Już po Walentynkach, więc można w spokoju odetchnąć~
Witajcie Drarrynisse!
Ostatnio było takie zamieszanie na blogu, bo sobie pozwoliłam na odpowiedzenie na Wasze komentarze w komentarzach(?) i później ciężko mi się było przebić przez wszystkie inne. A co tam!
Warto się dla Was poświęcać :D Ogólnie to chciałabym jeszcze raz podziękować za... PIĘĆ nominacji do Liebster Awards... nie spodziewałam się aż tylu! Dziękuję! ♥
A teraz witamy uściskami i gorącą czekoladą:
Szczelecka, Szatanica, Andrzejek, Mirah♥, ~Izu-chan~, #Drarry N, Gabryśka ^^, Lee_TaeRi, ShizukaAmaya, Artemida, rehab-e, Basia, Aleksandra Wolska, Lejdi-chan, Alatum Privence
Witajcie gorąco i rozgośćcie się w wolnych kajutach! ♥
Akane -
jeżeli złożysz mi czekoladowa ofiarę to z kibla przez tydzień nie wyjdę XD Tak, masz rację. Drzewa są takie śmieszne ;D A co do Aleca w masce kota... Tak, z kocimi uszami w gwoli ścisłości♥
(Alec ma lepsze aeygo, niż Sungmin np. ;;;) Nad gifami to ja się sama zastanawiam... ciemne strony Internetów... Raaanyy~ zbiorowy hugg~! ♥
Emiru-chan - hahaha ja Ciebie też kocham Emiru~! ♥ Urocze jest to, że Pansy Was tak wszystkich rozbroiła ;D Co, myślicie, że Ślizgoni nie są zaborczy? Pamiętajcie o opisie 'Zawsze ty'! Waaaaaa! Lubi Throna!!! OMG~ ♥
Wiesz... przed nami jeszcze trochę rozdziałów jest... Też jestem w fanklubie Zabiniego ;D Gify najlepsze! :D ♥
Kao Y - Czyli teraz zakładamy fanklub Pansy! O to chodzi w tym opowiadaniu, żeby się szczerzyć jak takie debile :D Ale ogólnie to mega się ciesze, że taki wpływ ma to opowiadanie na Wasz humor, naprawdę! ♥
najdziwniejszy pairing jaki czytałam to McGonagall i Draco. Dzięki Unnie...
Szczelecka - Yaay! Witaj na blogu i ogólnie mam podjarkę, bo Ci się podobało ♥ Tak jest! Harry uke i koniec! Btw. dziękuje za sugestię. Pomysł już jest dawno i zobaczymy jak to się rozwinie :D Co do Twojego spaczenia zawodowego - mam tak samo XD Ja też ubolewam nad długościami rozdziałów! ;;; Walić to czy komentarz jest kulawy czy nie! Ja się zawsze ogromnie ciesze, kiedy ktoś pisze swoją opinię! Dziękuję za wenę i również pozdrawiam *virtual hug* ♥
Lysander di Angelo - To jakim cudem ja Cię nie widziałam, no? :/ Aww.. cieszę się, że przeczytałeś po raz drugi, to takie urocze ♥
CyziowateCiastko - Hahaha, Truuudeee sprawwwy :D Śmiechłam, serio XD Rany, dziewczyno. Przestać brać xD Trójkącik Ci się marzy? Nie mogę ;'D No weeź~ Thron cały czas się nie pieprzy! Oni dopiero się zeszli, a już mają się po kątach kochać? Weź przestań xD To jeszcze nie ta baza ;D ♥
Szatanica - Witaj piękna istoto! Rozgość się i dziękuję ślicznie za to słodzenie ♥ Awww! Dziękuję za całusy i odsyłam je również do Ciebie! Ok, ok rozumiem. Nie każdy toleruje Pansy i Hermionę, ale cieszę się, że podoba Ci się Thron! Jak mam być szczera Krum był tylko tak w przelocie, więc nie planuje go więcej mieszać w to opowiadanie. Co za dużo to nie zdrowo! Mi również imię 'Alec' dobrze się kojarzy, a Blaisa nie da się nie uwielbiać :D Xavier... *hehehe* Dziękuję ślicznie za opinię, no i dziękuję za wenę i czas~! :D ♥
Riddle <3 - Fizyka - blee~ :/ Masz platynowe włoski? ;o *zakłada buty i biegnie ją porwać, żeby wyjechać z nią do Las Vegas i wziąć szybki ślub* Bogini? Proszę, weź :/ Yaaa~ podoba Ci się Permione! Szczerze mówiąc sama nie byłam pewna co do yuri ;D ale nie żałuję! Wiecie.. to, że Xavier jest niemiły, nie znaczy, że jest zły! Ahh... kocham Cię, no... ♥
Weronika :* - Hahaha :D Rozwala mnie to stwierdzenie o serze xD Jestem wniebowzięta tym, że Ci się podobało ♥ No co ty! Nie przestanę, aż nie skończę 'Zawsze ty'! Nie wiem co będzie dalej, ale chyba się rozbeczę, kiedy napiszę już ten ostatni epilog i to będzie koniec... Rany... *nie myśl o tym idiotko;; * Nie zostawię moje Drarrynisse bez zakończenie! ♥
