***
Przy wejściu do Wielkiej Sali Harry i Draco nie spojrzeli na siebie. Każdy ruszył w stronę swojego stołu, bez słowa.
Harry starał się udawać, że wszystko jest w porządku i stosunki z Malfoyem są... dobre. Podszedł do swojego stołu i usiadł kogo Ginny. Ron siedzący naprzeciw niego kiwnął mu na powitanie głową i spojrzał się na stół Ślizgonów. Harry zmarszczył brwi i również odwrócił się w tamtym kierunku. Przy stole Slytherinu każdy zajmował się swoimi sprawami, jednak między Zabinim i Draco siedziała dziewczyna o burzy kasztanowych włosów.
Zielonooki zdziwił się, że Ślizgoni nie reagują
zbytnio na widok Hermiony siedzącej razem z nimi. Wyróżniała się trochę ze
swoim mundurkiem Gryffindoru, jednak chyba czuła się tam dość swobodnie. Śmiała się
razem z Blaisiem i Draco...
Harremu zrobiło się źle, na widok śmiejącego się Ślizgona, który robił to bez niego.
Jak na zawołanie, Blondyn zwrócił wzrok w stronę
Harrego i jego uśmiech momentalnie zmienił się w grymas; przeczesał swoje włosy
ręką. Po krótkim kontakcie wzrokowym powrócił do rozmowy ze Ślizgonami. Harry
po chwili odwrócił się od ich stołu i zajął się jedzeniem.
Poczuł nagłą
chęć zjedzenia wszystkiego naraz. Zmarszczył nos i zaczął posiłek od
poszukania czegoś do picia. Rozejrzał się po stole i skierował się w stronę
Ginny.
- Gin podałabyś mi sok pomarańczowy? - zapytał słodko. Ruda odwróciła się w
stronę Harrego i podniosła brwi.
- Przecież TY nie lubisz soku pomarańczowego. -
powiedziała z rezerwą.
Ale Draco lubi...- chciał powiedzieć, jednak zamiast tego, uśmiechnął się lekko.
- Może czas na zmiany. – odparł i wzruszył ramionami, na co Ginny
z westchnieniem podała mu naczynie z sokiem.
Harry nalał sobie sporą szklankę napoju i łyknął z
niej zdrowo. Doszedł do wniosku, że nie jest taki zły jak sądził, jednak bądź, co bądź był trochę za kwaśny.
Dodał wiec pół łyżeczki cukru i w końcu
mógł delektować się pysznym smakiem. W następnej kolejności Harry sięgnął po tosta
i nie żałując sobie, posmarował go masłem, aby potem nałożyć grubo dżem truskawkowy; następnie sięgnął do
talerza z serem żółtym i wziął kawałek.
A co! Nie będę sobie żałował!- powiedział sobie w
myślach i uśmiechnął się głupio.
Gdy zjadł już swojego cudownego Tosta i wypił
cały sok nadszedł czas na zjedzenie czegoś mniej słodkiego. Nalał sobie kawy i
sięgnął po bułkę z makiem. Wziął trochę masła i z precyzją magomedyka
posmarował cieniutko pachnące pieczywo. Potem wziął pomidora, surowego ogórka,
szynkę i ser żółty i zaczął nakładać wszystko do bułki. Kiedy skończył, z
zadowoleniem spróbował swojego dzieła. Po paru kęsach spojrzał na Rona, który
patrzył na niego w ciszy, z rozdziawionymi ustami. Spojrzał na Ginny, która
również patrzyła na niego dziwnie.
- Jestem brudny... czy co? – zapytał zdziwiony, przełykając bułkę.
- Harry... - zaczął Ron z komiczną miną - nawet J A tak nie
jem. – dodał, a Harry wzruszył ramionami i popił kawę. Zaczął się zastanawiać
jak mógł do tej pory funkcjonować bez kofeiny.
Po zjedzeniu bułki westchnął błogo i oparł się o
Ginny.
- Na Merlina! Jak się nażarłem!- stwierdził
zadowolony.
- Harry, co ci się stało? Przecież zawsze starczało
ci jabłko czy coś... A teraz? Pół stołu zjadłeś!- rzekła Ruda; Harry zaśmiał się
pod nosem.
- Nie jadłem śniadania, więc zrozum. A jak mamy Obronę, Eliksiry i Transmutację to przecież
muszę się najeść nie? No chyba, że nie mogę... - powiedział cicho i udał, że wyciera rękawem łzy.
- Jesteś idiotą wiesz? – parsknęła Ginny i
pokręciła z niedowierzaniem głową.
