szło jej nadzwyczaj topornie. W końcu wypuściła głośno powietrze i obróciła się, szukając sobie jakiegoś zajęcia. W międzyczasie wyłapała, że Draco rozmawia namiętnie z panną, która wcześniej okupowała jej uśmiechnięte teraz wargi. Kręcąc głową podeszła do jakiś Puchonów, pomagając im z przenoszeniem wielkiego i nie wiadomo czemu służącemu - drzewu, które pozbawione było liści, na środek jadalni.  

***
- Witam was wszystkich ponownie, tym razem, na balu otwarcia naszych Mistrzostw Szkolnych w Quidditcha! Zabawa, w której macie okazję dzisiaj uczestniczyć jest zorganizowana przez cudownych Prefektów i osoby, które z zapałem pomagały przy całej organizacji. Podziękujmy im gorącymi brawami, na które z całą pewnością zasłużyli!
Po Wielkiej Sali rozległy się przyjemne dla ucha oklaski i gdzieniegdzie głośne wiwaty, które w wielkiej mierze były zasługą Gryfonów i Puchonów stojących gdzieś z tyłu.
Harry uśmiechnął się szeroko i dołączył do osób klaszczących z wielkim zapałem. Był bardzo dumny z wykonanej pracy i miał nadzieję, że kiedy cały efekt zostanie ukazany, inni również będą zadowoleni z całości. Kiedy Dumbledore zaczął uciszać  towarzystwo, spojrzał na tyły gdzie stali zamaskowani Gryfoni. Pomysł z maskami przyszedł do nich w trakcie ostatnich prac, kiedy to z Draco i Terrym rozwieszali dekorację. Od razu poszli z tym do profesor McGonagall,  która najlepiej powinna im w tym pomóc. Prawda. Pomogła im całkiem szybko, ponieważ to ona zaproponowała, że razem z profesor Grateful staną przy wejściu od Wielkiej Sali i przychodzącym do pomieszczenia będą wyczarowywać maski odpowiadające ich charakterowi. Pomysł był jak najbardziej trafiony i pozytywnie przyjęty przez podnieconych tą myślą nastolatków. Tak więc teraz, Harry próbował rozróżnić swoich przyjaciół, co wcale nie było takie łatwe, ponieważ fala masek w Wielkiej Sali była naprawdę spora. Gdzieś na samym końcu, Harry dostrzegł jakiegoś dzieciaka, który normalnie powinien być zakryty przez morze starszych i wyższych kolegów. Zmarszczył brwi, mrużąc oczy znajdujące się pod klasyczną, srebrną maską w kształcie jelenich poroży.  Profesor McGonagall wyczarowała ją specjalnie dla niego, wcześniej jednak rzucając zaklęcie, dzięki któremu Harry nie musiał mieć założonych okularów. Było to coś dziwnego, bo przecież do okularów przyzwyczajony był już od najmłodszych lat. Wpatrując się w tamto dziwne zjawisko, po chwili dostrzegł ruch, który rozwiał wszystkie jego głupie myśli o dziecku gigancie. Z uśmiechem stwierdził, że był to jego Gryfiak, który siedział sobie wygodnie na ramionach Nevilla. Najwyraźniej Alec po prostu nic z tyłu nie widział, więc znaleźli dla niego jakieś rozwiązanie. Pokręcił głową i chciał ruszyć w ich kierunku, jednak dosłyszał głos dyrektora, wzywający Prefektów do siebie. Mruknął nieszczęśliwie pod nosem i skierował się w stronę podestu, przeciskając się pomiędzy uczniami z Durmstrangu, a Krukonami. Stanął obok Erniego, uśmiechając się do niego przyjaźnie. Po raz kolejny wyciągnęli różdżki i i machnęli nimi równo, chcąc zrobić przy tym piorunujący efekt współpracy. Każdy z nich wypowiedział głośno inne zaklęcie, które wcześniej udało im się ustalić. W całej Wielkiej Sali zgasło jakiekolwiek światło, zaczynając od wielkich, kryształowych żyrandoli, kończąc na świeczkach, które były gdzieniegdzie rozłożone, aby pomieszczenie było lepiej oświetlone. Spadający śnieg zniknął, a zamiast niego, na zaczarowanym suficie, pojawił się wielki, okrągły księżyc, który świecił jasno nad ich głowami, przysłonięty tylko kilkoma chmurkami. Do całego pomieszczenia napłynęła delikatna mgła, która owiewała wszystkich do wysokości kolan. Na stołach, które już wcześniej zostały przesunięte pod ściany, pojawiło się jedzenie i napoje, rozłożone koło lodowych figur częstujących gości, które od samego widoku kusiły, aby ich spróbowano. Drzewo, które zostało wniesione na środek parkietu teraz zaświeciło milionami małych lampek, które swoimi białymi światełkami rozjaśniało najważniejszą część pomieszczenia. Pojawiły się również różnokolorowe świetliki, które wędrowały pomiędzy obecnymi w sali, oświetlając im drogę do każdego miejsca, do którego pragną dojść. Tak udekorowane pomieszczenie zachęciło wszystkich do wspólnej zabawy.
- Bawcie się dobrze! - rzucił Dumbledore i ruszył wesołym krokiem w stronę Kristijana Karkarowa, który zajęty był rozmową z profesor McGonagall. Rozległy się wiwaty oraz okrzyki radości, a na scenę wkroczył zespół Fatalnych Jędz, korzystając ze swoich pięciu minut sławy.
Harry zszedł po cichu z podestu i ruszył we wcześniej obrany kierunek. Wiedział, że z Draco prędzej czy później się spotka, więc teraz po prostu wyminął jego i kilku rozmawiających z nim Ślizgonów, idąc w stronę Aleca i Nevilla, którzy wcześniejszej go zainteresowali.
- Harry! To było... wow! - zaczął Alec, ze swoimi świecącymi w ciemności oczami, znajdującymi się za złotą maską w kształcie kociej mordki. Harry posłał mu szeroki uśmiech patrząc na niego z dołu, ponieważ Gryfiak wciąż znajdował się na ramionach Nevilla.
- Taak, to było mocne - potwierdził i powoli obniżył się, aby Alec mógł bezpiecznie z niego zejść.
- Muszę? - zapytał niechętnie wywijając smutno wargi.
- Tak musisz! Jesteś ciężki i za stary na siedzenie komuś na baranach! - stwierdził Longbottom, który zza swojej granatowej maski robił się powoli czerwony ze zmęczenia. Odetchnął głośno z ulgą, kiedy niebieskooki potwór stanął niechętnie koło Harrego, uczepiając się jego szaty.
- A może ty chcesz mnie wziąć na baranach? - zapytał słodko, trzepiąc rzęsami. Neville się zapowietrzył, a Harry spojrzał na Gryfiaka znacząco.
- Nie ma mowy - stwierdził i poczochrał jego ciemne włosy.
- Dobra - mruknął buntowniczo i splótł ramiona na swojej jasnej koszuli. Neville i Harry parsknęli śmiechem, a Alec ponownie wydymał wargi i spojrzał, gdzieś za Harrego. Idąc w jego ślady, również spojrzał w tamtą stronę i uśmiechnął się na widok idącego w ich stronę Draco. Westchnął głośno, kiedy obrzucił go spojrzeniem. W swojej czarnej szacie wyjściowej, czarnej, drogiej koszuli i spodnią, oraz masce z dwoma piórami, która idealnie kontrastowała z jego jasnymi, prawie, że białymi włosami, wyglądał jak mroczny bóg seksu, który mógłby cię wydymać na tysiąc różnych sposobów w jedną noc.
- Panie Potter - powiedział w jego stronę, a Harry pilnował aby jego nogi nie ugięły się zdradliwie. - Mmm... Harry, cudownie wyglądasz, wiesz?
Spojrzał w jego oczy i złożył krótki pocałunek na jego ustach.
- Longbottom - przywitał się i podał mu dłoń, którą Gryfon przyjął ze zdziwieniem. - A tego Gryfiaka nie znam. Cześć, jestem Draco. Draco Malfoy - dodał i kucnął przed Aleciem, który patrzył na niego wielkimi oczami.  
- A-alec... Alec Young - powiedział cicho i uścisnął wyciągniętą dłoń. Był cholernie onieśmielony, więc po chwili przysunął się w stronę Harrego, który potargał mu przyjaźnie włosy.
- Uuu! W końcu cała rodzinka w komplecie! - Usłyszeli, a zaraz potem przed ich oczami ukazał się Blaise, ze swoją wymyślną, ciemnozieloną maską w towarzystwie Ginny ubranej w krótką ciemnoróżową sukienkę.
- Co? - zapytał zdezorientowany Draco, patrząc na swojego przyjaciela z powątpiewaniem. Harry odchrząknął i spojrzał wymownie na Zabiniego, który uśmiechał się ślizgońsko.
- Alec wygląda jak wasz syn~ - powiedział melodyjnie, a Longbottom parsknął śmiechem. Draco spojrzał w skupieniu na swojego współlokatora, później na Aleca, a na końcu na Harrego, który wstrzymywał oddech.
- Prawda? Zawsze sądziłem, że nasze dzieci będą cudowne - powiedział w końcu jasnowłosy, a Harry wypuścił głośno powietrze i uśmiechnął się do reszty towarzystwa.

- Biorę Aleca i idziemy do wieży - powiedział w końcu Neville do Harrego, kiedy to siedzieli już przy jednym ze stołów, dodanych jakiś czas temu, po to, aby można było spokojnie zjeść. Potty kiwnął głową i odprowadził ich do wyjścia, mówiąc o tym reszcie towarzystwa. Alec nie protestował, ponieważ z jego twarzy było widać, że naprawdę źle się czuje. Harrego trochę to martwiło, ale miał nadzieję, że to nic poważnego. Neville obiecał mu, że dobrze zaopiekuje się Gryfiakiem, więc z automatu Potter mu uwierzył. Wracał właśnie do stolika, kiedy to podszedł do niego jakiś chłopak. Najwyraźniej musiał być on ze Instytutu Beauxbatons, o czym świadczyła jego błękitna szata i złota maska widniejąca na jego oczach. Potty zauważył już, że wszyscy przedstawiciele francuskiej szkoły mieli na sobie złote maski, jednak każda była w innym kształcie. Chłopak miał jasne włosy i dosyć wyraźną szczękę, a zza maski patrzyły na niego jasne, niebieskie oczy, które miały w sobie jakiś psotny błysk.
- Jesteś 'Arry, prawda? - zapytał z wyraźnym francuskim akcentem. Gryfon zmarszczył brwi w zastanowieniu, jednak pokiwał głową. - Ja jestem Xavier i jestem k...
- Xavier... - Potter nawet nie zauważył, w jakim momencie podszedł do nich Draco. Miał poważny wyraz twarzy, kiedy patrzył na francuza.
- ... Kuzynem Draco - dokończył blondyn, a Draco prychnął głośno. Gryfon otworzył usta i spojrzał zdziwiony to na swojego Ślizgona, to na francuza. Ten drugi uśmiechał się szeroko patrząc na swojego kuzyna.
- Dużo o tobie słyszałem 'Arry Potterze - stwierdził, a jego uśmiech się poszerzył. - Niekoniecznie dobre rzeczy, ale jednak. Jesteś chłopakiem Drakusia, prawda?
- Tak - odpowiedział dumnie i przysunął się do blondyna - swojego blondyna - łapiąc go za rękę. - Ale teraz wybacz. Musimy porozmawiać ze znajomymi, na razie Xavier.
Nie żeby go nie polubił, ale czuł się niekomfortowo, kiedy Draco patrzył się na kogoś spod byka, więc wolał się jak najszybciej ulotnić.
- On serio jest twoim kuzynem? - zapytał cicho, kiedy szli w stronę stolika, do którego dołączyła znajoma im czwórka. Stolik w magiczny sposób zrobił się większy, więc usiedli między Ronem, a Zabinim, gdzie powstały wolne miejsca.
- Niestety - mruknął Draco i uśmiechnął się krzywo. - Jakoś nie pałaliśmy do siebie miłością.  Xavier zawsze był...idiotą.
Harry pokiwał głową i mimowolnie pomyślał o Dudley'u, który nie wiadomo, gdzie aktualnie przebywał. Uśmiechnął się smutno z postanowieniem napisania listu do Wielkiego D, jak tylko nadarzy się okazja. Dołączył się do rozmowy.

