***
Rano Harry poczuł ciepło
bijące z drugiej strony łóżka i dłoń obejmującą go w talii. Uśmiechnął się
sennie i z ociąganiem otworzył oczy. Odwrócił się delikatnie w stronę Blondyna
i zaczął mu się przyglądać. We śnie wyglądał tak… łagodnie. Jego rzęsy dawały
delikatny cień na idealne kości policzkowe. Grzywka platynowo - białych włosów
opadała na czoło, a usta były grzesznie rozchylone. Wszystko w tym mężczyźnie
było idealne- miał swoje wady charakteru, ale kto ich niema? Harry podniósł
dłoń do jego twarzy i odgarnął z twarzy grzywkę. Na dotyk jego palców, blondyn
otworzył oczy. Patrzeli na siebie, a promienie słońca rzucały blask na ich
twarze.
- Dziękuję - rzekł Harry.
- Za co mi dziękujesz?
Przecież nawet się nie kochaliśmy – rzekł sennie blondyn - Aha i Potter nie
budź mnie tak wcześnie, jeżeli chcesz być zadowolony z dnia. – dodał.
Harry parsknął śmiechem i
dźgnął blondyna palcem.
- Dziękuję za to, że
pierwszy raz od paru miesięcy nie budziłem się w nocy, Bałwanie. A teraz zapraszam pana na śniadanie Panie Malfoy. –
powiedział i wstał żwawo z łóżka. Draco jęknął i przykrył się kołdrą po samą
głowę.
- Potter jest dopiero
około szóstej, a lekcje zaczynamy po lunchu! Więc do cholery daj mi spać! –
krzyczał, gdy Harry ściągał z niego kołdrę.
- Nie ma tak dobrze!
Wstajemy albo cię przywiążę do tego łóżka! - powiedział stanowczo brunet,
jednak zaczął się śmiać co zepsuło efekt.
- Jeżeli będziesz pode
mną to możesz mnie przywiązać, a teraz daj mi spać Potter! – marudził dalej
Draco. Harry w końcu dał sobie spokój, westchnął teatralnie, wyrzucając ręce w
górę w geście poddania. Bez słowa wyszedł z pokoju i poszedł w stronę swojego.
Wziął ręcznik i ruszył do łazienki.
Gdy wrócił zobaczył, że
Draco nie ruszył się nawet o cal.
- Nadal masz zamiar leżeć
i gnić w tym łóżku? – zapytał Blondyna wycierając mokre włosy ręcznikiem.
- Mhm - mruknął
niewyraźnie Draco. Harry zrobił ruch
rękoma, jakby chciał go udusić, jednak blondyn niczego nie zauważył. W końcu
Harry zdołowany poszedł się ubrać, a gdy szedł w stronę wyjścia przyszedł mu do
głowy pewien plan. Wziął swoją różdżkę i cofnął się po cichu w stronę pokoju
Malfoya. Podszedł do łóżka i pomyślał o
zaklęciu Aquamenti. Zaraz z końca różdżki Harrego zaczął wypływać strumień
wody. Draco zaczął się krztusić i gwałtownie wstał i spojrzał rozkojarzony na
Harrego. - Potter! Nie wiesz co zrobiłeś!
– krzyknął Draco, a Harry śmiejąc się pobiegł do salonu.
- Wiesz, teraz możesz
startować na Miss mokrego podkoszulka! - Parsknął Harry, a Draco posłał mu
kolejne spojrzenie a’la „Chyba kpisz”- A skoro już wstałeś, to może byś się
ubrał i poszedł ze mną na śniadanie? – dodał przymilnie, a Draco obrócił się i
skierował w stronę swojego pokoju. Był nienaturalnie roztrzęsiony. Trzasnął za
sobą drzwiami, a Harremu śmiech ugrzązł w gardle. Westchnął i podszedł do
drzwi.
- Draco... Nie złość się
proszę, to miał być tylko żart .- powiedział błagalnie jednak odpowiedziała mu
cisza. Westchnął po raz kolejny i oparł się o ścianę. Czekał kilka minut,
jednak Blondyn nie wyszedł- nie było słychać żadnych dźwięków wydobywających
się z pokoju. Zdesperowany Harry założył Szatę i wyszedł na śniadanie sam.
***
Gdy dotarł do Wielkiej Sali nadal zastanawiał
się o co chodzi Draco. Przecież chciał,
aby żeby jego chłopak - „o ile nim jest” pomyślał Harry – poszedł razem z nim
na śniadanie. Chciał po prostu pokazać się z Draco publicznie, chciał pokazać,
że coś go z Malfoyem łączy.
Jednak no cóż, plan
Centaury wzięły. Harry rozejrzał się po Sali i zauważył Hermionę oraz
Zabiniego siedzących przy stole
Ślizgonów, zawzięcie o czymś dyskutując. Spojrzał jeszcze na stół Gryfonów i
ujrzał Rona, który wpatrywał się w Hermionę z miną zbitego psa. Brunetowi
zrobiło się go trochę żal. Jego nos był opatulony bodajże w gazę i przyklejony
plastrem. Harry jak przystało na męską przyjaźń, podszedł do niego. W końcu jak
komuś jest smutno to we dwóch będzie raźniej, czyż nie?