-Tak, ja też cię kocham i w ogóle, ale teraz wybacz idę
do kibelka. - powiedział i mrugnął do Rudej.
Ron na ten widok parsknął śmiechem, a Harremu zrobiło się
lżej na sercu, gdy zobaczył uśmiech na twarzy przyjaciela. Brunet doszedł do
wniosku, że jak szaleć to szaleć i zwrócił się do Rona
- Pamiętaj, że ciebie też kocham, jakby co. - i posłał mu całusa. Ron
zrobił się czerwony, a Ginny zaczęła chichotać. W tak dobrych
humorach zostawił swoich przyjaciół, wziął torbę i ruszył w stronę wyjścia.
***
Gdy wyszedł z Wielkiej Sali ruszył w przeciwnym
kierunku, niż toalety i udał się na Błonia.
Znalazł sobie ciche miejsce i usiadł na zielonej i
miękkiej trawie. Pogoda była wręcz idealna na spacery; słońce lekko świeciło i
wiał cudowny wiaterek. Harry sięgnął do
torby po ołówek i pergamin. Zaczął
powoli kreślić coś na papierze nie decydując się na nic konkretnego. W końcu w
jego umyśle zaczął kształtować się pewien obraz. Widok z wierzy astronomicznej -
to jest to – pomyślał i uśmiechnął się w duchu.
- Co tam rysujesz? – usłyszał męski głos, po swojej
prawej stronie. Spojrzał w górę i ujrzał bruneta z czarnymi oczyma.
- Cześć Theo, a...w sumie nic ważnego. Tak sobie
bazgram.- rzekł Harry wzruszając ramionami.
- Mogę się przysiąść? – zapytał Nott z lekkim
uśmiechem.
- Jasne siadaj.- odparł Harry poklepując miejsce po
swojej prawej stronie.
- Dzięki. A więc, mogę zobaczyć co
tam bazgrasz? - dodał, przybliżając się do Bruneta.
Harremu momentalnie serce
zaczęło bić szybciej. Przeklął się w duchu za taką reakcję. Westchnął i podał
papier ciemnookiemu.
- Woow~ - wyrwało się Theo - Nieźle! Masz talent Harry,
serio! – powiedział z entuzjazmem. Harry zmieszał się i wybąkał jakieś
podziękowanie.
- A tak w ogóle to co tutaj tak sam robisz? Gdzie
masz Draco i Hermionę? – zapytał po chwili Nott. Harry skrzywił się i odwrócił
wzrok.
- Pokłóciłem się
z Draco... a Hermiona woli chyba inne towarzystwo, chociaż mi to nie
przeszkadza.- odrzekł po dłuższej chwili.
- Ah...Rozumiem, że mam nie pytać więcej.
–powiedział – No, ale mniejsza o to, nie będę się przecież interesować twoimi
stosunkami z innymi nie mam takiej potrzeby żebym wiedział. Ale powiedź mi
jedno czy ja właśnie gadam od rzeczy i wychodzę na debila? – mówił szybko, a po
chwili parsknął i zakrył twarz dłońmi. Harry zaczął się śmiać i położył rękę na
ramieniu Theo.
-Jesteś całkiem normalny, wiesz? –rzekł, specjalnie przedłużając drugie słowo, a
ciemnooki podniósł wzrok na Harrego - I masz ładne oczy- dodał w przypływie odwagi, a po chwili zmieszany
opuścił rękę i odwrócił wzrok.
Ja tego cholera nie powiedziałem…- jęknął w myślach
- Dzięki Harry...T-ty też masz ładne oczy. - powiedział cicho Theo. Harry z
powrotem spojrzał na ciemnookiego i uśmiechnął się delikatnie. Między
chłopakami zapanowała cisza, jednak nie była ona niezręczna. Obaj delektowali
się promieniami padającymi na ich twarze. Po paru minutach Theo przeciągnął się
i zaczął wstawać.
- No, chyba trzeba iść na lekcję nie sądzisz?-
zapytał z uśmiechem.
- Co? A tak
lekcje. - rzekł zdezorientowany Harry otwierając oczy. Zaczął zbierać papier. Gdy sięgał po ołówek musnął palcami
palce Theo, który chciał mu pomóc. Harry podniósł wzrok i napotkał dwoje
czarnych tęczówek wpatrujących się w niego. Nie odrywając wzroku od oczu brunet wziął ołówek i schował go do
torby.
- Co teraz masz? – zapytał po chwili, mrugając
parokrotnie. Nott uśmiechnął się delikatnie i spojrzał na budynek.