złezłeciastko - Tęskniłam za Tobą! ♥ Hahaha, rozwaliłaś mnie tekstem o Ronie i jego dupie :D 'Ciepła krowa'? No co ty. To jak... 'czysta świnia'. Bez sensu, no! Ejj~ weź *zatyka jej usta, kiedy mówi o czymś o czym nie powinna* Nie padaj mi, nawet jeżeli miałoby to być ze szczęścia! Nie możesz, no! 'bitch mode activated' <.< AHAHAHAHA. Wiesz.. skarpetki chyba będą mnie prześladować do końca tego bloga >.< Kyaaa! *1000 hugów dla mojego zuego Ciasteczka ♥* A Cię na tą Greengrass złapało :D
Andrzejek - FACET! OMG! Drugi facet na blogu! Witaj przyjacielu i rozgość się! Cieszę się, że tutaj wpadłeś i mam nadzieję, że nas nie opuścisz! *Co będzie trudne ze względu na to, że jesteśmy na statku XD* ♥
Alaaaa - Znam ból nauki... >.< ale cieszę się, że skomentowałaś pomimo braku czasu! ♥ Ejj... ale jesteś chora :/ kuruj się szybko! Sama też siedzę teraz chora... Powiem Ci coś teraz w sekrecie: W OGÓLE nie myślałam o 'Pamiętnikach Wampirów'. Szczerze mówiąc znam stamtąd cztery imiona, a to, że tutaj jest Stefan i Elena to czysty przypadek... Przypasowały mi imiona i dlatego tutaj są..*czuję się teraz głupio* Dziękuję ślicznie za wenę i również ciepluchno pozdrawiam ♥
Nemhain Riddle - Znowu mi słodzi <3 Drarry musi być słodkie, a Pansy zajebista, po prostu :D Ale, że czekaj... ukrywam coś o Alecu? Rozwiń temat proszę, bo mnie zaintrygowałaś swoimi spostrzeżeniami :D Dziękuje za wenę i również pozdrowionka *virtual hug*
White - Walić to czy komentarz jest składy czy nie! Dla mnie najważniejsze jest to, że piszecie co Wam gra w serduszkach! Ale, że Twoja mama wie co ty czytasz? XD A ty byś się nie wystraszyła takiego Draco? Stoi jakiś wysoki, cholernie przystojny i seksowny, zamaskowany typ i uśmiecha się do Ciebie tak, że nie wiesz czy dojść czy zsikać się w majtki... Ah, ah... *łapie White i ściska ją jak najmocnej potrafi, przy czym posyła jej tysiące całusów* ♥ Też Cię kocham, no ;_; ♥
Mirah♥ - Matko... 'do historii polskiego fanfiction Drarry'? O mój... dziękuję Ci... ♥ Cieszę się, że uwielbiasz Blaisa i Theo, bo ja też ich kocham :D Dziękuję pięknie za te komplementy, naprawdę dużo dla mnie znaczą ♥ Jeszcze raz witaj i rozgość się!
Karola - Mi też brakowało Aleca, jak mam być szczera<3 Blaise jak zwykle mistrz rozwalania ludzi :D Wiesz... Xavier większości nie przypadł do gustu XD Ale tak to już jest z Francuzami :D Dziękuję za wenę i pozdrowionka, które też lecą w Twoją stronę! ♥ Btw. taaa, też znam ból słownika XD
Infiniti ∞ - Nie rozumiem Was, o co Wam chodzi z tymi dekoracjami, ale dziękuję za Wasze pochlebne opinie na ten teamt ♥ Nie od dziś wiadomo, że Potter to kaleka - tylko na miotle umie się jakoś poruszać :D A Krum... Krum sobie przyszedł - tak po prostu :D W sumie to: czy ty byś lubiła swoją kuzynkę, która jest mega do Ciebie podobna, ma francuski akcent i jest irytująca? XD Nie ma co się dziwić Draco ;D Kradzieje wszędzie! Obiecałam to przecież trza dodać rozdział, nie? Ale nie powiem, że było łatwo ;D Dzięki ślicznie ♥♥
Marcela - Awww... ♥ Jakie to urocze! Ciesze się, że Ci się podobało! Ja jak na nich(Daniela i Toma) patrzę to chce mi się śmiać, bo oboje to takie kaleki są :D Znowu ktoś myśli, że Xavier to taki dupek!(Dobra, jest dupkiem) Wiesz... ogólnie to dlaczego Draco i Ron nie mogą się zakumplować, nie? Trochę odmiany nikomu nie zaszkodzi! ♥
Julka - No jak można nie lubić pairingów?! Nosz to skandal! Łoo ranyy~ tyle weny jeszcze nie było XD Dziękuję Ci! ♥
walentynki są bez sensu... na ferie - przyda się :D, mam psa xD, Jeszcze raz dziękuję, baby! I okay :D Dzięki za dwa komentarze(w sumie to trzy) XD ♥
Anonim - heeej~! Poproszę o Twojego nicka! Muszę wiedzieć komu mam podziękować za taką cudowną opinię ;; ♥ Dziękuję za wenę i również pozdrawiam! ♥
~Izu-chan~ - Rany...~! Dziekuję! ;;; Boże... Tak mi teraz posłodziłaś, że mój cukier we krwi chyba jest powyżej normy... Matko... ja nie wiem co Ci teraz odpowiedzieć... Za bardzo teraz feelsuję...