***
- HARRY! CHODŹ POTAŃCZYĆ! - krzyknął trochę już podchmielony Blaise, który wymachiwał dziko rękoma w każdą możliwą stronę, jednak wciąż wyglądając przy tym dobrze. Harry uśmiechnął się szeroko i szybko odmówił, ponieważ nie chciał nikogo przez przypadek zabić swoim brakiem koordynacji ruchowej, która była spotęgowana procentami. Rozmawiał właśnie z Terrym i Irminą, jednak nie przeszkodziło to Blaisowi w porwaniu go na parkiet. Westchnął głęboko i poddał się Zabiniemu, wiedząc, że sprawa jest już przegrana. Dołączyli do Pansy, Rona i Theo, ponieważ Hermiona poszła do łazienki, a Draco rozmawiał ze Stefanem i Eleną, którzy chcieli się dowiedzieć czegoś więcej o hogwartowskich zwyczajach. Chodziło im o fakt, kiedy to jakoś po dwudziestej drugiej Seamus śmiało wmaszerował do Wielkiej Sali niosąc ze sobą skrzynkę jakiegoś alkoholu, krzycząc głośno, że pora zatankować silniki, co prawdopodobnie usłyszał od Deana, który przecież jako jeden z nielicznych miał kontakt z mugolskimi sprzętami, aniżeli sam Irlandczyk.
Potter zaczął się niemrawo ruszać w takt granej przez zespół piosenki, co nie wychodziło mu jakoś źle, ale żeby trafić na Broadway, trochę mu brakowało. Przekrzyczał muzykę, chcąc dowiedzieć się gdzie wcięło Ginny, a Blaise odpowiedział mu, że poszła do swoich koleżanek, co dziwnie go irytowało. Potty pokiwał tylko głową, nie przejmując się tym za bardzo.
Po jakimś czasie dołączyła do nich Hermiona w towarzystwie kogoś, kogo Harry tutaj się w ogóle nie spodziewał. Wiktor Krum szedł właśnie w ich stronę, mając swoją łapę na talii Mionki. Harry przestał tańczy, a w ślad za nim poszła Pansy, której oczy zaświeciły się niebezpiecznie, Ron, który jęknął z dezaprobatą oraz Theo i Blaise, którzy nie byli chyba w temacie. Podeszli do nich, a Bułgar już otwierał buzię żeby coś powiedzieć, jednak przerwała mu Pansy, która uśmiechnęła się słodko do niespodziewanego gościa.
- Przepraszam, ale mogę wiedzieć kim ty jesteś? - zapytała, a Wiktor zdziwił się tym, że go nie pamiętała. 
- Wiktor Krum, na pewno o mnie słyszałaś - powiedział i napuszył się, wysuwając brodę do przodu.
- Aha. I co z tego wynika? 
- Ja przyjechać tutaj w odwiedziny do znajomych z Hogwartu i ja spotkać piękną Mionkę! - powiedział, a Pansy zerknęła przelotnie na Gryfonkę, która wydawała się speszona jak cholera.
- Aha - powtórzyła Ślizgonka. - I co z tym chcesz zrobić?
- Chcę przetańczyć z nią całą noc - oznajmił a uśmiech, który do tej pory błądził po twarzy Parkinson teraz się powiększył.
- Aha - powtórzyła po raz trzeci. - W takim razie dam ci kilka dobrych rad. Po pierwsze: weźmiesz swoją obleśną łapę z bioder mojej dziewczyny. Po drugie: nie, nie przetańczysz z nią żadnej piosenki, a tym bardziej pieprzonej nocy. W ogóle jej nie dotkniesz. A po trzecie: od razu możesz stąd wyjść, bo ta impreza nie jest dla ciebie. Rozumie? Czy powtórzyć w inny sposób? 
Harry i reszta towarzystwa patrzyła na Pansy z podziwem i zaskoczeniem, co wcale jej nie zatrzymało do złapania Gryfonki za rękę i wyjście z nią z Wielkiej Sali. Krum stał jeszcze chwilę z konsternacją wypisaną na twarzy, do czasu, aż spojrzał na nich wszystkich i obrócił się w stronę wyjścia, ulatniając się za pewne z hogwartowej imprezy.
- Ym... przepraszam, ale co mnie ominęło? Od kiedy Pansy i Hermiona są ze sobą? - zapytał zdezorientowany Potter patrząc na swoich przyjaciół, którzy tak jak on wyglądali na nieogarniętych w całej sytuacji. 
- Od dzisiaj - powiedział Draco, który przyglądał się całej sytuacji ze stolika, przy którym wcześniej siedział. Nie chciał im przerywać, bo widok wkurzonej Pansy zawsze go śmieszył. Przytulił się do pleców Harrego, patrząc na swoich przyjaciół z lekkim uśmiechem. Można powiedzieć, że Weasley też powoli stawał się jego... znajomym. Już nie przeszkadzała mu jego obecność, a kiedy widział go z Nottem wszystko wydawało mu się na miejscu, chociaż wolał tego nie mówić głośno.
- Czy dzisiaj jest jakiś dzień wyznawania miłości? - jęknął Zabini, który był zdegustowany taką ilością cukru. Westchnął głośno i machnął na nich wszystkich ręką. - Miłości nie ma, więc trzeba iść się napić! Au revoir, przyjaciele!
Całą czwórką patrzyli, jak Blaise, dosyć prostym krokiem, idzie w stronę stołu okupowanego przez Seamusa i Deana, którzy polewali wszystkim na około, oczywiście pomijając młodsze roczniki, które i tak w większości się zmyły. W Wielkiej Sali zrobiło się znacznie luźniej, a na parkiecie pojawiła się mieszanka ludzi z wszystkich szkół.
- My chyba pójdziemy popilnować Blaise'a, żeby czasem nie wczuł się za bardzo... - stwierdził Theo, który z lekkim strachem w oczach, patrzył na ilość alkoholu, który był lany do kieliszka Zabiniego przez szczęśliwego Finnigana. Ron pokiwał  szybko głową, wiedząc, że Gryfon lubi rozpijać ludzi. Nott złapał Rona za rękę i pociągnął go w tamtym kierunku, szepcząc coś do jego ucha. Harry i Draco zostali sami, więc Potter odwrócił się w stronę Ślizgona, wtulając się w jego pachnącą szyję.
- Mmm...
- Zatańczy pan ze mną, panie Potter? - zapytał Draco ze swoim powalającym uśmiechem. Potter chcąc nie chcąc musiał się zgodzić.

***
Ron, Theo i Blaise siedzieli właśnie przy swoim stoliku, kiedy to do sali wróciła Pansy, wraz z Hermioną, które były na długim spacerze wokół szkolnych błoni. Usiadły koło przyjaciół patrząc na siebie znacząco, ponieważ chłopcy jak jeden mąż patrzyli gdzieś w stronę parkietu.
- Wybaczcie, że wam przerywam, ale mogę wiedzieć na się tak gapicie? - zapytała w końcu Parkinson, widząc, że panowie nie zareagowali na ich przyjście. W końcu Ron odwrócił się w stronę Ślizgonki, uśmiechając się do niej szeroko. Wyglądał o połowę bardziej podchmielonego, niż jeszcze kilkanaście minut wcześniej. Najwyraźniej charyzma Seamusa była większa, niż ktoś by przypuszczał.
- Czy oni nie wyglądają słodko, dziewczyny? - stwierdził rozmarzony, podpierając swoją brodę na dłoni, co dało powalająco śmieszny efekt.
- Kto? - zapytała przestraszona zachowaniem swojego przyjaciela Hermiona. 
- Harry i Malfoy~ - westchnął i z powrotem obrócił głowę na parkiet. Dziewczyny spojrzały na siebie zdziwione i równocześnie spojrzały w kierunku tańczących, szukając swoich przyjaciół.
Stali oni koło migoczącego drzewa, które dawało łagodne światło na ich postury. Czerwone świetliki czasami pojawiały się grupami koło nich, jednak im to nie przeszkadzało. Rozmawiali o czymś cicho, raz po raz śmiejąc się głośno. Ruchy Harrego nie były idealne, ale wyglądało na to, że Draconowi w ogóle to nie przeszkadzało, chociaż on sam tańczył bardzo dobrze. Prowadził Harrego kołysząc się powoli na boki. Wyglądali na mocno wchłoniętych w swój własny, mały świat.
- O mój Salazarze... Mionko, kochanie powiedź mi proszę, że masz przy sobie aparat - mruknęła oczarowana Pansy, widząc swojego przyjaciela w tak romantycznej scenerii. Hermiona nie spuszczając wzroku z tańczącej dwójki, odszukała po omacku swojej magicznej torebki. W końcu udało jej się wyciągnąć aparat i szybko podała go Ślizgonce. Parkinson uniosła sprzęt do oczu w idealnym momencie. Pisnęły obie z Hermioną, kiedy usta chłopaków powoli złączył się ze sobą. Theo, Ron i Blaise obruszyli się, słysząc głośne zachowanie dziewczyn i szybko odwrócili oczy, widząc zbliżenie swoich kolegów. Zabini ulotnił się, pod pretekstem skorzystania z toalety a Theo i Ron z niewiadomych przyczyn zaczęli się głośno śmiać. Wstali, pomachali do dziewczyn i idąc za ręce, poszli potańczyć gdzieś w kącie. Hermiona miała nadzieję, że nie poszli 'uprawiać miłości', jak to wcześniej określił Harry.   
- Hej, Mionka. Może my też pójdziemy potańczyć? Wiesz... nasz pierwszy taniec, czy coś - zaproponowała Pansy łapiąc ją za dłoń. Gryfonka uśmiechnęła się szeroko i wstała, dając się wyciągnąć na parkiet. 

***
Głośna muzyka szumiała mu w głowie, chociaż de facto powinna przestać to robić zaraz po wyjściu z Wielkiej Sali, jakieś sześć godzin temu. Przeciągnął się sowicie i westchnął głęboko. Przeturlał się z łóżka, spadając na podłogę i od razu zaczął szukać po szafce eliksiru na kaca. Nic za bardzo nie widział, ponieważ za cholerę, a nawet za dwie, nie mógł sobie przypomnieć gdzie włożył swoje okulary. Odkorkował buteleczkę i wypił jednym susem, krzywiąc się lekko. Upierdliwe szumienie ustało, ale łagodnie pulsowanie wciąż dawało o sobie znak. Podrapał się po gołym brzuchu i spróbował cokolwiek zobaczyć. Jego cudownym wybawieniem okazał się nikt inny, niż Draco Malfoy, który wparował do pokoju niczym rycerz na białym koniu, z jakiejś dziecięcej opowieści. To porównanie rozśmieszyło Pottera, który powoli zaczął wstawać, żeby dać znak Ślizgonowi, który nie widząc go - zaczął go szukać. Harremu udało się dostrzec mały uśmieszek na wargach Draco, które po chwili złożyły na jego ustach powitalny pocałunek.
- Chyba tego szukasz - powiedział cicho blondyn, nie chcąc obudzić reszty Gryfonów i założył potterowe okulary na nos bruneta, który również został ucałowany przez różane wargi Malfoya.
- Mhm... dziękuję - wychrypiał Harry uśmiechając się wdzięcznie. Wolał nie widzieć, gdzie wcześniej znajdowały się jego okulary.
- Jeszcze nie jesteś gotowy, co? - zapytał po chwili Draco, który ogarnął wzrokiem półnagie ciało Pottera.
- Gotowy na co? - zapytał niezrozumiale, chcąc iść spać jeszcze na godzinkę.
- Trening, panie Potter.
- Co...? Jaki treni... o cholera! Dlaczego mnie nie obudziłeś?! - wykrzyknął Potter, rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu jakiś ubrań. Przez chwilę tylko zaprzestał swoich poszukiwań, kiedy to zobaczył Rona leżącego w 'nogach' swojego materaca. Nawet nie zdziwił go widok Deana i Seamusa leżących na podłodze, złączonych w uścisku, ani brak Nevilla w swoim łóżku.
- Potty bądź ciszej, bo ich obudzisz, a nie mam zamiaru niańczyć trójki Gryfonów!
- Okej, okej, tylko się nie złość - powiedział ciszej już Harry i ubierając jedną, szarą skarpetkę pocałował ciepło swojego chłopaka.



*Nie mogę z ich tutaj XD*
"- Zatańczy pan ze mną, panie Potter? - zapytał Draco (...)"

***

19 stycznia 2015

ROZDZIAL XXVIII

HA! Nie wierzyły we mnie!

*odchrząkuje*
Witajcie wszystkie Drarrynisse! Czy tylko mi się tak, jakoś dłużyło? To chyba przez to, że nie było w zeszłym tygodniu żadnego one shota, za co Was bardzo przepraszam, ale tak jakoś wyszło, że miałam taki natłok obowiązków i nie było kiedy czegoś naskrobać. Przepraszam za to z całego serduszka </3
+ PRZEPRASZAM za to spóźnienie z rozdziałem... (Wybaczycie mi? :/)

A teraz....czas na trochę spazmów...
O DROGI SALAZARZE, przez Was padam na zawał, wiecie? Matko... Nie wiem czy zdajecie sobie z tego sprawę, ale... pod ostatnim rozdziałem była największa ilość komentarzy, jaka kiedykolwiek była na tym blogu! Przy dziesięciu pierwszych rozdziałach razem wziętych, prawdopodobnie nie było tyle komentarzy! A co jest cudowne? Że pisaliście tak piękne opinie, że na przemian płakałam i śmiałam się do rozpuku. Och ludzie... nawet nie zdajecie sobie sprawy, jakie to ma dla mnie ogromne znaczenie. Boże, tak bardzo Wam dziękuję... ♥

*ociera łezki i opanowuje drżenie rąk*
Mamy przyjemność dzisiaj zabrać z łódek do Naszego statku kilka nowych duszyczek, które zagubiły się w wodach Internetu i wpadły do Nas, i naszych bohaterów!
A więc wieńcami z kwiatów witamy:
Shadow, Nemhain Riddle, Poorina, Securetta, Lachtára "Elizabeth", CyziowateCiastko, Elizabeth Carter, Weronika, ViktoriaLeccury 
+ dwie nowe duszyczki, które pojawiły się kilka godzin temu :D Mike Wazowski i Uchiha-senpai