- Obronę, a potem Eliksiry – odparł.
- Och, no to choć idziemy na lekcję. - powiedział
wesoło Harry i pociągnął Theo za rękaw.
Gdy szli do Sali od Obrony śmiali się z zachowania
Snape’a na ostatniej lekcji. Harry czuł
się przy Nottcie wyjątkowo zrelaksowany. Nie czuł skrępowania tylko spokój i
radość.
Theo był strasznie gadatliwy, jednak nie przeszkadzało to Harremu w
zupełności, ponieważ on wolał słuchać niż rozmawiać.
Kiedy doszli do klasy stanęli parę metrów od drzwi.
Harry oparł się o ścianę.
- Wracając do tematu, jak to jest mieć czarne oczy? –
zapytał z uśmiechem.
- Hmm... Nie wiem. Normalnie? – odparł ze śmiechem Theo,
przeczesując swoje kruczoczarne włosy – Serio no nie wiem, nie zastanawiałem się
nad tym. - wzruszył ramionami wciąż się podśmiechując.
- Rzadko się spotyka takie oczy - rzekł Harry, a po chwili
dodał - takie wiesz, że jak w nie spojrzysz to tak jakbyś patrzył w głąb duszy,
jakbyś miał się tam znaleźć i nie już nigdy nie wychodzić. - powiedział, bez
mrugnięcia. Nott uśmiechnął się delikatnie i odwrócił wzrok.
- To dobrze czy źle? – zapytał cicho, marszcząc brwi.
Harry dotknął rękoma ramion ciemnookiego, tak aby ten spojrzał w prost na niego; gdy
to zrobił powiedział
- Theo...? To bardzo dobrze. Ja sam chciałbym mieć
takie oczy, w których wiesz, można się zatracić..Ale nie~ ja muszę mieć jakieś
zielone badziewie... - westchnął spoglądając na swoje buty.
- Zielone badziewie? Czy ty siebie słyszysz?
Widziałeś kiedyś swoje oczy z bliska? – zapytał poruszony Nott, a Harry wzruszył
ramionami. – Rany... Harry, serio weź się kiedyś walnij. – dodał i dał kuksańca
brunetowi. Ten zmrużył oczy i oddał Theo, dźgając go w żebra. Nott zgiął się ze
śmiechu i bólu, jednak po chwili podszedł do Harrego i przycisnął go do ścian
przyciskając jego nadgarstki po bokach głowy. Parę osób w pobliżu zwróciło na
nich uwagę, jednak po chwili wracali do swoich spraw.
- No Potter, co teraz powiesz?- zapytał Theo patrząc z rozbawieniem na Harrego.
Brunet przełknął ślinę patrząc się na twarz ciemnookiego. Jego wzrok wędrował
to z oczu na usta, to z ust na oczy.
Harry zdziwił się, że w takiej chwili zaczął myśleć
o tym co by zrobił, gdyby zamiast Theo był tutaj Draco.
Ślizgon widząc poważną minę Harrego sam przestał się
uśmiechać i zamrugał kilkakrotnie. Harry przygryzł wargę myśląc o tym, co
powiedzieć w takiej niezręcznej sytuacji, jednak nic nie przyszło mu do głowy. Nott natomiast patrzył na przygryzioną wargę
chłopaka.
Wybawieniem
Harrego, a za razem przekleństwem okazała się dwójka Ślizgonów i Gryfonka,
którzy właśnie szli z Wielkiej Sali. Stanęli momentalnie jak wryci na widok
pozy chłopaków. Harry i Theo spojrzeli na nich, jednak dopiero po chwili Ślizgon
wziął ręce z nadgarstków Harrego. Oboje na policzkach mieli rumieńce; wciąż
stali blisko siebie. Wzrok Harrego od razu powędrował na Draco, który patrzył
na niego z nieprzenikliwym wyrazem twarzy. Jedynym elementem jego ciała, który
ukazywał jakiekolwiek uczucia była jego ręka, która zacisnęła się mocno wokół
ramiączka od torby; pobielały mu kłykcie. Jako pierwszy odezwał się Blaisie.
- Ymm...No, ten...Cześć Zielonooki. Siemeczka Theo!
Jak tam? – powiedział drapiąc się po karku.
- Cześć Diable... N-no może być. - odpowiedział
zmieszany Nott, nie patrząc na Zabiniego.
