10 marca 2014

ROZDZIAŁ VII

***

Rano Harry poczuł ciepło bijące z drugiej strony łóżka i dłoń obejmującą go w talii. Uśmiechnął się sennie i z ociąganiem otworzył oczy. Odwrócił się delikatnie w stronę Blondyna i zaczął mu się przyglądać. We śnie wyglądał tak… łagodnie. Jego rzęsy dawały delikatny cień na idealne kości policzkowe. Grzywka platynowo - białych włosów opadała na czoło, a usta były grzesznie rozchylone. Wszystko w tym mężczyźnie było idealne- miał swoje wady charakteru, ale kto ich niema? Harry podniósł dłoń do jego twarzy i odgarnął z twarzy grzywkę. Na dotyk jego palców, blondyn otworzył oczy. Patrzeli na siebie, a promienie słońca rzucały blask na ich twarze.
- Dziękuję - rzekł Harry.                       
- Za co mi dziękujesz? Przecież nawet się nie kochaliśmy – rzekł sennie blondyn - Aha i Potter nie budź mnie tak wcześnie, jeżeli chcesz być zadowolony z dnia. – dodał.
Harry parsknął śmiechem i dźgnął blondyna palcem.
- Dziękuję za to, że pierwszy raz od paru miesięcy nie budziłem się w nocy, Bałwanie. A teraz  zapraszam pana na śniadanie Panie Malfoy. – powiedział i wstał żwawo z łóżka. Draco jęknął i przykrył się kołdrą po samą głowę.
- Potter jest dopiero około szóstej, a lekcje zaczynamy po lunchu! Więc do cholery daj mi spać! – krzyczał, gdy Harry ściągał z niego kołdrę.
- Nie ma tak dobrze! Wstajemy albo cię przywiążę do tego łóżka! - powiedział stanowczo brunet, jednak zaczął się śmiać co zepsuło efekt.
- Jeżeli będziesz pode mną to możesz mnie przywiązać, a teraz daj mi spać Potter! – marudził dalej Draco. Harry w końcu dał sobie spokój, westchnął teatralnie, wyrzucając ręce w górę w geście poddania. Bez słowa wyszedł z pokoju i poszedł w stronę swojego. Wziął ręcznik  i ruszył do łazienki.
Gdy wrócił zobaczył, że Draco nie ruszył się nawet o cal.
- Nadal masz zamiar leżeć i gnić w tym łóżku? – zapytał Blondyna wycierając mokre włosy ręcznikiem.
- Mhm - mruknął niewyraźnie Draco.  Harry zrobił ruch rękoma, jakby chciał go udusić, jednak blondyn niczego nie zauważył. W końcu Harry zdołowany poszedł się ubrać, a gdy szedł w stronę wyjścia przyszedł mu do głowy pewien plan. Wziął swoją różdżkę i cofnął się po cichu w stronę pokoju Malfoya. Podszedł do łóżka i  pomyślał o zaklęciu Aquamenti. Zaraz z końca różdżki Harrego zaczął wypływać strumień wody. Draco zaczął się krztusić i gwałtownie wstał i spojrzał rozkojarzony na Harrego. - Potter! Nie wiesz co zrobiłeś!  – krzyknął Draco, a Harry śmiejąc się pobiegł do salonu.
- Wiesz, teraz możesz startować na Miss mokrego podkoszulka! - Parsknął Harry, a Draco posłał mu kolejne spojrzenie a’la „Chyba kpisz”- A skoro już wstałeś, to może byś się ubrał i poszedł ze mną na śniadanie? – dodał przymilnie, a Draco obrócił się i skierował w stronę swojego pokoju. Był nienaturalnie roztrzęsiony. Trzasnął za sobą drzwiami, a Harremu śmiech ugrzązł w gardle. Westchnął i podszedł do drzwi.
- Draco... Nie złość się proszę, to miał być tylko żart .- powiedział błagalnie jednak odpowiedziała mu cisza. Westchnął po raz kolejny i oparł się o ścianę. Czekał kilka minut, jednak Blondyn nie wyszedł- nie było słychać żadnych dźwięków wydobywających się z pokoju. Zdesperowany Harry założył Szatę i wyszedł na śniadanie sam.