Tajjemnicza ♥ -  Matko boska... jeżeli napisałam takie błędy, to naprawdę musiała być moja wielka pomyłka, ewentualnie to wina Irytka, bo sama z siebie takich błędów bym nie napisała XD  Masz pekińczyka? Oooww ♥ Poczytaj na głos, to może będzie siedział cicho xD W ogóle to wszyscy chcą zabić i mnie, i Zabiniego... no, ale jak to, no... My nic nie zrobiliśmy! :D Jeszcze raz witaj w Naszej rodzinie! ♥
Kao Y - Zostawcie biednego Zabiniego, ludzie! On tylko wszedł do SWOJEGO pokoju! :D Dziękuję pięknie, za sam miód, cud i orzeszki, bo to całkiem dobra przekąska jest XD Zwłaszcza od Ciebie♥
Akane - Matko... Od razu całą aptekę Ci kupię... :/ Podoba Ci się taki Alec? *oczy pełne nadziei* Przeczytałam, że chcesz dywan Z Pufków i tak mi oczy wyszły XD Ale dobra, dywan już leci, prostu z Indii~ Ahahahaha~ Proszę, zostawmy już te nadgarstki w spokoju, bo sama zaczynam się turlać ze śmiechu X"D I tak, wszystkie hogwartowskie ciacha mają blizny :// Znaczy wiesz, takie szekszi blizny po wojnie B) Pieruńsko podoba mi się Twój komentarz + dla Nevilla już mam plan (GEEEJ) *mina na 69* w sumie możesz zgadywać ;D Jesteś świrnięta, człowieku XD AKANE NA PREZYDENTA! ♥ (Zgubiłam się wśród kajut i nie mogłam dać Ci hug'a :/)
 Shadow - Witaj na 'Statku miło(ooo)ści'! Cudownie, że zajrzałaś i jeszcze lepiej, że przeczytałaś! Czuj się jak u siebie w domu~! ♥
Nemhain Riddle - jeszcze raz witaj! Mam nadzieję, że spałaś i, że z oczami w porządku? Takie czytanie jest męczące, więc płacę za okulistę ;/ Do 'takich' scenek mam nadzieję, że jeszcze dojdziemy, ale musimy trochę jeszcze poczekać :D Rozgość się i przystrajaj kajutę! ♥
Poorina - Dzień dobry! Szukaj pokoju i dobrze się rozejrzyj!  Jestem wniebowzięta, że spodobał Ci się mój blog! Myślę, że z nami zostaniesz, prawda? Jeżeli tak to cudownie i mam nadzieję, że dalsze części również będą Ci się podobać! ♥
złezłeciastko -  Uznajmy, że Harry po prostu jest romantykiem i bardzo tęsknił za Draco :3 Sprawa z Greengrass... wszystko w swoim czasie! A Potty to taki liliput, ale przynajmniej Draco jest wygodniej przy przytulaniu, nie? :D Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo jestem ciekawa tego czy ty, wiesz, że ja wiem, że ty wiesz! (czy jakoś tak?) A z tą deportacją, to jest tak samo jak u Akane... Zgubiłam się, bo ta przebudówka na Statku, mnie zmyliła~ Ahh... Ciasteczko, dziękuję! ♥
Mój Kamyk - Pieruńsko śmieszy mnie słownik w Twoim telefonie XD Gdzie Ci Theo związek psuje, huh? Wszystko jest tak, jak powinno~! :D I uwierz mi, że ja też marzę o sexy Draco w moim pokoju... yhym... taaa (lepiej żeby Harry tego nie widział...) ♥
Securetta - Postanowiła, że przywitamy Cię jeszcze raz, ze względu, że 'zmieniłaś' nazwę :D Mam nadzieję, że to Ci nie przeszkadza! Hahaha, matko szczerze mówiąc, ja kompletnie zapomniałam o Zabinim i Ginny! W sumie to... albo nie, nic nie zdradzam! A na Nevilla, niestety (stety!) mam już pomysł :D A biedną mamę Aleca, nie zabijamy ani nic, bo to byłoby za brutalne! XD Dziękuję za wenę i jeszcze raz witaj! ♥
Charly -  Trza zmienić Ci telefon :// Anydrarry? Pff... nie polubimy się pewnie ;x Yhym, yhym ja wiem, że wolałabyś karniaki! Co tam serduszka i kwiatuszki... :D Tak ;;; to już rok :') *oddaje caps locka* Ahahahahah XD Boże, ta literówka mnie zabiła XD I teraz mam problem, bo nie wiem czy ją zmienić czy zostawić dla śmiechu :D + ja też mam wizję Harrego z pijanymi guzikami X'D (dobry pomysł na one shota, co?) Uuu ♥ Blaise <-- mam na Ciebie haka! Wizja Draco biegającego, jak Kevin... zabiłaś mnie ;; Dzięki Charly~ ♥
▲Megan▲ -  'Cholerny murzyn' <-- serio? SERIO? XDD Kolejna amatorka Zabiniego :3 Ale ty mi posłodziłaś, omggg... pławię się w Twoim komentarzu ♥ + oczywiście też Cię kocham! Zauważyłam, że im więcej Drarry, tym cudowniejsze komentarze :D Ha! Mam Was! A tak szczerze to: Megan, żabko, no kocham Cię, noo~ ♥
Infinity ∞ -  + 70 pkt dla Infinity za jej cudowność! Ej... przejrzałaś Malfoya... Skąd wiedziałaś, że wolałby widzieć Pottera bez ubrań? :/ Yeaah! Theo, Theo! Ona lubi Theo! ♥ (Spokojnie Mistrzu, mam już plan na Draco! :D ) Yhym... *odchrząkuje, żeby znów nie ryknąć rzewnie* za każdym razem jak czytam Twój komentarz, to oczy robią mi się wilgotne... Naprawdę złapało mnie to jakoś za serduszko i nie chcę puścić... Nie wiem co mogłabym napisać Ci w zamian, ale chcę powiedzieć, że naprawdę Ci dziękuję. Po prostu. Czyste 'dziękuję' w Twoją stronę... ♥
Lachtára "Elizabeth" - Również dziękuję za przypomnienie o Zabinim i Ginny XD Tak się jakoś wkręciłam w inne wątki, że oni wylecieli mi z głowy, ale wszystko jest już pod kontrolą :D Pięknie dziękuję za takie słodzenie, naprawdę! ♥ Nie nienawidź mnie, no! Bo Cię zamknę w kajucie! + jeszcze raz witaj♥
CyziowateCiastko - 'Dzikie seksy w niedalekiej przyszłości' <-- glebłam XD Oczywiście, że będą, tylko trzeba poczekać! Tworzymy atmosferę! Dziękuję, że tutaj wpadłaś i skomentowałaś! Mam nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej i rozgość się dobrze! ♥
Elizabeth Carter -  No, ale jak to zniszczyłam wizję Aleca...? :/ Buuuu *wali głową o ścianę* Mam nadzieję, że to wina gifów, bo osobiście uważam, że to będzie świetne, no! (Myślę, że z czasem się do niego przekonasz!)  Czy jeżeli podam Ci jakieś inne blogi Drarry, to nie zrobię sobie jakiejś konkurencji? ;/ Ale ogólnie mogę Ci gorąco polecić 'Błysk zielonego światła', które jest skończone (czyli brak konkurencji, hehe :D Nie no, żartuję :3) Ślicznie dziękuję za zajrzenie tutaj i staay with meee~ ♥ 
 Marcela - A ja dziękuję za Twoje śliczne komentarze! ♥ I cieszę się, że szybko czytasz, bo nocki to tylko ja mogę tutaj zarywać B) Yaay~! Polubiłaś Theo i Rona! A Ron przecież też zasługuje na miłość! Jeszcze raz pięknie dziękuję i mam nadzieję, że dalsze części również Cię zainteresują, bo jak nie, to Ciebie również zamkniemy w kajucie! :D ♥
Weronika - O rany... Tego jeszcze nie było! Aż tak się wczułaś? Mamo... to cudownie, no! :D *rośnie ego* Zostaniesz z nami, prawda? *oczy kota ze Shreka* Ahh... wspaniale, że tutaj się znalazłaś i, że czekasz na kolejne rozdziały... to tak dużo dla mnie znaczy... O jeny... Dziękuję Ci za to i rozgość się dobrze! ♥
Julka - Pierwszy raz? Oh... czuję się jakbym Cię zaniedbała. Przepraszam! Mam nadzieję, że się poprawię i będziesz jeszcze szczęśliwsza niż teraz! I dziękuję za wenę! Przyda się jej trochę :D Dziękuję za tyle cukru i nie opuszczaj mnie! ♥
Paula - Internet ogólnie to zło, ale jak go nie ma to jest jeszcze większe zło :D ale i tak dziękuję za poświęcenie czasu na napisanie komentarza! Cudownego komentarza! ♥ Haha, mnie również Draco rozczula B) Dziękuję pięknie jeszcze raz! ♥
White-  O rany boskie... kolejny komentarz, od którego zwilżyły mi się oczy... Ah... :') Kocham Cię, wiesz? Tak po prostu chcę Cię wyściskać i podziękować za cudownie piękny komentarz...♥ Ah... Ludzie plz... zostawcie Blaisa w spokoju już XD Bo chłopak się załamie, czy coś ;D White, White, White... co ja mam z Tobą zrobić? A no tak... *virtual hug* ♥
Emiru-chan - Zawsze kiedy czytam Twojego nicka, to robię to w taki sposób, że wychodzi to mega uroczo i tak kyaa... ♥ Taka mała Emiru-chan! ♥ A teraz na serio: Buuu... :/ Znowu nie sprostałam z wyobrażeniem Aleca... no cóż... dalej uznawajmy, że to wina tych gifów... będzie próba nr 2! Dziękuję za uściski, które lecą również w Twoją stronę! Ale... Theo nie lubisz? Czas to zmienić! B) Niestety mogę Ci teraz powiedzieć, że do Romione nie wrócimy, chociaż bardzo ich polubiłam :/ A Pansy będzie, spokojnie! + niestety ja Cię nie uratuję, bo sama tonę w morzu słodyczy... Rany... dziękuję Ci pięknie! ♥
Riddle <3 - Dziękuję za cierpliwość XD Mi również się przyda :D A z Internetem ok? Nie chcę przecież stracić Riddle! Nie sądziłam, że Theo z mową aż tyle uciechy przyniesie! Ha! *skacze z radości* A więc jest perfekcyjnie, bo kolejna osoba, która coraz bardziej akceptuje Theo i Rona B)
3maj się ciepluchno i dziękuję! ♥
ViktoriaLeccury - I spałaś mam nadzieję? Bo jak nie to znajdę! A tak poważnie: Nie lubisz Rona i Theo? :/// Nie rań mnie, no... Ale dobra! Akcja: zrobić coś aby wszyscy polubili Thron'a rozpoczęta! A Alec ma się dobrze i wszystko będzie z nim dobrze :D Witaj na naszym statku miło(ooo)ści! ♥
Izabela K - Wybaczam, wybaczam! I skaczę z radochy, bo z nami zostajesz! ♥ Ja również mam wrażenie, że rozdział był krótki, za co przepraszam! Drarry zawsze jest urocze :D Haha, wyczuwam z Tobą podobieństwo, bo ja też nigdy nie lubiłam Rona w opowiadaniach XD No, więc to było oczywiste, że ja musiałam go wcisnąć jako tego dobrego :D Tak! Zaczął się! ♥ Ey no weź... uśmierciłabyś rudzielca...? proszz Cię XD ♥
Ala(ala-ktora-napisala-ten-sam-komentarz-trzy-razy-ale-warto-bylo;) xd) - Matko boska... jakie ja mam wahania nastroju! Kolejny przykład komentarza, od którego wyłam... Rany... tak pięknie Ci dziękuję za takie ciepłe słowa... Mogę Ci powiedzieć, że ja sama znam autorów, którzy zachowują się tak jak ty opisałaś, co jest dla mnie smutne... Ja uznaję zasadę: 'traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany' no, ale kurczę! Jak Wam nie dziękować, za takie cudowne opinie? ♥ A tą biologią się nie przejmuj, bo Twoje zdrowie jest ważniejsze! (Twój kolorek to fioletowy ;D) Kurczę, przejrzałaś mnie... Masz rację z tym, że one shoty, które wstawiam są smutniejsze ze względu na to, że przecież musi się wszystko równoważyć, a jeżeli mam jakiś gorszy humor, to lepiej żebym swoje smutki wylewały na one shoty, niż Zawsze ty, nie? (Bo jeszcze kogoś uśmiercę i czo będzie? :/ ) Druga część Zawsze ty? O matko... XD Mam pomysły na inne opowiadanie, ale kontynuacja...? Huhu...
Ja i kariera pisarki? Ha... powiedź to mojej polonistce i mojej ocenie... (+ książkowe yaoi? Już widzę te opinie!) No i tak... ja Tobie również dziękuję, bo Twój komentarz czytało mi się naprawdę miło i moje serduszko płakało razem ze mną... Dziękuję! ♥
 ~~~~
W sumie to mogę stwierdzić, że zaczyna mi brakować kolorów, co mnie naprawdę cieszy! Ale z drugiej przepraszam, jeżeli jakiś się powtórzy~ Pamiętajcie, że zawsze możecie napisać, że chcecie jakąś zmianę!
+ Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, to śmiało! Piszcie do mnie i sobie pogadamy!;D
(Zazwyczaj nie gryzę, chyba, że trzeba!)

Ah i jeszcze jedno! Osobiście nie lubię wprowadzania nowych bohaterów do opowiadań, ale mam nadzieję, że nie będzie to jakoś specjalnie Wam przeszkadzało... przynajmniej nie tak, jak mi! 
Dobra. Koniec! Jeszcze wyjdzie na to, że notka jest dłuższa niż sam rozdział!
 Rany... dawno mnie tak żaden rozdział nie zakatował~ Grrr >.<
Enjoy Drarrynisse i jeszcze raz ogromne DZIĘKUJĘ! ♥ / Kummie

 ***

Ron rozszerzył szeroko oczy i wciągnął głośno powietrze. 
- Theo, ty właśnie... - zaczął i odsunął się od Ślizgona na tyle, aby widzieć jego zaskoczoną, ale i szczęśliwą minę. - O Merlinie... - dodał cicho, a jego oczy robiły się coraz większe. W przypływie nagłej euforii rzucił się na szczęśliwego Theo, składając na jego ustach ciepły, trochę roztrzepany pocałunek, od którego na jego policzkach pojawiły się krwistoczerwone rumieńce. Objął szyję Nott'a swoimi ramionami, chcąc być jeszcze bliżej jego... wszystkiego. Poczuł chłodne dłonie przez materiał swojej koszuli, które zostały położone w jego pasie. Jego serce biło jak oszalałe, a on sam czuł się nad wyraz szczęśliwy. Nie wiedział do końca czy to ze względu na to, że Theo w końcu coś powiedział, czy raczej z powodu tego, że powiedział, że go lubi, w ten intymniejszy sposób. W końcu, dosyć niechętnie, odsunął swoją ciepłą twarz i spojrzał błyszczącym, niebieskimi oczami w ciemne i głębokie tęczówki Theo.
- Ron... - mruknął Ślizgon, trochę pieszczotliwie i nieśmiało, rozkoszując się czystością imienia w jego ustach. W końcu mógł powiedzieć, co tylko chciał, a imię Gryfona idealnie się do tego nadawało. - Ron... naprawdę cię lubię. Nawet bardziej niż lubię... O Boże, mam ci tyle do powiedzenia, ale teraz mam ochotę tylko na jedno...
Pogłaskał delikatnie policzek Gryfona i uśmiechnął się nieśmiało, mając nadzieję, że Ron pozwoli mu jeszcze raz się pocałować. Pchnął go łagodnie na pierwszą, lepszą ścianę i obrzucił wzrokiem całą twarz rudzielca. Łagodnie, bez pośpiechu musnął ustami wargi Rona, czując, że tamten uśmiecha się szeroko. Kurwa, był tak bardzo szczęśliwy, że mógłby wykrzyczeć to całemu światu. 