Między piątką zapanowała niezręczna cisza. Hermiona wpatrywała się w
Harrego, jakby miała wyczytać z niego o co właściwie chodzi. Draco patrzył to na
Harrego, to na Notta jakby nie mógł się zdecydować komu walnąć, a Diabeł patrzył
się na każdego po trochu. Nott wyglądał jakby miał zaraz zniknąć z tego
korytarza, natomiast Harry patrzył na swoje trampki, starając unikać wzroku
Draco i Hermiony.
Drzwi do klasy gwałtownie się otworzyły i na
korytarz wyszedł Snape. Harry obiecał sobie, że wyśle Snapowi na Gwiazdkę prezent. Odetchnął głęboko i czym prędzej
wszedł do klasy siadając na swoim miejscu. Jęknął w duchu przypominając sobie,
że na Obronie siedzi z Draco - na co akurat w tym momencie miał najmniejszą
ochotę. Spojrzał zdziwiony na Blondyna, który zamiast usiąść koło Harrego
poszedł na drugi koniec klasy i usiadł z Parkinson, która wyglądała na
szczególnie uradowaną. Odwrócił wzrok spoglądając na swoje paznokcie. Po chwili
usłyszał chrząknięcie.
- Mogę...? – podniósł wzrok i zobaczył lekko
uśmiechniętego Theo. Odwzajemnił uśmiech i pokiwał głową. – Dzięki - dodał Nott
zajmując miejsce.
- Wszystko w porządku, tak? – zapytał jeszcze,
a Harry potwierdził skinieniem głowy.
- Dzisiaj zajmiemy się powtórzeniem zaklęć
niewerbalnych w parach...- powiedział cicho Snape bez powitania - Dobierzcie się
w pary... Chociaż nie, JA je wyznaczę.- dodał i posłał mordercze spojrzenie
osobą, które wyraziły swoją dezaprobatę.
- Tak więc, Parkinson z Zabinim ,
Wesley z Granger, Nott z Finniganem,
Thomas z Cornerem ,Bones z Parvati Patil , Padma z Bottem, Finch-Fletchley z Longbottomem, Abbot z Bulstrode i Potter z Malfoyem. - powiedział przebiegle.
Harry przeklął go w duchu. Skierował wzrok na Notta i wzruszył ramionami;
ten wstał
- Powodzenia z Malfoyem...Wierzę w ciebie- powiedział
i mrugnął pocieszająco. Harry wybąkał podziękowania i spojrzał na Malfoya.
Wiedział, że on do niego nie przyjdzie, więc sam wstał zgarniając książki i
torbę i ruszył na koniec klasy. Zerknął jeszcze przelotnie na Rona, który
najwyraźniej próbował porozmawiać z Hermioną. Gdy doszedł do ławki Draco usiadł
po prawej stronie i odwrócił się do
niego.
- Dlaczego ze mną nie usiadłeś? – zapytał, siląc się
na lekki ton. Blondyn spojrzał na niego jak na idiotę.
- Spytaj Notta.- odparł chłodno.
- Draco... wiesz dobrze, że do niczego nie doszło...-
jęknął Harry. Draco zaszczycił go
lodowatym spojrzeniem, od którego zadrżał mimowolnie.
- Wysłać wam zaproszenie? Odsunąć ławki i ćwiczyć.-
powiedział z przekąsem Profesor. Harry chciał jeszcze porozmawiać z Draco,
jednak ten zerwał się z miejsca i zaczął odsuwać różdżką ławkę. Brunet
westchnął z rezygnacji i wstał pomagając Blondynowi.
Gdy klasa
została już uszykowana, parami stanęli naprzeciwko siebie i zaczęli ćwiczyć.
Większości uczniów udawało się z łatwością zaczarować przeciwnika bez
wymawiania zaklęcia, jednak niektórzy wciąż mieli lekkie problemy.
-Longbottom! Różdżka wyżej i skup się! Abbot! Co to ma być?! Przedszkole
czy ostatnia klasa? SKUPCIE SIĘ LUDZIE!-
krzyczał Snape.
Oczywiście dało się zauważyć, że w większości krzyczał na Gryfonów Puchonów i Krukonów, a Ślizgonów omijał lub dawał małe wskazówki.
Oczywiście dało się zauważyć, że w większości krzyczał na Gryfonów Puchonów i Krukonów, a Ślizgonów omijał lub dawał małe wskazówki.
Harry i Draco dawali sobie świetnie radę rzucając i odpierając
zaklęcia, jednak zaczynali wykorzystywać coraz trudniejszą magię. Potter nie
chciał skrzywdzić Draco, ale blondyn wyraźnie wykorzystywał okazję na wyżyciu
się na Gryfonie.