 ***

 Gdy dotarł do Wielkiej Sali nadal zastanawiał się o co chodzi Draco.  Przecież chciał, aby żeby jego chłopak - „o ile nim jest” pomyślał Harry – poszedł razem z nim na śniadanie. Chciał po prostu pokazać się z Draco publicznie, chciał pokazać, że coś go z Malfoyem łączy.
Jednak no cóż, plan Centaury wzięły. Harry rozejrzał się po Sali i zauważył Hermionę oraz Zabiniego  siedzących przy stole Ślizgonów, zawzięcie o czymś dyskutując. Spojrzał jeszcze na stół Gryfonów i ujrzał Rona, który wpatrywał się w Hermionę z miną zbitego psa. Brunetowi zrobiło się go trochę żal. Jego nos był opatulony bodajże w gazę i przyklejony plastrem. Harry jak przystało na męską przyjaźń, podszedł do niego. W końcu jak komuś jest smutno to we dwóch będzie raźniej, czyż nie?
Tak więc odchrząknął, aby Ron na niego spojrzał. Gdy to zrobił zmarszczył brwi i powiedział:
- Jeżeli masz zamiar śmiać się z mojego nosa, to radzę Ci od razu iść do nich - mruknął i wskazał palcem na stół Ślizgonów. Harry westchnął i usiadł koło Rona.
- Stary, nie tylko ty masz dzisiaj spaprany dzień. Więc pozwól, że posiedzę tutaj sobie z Tobą.- powiedział zdesperowany. Ron wzruszył ramionami i zaczął jeść swojego tosta. Gdy przełknął, spojrzał ponownie na zielonookiego.
- Harry, wybacz, że... tak gwałtownie wczoraj zareagowałem, ale wiesz Hermiona ze mną zerwała i poszła do... Zabiniego, który przywalił mi w nos. No to jak miałem się zachować?  I tak byłem zdenerwowany. – powiedział Ron, a w jego głosie  było słychać żal.
- Nie ma sprawy, ale na przyszłość weź pij rano melisę czy mięte, może będziesz mniej... porywczy - rzekł Harry z wymuszonym uśmiechem i dał kuksańca Ronowi.
- To... zgoda? – zapytał Rudy.
- Jasne. Ale wybacz teraz, muszę o coś spytać Zabiniego. I nie, to nie dotyczy ciebie, ani Hermiony. Zaraz wracam. – powiedział szybko i wstał, aby Ron nie mógł zaprotestować.
Ruszył  pewnym krokiem ku Ślizgoną. Podszedł do Hermiony oraz Diabła i usiadł kogo chłopaka.
- Cześć wam - zaczął - słuchaj mam pytanie.- skierował się do Ślizgona.
- Się masz Zielonooki! Jasny pytaj śmiało.- powiedział wesoło Zabini.
- Powiedź mi czy...Draco... - przerwał swoją wypowiedź, ponieważ nie umiał dobrać odpowiednich słów. Diabeł uśmiechnął się i rzekł szybko.
- Skąd ja wiedziałem, że chodzi o Smoka?
- Uh... - zmieszał się Gryfon - Dobra, czy Draco miał jakieś... Niemiłe przeżycia z...wodą? – zapytał jeszcze raz jednym tchem.
Zabini momentalnie stał się poważny. Hermiona również wyczuła, że sytuacja uległa zmianie, więc wzięła pospiesznie książkę i otworzyła ją na pierwszej lepszej stronie.
Harry właśnie to lubił w swojej przyjaciółce, że wiedziała kiedy wybrać odpowiedni moment na odwrót.
- Tak, ale nie wiem czy mogę ci o tym mówić... On ci nic nie powiedział? – zapytał Blaisie, a Harry zaprzeczył –Wiesz... Lepiej będzie jak sam z nim to wyjaśnisz, ale... Mówiąc pokrótce, Draco prawie się utopił gdy był mały. – powiedział lekko przygaszony, a Harry słuchał go biały na twarzy.
- Harry nic ci nie jest? –zapytała Hermiona przyglądając się Brunetowi. Harry jednak nie odpowiedział, ponieważ był zajęty przyglądaniem się postaci, która wchodziła właśnie do Wielkiej Sali.
Draco szedł przez Wielką Salę arystokratycznym krokiem. Był ubrany w białą koszulę i sweterek z herbem Slytherinu. Włosy miał w nieładzie, jednak dodawało mu to cholernego uroku. Mimo tego, że było widać, że jest roztrzęsiony i nie swój i tak większość dziewczyn, a nawet niektórzy chłopacy westchnęli na jego widok. On jednak jakby tego nie zauważał. Podszedł do stołu i rzucił przywitanie, zainteresowanym jego osobą. Po chwili stanął przed Zielonookim i w końcu na niego spojrzał. Uniósł swoją idealną, platynową brew.
- Potter wiesz, że siedzisz na moim miejscu? – rzucił od niechcenia, usilnie wpatrując się w przerwę między Harrym, a Blaisiem. Gryfon nie umiał wyczytać z jego twarzy żadnych emocji, ponieważ przybrał swoją maskę arystokratycznego Ślizgona. Brunet przełknął ślinę, jednak zaschło mu w gardle. Odchrząkną.
- Już schodzę. –  zdołał powiedzieć i wstał nie spuszczając wzroku z Draco, który usiadł na swoim miejscu i zaczął nalewać sobie soku pomarańczowego.
– Przepraszam...- zaczął Harry, jednak ten nie reagował. Spojrzał na Zabiniego i Hermionę, którzy natomiast patrzyli to na Draco to na Harrego. Gdy ich wzrok powrócił do Gryfona, ten pokiwał smętnie głową  i machnął ręką na ich pytające miny. Ruszył w stronę stołu Gryfonów gdzie usiadł koło Rona i patrzył po prostu przed siebie.
- Harry? Wszystko w porządku? – zapytał zmartwiony Ron.
 Harry pokręcił głową i wyszedł szybkim krokiem z Wielkiej Sali. Nie patrzył już na nikogo.