***
Harry skierował się do Wielkiej Sali, gdzie umówił się z Draco, który chciał jeszcze raz sprawdzić, czy aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Tak naprawdę, zależało mu bardziej na tym, żeby zostać z Potterem trochę sam na sam, a pretekst, że chce wszystko jeszcze dopracować, wydawał mu się całkiem dobry. Gryfon wychylił głowę zza drzwi do pomieszczenia i wygładził swoją koszulę, i szatę, które przez cały czas wydawały mu się wygniecione. Wszedł  do jadalni, po raz któryś z rzędu przypatrując się dekoracją, które razem z prefektami innych Domów wspólnie wykonali. Był bardzo zadowolony z całego efektu, więc dalszą drogę przebył z wysoko podniesioną głową. Jego pewność siebie, zwróciła uwagę niektórych osób, które niecierpliwie przywędrowały już do Wielkiej Sali robiąc szum, swoimi podnieconymi głosami. Harry, jak to Harry speszył się pod spojrzeniami innych, które namiętnie obmacywały jego sylwetkę, jednak starał się wyglądać na opanowanego i w dalszym ciągu pewnego siebie, co nawet mu się udało. Draco zobaczył go dopiero wtedy, kiedy odwrócił się w stronę parkietu, ponieważ przez cały ten czas utrzymywał różdżką, jakiś lodowy posąg, który pod jego czujnym okiem i ruchem dłoni, wędrował nad głowami mieszkańców Hogwartu, aż do drugiego końca sali. Kiedy wykonał swoje zadanie, westchnął zadowolony i wyczuł, że jest obserwowany, chociaż nie powinno go to dziwić, bo wyglądał świetnie. Chociaż u Malfoyów to przecież normalne - w końcu nazwisko obowiązuje...  Rozejrzał się po pomieszczeniu i dopiero wtedy zauważył, Harrego, który stał niewinnie na środku sali, wciskając dłonie do kieszeni szaty, przy okazji bujając się na piętach. Przyjrzał mu się zaciekawionym wzorkiem, ponieważ coś w wyglądzie Harrego było inne.
Zszedł z podestu i wolnym krokiem zaczął iść w stronę Gryfona. To była prawdopodobnie wina tej cholernej koszuli, która tak uroczo opinała wychudzoną klatkę Pottera. Albo tych ciemnych spodni, które idealnie pokazywały to, co Harry miał najlepszego. Ewentualnie ta typowa dla jego Gryfiaka, nieogarnięta fryzura... Cokolwiek to było, Draco uznał, że mógłby zjeść Pottera w całości.
 - Mmm... Panie Potter, cudownie pan wygląda - mruknął cicho, przechylając głowę z malfoy'owskim uśmiechem. Podniósł dłoń do twarzy Harrego, mając gdzieś ciekawskie spojrzenia, które molestowały ich od samego początku. Delikatnie pogłaskał ciepły rumieniec Pottera i pochylił się do niego składając gorący pocałunek na jego ustach. - Mam nadzieję, że nikt nie spojrzy na ciebie dłużej niż pięć sekund, bo inaczej wywlekę ich za szmaty i zrobię im bonne blessé* - dodał, ze słyszalnym francuskim akcentem. Harry uśmiechnął się nieśmiało i poprawił kosmyk włosów Draco, który odważył się wyjść z miejsca idealnie ułożonych włosów.
- Powiem Blaise'owi, że używasz, jego tekstów - powiedział a jego uśmiech zmienił się w jeden z tych zadziornych, szukających zaczepki. Draco uniósł swoją brew, wciąż zaskakując się tym, że jego chłopak (czyż to nie brzmi cudownie?) potrafi zmienić swoje zachowanie w ciągu kilku chwil.
Z chęcią nacieszyłby się Harrym jeszcze trochę, jednak profesor Flitwick zawołał go z drugiego końca sali, chcąc prawdopodobnie jeszcze raz usłyszeć, czy wszystko jest już gotowe. Niechętnie odsunął się od Gryfona i ruszył w stronę profesora, chcąc szybko to załatwić. Harry z braku zajęcia, postanowił, że przejdzie się na dół do Skrzatów sprawdzić, czy wszystkie przekąski, potrawy i napoje są gotowe na przybycie gości. Mimowolnie po raz kolejny wygładził koszulę i kiwnął do Draco, który kątem oka obserwował go, zamiast skupić się na słowach opiekuna Ravenclavu. Ruszył schodami w dół witając się z kilkoma znajomymi Puchonami i skręcił w stronę kuchni, mając przy okazji nadzieję, że uda mu się spróbować jakiś przekąsek, które dało się wyczuć aż z samego korytarza. Kiedy chciał już minąć kolejny zakręt, zmarszczył brwi i cofnął się kilka kroków do tyłu.
Zagwizdał głośno na widok swojego najlepszego przyjaciela w ramionach pewnego amanta spod emblematu Slytherina.
- No w końcu! Już myślałem, że do końca życia będziecie jak takie sieroty! - krzyknął uradowany, czym spłoszył swoich przyjaciół. Podszedł do nich szybko i w przypływie ogromnej dumy uściskał Rona, a później Theo, który był chyba jeszcze bardziej zaskoczony niż Weasley. Po prostu chyba trochę się zapomniał.
- Tylko dlaczego się po kątach ukrywacie? - zapytał jeszcze Harry i spojrzał uważnie na roztargnioną dwójkę. Już nie mógł się doczekać, aż powie o tym Draco.
- Tak jakoś wyszło... - mruknął Theo i uśmiechnął się niewyraźnie.
- O cholera, Theo! Ty... Ty właśnie coś... o Godryku i Salazarze..! - Jeszcze raz rzucił się na Nott'a przytulając go z podwójną siłą, jednak uważając aby nie pognieść swojej i jego koszuli. Gdzieś za sobą usłyszał chrząknięcie, więc odsunął się od ciemnowłosego Ślizgona i z szerokim uśmiechem spojrzał na swojego przyjaciela.
- On. Jest. Mój - mruknął Ron i przyciągnął Theodora za poły szaty, czym rozśmieszył Harrego i samego Theo, który był podwójnie szczęśliwy. Cholera! Mógłby skakać ze szczęścia, ale bał się, że wezmą go za idiotę. No i przecież Ślizgonom tak nie wypada. Jeszcze Draco by go wydziedziczył i co?
- Ktoś jeszcze wie, że coś powiedziałeś? - zapytał ucieszony Potter. Takie cudowne rozpoczęcie dnia! - Ym... nie, bo tak jakoś wyszło, że tylko z Ronem rozmawiałem... - oznajmił wstydliwie Ślizgon, a uśmiech Harrego poszerzył się jeszcze bardziej.
- No to dalej! Zanim goście przyjadą! - rozkazał i popchnął ich oboje w stronę schodów, mając nadzieję, że nie zatrzymają się gdzieś na kolejną porcję miłości. Z pewnością stwierdził, że on sam - oczywiście gdyby był z Draco - zatrzymywałby się co kilka kroków, ale o tym wolał im nie mówić, bo jeszcze podrzuci chłopakom jakiś pomysł...
Uśmiechnięty od czubków wypolerowanych butów, po najwyżej postawiony włos ruszył spokojnie do kuchni, gdzie miał zamiar wyściskać wszystkie Skrzaty. Zaczynając od Zgredka, oczywiście.

***
Prawdziwe zamieszanie i zdenerwowanie, wyczuło się dopiero wtedy, kiedy Dumbledore zebrał wszystkich w Wielkiej Sali, oznajmiając wszystkim, że gości należy przyjąć z należytym szacunkiem i zachowaniem dobrego smaku. Był wyjątkowo wzruszony, kiedy obserwował swoją młodzież, wyglądającą w każdym calu idealnie. Wyprasowane szaty, uczesane włosy i wyprostowane sylwetki, które rozczulały go w każdym aspekcie. Oznajmił im, że ma nadzieję, na zdobycie Pucharu Mistrzostw, jednak przede wszystkim ostrzegł, że ma to być czysta gra, bez żadnego kantu, ze strony żadnej z drużyn. W trakcie jego przemowy do jadalni wpadł poruszony Filch w towarzystwie swojej kotki, która wdzięcznie dreptała koło jego krzywych nóg.
- Z morza! Dumbledore! Pierwsi goście! - krzyczał na przemian z urywanymi wdechami. W Wielkiej Sali zrobiło się gwarno i każdy zaczynał wstawać, aby jako pierwszy zobaczyć nowo przybyłych. Profesor Dumbledore wyszedł, aby pewnie powitać pierwszych gości, a profesor McGonagall oznajmiła głośno, aby uczniowie zachowali spokój, w czym pomogli jej prefekci Domów, którzy siedzieli najbliżej mównicy, ponieważ to im przypadła rola oprowadzenia i powitania gości. Harry spojrzał kątem oka na Draco, który stał przy swoim stole mówiąc coś do Ślizgonów, którzy zbiorowo się z czegoś śmiali. Westchnął cicho i spojrzał na Gryfonów, którzy zachowywali się dosyć względnie. Najgorzej miał chyba Ernie, który musiał zapanować nad młodymi Puchonkami, które głośno piszczały i chichotały, czym zwracały największą uwagę, a Harremu wydawało się, że już wie dlaczego Ślizgoni mieli taki dobry humor. Przewrócił oczyma i spojrzał na młodych Gryfiaków, którzy przyglądali się wszystkiemu z wielkimi oczami, a kiedy wyłapał znane mu niebieskie oczy, pomachał wesoło w stronę Aleca, który posłał mu wielki uśmiech. Z niewiadomych przyczyn Harremu zrobiło się cieplej na sercu, kiedy zobaczył jak dobrze wygląda mały Gryfiak. Wciąż nie mógł uwierzyć, że Alec jest starszy, niż przypuszczał, ale to może ze względu, że wtedy, na gryfońskiej kanapie, wydawał mu się taki mały i zagubiony... Uśmiechnął się rozczulony i podniósł wzrok, w samą porę, aby zobaczyć jak drzwi od Wielkiej Sali zostają szeroko otwierane. Jako pierwszy wszedł Dumbledore w towarzystwie jakiegoś wysokiego, ciemnowłosego faceta, który na pewno nie był Igorem Karkarowem, co Harrego ucieszyło bardziej, niżby myślał. Wyglądał na surowego, jednak Harry nawet z takiej odległości mógł zauważyć mały uśmiech, który widniał na jego twarzy podczas rozmowy z dyrektorem Hogwartu. Szli blisko siebie, oboje ucieszeni ze swojego towarzystwa, jednak większość osób skupiło wzrok na osobach, które szły za nimi. Jako pierwsze szły dwie dziewczyny, które swoimi posturami, wyraźnie dawały znak, że swoimi chłodnymi oczami, kalkulują wszystko i wszystkich. Za nimi szło pięciu chłopaków, z czego troje z nich wydawało się bardziej pozytywnie nastawionych niż reszta. Cała siódemka miała na sobie ciemnoczerwone, grube nakrycia, typowe dla durmstrangowej szkoły. Dumbledore wskazał gościom miejsce po lewej stronie jego mównicy, gdzie stanęli w szeregu, zaraz po komendzie swojego dyrektora. Rozmowy przycichły kiedy, to Albus staną przy podium i spojrzał na swoich uczniów, bardzo zadowolony. Chciał coś powiedzieć, jednak po raz drugi do Wielkiej Sali wpadł Filch, tym razem oznajmiając, że francuska szkoła pojawiła się na horyzoncie. Dyrektor Hogwartu skłonił się lekko w stronę skandynawskich gości i czym prędzej ruszył w stronę wyjścia. Harry, z braku zajęcia, spojrzał z zaciekawieniem na osoby stojące na podeście. Siódemka uczniów ogarniała Wielką Salę wzrokiem, najwyraźniej niezbyt zainteresowana i zaskoczona. Ha, jakież będzie ich zdziwienie, kiedy wszystko oficjalnie się zacznie! W pewnym momencie, jego wzrok przyciągnął Hagrid, siedzący najbliżej stołu Ślizgonów. Wychylał się niecierpliwie, zerkając w stronę drzwi, przez co profesor McGonagall zbeształa go sowicie. Pomachał do niego dając mu trochę otuchy, ponieważ wiedział, że Minerva potrafi być zimną krową. Po raz kolejny szepty zrobiły się głośniejsze, kiedy Dumbledore wszedł dumnie, koło Madame Maxime, która była powodem niecierpliwości hagridowej głowy. Za nimi dumnie podążała siódemka uczniów, ukazująca w swoim chodzie elegancję i łatwość ruchów, czego Harry mógł im pozazdrościć. Tak jak wcześniej, były dwie dziewczyny i piątka chłopców, którzy swoją gracją śmiało dorównywali swoim koleżanką. Hogwartowska płeć piękna głośno i bez skrupułów ukazywała swoją aprobatę dla francuskich gości, którzy natomiast nie ukazywali żadnych odczuć, ponieważ wszystko chowali pod maskami łagodnych uśmiechów. Sprawnie zajęli miejsce po prawej stronie Dumbledore'a, który w końcu stanął przed swoją mównicą, patrząc życzliwie na zebranych w sali.
- Witajcie! - przemówił, dzięki czemu w jadali zrobiło się momentalnie cicho. - A więc nadszedł ten dzień, na który wszyscy tak niecierpliwie czekaliśmy! Nasza szkoła ma zaszczyt gościć dzisiaj dwie przyjazne nam szkoły, które nie raz były już w odwiedzinach w naszych skromnych progach. Tym razem mamy przyjemność zorganizować Międzyszkolne Mistrzostwa Quidditcha, które mam nadzieję będą owocnym spotkaniem dla każdej ze szkół! Przywitajcie, proszę, brawami uczniów Akademii Magii Beauxbatons, którzy przyjechali tutaj pod nadzorem cudownej Madame Maxime, którą wielu z was miało już okazję poznać. - Dumbledore kiwnął dłonią w stronę olbrzymki, która skłoniła się lekko, a za nią poszli jej uczniowie, którzy z ogromną gracją skłonili się w tym samym czasie, przy czym Harry zauważył łagodny ruch różdżką jednego z nich, dzięki czemu nad ich głowami roziskrzyły się małe punkciki, co dało piorunujący efekt dla osób, które nie dojrzały małego wkładu magii. Kiedy wielkie brawa ucichły, Dumbledore skłonił się w stronę Madame i klasnął dwa razy w dłonie, aby uciszyć resztę towarzystwa.