- Malfoy! Powaliło Cię?! – wysyczał Harry, gdy Draco
rzucił zaklęcie, od którego Harry zwinął się z bólu na podłodze.
- Przesadziłem, wiem.- powiedział cicho Draco - co miało być przeprosinami - i
podszedł do Harrego.
- Serio? Nie zauważyłem... - żachnął się Harry – Co ja
ci takiego zrobiłem, Draco?
- Potter! Dlaczego nie ćwiczysz? Uważasz, że już
wszystko potrafisz? –zwrócił się Snape do Harrego.
- Przesadziłem z zaklęciem. Mogę zaprowadzić go do
Skrzydła Szpitalnego? – zapytał cicho Draco, patrząc na Snape'a.
- Skoro uważasz, że pan Potter potrzebuje pomocy to
zaprowadź go... - odpowiedział Profesor; Draco skinął głową i pomógł wstać
Harremu. Gdy wychodzili, Nott spojrzał na Harrego i pokazał mu kciuk do góry.
Harry uśmiechnął się niemrawo i powtórzył gest. Wychodząc z klasy zauważył
jeszcze, jak Ron ląduje tyłkiem na podłodze.
***
*Żebrze o komentarz*
Całe opowiadanie mi się bardzo podoba... Mam nadzieję, że Draco w końcu pogodzi się z Harrym, a Theo mnie denerwuje. Mam cholerne wrażenie, że sporo namiesza.
OdpowiedzUsuńWeny i czekam na notkę ^^
o.O No to tego się nie spodziewałam! Oh.... No nie wierzę, że osoba, której opowiadania czytam często, skomentowała mój skromny blog... Matko... Dziękuję! Mam nadzieję, że będziesz ze mną w dalszych częściach mojej historii. Hm... Co do Theo... Serio on sprawia takie wrażenie? Kurde xD Trza to zmienić ^^ Jeszcze raz dziękuję Ci za komentarz ;^ / Kummie
UsuńJa natomiast uwielbiam Theo i nawet podoba mi się pomysł, połączenia go z Harry'm. Rozdział cudowny, jak każdy inny. / Chloé aka Klaudia :*
UsuńKiedy następny?,?? :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze pójdzie, w niedzielę postaram się dodać ;) / Kummie
UsuńKochana uwielbiam tego bloga kocham drrary:) piszesz jeszcze gdzieś?Syśka
OdpowiedzUsuńMatko...Dziękuję Ci z całego serduszka! <3 Ogółem to myślę nad założeniem jeszcze jednego bloga z tym, że on będzie z opowiadaniami k-popowymi ;) Ale jeszcze się nad tym zastanawiam. Nooo i tak myślę czy by nie zacząć pisać jakiś oneshotów z Drarry :) / Kummie
UsuńMiałam czytać do końca i nie robić przerwy na komentarze, ale nie mogę po prostu xDD Ten rozdział mnie rozwalił :D Co chwila wybuchałam śmiechem i prawie z łóżka spadła xDD <3 Wycinki wycinałam znajomym, bo nie mogłam się powstrzymać X)
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie i nie będę się rozpisywać, bo chcę czytać dalej :3
Weny :**
~Feniksa
Ej, ej! Harry! Mój Theoś łapki precz! Nie tykamy!
OdpowiedzUsuńTy masz swojego Dracusia, jego macaj!
Genialny rozdział :D
Witam,
OdpowiedzUsuńHarremu jest bardzo ciężko z takim zachowaniem Dracona, czemu ten mu tak robi...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Kiedy Ginny powiedziała, że "zadł pół stołu" momentalnie wyobraziłam sobie Harrego jedzącego stół! :') UMARŁAM XD
OdpowiedzUsuńBoże kocham
UsuńHarry, co ty taki głodny? Pewnie ze strachu. Teraz oprócz Ron'a, wkurza mnie jeszcze Theo. Draco jaki kochany, w końcu cos dobrego zrobił.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny
Pozdrawiam!
no cóż ja moge powiedzieć ? cudownie jak pozostałe rozdziały :D więc bez zbędnego gadania lecę czytać dalej :P
OdpowiedzUsuńMina
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ale Harremu jest trudno poradzić sobie z takim zachowaniem Dracona... czemu ten mu właśnie tak robi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Rypnelam o podłogę (nie pytaj) ja jestem trochę zjebana dobra never mind
OdpowiedzUsuńRozdział super mam trochę bekę z Theo wgl kiedy oni tak stali przy ścianie to ja bym wybuchłam dosłownie
Ps. Za. Chwile pierwsza a ja nadal to czytam XDDDD