Po prostu dziękuję Izu... ♥ ♥
Elizabeth Carter - "Chłopcy to kumple albo kijem przez szmatę" - Boże drogi, śmiechłam jak cholera XD Rany, ja Was kocham za tą miłość do Aleca <3 Hahaha, takie urocze wtedy jesteście :D Kruma już nie ma i prawdopodobnie nie będzie = fakt opowiadania :D A co do błędów... wiesz, ciężko jest wyłapać błędy, jeżeli znasz swój tekst, po czytaniu 5 razy pod rząd ;;; ale dziękuję ♥
Charly - To zmysłowe szeptanie, mnie rozpierniczyło XD Dziękuję losowi za Ciebie ♥ Pansy jest po prostu świetna i nikt nie ma prawa tego podważać XD Zwłaszcza zaborcza Pansy B) Widzę, że Twoja reakcja do gifa była taka sama jak moja XDD Rany kocham Cię dziewczyno ♥
#Drarry N - Witaj wśród nas! No i perfekcyjnie, że się uśmiechasz! O to chodzi w życiu, a zwłaszcza w drarry ♥ Może masz jakieś prorocze przeczucia? :o Mam się bać? ;D Yaaaaa♥ Kocham Cię za ten komentarz i za to, że podoba Ci się ten skromny blog ♥ + dziękuję za wenę!
Gabryśka ^^ - Drugą noc? NIU, NIU! SPAĆ, A NIE CZYTAĆ! Hahaha, ktoś tu nie lubi Romione XD Śmiechnął mnie Twój komentarz ;D To samo opinia na temat kruma XD Glebłam rzewnie xD Yaaaaaaaaa! OMG~ W końcu ktoś kto toleruje fluffa! Haha, ja Ciebie też kocham ♥ Czuję się zaszczycona tym, że mi pierwszej wyznałaś miłość *jedziemy do Las Vagas B)* Dziękuję Ci pięknie i witaj wśród nas! ♥
wiktoria majewska - Uprawianie miłości jest najlepsze, Pans to nawet mnie rozczula, a Tobie dziękuję za taki pocieszny komentarz! ♥ Ty kochasz to opowiadanie, a ja kocham Ciebie <3
UFFF... Więcej Was matka nie miała? :D Rany~ dziękuję Wam za tak liczne komentarze, które z dnia na dzień są coraz lepsze ♥
Omg... nabiliście już ponad 50 tysięcy wyświetleń na blogu... Mój Merlinie... ;') ♥
+ Wiecie... to już jest TRZYDZIESTY, rozumiecie to(?!) TRZYDZIESTY ROZDZIAŁ!
Nic tylko płakać! Same jakieś rocznice ostatnio są, ahh... ♥
I jeszcze jedno! Specjalnie sobie zostawiłam to na koniec, żeby móc napisać to ogólnie.
W komentarzach, większość z Was poruszyło coś, co mnie osobiście rozśmieszało za każdym razem :D Czo Wy tutaj insynuujecie Alecowi i Nevillowi, HĘ? Przecież Alec ma dopiero TRZYNAŚCIE LAT! JESZCZE jest za młody! Spokojnie people, keep calm! Zachowajcie swoje feelsy na drarry, permione i throna ;D
Ok, to tyle ;D Ale mnie pieruńsko rozczuliliście ♥
Enjoy~! / Kummie
***
Trening jak to trening - był bardzo męczący, ale jednocześnie bardzo odświeżający. Pomimo tego, że były to drugie wspólne ćwiczenia hogwartowskiego zespołu, wciąż była to dla nich wszystkich ciekawa odmiana. O dziwo, nie mieli żadnych poważnych sprzeczek, pomimo odmiennych zdań, co do niektórych zagrań i taktyk; Harry czuł się naprawdę dobrze i mógł śmiało powiedzieć, że współpraca z ludźmi z pozostałych domów dobrze mu służy. Jego kac przeszedł całkowicie, kiedy wyszedł na świeże, mroźne powietrze. Na całe szczęście pogoda była tylko pochmurna - nie było żadnych opadów śniegu, ani deszczu, co ułatwiło im trening. Po wyjściu z hogwartowskich korytarzy, razem z Draco, rzucili na siebie zaklęcia ocieplające, po to, aby ich cudowne tyłki się nie odmroziły, co było by wielką stratą dla ich obu. Korzystając z chwili wolnego czasu przez porządną rozgrzewką, postanowili się trochę rozerwać. Wskoczyli na miotły z zamiarem pościgania się wokół szkolnych błoni. Chłodny wiatr smagał ich ubrane w stroje treningowe ciała, a włosy obojga z nich powiewały we wszystkie strony. Harry nie próbował nawet ukryć szerokiego uśmiechu, który wypłynął na jego twarz w momencie, kiedy został prześcignięty przez Draco. Blondyn posłał mu szelmowski uśmiech i przyśpieszył jeszcze bardziej, robią szybką pętle do góry nogami.