- A teraz, moi drodzy uczniowie, poznajcie proszę, nieznanego wam jeszcze, mego dawnego przyjaciela Kristijana Karkarowa, który jest obecnym dyrektorem Instytutu Magii Durmstang. Przyjechał do nas wraz ze swoimi utalentowanymi uczniami, których powitajcie równie gorącymi brawami! - I jak powiedział, tak też się stało. Wygląd skandynawskich gości był również bardzo miły dla oka. Wykrzyknęli jakieś niezrozumiałe dla Harrego zdanie, zapewne w ich ojczystym języku i wyciągnęli swoje różdżki, dając ciekawy pokaz zabawy z ogniem, co było ciekawsze niż przedstawienie Beauxbatons, jednak Harry wolał o tym nie wspominać. Dumbledore po raz kolejny palnął gadkę o grze fair-play i podał daty, w jakich mają odbyć się dane mecze. Kiedy część organizacyjna się zakończyła, profesor McGonagall wstała ze swojego miejsca i wyczarowała dwa mniejsze stoły, przy których mogli zasiąść goście. Był to znak dla Harrego i reszty prefektów, na których spadła chwila chwały. Całą czwórką wstali ze swoich miejsc, dopingowani swoimi znajomymi i przyjaciółmi. Stanęli przed zebranymi, koło mównicy dyrektora, który patrzył na nich spod okularów połówek z wielką ciekawością, ponieważ tylko profesor Flitwick wiedział i widział, co też wymyślili. Potter spojrzał niepewnie na Draco, który posłał mu oczko, zarezerwowane tylko dla niego.
- Raz... - mruknął cicho Terry, mając nadzieję, że nikt tego nie widział, a Harry musiał powstrzymywać lekki uśmiech, który błąkał się na jego twarzy. - Dwa... Trzy...
Unieśli swoje różdżki i równocześnie wypowiedzieli zaklęcie demaskujące, którym wcześniej okryte zostało pomieszczenie, przez Erniego i Draco. Pierwszym, co pojawiło się w Wielkie Sali był prószący śnieg, który na całe szczęście padał tylko do połowy pomieszczenia. Marmurowa podłoga, powoli zamieniała się w miękką, białą ściółkę pokrytą wcale nie tak zimnym puchem, a śnieżne i lodowe posągi zwierząt, roślin i czarodziejów same zaczęły krążyć koło siedzących w sali. Wielkie, kryształowe żyrandole zastąpiły świece, które wcześniej unosiły się nad biesiadującymi. W zanadrzu mieli jeszcze kilka dodatków, które chcieli wykorzystać już na sam bal powitalny, więc teraz wciąż tkwiły ukryte zaklęciem. Całość doprawiło jedzenie, które pojawiło się jako ostatnie, jednak przyciągnęło tyle samo uwagi, co reszta dekoracji. Harry śmiało mógł stwierdzić, że wszystko poszło tak jak chcieli, więc uśmiechnął się szeroko do Draco, Erniego i Terry'ego, widząc, że oni również są zadowoleni z efektu. Całą czwórką skłonili się teatralnie w pas, za co zostali okryci brawami i pozytywnymi okrzykami. Teraz Dumbledore mógł śmiało rozpocząć całe przedsięwzięcie.

***
 - Wasze dormitorium znajduje się na tym piętrze. Szukajcie obrazu z krajobrazem, a na pewno znajdziecie - stwierdził rzeczowo Draco, mówiąc do skandynawskich gości, którzy zostali przydzieleni jemu i Potterowi. - W razie czego, mnie możecie szukać w lochach, a Harrego w jednej z najwyższych wież.
Zaraz po obiedzie, zostali poproszeni o wskazanie pokoi swoim gościom, toteż zgarnęli ich szybko, zanim na korytarzach zrobiło się naprawdę tłoczno. Gryfonowi wydawało się, że Draco ulżyło, kiedy dowiedział się, że przypadli im przedstawiciele z Durmstrangu, co trochę go zaciekawiło. Oczywiście nie narzekał, ponieważ okazało się, że są oni bardziej towarzyscy, niż mu się wydawało. Uśmiechnął się w stronę dwóch brunetek - Irminy i Eleny, które wcześniej go tak onieśmielały. Z tego co zaobserwował, reszta towarzystwa również nie była taka chłodna, jak się wcześniej zaprezentowali. Zwłaszcza przyjaźnie nastawieni było tych trzech chłopaków, których Harry zauważył już wcześniej. Ciemnowłosi Vidar i Georgi byli roześmianymi braćmi, natomiast Igor był ich przyjacielem o jasnobrązowych, długich włosach. Razem z nimi byli również Stefan i Aleksandyr, którzy byli bardziej ustatkowani i najwyraźniej polubili się z Draco, ponieważ to z nim głównie prowadzili konwersację.
Odprowadzili ich na szóste piętro, gdzie pożegnali się i określili kiedy mają zejść do Wielkiej Sali ponownie. Harry przeciągnął się ociężale i spojrzał na Malfoya, który obserwował go z uśmiechem błąkającym się na ustach.
- Mamy chwilę wolnego, zanim będziemy musieli pomóc w przygotowaniach do balu - stwierdził cicho Draco i przechylił głowę w bok, mając nadzieję, że Potty złapie aluzję.
Złapał.
Zrobił krok w stronę Ślizgona i popchnął go lekko na ścianę, ignorując jęki dezaprobaty obrazów. Draco złapał go poniżej pasa i przyciągnął bliżej siebie, patrząc z zainteresowaniem na różowe usta Pottera. Schylił się lekko i ugryzł delikatnie dolną wargę, dzięki czemu z gardła Gryfona wyrwał się cichy pomruk. Uniósł dłoń i wplótł ją w platynowe włosy Draco, które za każdym razem pieruńsko go kusiły. Powoli złączyli swoje usta, chcąc nacieszyć się chwilą spokoju, która była im dana.
- Mmm... - mruknął Harry. - Wiesz, że Theo zaczął mówić? - zapytał między przerwami od słodkich całusów. Draco odsunął lekko głowę i zmarszczył brwi.
- Naprawdę? - zapytał zdziwiony. Faktem było, że nie widział Notta na obiedzie, ale nie podejrzewał, że to może być powodem. Potter przytaknął, a Draco pokiwał w zamyśleniu głową.
- Czy Theo był na obiedzie? - zapytał w pewnym momencie, jakby, dopiero teraz, coś mu się przypomniało. Draco zmarszczył brwi i pokręcił głową.
- Nie. Teraz pomyślałem, że może był w skrzydle szpitalnym - stwierdził i pogłaskał policzek Harrego. Odsunęli się od ściany i powoli zaczęli kierować się w stronę swoich Dormitoriów, gdzie musieli się przyszykować na nadchodzący bal.
- Jak teraz tak myślę, to Rona też nie widziałem... - powiedział i spojrzał sugestywnie na Draco.
- Myślisz, że...?
- Prawdopodobnie.
- W końcu. To wiercenie się Nott'a w nocy było upierdliwe.

***
Szybkie transmutowanie koszuli na białą i założenie odświętnej szaty. Tyle wystarczyło, żeby Harry poczuł się jeszcze lepiej niż wcześniej. W dobrym nastroju uciął sobie krótką pogawędkę z Nevillem i, ku jego zdziwieniu, Alec'iem, którzy w Pokoju Wspólnym grali szybką partyjkę czarodziejskich szachów. Potty dowiedział się, że Alec nie czuje się za dobrze i postanowił, że zostanie w Dormitorium, ale przyjdzie zobaczyć, co też za urozmaicenie doda Harry ze swoimi znajomymi. Zielonooki stwierdził, że Gryfiak nie jest uświadomiony tego, że jeden z jego 'znajomych', jest jego chłopakiem, co trochę go zmieszało. Potter obiecał, że przyjdzie sprawdzić, czy z Alexandrem jest wszystko w porządku, ale Longbottom zaproponował, że on zaopiekuje się 'synkiem' Harrego. Brunet nawet nie krył swojego zdziwienia propozycją Nevilla, jednak nie stawiał oporu, bo i tak się nie opłacało. Wstał szybko i pożegnał się z chłopakami, kiedy mignęła mu Hermiona schodząca ze schodów.
- Mionka! - krzyknął, kiedy widział, że Gryfonka jest już przy wyjściu. - O cholera!
Jego przyjaciółka pod obowiązkową, czarną szatą miała koronkową, czerwoną sukienkę, która nieźle opinała jej wszystkie kształty. Była rozszerzana przy dole i wyglądała tak perfekcyjnie na Hermionie, że Harremu, który jak wiadomo był gejem na sto procent, mógł śmiało powiedzieć, że wyrwałby ją gdyby tylko miał taką możliwość.
- Rany, Mionka... wyglądasz... wow - stwierdził rzeczowo, a przyjaciółka posłała mu karcące spojrzenie.
- To wina Ginny i Astorii... - mruknęła niechętnie i przeczesała swoje idealnie wyprostowane włosy.
- Astorii? Astorii Greengrass? - zapytał zdziwiony Potter i otworzył przed przyjaciółką drzwi, która przytaknęła. - Tego się nie spodziewałem...
- Tak jakoś wyszło, że kiedy rozmawiałam z Pansy, dołączyła się do nas Astoria, a później Ginny. Obie na mnie bezpretensjonalnie nawrzeszczały, kiedy powiedziałam, że chcę iść na ten głupi bal w spódniczce... No i masz. - Wskazała na swoją czerwoną kieckę i całą resztę.
- Wyglądasz bosko, moim zdaniem. Znaczy, nie żebyś wcześniej nie wyglądała! - zmieszał się i przetarł dłonią swój kark. - Ah... wiesz o co mi chodzi, nie?
- Dzięki, Harry. W sumie to ty też nieźle wyglądasz. Pewnie Draco się ucieszy, co? - zapytała retorycznie i dała mu kuksańca w ramię, kiedy zauważyła jego czerwony rumieniec.
- Miona, weź!
- No tylko żartuję przecież - roześmiała się i spojrzała rozczulona na Harrego. - W sumie, to gdzie jest Ronald? Nie widziałam go od rana!
- Pewnie z Theo po kątach uprawia miłość... - mruknął, robiąc znaczącą minę.
- Co?
- Hej! Wcale nie uprawiam z nim miłości! - Harry i Hermiona spojrzeli na dół, gdzie piętro niżej stał na schodach Ron, który najwyraźniej usłyszał słowa zielonookiego. Pozostała dwójka roześmiała się głośno, przez co rudzielec posłał im buntownicze spojrzenie. - Byłem z nim tylko u pani Pomfrey, zboczeńcy...
- Wiesz... jest dużo możliwości...

***
Wszystkie osoby, które chciały w jakiś sposób pomóc w przygotowaniu Wielkiej Sali do powitalnego balu, zjawiły się równo godzinę przed czasem. Zostali podzieleni na kilka zespołów, które miały zająć się poszczególnymi zajęciami. Hermionie trafiła się grupa, która musiała przelewitować stoły na wyznaczone przez Terry'ego i Draco miejsca. Oczywiście mogli to zrobić nauczyciele, jednak sam Dumbledore oświadczył, że ma to być praca uczniów, więc profesorowie mogli dać im tylko jakieś wskazówki. Grupowo przenieśli stoły pod same ściany, dzięki czemu środek parkietu był wolny i prawie gotowy do tańców. Tam, gdzie wcześniej było miejsce dla ciała pedagogicznego, obecnie rozkładał się zespół Fatalnych Jędz, których Harry z automatu ocenił z góry do dołu. Zwłaszcza ich gitarzystę, ponieważ przypomniała mu się gorąca dyskusja Gryfonek. Tak, wciąż uważał, że jego jasnowłosy bóg, był w znacznym stopniu przystojniejszy, niż ten typ.
Hermiona pomachała do Pansy, która aktualnie lewitowała swoją różdżką, jakieś sprzęty muzyczne, równocześnie mówiąc do jakiegoś faceta, który prawdopodobnie był wokalistą zespołu. Ślizgonka szybko go przeprosiła, co ten przyjął z małym szokiem i odłożyła sprzęt na miejsce, chcąc jak najszybciej podejść do Gryfonki.
- Przepraszam, ale kim jesteś i co zrobiłaś z moją Hermioną? - zapytała, przyglądając się jej od stóp do czubka głowy.
- Twoją Hermioną? - zapytała niewinnie, lekko przygryzając wargę, aby nie uśmiechnąć się od ucha do ucha.
- Hm... Gdyby tak spojrzeć z jednej strony... - zawahała się. - Cholera, dlaczego to robisz? Wiesz, że cię lubię, Mionka. Nie chcę być, jak ci kretyni, którzy zabierają się do tych swoich miłości, zabierają i w końcu - bach - nagłe olśnienie. Zapytam cię o coś, a ty masz mi szczerze odpowiedzieć, dobrze?
Gryfonka kiwnęła głową, patrząc jak leniwy uśmiech wpływa na usta Ślizgonki. Swoją drogą bardzo ładne, tym razem krwistoczerwone, usta... Pansy oplotła swoimi delikatnymi dłońmi, dłoń Hermiony, patrząc na nią ciemnymi oczami.
- Hermiono Granger, czy zrobisz mi ten zaszczyt i będziesz moja, i tylko moja? - zapytała, a Gryfonka zarumieniła się lepiej niż sam Harry Potter, co było wielkim wyczynem.
- O Merlinie... a czy mam jakiś inny wybór?
- Nie, nie za bardzo.
- W takim razie... tak. O rany, tak - odpowiedziała, a Pansy zrobiła mały rok w jej stronę.
- Dobra odpowiedź, Mionko. - W końcu ją pocałowała.


____________________
* bonne blessé - z francuskiego 'dobry ból', 'niezłą krzywdę'


*Czujecie tą minę kiedy Draco zobaczył Harry'ego? <3 *
 *Kolejna dawka Aleca! (Toż to Freddie Highmore)*

Za to, że się tak bezsensownie spóźniłam, kolejny rozdział będzie już w tą niedzielę
A co!
 ***

18 stycznia 2015

Bez strachu!

Tak Was tylko informuję, że rozdzialik będzie wstawiony do poniedziałkowego wieczoru! Przepraszam Was gorąco za zwłokę i nie martwcie się! Zdążę! ;D /Kummie

4 stycznia 2015

ROZDZIAŁ XXVII

Ayooo~!
Witam Was, moje cudowne, niezastąpione, kochane Drarrynisse! Przyszła niedziela, a więc czas na kolejny rozdział... Hm...
Teraz brakuje mi słów, żeby pokazać Wam moje podziękowania (?) wdzięczność za Wasze ostatnie komentarze...
Rany boskie... Wiecie na co teraz mam ochotę? Chciałabym móc deportować się do każdego z Was i pierdyknąć Wam takiego, jednego, porządnego hug'a. Takich długich i pięknych komentarzy dawno na oczy nie widziałam, w sumie to na żadnym blogu, który czytuję, a tutaj proszę...
Matko... dziękuję Wam pięknie... ♥ ;') + do tego dochodzi ponad 30 tys. wyświetleń... *leży na podłodze waląc głową o panele*
Ahh...naprawdę jestem wzruszona... >.<
 I bardzo chciałabym Wam podziękować za życzenia świąteczno/noworoczne, które bardzo mnie rozczuliły... ♥ Ja również chciałabym je Wam złożyć, więc tak:
Życzę Wam dużo miłości, przyjaźni i uśmiechu, żeby ten nowy rok był dla Was czymś niezapomnianym w dobrym tego słowa znaczeniu, oczywiście. Cudownych chwil, dużo wzlotów i mało upadków, żeby każdy dzień był dla Was czymś znaczącym. Bądźcie szczęśliwy cały rok i nie zapominajcie o mnie, bo wtedy będzie mi bardzo smutno... Niech ten rok będzie dla Was przełomowy! Kochajcie się, śmiejcie i stańcie przed wyzwaniami oko w oko~
 ~~~~