***
Dotarł do łazienki Prefektów gdzie ruszył ku umywalce. Zmoczył twarz zimną wodą.
Jego myśli biegły po głowie jak galopujące hipogryfy. Nie spodziewał się, że jeden głupi kawał mógł tak kogoś zranić czy obrazić. Skąd miał przecież wiedzieć co się kiedyś zdarzyło? Dobrze, Draco mógł  z nim porozmawiać i opowiedzieć mu co się stało, ale Harry czuł się winny.
(Zresztą jak zawsze XD dop. aut.) Spojrzał na siebie w lustrze, szukając jakiejś zmiany. Nic nie znalazł. Wytarł twarz ręcznikiem i ruszył do swojego pokoju.
Wyszedł do salonu, gdzie automatycznie spojrzał na kanapę i fotel, jednak nikogo na nich nie znalazł. Przymknął oczy i zobaczył przez mgłę, jak jeszcze kilkanaście godzin temu całował się na jednym z tych fotel z Draco.
No tak Draco, jak zawsze to Harry był winny i to on musiał przepraszać. Postanowił jednak, że teraz będzie się zachowywać neutralnie w stosunku do Dracona, niezależnie czy będzie cierpiał czy też nie.

***
Następnego dnia Harry czytał książkę od Eliksirów, kiedy do Dormitorium ktoś zapukał.
Wstał i otworzył przejście. W dziurze ukazała się Hermiona, jak zwykle trzymając stos książek w ramionach.
- Mogę wejść? – zapytała. Harry bez słowa przesunął się i zrobił odpowiedni ruch ręką. Wrócił do swojego poprzedniego miejsca na kanapie i spojrzał na siedzącą już Hermionę.
- W czym mogę Ci pomóc? – Harry silił się na przymilny ton, jednak coś w jego głosie się załamało.
- Nie, nie. Pytanie brzmi w czym JA ci mogę pomóc. I Harry proszę nie udawaj, że nic się nie stało, bo stało, a ani ty, ani Draco nie odezwaliście się słowem. Wiem, że coś się między wami zepsuło, chociaż jeszcze wczoraj mieliście maślane oczy do siebie i Harry, proszę nie zaprzeczaj, znam cię dość dobrze żeby wiedzieć, że coś Cię trapi. – powiedziała jednym tchem, wpatrując się w Harrego. Ten westchnął cierpieńczo i zamknął oczy.
-Co mam Ci powiedzieć? Że jestem gejem?  Że pierwszy raz całowałem się z chłopakiem i to w dodatku z Malfoyem? Pamiętasz wtedy w pociągu kiedy się spóźniłem? To były najlepsze chwile jakie przeżyłem od paru miesięcy. Co jeszcze chcesz wiedzieć? Że każdą wolną pieprzoną myśl poświęcam jemu? Że zrobiłem coś głupiego, ale to nie do końca moja wina? Czy może chcesz wiedzieć, że teraz będę a raczej nie będę z nim rozmawiać? Co mam zrobić Hermiono? Wydaje mi się, że go kocham chociaż to cholernie głupie, ale jednocześnie go nienawidzę. Powinienem brzydzić się jego widokiem, a tak naprawdę go pragnę. – powiedział załamującym się głosem, a Hermionie ścisnęło się serce.
- Nie myślałam, że tak to wygląda, myślałam… że wy aby próbujecie… No wiesz, w końcu jesteśmy młodzi i w ogóle...- powiedziała lekko zdziwiona i zdezorientowana. Harry spojrzał na nią z zaciśniętymi ustami.
- Nie wiem jak on, ale ja chciałem traktować to poważnie. – powiedział stanowczo. Hermiona spojrzała na niego tak, jakby chciała spojrzeć przez niego na wylot.
- Tobie naprawdę na nim zależy.- bardziej stwierdziła niż zapytała, jednak Harry pokiwał głową. – Oh Harry... – dodała i rzuciła się na niego.
Przytuliła go mocno, masując go przyjacielsko po plecach, a Harry bez pretensji odwzajemnił uścisk.
 **
Gdy dwójka Gryfonów przytulała się, do Dormitorium wszedł Draco. Nie zauważyli jego wejścia, a Blondynowi przewróciło się w żołądku.