- Popisujesz się! - zawołał do niego i poszedł w jego ślady. Przecież nie mógł dać mu wygrać! Pochylił się głębiej nad trzonem miotły, która z sekundy na sekundę pędziła coraz szybciej w stronę Ślizgona, który raz po raz odwracał się do tyłu, aby sprawdzić czy jego Gryfiak wciąż za nim leci, czy jednak dał sobie spokój. Zrobili podwójne okrążenie wokół krukońskiej wieży, a zaraz po niej powtórzyli wyścig wokół wieży astronomicznej i gryfońskiej. Przez chwilę Harry miał wrażenie, że w jednym z okien widział Rona, który człapał się przez ich pokój z szopem, zamiast włosów. To był błąd, ponieważ przez niego lekko się zdekoncentrował i zwolnił, co dało większą przewagę Malfoyowi. Harry przeklął głośno Rona, obiecując sobie, że się na nim odegra.
Wylecieli na wolną przestrzeń, powoli zbliżając się do boiska od Quidditcha.
Draco odwrócił się po raz kolejny w stronę Pottera i z niewiadomych przyczyn - zatrzymał się.
Marszcząc brwi, Potter również chciał to zrobić, jednak wciąż dosyć szybko leciał w jego stronę.
Kiedy był już przy blondynie, ten złapał jego miotłę, trzymając jej trzon tak, aby się w końcu zatrzymała. Potter chwilowo stracił równowagę i cudem nie spadł, trzymając się czego popadnie. Na szczęście w jakiś sposób chwycił się Draco, który miał przemyślaną całą sprawę, chociaż nie ujął w swoim planie ciapowatości swojego Gryfiak. W końcu, jakimś cudem Potterowi udało się uspokoić miotłę, wiec spojrzał rozkojarzony na Ślizgona, nie wiedząc dokładnie co się stało.
- Co ci odbiło? - zapytał rozemocjonowany. Przecież mógł zginąć! Draco, zamiast udzielić Potterowi sensownej odpowiedzi, pociągnął poły jego szaty ku sobie i pocałował ciepło spierzchnięte wargi Gryfona. Niemożliwym było to, żeby na całowane usta nie wpłynął uśmiech zadowolenia.
Bądź, co bądź Malfoy całował dobrze, a nawet lepiej, wiec Harry nie miał na co narzekać.
- Mmm... Co cię naszło? - mruknął, opierając się na miotle Ślizgona.
- Własnego chłopaka nie mogę pocałować? Stęskniłem się, wiec muszę trochę nadrobić, nie uważasz Potty? - zapytał spod wachlarza rzęs. Tak, Potter był teraz totalnie rozemocjonowany.
- Ymm, no tak... - mruknął niepewnie, wciąż nie rozumiejąc zachowania Draco.
- Po prostu stwierdziłem, że mam ochotę cię pocałować. I tyle - stwierdził, a Gryfon mruknął coś niezrozumiałego. Całowania na miotłach jeszcze nie było, stwierdził i uśmiechnął się szeroko. Jeszcze raz złączył szybko ich usta i odepchnął się od Malfoya, pędząc na swojej miotle w stronę boiska, gdzie pewnie są już spóźnieni.
- Ty mały Ślizgonie! krzyknął za nim blondyn i ze śmiechem w głosie - ruszył w pościg.
***
Siedząc zamyślony przy śniadaniu, Harry miał nadzieję, że ich skład dobrze sprawdzi się w przyszłych meczach. Jeżeli bardziej przyłożą się do treningów, które i tak szły bardzo dobrze, mieliby ogromną szansę na wygraną. Hogwartowska drużyna składała się z trzech Ślizgonów, dwóch Gryfonów i po jednym reprezentancie z Hufflepuff'u, oraz Ravenclav'u. Wiadomo było, że dwa pierwsze domy z reguły były u szczytu szkolnego rankingu Quidditcha, więc nikt nie robił specjalnych problemów dotyczących nierównego składu. Dopóki mają szansę na zwycięstwo, ludzie zgodzą się na wszystko.
Wcinając swoją kanapkę, Harry przywitał się z Nevillem, który usiadł ciężko na miejsce zaraz obok niego. Wyglądał na niewyspanego, a Potty od razu zasypał go pytaniami dotyczącego zdrowia ich małego Gryfiaka.