Dzisiaj mam przyjemność poinformować, że na Nasz statek miło(ooo)ści dopłynęli nowi czytelnicy!
Powitajmy ciepluchno:
Alaa :D (Ala-która-nie-śpi-bo-czyta-MOJE-zajefajne-opowiadania), Mój Kamyk, Riddle <3, Julka, Marcela, Emiru-chan, wiktoria majewska i Tajjemnicza! Raany! Tylu gapowiczów na naszym statku jeszcze nie było!
Witam Was serdecznie i nie zapomnijcie odebrać kluczy do kajut! (Czasami chodzą tutaj dziwne typki, więc uważajcie~)

 Kao Y - Można powiedzieć, że na Twoje życzenie masz więcej Draco i Harrego...;D Mam też nadzieję, że te ciastka i inne Twoje jedzonko było pyszne, i że to właśnie Drarry dodała im pikanterii xD + rozkręcasz się? O jeny... kolejny niewyżyty komentator! ♥
Zuzia - wiem, że nie zawsze dodaję rozdziały na czas, za co bardzo przepraszam *śle pokłony* ♥ Cieszę się, że nasze Drarry jest dla Ciebie słodkie~! Właśnie o takie coś mi chodzi! Dziękuję!
 Kasiua ॐ - Mogę Ci, cholera, zdradzić w sekrecie, że planowałam zaadoptować Aleca, przez Draco i Harrego XD Ale później stwierdziłam, że to byłoby trochę bez sensu, więc mam zupełnie coś innego, ale myślę, że się Wam (piszę 'Wam', bo wiem, że inni podsłuchują XD) spodoba ;D Mówisz, że Neville tańczący przed Severusem to dobry pomysł...? HM... Bla, bla, bla zboczuchu! Tylko o jednym! Niu, niu! ♥
▲Megan▲ - Ej... ale ten paniczny śmiech, to może trza leczyć..? Pamiętaj, że to ja płacę za Wasze ubezpieczenia na statku, więc lekarza też mogę opłacić... XD Rany~ za Wasze spotkania z terapeutą odnośnie Waszej perwersji też opłacę... :D ♥
 Alaa :D (Ala-która-nie-śpi-bo-czyta-MOJE-zajefajne-opowiadania) - Ty wiesz jakich ja dostałam spazzmów, kiedy czytałam Twój komentarz? To było coś tak cudownego i nie wiem, jak mogłabym Ci podziękować. Po pierwsze: MACIE DO JASNEJ CHOLERY SPAĆ I DOBRZE JEŚĆ INACZEJ PRZESTANĘ PISAĆ. Po drugie: Dobrze idzie Ci nauka? Mam nadzieję, że to pieruńskie Drarry nie będzie Ci/Wam zaprzątać głowy... Postanowiłam Cię przywitać po raz kolejny, żebyś mogła od nowa się wczuć w nasze klimaty~ Stwierdziłaś pięknie, że dobrze obchodzę się z czytelnikami... To rozmiękczyło totalnie moje serce..., bo masz tutaj naprawdę wielką rację. Gdyby nie te wszystkie komentarze, już dawno przestałabym pisać... Tak, mam wielki szacunek do każdego komentarza i komentatora... ♥ Malfoy jest idealny. True. Po prostu. Czy moje one shoty naprawdę są takie smutne? Pomijając fakt, że moim ulubionym jest 'Wyzwanie', który naprawdę jest smutny... to reszta też?
Święta u Malfoyów będą... ciekawe... taak... A poza tym 'Zawsze ty' małymi krokami kieruje się ku zachodowi, gdzie będzie jego koniec... Dziękuję pięknie za tak długi komentarz... ♥
Infiniti ∞ - Boże... mam nadzieję, że nic Ci się poważnego z tą głową nie stało, jak tak rąbnęłaś... XD Matko o///o + Ja uważam, że WSZYSCY tutaj są nieźle pierdyknięci XD Nic specjalnego, najwyżej daj przeczytać jej jakiegoś one shota, to jej przejdzie XD ♥
Akane - Kupić Ci maść na czółko? :| Rany... w końcu na coś się przyda maść na ból dupy XD Zamontujemy u Ciebie w kajucie taki miękki dywanik, żeby Twój tyłek już nie ucierpiał~!
Deamus - ostatnio stwierdziłam, że to jest taki pieruńsko prawdziwy pairing...~ I spokojnie. Upchniemy gdzieś tą rurę! :D A Alec... Alec... (gif Aleca na końcu, ale o tym później!) AKANE CZY TY NAPRAWDĘ TO NAPISAŁAŚ? TO O NADGARSTKACH? XDD Miszcz ♥
 Charly - Też Cię kocham XD ♥ Btw. za kogo ty Aleca bierzesz?! Że niby nasz skarb ma karniaki na czołach rysować? No weeź~ + prześlę Ci jakiegoś Skrzata do kajuty! Alec uchował się... noo... o tym kiedy indziej ;D Zapamiętać - kupić również Charly miękkie dywany ;_; (Zabiera Ci caps locka)
Dziękuję ślicznie Miszczu~! ♥
Paula - Salazarze, że niby 600 stron Drarry? Ohohoho~! Całą serię napiszmy! ;_; (Marzenie pisarskie) U Draco brakuje dominacji. Okay! Zakodowałam sobie i postaram się to poprawić~! Dziękuję~ ♥
 Lysander di Angelo - Spokojnie! Skromne komentarze też mają coś w sobie! 1. Sprawa Aleca, będzie na dole, a co do reszty komentarza... yhym, yhym. Czuję się lekko niekomfortowo XD Bądź, co bądź cieszę się, że wciąż tutaj jesteś i nie uciekłeś z krzykiem przy pierwszym rozdziale! ♥
Izabela K - Cieszę się, że wróciłaś~! ♥ Uwielbiam Twoją pewność odnośnie Hermiony i Pansy :D A Rita... ma za swoje zołza xD A jeżeli chodzi o święta u Malfoyów, to ja sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie XD Ah.. super, że wróciłaś~! ♥
 Justyśka :D - Yaay! Kolejna osoba wróciła do naszego Drarry~! Cudownie! ♥ Mam nadzieję, że Twoje optymistyczne podejście do rozdziałów, ciągle będzie wzrastało, bo to jest mega urocze i dające mi wiele do myślenia. Dziękuję! ♥
White - Nie przestawaj mi słodzić... proszę :D To tak miło mi łechta ego! Ogólnie myślę, że końcówka Ci się spodoba... + oczywiście również kisski lecą w Twoją stronę~! ♥ Zbok
złezłeciastko - Rany... kolejny tak pieruńsko, cudowny długi komentarz... ♥ *łezki* Ciasteczko ty moje... wydaje mi się, że jeżeli chodzi o Longbottoma to... tak... chyba myślisz dobrze. :D Każdy z chęcią kopnąłby Rona i Theo w dupy, tak, żeby im się odechciało... XD Dziękuję, że tak wiernie skomentowałaś wszystkie trzy posty naraz... Matko... ryłam się jak głupek X'D ♥
Syśka elf -  Wróciłaś~! Tyle comebacków dzisiaj! ♥ Cieszę się, że one shocik Ci się podobał i mam nadzieję, że z następnymi będzie tak samo!
Levi - Również pięknie dziękuję! *pokłony* Ogólnie cieszę się, że moje one shoty tak bardzo się podobają, bo często mam załamania pisarskie, bo 'coś mi tam nie pasuję'... Straszne.. ale cóż. Dzięki Unnie~! ♥
Mój Kamyk - Ahhh... ♥ Moje szczęście ciągle tutaj jest! Dziękuję za Twoje liczne komentarze, które mnie miło łechcą i napędzają do dalszej pracy... Po prostu nic, tylko tulić~!
Riddle <3 - Pięęęęknie dziękuję za komplement! I jestem uchachana tym, że dołączają tutaj kolejne osoby! ♥ Rozgość się i baw się dobrze!
Julka - Tyle weny do mnie napłynęło, że chowajcie się narody! Dziękuję ślicznie za życzenia i mam nadzieję, że dalsze części i one shoty również będę Ci się podobały~! ♥
Marcela - Mam nadzieję, że spałaś! Rany... tak mi schlebiłaś swoim komentarzem, że obecnie pławię się w swoim świcie cudowności... ♥ Naprawdę jestem wniebowzięta, że sprostałam Twoim oczekiwaniom! I tak wiem... wiem, że nie umiałam się zdecydować, bo wniknęło przy tym wiele...nieporozumień, ale myślę, że teraz jest już wszystko dobrze :D Jeszcze raz dziękuję za piękny komentarz i zostań z nami! ♥
Emiru-chan -  Witam szanowną komentatorkę! Matko... kolejna wspaniała osoba, która tak gorąco mi schlebia, że aż podskakuję... Jeny... ♥ Kurna kocham Cię, no ;') Mam nadzieję, że naprawdę z nami zostaniesz i będziesz świetnie się bawiła przy następnych częściach! ♥
Tajjemnicza - Widzisz jak się postarałam? Specjalnie notkę edytowałam dla Ciebie! (Spóźnialska!) No, ale cieszę się, że tu zajrzałaś i, że Ci się podoba! Jeżeli chodzi o jakieś upomnienia odnośnie błędów t o piszcie śmiało, (Human wita Humana) bo czasami coś mogę przeoczyć, a kiedy czytam poprzednie rozdziały, to mi samej chce się siebie walnąć. Można powiedzieć, że dopiero teraz robię korekty poprzednich , więc... you know  Szczerzę to nie lubię wytykania błędów, ale wiem, że to pomaga, więc nie krępować się ;D  Cieszę się ogromnie, że uwielbiasz mojego Draco, Hermionkę i Harrego. Właśnie o to chodzi~! ♥
~~~
Rany boskie... Ta lista u góry jest coraz większa! *płacze rzewnym wodospadem*
Naprawdę nie wiem jak Wam mogę dziękować... Wszyscy jesteście tutaj cudowni i niezastąpieni i cieszę się, że mogę Was tutaj gościć!


Jeszcze kilka spraw do omówienia i można czytać!
Najpierw chciałabym Was poinformować, że w lutym będzie pełna rocznica od założenia tego bloga...TAK, równiutki rok! Z tego względu będzie wstawiony urodzinowy one shot (Drarry), który z całą pewnością się Wam spodoba. Będzie on na podstawie pewnej książki, która na pewno jest Wam znana.  Oczywiście możecie zgadywać, co to za książka, jednak to będzie tajemnica do końca! Ewentualnie może poinformuję osobę, która trafi :D
Druga sprawa: wcześniej powiedziałam Wam, że znalazłam aktora dla naszego Aleca! Z całą pewnością go dobrze znacie, chociażby z dwóch filmów, więc żeby go zobaczyć musicie przeczytać najpierw rozdział ;D

Hm... Myślę, że to koniec... a jeżeli coś mi się jeszcze przypomni to na pewno dopiszę~
Ahh...
W końcu koniec!
Enjoy~! / Kummie


 ***

Draco siedział właśnie przy swoim biurku, kiedy to usłyszał i poczuł, że drzwi od pokoju otwierają się cicho. Zerknął kontem oka, jednak niczego nie zauważył. Zmarszczył więc brwi i z powrotem pochylił się nad rozległym, i nudnym wypracowaniem z Numerologii. Chwilę później westchnął cicho i odłożył swoje pióro do kałamarza, który stał dumnie zaraz koło niedokończonego jeszcze eseju i kilku potrzebnych książek z biblioteki. Oparł się wygodnie o drewniane oparcie krzesła i przeciągnął się głęboko, tak, że jego szarawa koszula odkryła kawałek płaskiego brzucha i tasiemkę od ciemnych bokserek. Westchnął leniwie i uśmiechnął się kątem ust. Wstał i obrzucił trzyosobowy pokój swoimi stalowoszarymi oczyma. Bosymi stopami zaczął iść pewnie w stronę swojego łóżka, które znajdowało się najbliżej biurek trzech Ślizgonów. Przeczesał swoje jasne włosy dłonią, widząc swoje odbicie w szafowym lustrze i ze swoją ślizgońską zręcznością - szybko sięgnął ramieniem w powietrzu. Razem ze swoim niespodziewanym gościem runął na swoje - dosyć znośnie - miękkie łóżko.
- Panie Potter, nie ładnie tak się włamywać. - Zdjął cudowną Pelerynę-niewidkę i rzucił ją gdzieś za siebie. Chichot, który już wcześniej wydobywał się z ust Harrego - teraz przybrał na sile. Malfoy westchnął karcąco i spojrzał z góry na bruneta: unieruchomił mu ramiona, a jednak ciągle odważnie się śmiał. Draco musiał stwierdzić, że kiedy słyszał słodki śmiech Pottera, jemu samemu zachciewało się dołączyć do tej uroczej melodii. Sam zaczął suszyć zęby, ale w końcu jego wzrok przybrał na intensywności. Pochylił się i pocałował lekko rozwarte usta Gryfona. Wcześniejszy śmiech został łagodnie zdławiony przez zduszony jęk. Draco uniósł się na kolana i złączył ich dłonie razem, kierując je nad głowę Pottera.