Nikt nie miał prawa przytulać jego Harrego, nawet wtedy kiedy się pokłócili.
Postanowił udawać nadal załamanego i obrażonego choć usłyszał trochę z rozmowy Gryfonów. Draco był naprawdę zadowolony z tego, że Harremu jednak na nim zależy. Serce podpowiadało mu, żeby przeprosił Gryfona, jednak jego duma jak zawsze zwyciężyła.
Oparł się nonszalancko o ścianę i odchrząknął.
- Potter -warknął - jeżeli masz zamiar obściskiwać się z kimkolwiek w tym Dormitorium, to rób to proszę w swoim pokoju. – dodał, a dwójka przyjaciół odsunęło się od siebie. Harry posłał mu zbolałe spojrzenie, a Hermiona wpatrywała się w niego ze zmrużonymi oczami. Spojrzała na Bruneta, a  jej wzrok stał się łagodniejszy. Szepnęła coś do niego, a Harry pokręcił głową i uśmiechnął się smutno. Dziewczyna wstała i wzięła książki. Obaj chłopcy wpatrywali się w nią usilnie, aby uniknąć kontaktu wzrokowego. Draco wbrew sobie spojrzał jednak na Harrego kontem oka.
Hermiona stanęła koło Draco i przyjrzała mu się swoimi orzechowymi tęczówkami. Pokręciła głową z naganą i zwróciła się w stronę Harrego.
- To do zobaczenia później Harry, i pamiętaj co Ci powiedziałam. – powiedziała i wyszła z Dormitorium. Harry wpatrywał się jeszcze chwilę w przejście i zamrugał kilkakrotnie. Wrócił do czytania Eliksirów, a Draco wpatrywał się intensywnie w czytającego.
- Widziałeś gdzieś mój podręcznik od Transmutacji? – zagadnął neutralnym tonem. Dla uściślenia: Tak naprawdę wiedział, gdzie mniej więcej leżał jego podręcznik, jednak chęć usłyszenia głosu Bruneta była silniejsza. Harry podniósł głowę znad książki i spojrzał obojętnym wzrokiem na Dracona. 
- Przypuszczam, że tam gdzie go zostawiłeś.- powiedział oschle, a po chwili westchnął i dodał –  W twoim pokoju, na biurku po lewej stronie. – Chyba sam zdziwił się na te słowa bo otworzył szeroko oczy i wrócił do czytania Eliksirów z lekkim rumieńcem.
- Oh. Dzięki- odpowiedział Draco zmieszany i ruszył do swojego pokoju
*
Gdy wyszedł, Harry oparł się o oparcie kanapy i walnął się książką w czoło - jęknął. Wstał i poszedł do swojej sypialni. Tam rzucił się na łóżko i zamknął oczy.
Będę twardy, wytrzymam…- powtarzał jak mantrę Nie myśl o Draconie, nie myśl o nim do cholery!  Powtarzał wciąż jednak nic to nie dawało. Przewrócił się na plecy i zakrył oczy ręką. Po chwili jednak usiadł gwałtownie. Żadna pozycja nie była wystarczająco wygodna. Wydał dźwięk podobny do jęknięcia i parsknięcia razem.
Wziął różdżkę i ruszył ku wyjściu. Spojrzał na Draco, który siedział na swoim ulubiony fotelu i pisał coś na pergaminie. Ślizgon podniósł głowę znad papieru i spojrzał na Harrego z nadzieją. Ten z kolei zamknął oczy i odwrócił wzrok, czuł, że po twarzy przebiega mu wyraz co najmniej podobny do bólu i zmieszania. Nie patrząc już na Dracona zatrzymał się i usłyszał jak z jego ust wychodzą drżące słowa:
- Mogłeś mi powiedzieć. Wtedy siedzielibyśmy razem na tym fotelu i nie rzucilibyśmy sobie krótkich spojrzeń myśląc, że ten drugi nie patrzy, wiesz? – zapytał i nie czekając na wyjaśnienia wyszedł z Dormitorium. Harremu wydawało się, że usłyszał jak Draco mówi „Wybacz Harry” jednak możliwe, że się po prostu przesłyszał. Kierował się na Błonia, gdzie miał nadzieję pobyć trochę sam na świeżym powietrzu.