- Wróciliśmy do Dormitorium, ale Aleca rozbolał brzuch... - stwierdził ciężko brunet. - Zabrałem go do pani Pomfrey i do dzisiejszego wieczora będzie w Skrzydle Szpitalnym. Posiedziałem z nim wczoraj trochę, ale... zasnąłem. Na krześle... Cholernie bolą mnie teraz plecy - dodał niezadowolony. Zielonooki kiwnął głową, łącząc się z nimi bólu, jednak bardziej przejął się Alekiem. W końcu Neville jest już duży, więc sobie poradzi, a mały Gryfiak, to wciąż mały Gryfiak. Potter postanowił, że uda się do niego na dużej przerwie obiadowe, gdzie będzie miał więcej czasu niż teraz. Mimowolnie obrócił się w stronę stołu Ślizgonów, gdzie siedział nieziemski Draco razem z Pansy i Blaisem, który aktualnie leżał głową na stole. Pansy z fałszywym uśmiechem pocieszała swojego przyjaciela, głaszcząc go po krótkich włosach. Korzystając z tego, że nie ma Rona i Hermiony, którzy jako prefekci szwendali się po Hogsmeade wraz z Francuzami (zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, była kolej Gryfonów i Puchonów, którzy natomiast zajęli się niańczeniem Durmstrangu) wziął swój talerz i mając nadzieję, że robi to niepostrzeżenie - przeszedł do zielonych, wciskając się swoim chudym tyłkiem pomiędzy Pansy, a Draco. Parkinson posłała mu znaczące spojrzenie, od którego na policzkach Harrego pojawił się ciepły rumieniec, który został wygłaskany przez Ślizgonkę.
- Już się stęskniłeś? - wymruczał mu do ucha Draco, który nie ukrywał uśmiechu na widok zachowania Parkinson, za co otrzymał soczystego kuksańca. Biedny Blaise jęknął namiętnie, a Pansy podała mu soku pomarańczowego, który był najlepszy na kaca, zaraz po eliksirze i ciepłej zupce od mamusi. Tylko jemu nie pomogło świeże powietrze. Kątem swojego ciemnego oka, Pansy zobaczyła starszą z sióstr Greengrass idącą koło nich, patrząc z wielką pogardą wpisaną w oczach. Parkinson odwzajemniła wzrok, unosząc swoją równą brew do góry, przy czym na jej ustach wykwitł krzywy uśmieszek wyższości.
A co, mogła sobie na to pozwolić do czasu, aż w jej towarzystwie nie będzie Hermiony, która tego nie lubi. Gryfonka uważała, że Pansy musi oduczyć się niektórych ze starych, ślizgońskich nawyków.
Dafne Greengrass dostała karę, która bądź, co bądź - niezbyt ją ucieszyła. Nie dosyć, że miała miesięczny szlaban u profesora Nietoperza, co drugi boży dzień, to jeszcze musiała pomagać Skrzatom w kuchni, oraz miała zakaz uczestniczenia w zabawach, o co zadbał sam Blaise, który jakoś znalazł się wtedy w gabinecie ich opiekuna. Żyć nie umierać! Można też powiedzieć, że wianuszek przyjaciółek, które do tej pory krążył koło Dafne, przeniósł się na młodszą Astorię, która była lepszą wersją swojej siostry. Starsza Greengrass z samej góry, spadła na sam dół, co większość Ślizgonów przyjęło z ulgą i lekką satysfakcją.
- Pójdziesz później ze mną do Aleca? Jest w skrzydle szpitalnym - zapytał cicho Harry, pochylając się w stronę blondyna, który z majestatyczną elokwencją smarował swojego tosta dżemem truskawkowym. Przerwał na chwilę tą zajmującą czynność i spojrzał kątem oka na Gryfona z zamyśleniem.
- Nie jestem pewny, czy Alec mnie polubił - stwierdził w końcu kończąc smarowanie przypieczonego chleba. Potter wyciągnął z jego dłoni tosta i zaczął go powoli przeżuwać patrząc przy tym bezczelnie prosto w rozszerzone ze zdziwienia oczy Draco. - Ty. Wstrętny. Gryfonie.
Z fochem na twarzy, Malfoy sięgnął po kolejny kawałek chleba, powtarzając cały proces od początku.
- Oj no weź~ - mruknął Harry, trzepocząc rzęsami. Uczył się od najlepszych, a wiadomo, że Alec w swoim fachu był dobry. - Wiem, że robiłeś go dla mnie. A Alec się po prostu speszył. To nie znaczy, że cię nie lubi, Draco.
Młody Malfoy prychnął, nie odrywając wzroku od perfekcyjnie smarowanego tosta. Ze strony wejścia do jadali zrobił się lekki szum. Najwyraźniej niektórzy z gości postanowili jednak wrócić do Hogwartu na śniadanie. Tutaj mieli rację, ponieważ żadna restauracja, czy bar nie zastąpi prawdziwego śniadania, prosto z rąk Skrzatów. W międzyczasie dołączył do nich Theo, który miał tak nieułożone włosy, jak nigdy dotąd. Cały wyglądał na jakiegoś wymiętolonego. Harry w sumie mu się nie dziwił, ponieważ po tak długim okresie 'niepicia', nagły napływ procentów, mógł wyprać każdego. Przyszedł on w towarzystwie jakiegoś chłopaka, który w swojej błękitnej szacie prezentował się równie idealnie, co jego współdomownicy. Theo usiadł solidarnie koło Zabiniego, powtarzając jego pozę. Przywitał się z nimi jednoznacznym pomrukiem i niemrawo wskazał na chłopaka, który stał nad nimi oczekująco.