- Stęskniłeś się za mną? - mruknął Draco, który powoli zaczął scałowywać wrażliwą na to szyję Gryfona.
- Nudziło mi się - mruknął od niechcenia, starając się, aby jego głos go nie zdradził. Przydymione oczy Draco spojrzały na niego, a jego usta zaprzestały na chwilę swojej pracy.
- Ach tak - stwierdził chłodno. - W takim razie możesz iść do biblioteki - dodał i ostatni raz przyssał się do szyi Pottera, robiąc na niej bolesną malinkę. Draco zaczął wstawać z Pottera, jednak ten złapał go za nadgarstek i pociągnął z powrotem na siebie, tak, że usta Malfoya od razu złączyły się z jego. Oboje przyjęli to z pomrukiem zadowolenia.
- Chyba, że tak argumentujesz - mruknął Ślizgon i ponownie uniósł dłonie Harrego nad jego głowę. Przytrzymał je jedną ręką, a drugą zaczął nieznośnie powoli błądzić po boku bruneta. Swoją chłodną dłonią przejechał po całej długości ramienia, zahaczając o niebieską koszulkę Gryfona. Potter parsknął, kiedy delikatna dłoń Malfoya przejechała po jego boku, gdzie miał dosyć spore łaskotki.    
Z jednej strony go to rozśmieszało, ale z drugiej niezmiernie podniecało, ponieważ fakt, że był unieruchomiony przez Draco, był tak cholernie zmysłowy, że aż bolało. Poruszył mimowolnie biodrami, czując, że w spodniach ma bardzo mało miejsca. Było mu duszno i zniewalająco gorąco.
- Jesteś cały mój, Gryfiaku... wiesz o tym prawda? - zapytał cicho Draco trącąc nosem jego żuchwę. Dokładnie czuł tą górkę nad sobą.
- Wiem? - zapytał niewinnie Harry mając nadzieję, że Draco zrozumie jego zamiary. Ślizgon przewrócił oczyma i swoją wolną ręką zgarnął lewą dłoń Pottera, kładąc ją na swoim kroczu. Potter rozszerzył oczy i przygryzł wargę. Szczerze mówiąc nie wiedział, że tak działa na Malfoya. Ta myśl jeszcze bardziej go podnieciła, więc łapczywie podniósł się, nie zważając na lekko wykręcone ramie, chcąc pocałować blondyna. Malfoy pomógł mu i sam schylił się do Harrego całując go gorąco. W końcu uwolnił obie jego dłonie i oparł się na swoich łokciach, chcąc mieć jeszcze lepszy dostęp do twarzy Gryfiaka.
- Teraz już wiesz? - zapytał cicho, oddychając ciężko. Jezu, zaraz go przerżnie. Potter kiwnął potwierdzająco głową.
- O rany, tak, wiem - mruknął i dosięgnął dłońmi do guzików od tej pieprzonej, niepotrzebnej koszuli. Zaczął chaotycznie je odpinać, chociaż jego dłonie drżały bardziej niżby przypuszczał.
Na swoim płaskim brzuchu poczuł chłodne palce Ślizgona, który podniósł lekko jego koszulkę.
- Małymi kroczkami do celu... - mruknął roztargniony, dziwnie niewinnym głosem, a Draco zaśmiał się na jego słowa. Niewinny Gryfon, który jest tak bardzo podniecający... Brunetowi w końcu udało się rozpić wszystkie guziki, toteż w końcu mógł spojrzeć na nieskazitelną skórę swojego chłopaka. W pewnym momencie przygryzł wargę, czując się trochę niepewnie. Był zawstydzony, ponieważ na jego brzuchu i torsie widniały liczne blizny, co uważał za szpetne. Wstydził się ich, więc naciągnął swoją niebieską koszulkę trochę niżej. Nie umknęło to szarym oczom Ślizgona i jego dłoni. Zmarszczył brwi i zaprzestał wpatrywania się w cudowne usta Gryfona.
- Co jest? - zapytał i spojrzał na przygryzioną wargę Harrego. Potter zamyślił się i westchnął cicho.
- Nie chcę żebyś patrzył na te szpecące blizny... - Draco uniósł brwi, nie rozumiejąc słów Gryfona.
- Dlaczego, Harry? - zapytał najłagodniej jak umiał.
- Te szramy mnie szpecą, Draco... One są straszne i nieestetyczne... zupełnie inaczej niż ty - wyznał cicho. Coś ukuło Draco, gdzieś tam w jego sercu.
- Harry... przecież już je widziałem. Czy uciekłem do tej pory z krzykiem? - zapytał retorycznie, a Harry pokręcił głową. - No właśnie.
Potter jednak nie wydawał się przekonany, więc Draco westchnął cicho i osunął z ramion koszulę. Gryfon wciągnął głośno powietrze. Niby widok blizn na ciele dziecka byłego Śmierciożercy nie powinien go dziwić, ale coś go tknęło.
- Mam też na plecach - dodał łagodnie Draco. Dziwił się, że Harry nie zauważył ich wcześniej, ale miał nadzieję, że wie, iż go rozumie. Pocałował go w opuchnięte wargi a w zamian otrzymał pokrzepiający uśmiech. Bladą dłonią sięgnął jeszcze raz pod koszulkę Harrego, nie czując tym razem oporu. Śmiało podciągnął ją w górę i zaczął scałowywać każdy skrawek jego ciepłego brzucha i klatki piersiowej ze szczególną uwagą na każdą, nawet najdrobniejszą bliznę. Ciche pojękiwanie wypływało z ust Harrego, z powrotem naprowadzając na poprzedni, właściwy tor.
Wszystko byłoby cudowne i wspaniałe, gdyby drzwi nie otworzyły się z impetem, i gdyby nie przeszedł przez nie zirytowany Zabini.
- Ja pierdole, powiedź mi, że to coś poważnego! - warknął groźnie Draco, zapinając szybko swoją koszulę. Zszedł ze zdezorientowanego Harrego, który również zaczął się ogarniać.
- Parkinson i Greengrass zaraz się pożrą, jeżeli czegoś z tym nie zrobisz - oznajmił mu Blaise, najwyraźniej nieruszony wcześniejszym widokiem chłopaków. Draco mruknął pod nosem jakieś przekleństwo i rzucił Harremu szybkie spojrzenie. Wyszedł za Zabinim do ślizgońskiego salonu, gdzie od dłuższego czasu prowadzona była gorąca kłótnia dwóch Ślizgonek. Pansy, która darła się obecnie wniebogłosy, stała przed znudzoną siostrą Greengrass, która najwyraźniej miała gdzieś słowa swojej rówieśniczki.
- I ty uważasz się za Ślizgonkę?! Jesteś kłamliwą suką, a nie Ślizgonką! Co musisz o nas myśleć, żeby iść i naopowiadać jakieś. totalnie gówniane bzdury o jednym z nas?! - Kiedy Draco usłyszał te słowa swojej przyjaciółki, podszedł do Blaise'a pytając się o co właściwie chodzi. Ciemnooki okrężnie powiedział, że Pansy, on i Theo dowiedzieli się, że to właśnie Dafne była tą 'anonimową przyjaciółką', która przekazała takie brednie Skeeter. Draco otworzył niedowierzająco oczy. Wiedział, że starsza z sióst Greengrass potrafi być dziwką, ale nie sądził, że aż tak go nienawidziła. Pokręcił chłodno głową i podszedł cicho do dziewczyn lawirując pomiędzy ciekawskimi Ślizgonami, którzy przyglądali się całemu zdarzeniu z zainteresowaniem.
- Pansy, wystarczy - stwierdził cicho, kładąc swoją dłoń na jej ramieniu. Ta odwróciła się powoli nie spuszczając wzroku z Dafne. Kiedy w końcu spojrzała na Draco, jej wzrok trochę złagodniał i kiwnęła lekko głową odsuwając się od blondynki, patrząc na nią niezawistnie. Jeden problem z głowy, pomyślał gorzko Draco, burza Parkinson uspokojona.
- Dafne Greengrass... - mruknął chłodno. Harry, który wychylił głowę z pokoju Ślizgonów przyglądał się całej tej sytuacji, nie do końca rozumiejąc o co chodzi. Podszedł do niego Blaise, który z założonymi rękoma przyglądał się całej tej sytuacji z obojętnością. Wiedział, że Draco sobie poradzi.
- Co tam, zielonooki? - zapytał, patrząc na niego kątem oka.
- O co chodzi?
- Mmm... o nic szczególnego w sumie. Takie ślizgońskie porachunki. Nic ciekawego - stwierdził Zabini i uśmiechnął się uspokajająco do Harrego. Ślizgon najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że rozmawia z Harrym Potterem... A Harry Potter przecież zawsze musi wiedzieć. Z rozmyślań wyrwał go głos Draco, który niepostrzeżenie do nich podszedł.
- Blaise, zabierz ją do Severusa. On już wie o co chodzi - poinstruował ciemnowłosego, który skinął tylko głową i uśmiechnął się śmiało. Oczy Draco przeniosły się na Harrego, który był obserwowany przez kilku Ślizgonów, zastanawiających się jakim cudem się tutaj znalazł.
- Cześć - mruknął Draco, uśmiechając się nieśmiało do Harrego. Rany, nieśmiały uśmiech, przeszło mu przez głowę, jednak zaraz się opanował i odwzajemnił wyraz twarzy jak najlepiej umiał. Złapał Draco za rękę, chcąc przyciągnąć go do siebie i mocno pocałować, jednak po raz kolejny ktoś im przeszkodził. Tym razem był to Theo, który pustym wzrokiem wpatrywał się w drzwi, które oboje zastawili. Harry speszył się straszne, ponieważ jego stosunki z Nottem wciąż były niewyjaśnione.  Draco przesunął się nieznacznie a razem z nim Gryfon, który spuścił wzrok na swoje buty. Tak naprawdę było mu smutno, bo naprawdę zależało mu na przyjaźni z Theo. Z drugiej jednak strony był też cholernie zły, ponieważ teraz do niego dotarło, że to właśnie przez Notta Ron chodzi jak jakąś ciota. 
Uniósł szybko głowę i spojrzał na zamykające się drzwi. Puścił dłoń Draco i szarpnął za klamkę, wchodząc jak burza do pokoju. Musiał coś wyjaśnić ze Ślizgonem, oj musiał.
Rozejrzał się po pomieszczeniu dostrzegając Theo, który stał przy łóżku, najbardziej oddalonego od Draco, ściągając swoją koszulkę. Harry odchrząknął zmieszany, czym zwrócił uwagę ciemnookiego, który odwrócił się do niego, ukazując swój brzuch wraz z kilkoma widocznymi bliznami. Matko, pomyślał cicho Harry, serio za dużo znamion jak na dzisiaj... Theodore posłał mu pytające spojrzenie i podszedł do jednej z szaf, wyciągając z niej jakąś bluzkę do spania. Harry westchnął, żeby się uspokoić. 
- Musimy poważnie porozmawiać - stwierdził rzeczowo a Theo uniósł pytająco brew. W międzyczasie do pokoju wszedł Draco, który spod przymrużonych powiek obrzucił spojrzeniem swojego współlokatora, a następnie przerzucił je na Harrego, z równie pytającym wyrazem twarzy, co wcześniej Nott. 
- Nie będę wam przeszkadzał - oznajmił w końcu cicho i pocałował Gryfona w skroń. Podszedł do biurka, zgarniając wszystkie potrzebne mu przedmioty i ruszył do ślizgońskiego salonu, aby dokończyć swój esej. Theo zdążył już ubrać koszulkę i teraz stał oparty o łóżko patrząc wyczekująco na Pottera.
- Dobra - zaczął Harry i westchnął głęboko. - Ciągle nie wiem dlaczego jesteś na mnie zły. Jest mi źle z tego powodu, ale dobrze, rozumiem, nie chcesz ze mną rozmawiać, okej. Nie rozumiem tylko dlaczego bawisz się uczuciami Rona. 