***

Pokornie proszę o komentarze. / Kummie
Ps. Dziękuję bardzo Sylwii, za ostatni komentarz, ponieważ podniósł mnie na duchu i dał siły do pisania kolejnych rozdziałów. Merci mon ami ;^ 

8 komentarzy:

  1. Ej no....
    Smuty, smuty i jeszcze raz SMUTY!
    Nie podoba mi się taka kolej rzeczy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    no i co popsuło się między chłopakami, ale to nie wina Harrego nie wiedział przecież...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Aj, smutny rozdział, ale genialny
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. ale z nich głupole ♥ rozdział jak zwykle świetny c:

    OdpowiedzUsuń
  5. czytam dopiero teraz twoje opowiadanie
    jest super :)
    kocham HP ^^ I dziena za takie super FF ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. ooo smutno sie zrobiło ... :/

    Mina

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka,
    wspaniale, no i co... popsuło się już między chłopakami... ale Harry nie wiedział przecież i to nie jego wina...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja to czytam to jestem jak ,,Boże święty co za dzbany” oczywiście harry sie obbwinia (bo to harry) a duma draco zawsze wygra drama ale ja lubie dramki bo są czasami z tak głupich powodów ze mi sie chce śmiać
    Ps. Jak zwykle genialny rozdział
    Pss. Jestem ciekawa zy wogule to przeczytasz

    OdpowiedzUsuń