- Bonjour, je suis Nathan - powiedział w końcu chłopak, a Harry skrzywił się nieznacznie. Ten typek był za idealny. Miał kruczoczarne włosy, idealnie niebieskie tęczówki, a jego budowa ciała, też była niczego sobie. Całą czwórką rzucili mu jakieś powitanie, a Draco zrobił mu miejsce, co zirytowało Harrego jeszcze bardziej, ponieważ to miejsce znajdowało się pomiędzy nim, a Ślizgonem. Harry posłał Pansy znaczący wyraz twarzy, który ciemnowłosa odwzajemniła ze zdziwieniem. To nie tak, że Harry był zazdrosny. Po prostu nie spodziewał się tego, że Draco pozwoli mu usiąść pomiędzy nimi. To bolało.
Skończył swojego tosta, słuchając żywej rozmowy Draco z Nathanem na temat Quidditcha. Kiedy chciał już niepostrzeżenie odejść od stołu, podszedł do nich Ron z Xavierem, obaj posiadający czerwone od zimna nosy. Pansy na samym wstępie zapytała Rona, gdzie jest Mionka, na co Gryfon powiedział, że poszła się przebrać. Parkinson szybko pożegnała się z chłopakami, rzucając Harremu znaczące spojrzenie, i zmyła się tak szybko, jak kolejny tost Draco, który został zgarnięty przez Xaviera. Ślizgon warknął soczyście i spojrzał znacząco na swojego kuzyna.
- Ty chyba żartujesz - stwierdził, a na ustach Xaviera pojawił się słodki uśmiech.
- Nie. Bonjour Nathan, Harry, Blaise, Theo i ty Draconie. - Klepnął Nathaniela w ramię, a ten z automatu zrobił mu miejsce tuż koło Harrego.
Potter przewrócił oczami i wstał ze swoje miejsca, idąc jak najdalej od tych irytujących ludzi. Spojrzał jeszcze tylko na Rona, który podawał swojemu chłopakowi jakiś eliksir.
***
Zaklęcia, OPCM, transmutacja i można iść do Aleca. Harry do samego południa działał machinalnie, jak robot. Wszystko go nudziło, a swoją uwagę wołał skupiać na czymś głupimi, niż na przykład na francuskich gościach. W jakiś dziwny sposób, irytowali go bardziej, niż uczniowie z Durmstrangu, którzy wbrew pozorom byli naprawdę normalni i nie tak nienormalni, jak ci z wcześniejszych lat. Harry porozmawiał trochę z dziewczynami i tymi śmieszkami, którzy zauroczyli go już w pierwszy dzień.
Jego pierwszym przystankiem była kuchnia, z której zgarnął jakieś przysmaki dla Aleca. Niby wiedział, że leży w skrzydle z powodu bólu brzucha, ale kto normalny nie oprze się kruchym ciasteczkom z cukrem? No właśnie. Pomińmy fakt, że Harry też należał do tych osób, które mają słabe samozaparcie i, że połowa tych ciastek została zjedzona już po drodze. No, ale nie ma co się dziwić! W końcu Potter zrezygnował z obiadu, a ciastka naprawdę kusiły bardziej, niż można by podejrzewać. Resztę ciastek schował do swojej torby, aby nie musiał się wracać po nową dostawę i ruszył żwawo w stronę jaskini pielęgniarki. Tak, miał iść do Aleca z Draco, jednak blondyn prawdopodobnie zapomniał o propozycji Harrego i jadł właśnie obiad z resztą towarzystwa. Zresztą nieważne. Potter miał nadzieję, spędzić miło czas w towarzystwie swojego małego przyjaciela.
Wszedł cicho do skrzydła i przywitał się z panią Pomfrey, która od razu wyhaczyła jego obecność, jakby miała jakiś radar nie wiadomo gdzie. Przeszedł koło jej gabinetu jak najszybciej i rozejrzał się po sali, szukając Gryfiaka. Leżał on na łóżku położonym najdalej od drzwi, jednak bardzo blisko okna wychodzącego na boisko od Quidditcha. Szeroki uśmiech pojawił się na ustach Aleca, kiedy ujrzał Harrego wchodzącego do pomieszczenia. Pomachał mu szybko, a Harry nie mógł nie roześmiać się na widok jego młodszego przyjaciela. Podszedł do jego łóżka i usiadł na przysuniętym przez siebie krześle.
- No i jak się czujesz? - zapytał, co było podstawowym pytaniem, kierowanym do leżących w przychodni.
- Lepiej, dziękuję - stwierdził i uśmiechnął się tak, że z jego oczu zrobiły się poziome kreski. Bardzo rozczulił tym Pottera, więc upewniając się, że nikt nie widzi - wyciągnął owinięte w szarawy papier ciacha.
- Skoro tak, to chyba możesz się poczęstować jednym, ale ciiii~, nikt nie może o tym wiedzieć, jasne? - zapytał konspiracyjnie.