Tak więc odchrząknął, aby
Ron na niego spojrzał. Gdy to zrobił zmarszczył brwi i powiedział:
- Jeżeli masz zamiar
śmiać się z mojego nosa, to radzę Ci od razu iść do nich - mruknął i wskazał
palcem na stół Ślizgonów. Harry westchnął i usiadł koło Rona.
- Stary, nie tylko ty
masz dzisiaj spaprany dzień. Więc pozwól, że posiedzę tutaj sobie z Tobą.-
powiedział zdesperowany. Ron wzruszył ramionami i zaczął jeść swojego tosta.
Gdy przełknął, spojrzał ponownie na zielonookiego.
- Harry, wybacz, że...
tak gwałtownie wczoraj zareagowałem, ale wiesz Hermiona ze mną zerwała i poszła
do... Zabiniego, który przywalił mi w nos. No to jak miałem się zachować? I tak byłem zdenerwowany. – powiedział Ron, a
w jego głosie było słychać żal.
- Nie ma sprawy, ale na
przyszłość weź pij rano melisę czy mięte, może będziesz mniej... porywczy -
rzekł Harry z wymuszonym uśmiechem i dał kuksańca Ronowi.
- To... zgoda? – zapytał
Rudy.
- Jasne. Ale wybacz
teraz, muszę o coś spytać Zabiniego. I nie, to nie dotyczy ciebie, ani
Hermiony. Zaraz wracam. – powiedział szybko i wstał, aby Ron nie mógł
zaprotestować.
Ruszył pewnym krokiem ku Ślizgoną. Podszedł do
Hermiony oraz Diabła i usiadł kogo chłopaka.
- Cześć wam - zaczął -
słuchaj mam pytanie.- skierował się do Ślizgona.
- Się masz Zielonooki!
Jasny pytaj śmiało.- powiedział wesoło Zabini.
- Powiedź mi
czy...Draco... - przerwał swoją wypowiedź, ponieważ nie umiał dobrać
odpowiednich słów. Diabeł uśmiechnął się i rzekł szybko.
- Skąd ja wiedziałem, że
chodzi o Smoka?
- Uh... - zmieszał się
Gryfon - Dobra, czy Draco miał jakieś... Niemiłe przeżycia z...wodą? – zapytał
jeszcze raz jednym tchem.
Zabini momentalnie stał
się poważny. Hermiona również wyczuła, że sytuacja uległa zmianie, więc wzięła
pospiesznie książkę i otworzyła ją na pierwszej lepszej stronie.
Harry właśnie to lubił w
swojej przyjaciółce, że wiedziała kiedy wybrać odpowiedni moment na odwrót.
- Tak, ale nie wiem czy
mogę ci o tym mówić... On ci nic nie powiedział? – zapytał Blaisie, a Harry
zaprzeczył –Wiesz... Lepiej będzie jak sam z nim to wyjaśnisz, ale... Mówiąc
pokrótce, Draco prawie się utopił gdy był mały. – powiedział lekko przygaszony,
a Harry słuchał go biały na twarzy.
- Harry nic ci nie jest?
–zapytała Hermiona przyglądając się Brunetowi. Harry jednak nie odpowiedział,
ponieważ był zajęty przyglądaniem się postaci, która wchodziła właśnie do
Wielkiej Sali.
Draco szedł przez Wielką
Salę arystokratycznym krokiem. Był ubrany w białą koszulę i sweterek z herbem
Slytherinu. Włosy miał w nieładzie, jednak dodawało mu to cholernego uroku.
Mimo tego, że było widać, że jest roztrzęsiony i nie swój i tak większość
dziewczyn, a nawet niektórzy chłopacy westchnęli na jego widok. On jednak jakby
tego nie zauważał. Podszedł do stołu i rzucił przywitanie, zainteresowanym jego
osobą. Po chwili stanął przed Zielonookim i w końcu na niego spojrzał. Uniósł
swoją idealną, platynową brew.
- Potter wiesz, że
siedzisz na moim miejscu? – rzucił od niechcenia, usilnie wpatrując się w
przerwę między Harrym, a Blaisiem. Gryfon nie umiał wyczytać z jego twarzy
żadnych emocji, ponieważ przybrał swoją maskę arystokratycznego Ślizgona.
Brunet przełknął ślinę, jednak zaschło mu w gardle. Odchrząkną.
- Już schodzę. – zdołał powiedzieć i wstał nie spuszczając
wzroku z Draco, który usiadł na swoim miejscu i zaczął nalewać sobie soku
pomarańczowego.