Theo rozszerzył swoje ciemne oczy, słysząc oskarżenie bruneta. Tego się zupełnie nie spodziewał. Chciał już coś odpowiedzieć Harremu, jednak wciąż nie mógł niczego wyartykułować, sięgną więc szybko po swoją różdżkę, ale Potter podszedł do niego i pokręcił głową.
- Nie, nie przerywaj mi teraz! Przyjaźnię się z Ronem już jakiś czas i wiem, kiedy coś się z nim dzieje. A teraz tak właśnie jest, Theo. On cię lubi i ty go też lubisz! Nawet nie zaprzeczaj, bo to byłoby najgłupsze kłamstwo, jakie mógłbyś powiedzieć... Theo, proszę, ogarnij swoją głupią dumę i weź coś w końcu zrób! A przy okazji... mógłbyś w końcu przestać się na mnie obrażać... Jeżeli zrobiłem coś złego to przepraszam, Theo...
Głos Harrego stał się bardzo cichy i smutny, co ukuło Theo. Nie wiedział dokładnie co teraz ma myśleć, ale zrobiło mu się strasznie źle, że tak traktował Gryfona. Za swój głupi wypadek mógł winić tylko i wyłącznie siebie, a teraz miał za swoje. I zranił przyjaciela.
Westchnął bezgłośnie i przetarł swoje ciemne oczy, które zdradzały jego emocje. 
- Przepraszam - wymówił bezgłośnie i spuścił głowę. Chwilę później poczuł, jak Harry delikatnie przytula się do niego, sprawdzając jak Ślizgon na to zareaguje. Ku uciesze samego Theo, nie poczuł on żadnych negatywnych i tych nie-przyjacielskich-tylko-coś-więcej uczuć. Uśmiechnął się swoim prawdziwym i szczerym uśmiechem, i oparł swoją brodę na głowie niższego. 
- A teraz, skoro sobie już wyjaśniliśmy, możesz porozmawiać normalnie z Ronem? - zapytał z uśmiechem, odsuwając się od przyjaciela. Po chwili jednak zmarszczył brwi, a jego oczy rozszerzyły się nieznacznie. - Godryku! Boże, przepraszam, Theo! Nie chodziło mi o to, że masz z nim ROZMAWIAĆ... bo ty teraz nie mówisz... Matko... to ja może jednak też przestanę teraz mówić...
 Kiedy Theo zwijał się ze śmiechu, do pokoju wszedł ponownie Draco, tym razem w towarzystwie Blaise'a, który streszczał mu zwięźle, co wydarzyło się w gabinecie nietoperza. 
- Gryfiaku, jest już późno a jutro czeka nas wielki dzień - zwrócił się blondyn do Harrego, który wywinął wargę.
- Wyrzucasz mnie? 
- Tak. Chyba, że chcesz zostać na noc? Ci dwaj, nie powinni mieć nic przeciwko - stwierdził Draco i spojrzał wymownie na swoich współlokatorów, którzy równocześnie unieśli ręce w geście poddania. - Widzisz? 
- Na pewno nie będziecie mieli nic przeciwko? - zapytał z rezerwą patrząc na chłopaków. Poczuł jak Draco oplótł go w biodrach i jak położył swoją głowę na jego. Rany, czy on naprawdę był taki niski? 
- Mi tam wisi i powiewa, ale mam nadzieję, że żadnego dzikiego seksu nie będzie, bo was za szmaty wywlekę - powiedział Blaise, za co został zgromiony przez trzy spojrzenia.

***
Rano, kiedy Harry obudził się wplątany w siadła, zwane potocznie Draco Malfoyem, stwierdził niechętnie, że Ślizgoni mają o wiele wygodniejsze łóżka od tych gryfońskich. Tak, jakby te arystokratyczne tyłki potrzebowały lepszych wygód. Westchnął głęboko i spróbował wyplątać się z kończyn Draco, które naprawdę były wszędzie, tylko nie na łóżku. Kiedy w końcu był wolny, przeciągnął się sowicie i sięgnął po omacku, po swoje okulary, które leżały gdzieś za ciemnozieloną kotarą. Gdy tylko mógł już wyraźniej zobaczyć jasną twarz Draco, uśmiechnął się lekko, gdy usłyszał, że Theo i Blaise są już na nogach. Przyzwyczaił się do tego, że Malfoy jest cholernym śpiochem i, że trzeba go wybudzać z wielką cierpliwością. Albo z pomysłem. A przecież wiadomo, że Harry Potter ma najlepsze pomysły. 
Wsparł się na ramionach i odkrył nagi brzuch Ślizgona. W takich momentach dziękował Merlinowi, że Draco spał tylko w samych bokserkach. Pochylił się lekko i zaczął mozolnie całować całą klatkę piersiową Ślizgona, razem z brzuchem, zostawiając tam mokre ślady. Kiedy był już zadowolony ze swojej pracy zaczął łagodnie dmuchać na wilgotne miejsca, przy czym zauważył z zadowoleniem, że na skórze Dracona pojawiła się gęsia skórka. Niewiele trzeba było się namęczyć, żeby z ust Ślizgona wydobył się długi jęk, który rozśmieszył Pottera. Chwilę potem blondyn otworzył swoje szare oczy i spojrzał z konsternacją na Harrego, który powoli położył się na ramieniu swojego chłopaka. 
- Cześć - mruknął wesoło i pocałował go w blady policzek. 
- Mm... dzień dobry. - Zachrypnięty głos Ślizgona był czymś, co Harry mógłby słuchać latami.
- Gotowy na podbój zagranicznych serc? - zapytał wesoło, na co Draco posłał mu krzywy uśmieszek.
- Twoje serce mi całkowicie wystarcza - mruknął, po czym pocałował cudowne rumieńce Pottera, które pojawiły się zaraz po wypowiedzianych słowach. - Ah... panie Potter, pańskie rumieńce mnie rozczulają, ale trzeba wstać i przyszykować się na podbój tych typów, którzy bezczelnie zakosili nam dormitorium.

Długo nie trwało, aby Draco po wykąpaniu i ubraniu się, wyglądał kompetentnie i jednocześnie pieruńsko seksownie. Harry, który postanowił się temu wszystkiemu poprzyglądać, stwierdził, że ma naprawdę cholerne szczęście. Jasna, idealnie wyprasowana koszula, która cudownie opinała klatkę Draco, odznaczała się na tle, równie idealnej ślizgońskiej szaty. W myślach Potter zrezygnował z założenia zwykłego t-shirtu, ponieważ patrząc na młodego Malfoya, stwierdził, że musi wyglądać równie dobrze co on, chociaż wiedział, że będzie ciężko. Kiedy Draco poszedł jeszcze raz do łazienki, aby doprowadzić swoje włosy do perfekcji, Harry oznajmił, że sam również musi się iść uszykować. Zakładając Pelerynę-niewidkę pożegnał się z trójką Ślizgonów i Pansy, która nie wiadomo kiedy do nich dołączyła i wyszedł szybko z Lochów, kierując się do swojej sypialni.
Lekko zdyszany oparł się o swoją skrzynię z ubraniami, wiedząc, że ma tylko godzinę do oficjalnego śniadania. Wchodząc do wieży Gryffindoru, zauważył, że panuje tam miły dla ucha podniecony gwar i szum, który zwiastował przyjazd gości.
Szperał w swoim kufrze, od razu wyrzucając z niego przepocony od wczorajszego treningu strój od Qiudditcha, mając nadzieję, że jakiś miły Skrzat się nim zajmie. Wyciągnął gryfońską szatę, jakieś lepsze spodnie od tych, które miał aktualnie na sobie i szybko transmutował, jakiś czarny, wyblakły top na lekko szarawą koszulę. Czując miłe zaskoczenie, powiesił szatę na szafie, chcąc ją wyprasować różdżką. W międzyczasie do pokoju wszedł Ron, który najwyraźniej wrócił spod prysznica, ponieważ jego rude włosy były jeszcze ciemne i mokre od wody. Ku zaskoczeniu Harrego, który spojrzał na niego kątem oka, Ron wyglądał naprawdę dobrze i strasznie się cieszył, że sam zdecydował się na bardziej oficjalny strój.  Szczęka opadła mu po raz drugi, gdy w drzwiach od łazienki minął Neville'a, który nagle jakoś wyprzystojniał w swojej jasnoniebieskiej koszuli i ułożonych włosach. Cały jakoś był inny... Harry czuł się, jakby miał iść na jakiś wielki bal, który się de facto odbędzie, ale w trochę mniejszej wersji. Cieszył się bardzo, ponieważ lekcje dzisiejszego dnia zostały odwołane, a i później będą dla niego lżejsze, ze względu na treningi, które zorganizował sam dyrektor, który uważa, że Hogwart powinien zająć wysokie miejsce w całych zawodach.  
Wyszedł spod gorącego prysznica i różdżką zaczął suszyć swoje ciemne włosy, które od razu przybrały niesforny kształt. Zdołowany swoimi włosami, ubrał się we wcześniej przygotowany strój i wyszedł z zaparowanej łazienki, kierując się do pokoju, gdzie nie zauważył żadnego ze swoich współlokatorów. Marszcząc brwi założył swoją gryfońską szatę i jeszcze raz przeczesał swoje ciemne włosy.
- Czas na show... - mruknął pod nosem.


***
Kiedy Harry Potter brał prysznic, Ron postanowił w końcu wziąć się za siebie i swoją przyszłość. Ćpnął brudnymi ubraniami na łóżko, nie zwracając uwagi na to, że jego bokserki z różowymi Pufkami pigmejskimi wylądowały na samym szczycie tej wieży. Wyszedł dziarsko najpierw z pokoju a następnie z dormitorium Gryfonów, kierując się na sam dół hogwartowskiego zamku. Mijał rozochocone nastolatki, które poszeptywały w kątach, nie mogąc doczekać się przyjazdu nowych okazów do podziwiania. Jakby w Hogwarcie nie było wystarczająco cudownych chłopaków, mruknął w myślach. Szkoda tylko, że połowa z nich to ukryte pedałki.
Kiedy schody poprowadziły go na możliwie najniższy korytarz, zaczął iść w stronę lochów. Za jednym z zakrętów, wpadł na kogoś, mając lekkie déjà vu. Nieszczęśliwie spadł na swoje świeżo wyprasowane spodnie, a od upadku strasznie zaczął boleć go tyłek. Jęknął przeciągle, chwytając się wyciągniętej ku niemu dłoni. Dopiero kiedy wstał, spojrzał na szczęśliwca, który nie podzielił jego losu. Przełknął ślinę i zarumienił się strasznie, ponieważ wpadł właśnie na tę szczególną osobę, do której tak pędził. Można powiedzieć, że te wszystkie słowa, które miały tak gładko wypłynąć z jego ust, nagle się ulotniły, nie dając o sobie żadnego znaku. Odchrząknął cicho i potarł swój tyłek, mając nadzieję, że cały kurz z niego zszedł.
- Cześć - powiedział cicho. Może nawet trochę za cicho, ponieważ na ustach Theo pojawił się mały uśmiech. - W sumie, tak na dobrą sprawę, to ja chyba do ciebie właśnie szedłem...
Ślizgon wyciągnął różdżkę, ze swojej kieszeni idealnie wyprasowanych spodni i zamachnął nią delikatnie kilka razy.
'A więc o czym chciałbyś porozmawiać? I... ja też chciałem właśnie do ciebie iść.'
Och.
- Naprawdę? Dlaczego? I ogólnie, to chciałem cię przeprosić... - powiedział Gryfon, patrząc na odrobinę wyższego kolegę, który zmarszczył brwi.
'Ja też muszę Cię przeprosić... Okłamałem Cię, Ron i mam nadzieję, że mi wybaczysz'
- Co? Kiedy ty mnie okłamałeś? Theo... o co chodzi? - zapytał Weasley, który był mocno poddenerwowany. Ślizgon zrobił mały krok w jego stronę i przytulił go, oplatając jego biodra, jak najmocniej umiał. Czas zwolnił. 
- Ron... - Usłyszał cichy, zachrypnięty głos koło swojego ucha. - Ja naprawdę cię lubię...


*Chichoczący Potty~*

*ALECALECALECALECALEC*

*Mały Gryfiak Alec Y. Pff*

Tyle gifów! 
 ***