- Jasne - potwierdził Alec i sięgnął po pyszne ciacho. - O ja cię pierniczę! Ale dobre!
- Shhh! - uciszył go szybko Harry, zakrywając mu niespodziewanie usta. - Cicho, bo nas usłyszy i nie będzie więcej ciastek!
Alexander pokiwał w skrusze głową, strzepując wszystkie okruszki, jakie pojawiły się na pościeli i jego piżamce. Harry uśmiechnął się przepraszająco za swój wybuch i podał mu jeszcze jedno ciastko, mając nadzieję, że to go udobrucha. Prawdę mówiąc nie miał za dużo doświadczenia z młodszymi osobami, więc przekupstwo wydawało mu się najlepszą opcją. Resztę ciastek położył na stoliku nocnym i oparł się wygodniej o oparcie.
- Gdzie jest Neville? - zapytał w końcu Alec, kiedy kolejny wypiek zakończył swoją trasę w jego przełyku. Harry zmarszczył brwi i wzruszył ramionami.
- Nie mam bladego pojęcia, ale pewnie je obiad. A dlaczego pytasz?
- Obiecał mi, że przyjdzie zagrać ze mną w szachy czarodziejów... - mruknął, a na jego twarzy wymalował się zawód.
- Wiesz... Neville jest zmęczony, bo... pilnował cię całą noc - skłamał na korzyść przyjaciela. A co, mógł trochę podkoloryzować. - Ale pewnie jeszcze przyjdzie do wieczora.
- No tak - stwierdził Alec i kiwnął potakująco głową. - Jak poszedł wam dzisiejszy trening, Harry?
Reszta spotkania minęła im na lekkiej konwersacji, w której często pojawiał się szeroki uśmiech na twarzach obu chłopców.
Upewniając się, że niczego nie brakuje Gryfiakowi, wyszedł spokojnie ze skrzydła, kierując się w stronę lochów, gdzie odbywały się ostatnie w tym dniu Eliksiry z profesor Grateful.
***
- Ah... Theo, jakim cudem możesz mieć jeszcze kaca? - mruknął do niego Ron, który na przemian jadł swój pyszny obiadek i patrzył się intensywnie na Ślizgona. Jako odpowiedź dostał przeciągły jęk, który wystraszył siedzących koło nich Gryfonów. Biorąc na siebie odpowiedzialność dobrego chłopaka, Ron postanowił zaopiekować się cierpiącym Theodorem. Przysunął do siebie miskę z letnią zupą, którą podgrzał jednym z zaklęć, którego nauczyła go Hermiona, wieki temu. Za poły szaty podniósł jęczącego Notta i oparł go sobie o ramię, żeby było go łatwiej karmić. Nabrał solidną łyżkę zupy i nakierował ją w stronę ust Theo, które otwarły się z zaskoczenia. Pomińmy fakt, że najpierw Ślizgon się zakrztusił, ale wynikało to tylko z jego niepotrzebnego osłupienia. Później poszło dużo łatwiej i przyjemniej, co można było wywnioskować z półprzymkniętych oczu Ślizgona, który cieszył się jednak z tego, że nie siedzą wśród zielonych, którzy prawdopodobnie nie dali by mu żyć, gdyby zobaczyli taką akcję. Theo był również bardzo mile zaskoczony, że Ron Weasley odmówił sobie obiadu ze względu na niego. Takiego poświęcenia nawet nie śmiał się spodziewać i domagać, a tutaj bach! Taka miła niespodzianka. Po skończonej zupie, kiedy nie pozostała nawet jedna łyżka, Nott otworzył swoje ciemne oczy i z całą miłością wypisaną w nich, pocałował swojego rudzielca w geście podziękowania. Miał tylko nadzieję, że te piski, które doleciały do jego uszu nie należały do kogoś ze Slytherinu. Siedzieli jeszcze długo przy stole, dosyć blisko siebie, kiedy to podszedł do nich Draco z wyrazem konsternacji na twarzy.
- Serio, cudownie się na was patrzy, ale wiecie może gdzie jest Harry?
- Z tego co mi mówił na poprzedniej lekcji to poszedł do Aleca - odpowiedział Ron, patrząc dziwnie na blondyna. - Nie powiedział ci?
- Powiedział - mruknął cicho, karząc się w myślach. Theo spojrzał na niego chłodno, co było bardzo dziwne jak na Notta.
- Spieprzyłeś to, Dray - stwierdził. Malfoy spojrzał na niego z góry, a między nimi wytworzyła się nić bezsłownej rozmowy. Trwałaby ona bardzo długo, jednak przerwał ją Nathan wraz z Xavierem, oraz jakąś dziewczyną, która prawdopodobnie - z tego co pamiętał Ron - miała na imię Annabelle. Wysoka blondynka z granatowymi oczami; ładna, bo ładna, jednak Weasley znalazł już to czego szukał, więc z reguły nie zwracał na nią uwagi.
- Draco, to jak, zaprowadzisz nas na boisko? - zapytał najbliżej stojący niego Nathan z tym wyraźnym francuskim akcentem, który jednocześnie irytował, jak i podniecał.
- Oui, pewnie - odpowiedział, nawet nie zdając sobie sprawy, że powoli łączy dwa języki ze sobą, zbyt zaabsorbowany kontaktem wzrokowym z Theo. W końcu odwrócił się w stronę Francuzów i przewrócił oczami na widok swojego kuzyna, który uśmiechał się idiotycznie. Jakim cudem byli oni rodziną? Nie wiedział tego za cholerę.
***
Uwarzenie eliksiru, który pani Grateful poleciła im zrobić, z pozoru wydawało się łatwe. Szkoda, że tylko z pozoru i tylko dla niektórych. Harry, który był w zespole razem z Blaisem, którego wciąż męczył kac, miał utrudnione zadanie. Nie dosyć, że w większości musiał pracować samodzielnie, bo pomoc Zabiniego na nic się nie przydała, to jeszcze musiał wysłuchiwać miliona plotek na temat 'nieziemsko cudownych i przystojnych' Francuzów, którzy zauroczyli trajkotające zaraz obok niego Puchonki. Szlag człowieka mógł wziąć. Na całe szczęście mógł liczyć na pomoc Hermiony i Pansy, które widziały jak męczył się biedny Harry. Kiedy Potter siedział pochylony nad książką od nieszczęsnych Eliksirów, podczas krótkiej przerwy, w której czekał aż eliksir się uwarzy - miało trwać to dokładnie trzydzieści trzy minuty - ktoś zaszedł go od tyłu. Odwrócił się przestraszony i odetchnął głęboko, kiedy dojrzał, że to tylko Draco. Albo i
aż Draco. Co prawda widział go na lekcji, jednak nie mieli okazji porozmawiać. To było dziwne uczucie, ale przecież nie musieli spędzać ze sobą każdej minuty - przynajmniej tak mu się wydawało, chociaż czuł inaczej; coś jak Serce i Rozum.
- Jesteś na mnie zły? - zapytał cicho Draco, który pochylił się do jego ucha gilgocząc swoimi włosami zarumieniony policzek Gryfona. Spojrzał on przelotnie na Blaise'a, który zbył ich machnięciem ręki. Wstał ze swojego miejsca i poszedł do profesor Grateful, tylko po to, aby po chwili wyjść z klasy. Dopiero wtedy powrócił wzrokiem na Draco i obrócił się na krześle w jego stronę.
- Nie, a mam powód? - zapytał i poprawił swoje spadające okulary.
- Nie poszedłem z tobą do Aleca. Zapomniałem, wybacz - odpowiedział w skrusze i łagodnie pogłaskał policzek Gryfona.
- Jak się bawiłeś z Nathanem? - zapytał przekrzywiając głowę,
przypadkowo odsuwając się od dłoni Ślizgona. - I z Xavierem.
Draco zmarszczył brwi i opuścił swoją dłoń.
- Jesteś zazdrosny? - zapytał, a jego głos był wyjątkowo ochrypły. Harry zmieszał się, jednak wciąż hardo patrzył w te cudowne oczy, które już kiedyś go zaczarowały i schowały, gdzieś głęboko, gdzie nikt nie ma dostępu.
- Nie. - Oczywiście, że był zazdrosny.
- Na pewno?
- Tak, na pewno. - Był tak cholernie zazdrosny, że aż bolało, a ten idiota śmiał się pytać, czy jest zazdrosny?
- Dobra. Wiem, że jesteś zazdrosny, Gryfiaku - stwierdził w końcu Draco i pocałował Harrego w czoło przykryte kaskadą nieokrzesanej grzywki. - Nie masz o co, wiesz? Już dawno ktoś zajął to miejsce, gdzieś tam głęboko we mnie i raczej nieprędko się ono zwolni.
- Mam taką nadzieję... - mruknął bardzo cicho i pociągnął lekko blondyna do siebie, oplatając mocno jego szyję. - Po prostu nie lubię tych ludzi.
- W końcu wyjadą - westchnął Draco i złożył delikatny pocałunek na szyi bruneta. - Co dzisiaj robisz?
- Prawdopodobnie nic...
- Cudownie, zabieram cię na jakiś... romantyczny spacer? Co ty na to? - zaproponował i uśmiechnął się w ten niezaprzeczalnie urokliwym, malfoyowskim stylu.
- Oj, no nie wiem... nie przekonujesz mnie. Takie propozycje, to ja pocztą trzy razy dziennie dostaję.
- Ach tak? W takim razie ja również muszę napisać taki list. Do zobaczenia, wredna istoto.
*Gif, który zawsze mnie rozczula, jak jasna cholera*
***
Ogólnie to chciałabym powiedzieć jeszcze:
przepraszam, bo nie jestem dumna z tego rozdziału, więc powiedźmy, że
jest on 'przejściowy', a na następny możecie liczyć w następnym
tygodniu, jak zwykle w niedzielę~ Taka rekompensata.
Jeszcze raz przepraszam. Nie pisało mi się go dobrze (znowu zmiażdżyła mnie choroba) i tak... niech zostanie przejściowy~