– Przepraszam...- zaczął
Harry, jednak ten nie reagował. Spojrzał na Zabiniego i Hermionę, którzy
natomiast patrzyli to na Draco to na Harrego. Gdy ich wzrok powrócił do
Gryfona, ten pokiwał smętnie głową i
machnął ręką na ich pytające miny. Ruszył w stronę stołu Gryfonów gdzie usiadł
koło Rona i patrzył po prostu przed siebie.
- Harry? Wszystko w
porządku? – zapytał zmartwiony Ron.
Harry pokręcił głową i wyszedł szybkim krokiem
z Wielkiej Sali. Nie patrzył już na nikogo.
***
Dotarł do łazienki
Prefektów gdzie ruszył ku umywalce. Zmoczył twarz zimną wodą.
Jego myśli biegły po
głowie jak galopujące hipogryfy. Nie spodziewał się, że jeden głupi kawał mógł
tak kogoś zranić czy obrazić. Skąd miał przecież wiedzieć co się kiedyś
zdarzyło? Dobrze, Draco mógł z nim
porozmawiać i opowiedzieć mu co się stało, ale Harry czuł się winny.
(Zresztą jak zawsze XD
dop. aut.) Spojrzał na siebie w lustrze, szukając jakiejś zmiany. Nic nie
znalazł. Wytarł twarz ręcznikiem i ruszył do swojego pokoju.
Wyszedł do salonu, gdzie
automatycznie spojrzał na kanapę i fotel, jednak nikogo na nich nie znalazł.
Przymknął oczy i zobaczył przez mgłę, jak jeszcze kilkanaście godzin temu
całował się na jednym z tych fotel z Draco.
No tak Draco, jak zawsze
to Harry był winny i to on musiał przepraszać. Postanowił jednak, że teraz
będzie się zachowywać neutralnie w stosunku do Dracona, niezależnie czy będzie
cierpiał czy też nie.
***
Następnego dnia Harry
czytał książkę od Eliksirów, kiedy do Dormitorium ktoś zapukał.
Wstał i otworzył
przejście. W dziurze ukazała się Hermiona, jak zwykle trzymając stos książek w
ramionach.
- Mogę wejść? – zapytała.
Harry bez słowa przesunął się i zrobił odpowiedni ruch ręką. Wrócił do swojego
poprzedniego miejsca na kanapie i spojrzał na siedzącą już Hermionę.
- W czym mogę Ci pomóc? –
Harry silił się na przymilny ton, jednak coś w jego głosie się załamało.
- Nie, nie. Pytanie brzmi
w czym JA ci mogę pomóc. I Harry proszę nie udawaj, że nic się nie stało, bo
stało, a ani ty, ani Draco nie odezwaliście się słowem. Wiem, że coś się między
wami zepsuło, chociaż jeszcze wczoraj mieliście maślane oczy do siebie i Harry,
proszę nie zaprzeczaj, znam cię dość dobrze żeby wiedzieć, że coś Cię trapi. –
powiedziała jednym tchem, wpatrując się w Harrego. Ten westchnął cierpieńczo i
zamknął oczy.
-Co mam Ci powiedzieć? Że
jestem gejem? Że pierwszy raz całowałem
się z chłopakiem i to w dodatku z Malfoyem? Pamiętasz wtedy w pociągu kiedy się
spóźniłem? To były najlepsze chwile jakie przeżyłem od paru miesięcy. Co
jeszcze chcesz wiedzieć? Że każdą wolną pieprzoną myśl poświęcam jemu? Że
zrobiłem coś głupiego, ale to nie do końca moja wina? Czy może chcesz wiedzieć,
że teraz będę a raczej nie będę z nim rozmawiać? Co mam zrobić Hermiono? Wydaje
mi się, że go kocham chociaż to cholernie głupie, ale jednocześnie go
nienawidzę. Powinienem brzydzić się jego widokiem, a tak naprawdę go pragnę. –
powiedział załamującym się głosem, a Hermionie ścisnęło się serce.
- Nie myślałam, że tak to
wygląda, myślałam… że wy aby próbujecie… No wiesz, w końcu jesteśmy młodzi i w
ogóle...- powiedziała lekko zdziwiona i zdezorientowana. Harry spojrzał na nią
z zaciśniętymi ustami.
- Nie wiem jak on, ale ja
chciałem traktować to poważnie. – powiedział stanowczo. Hermiona spojrzała na
niego tak, jakby chciała spojrzeć przez niego na wylot.
- Tobie naprawdę na nim
zależy.- bardziej stwierdziła niż zapytała, jednak Harry pokiwał głową. – Oh
Harry... – dodała i rzuciła się na niego.
Przytuliła go mocno,
masując go przyjacielsko po plecach, a Harry bez pretensji odwzajemnił uścisk.
**
Gdy dwójka Gryfonów
przytulała się, do Dormitorium wszedł Draco. Nie zauważyli jego wejścia, a
Blondynowi przewróciło się w żołądku.
Nikt nie miał prawa
przytulać jego Harrego, nawet wtedy kiedy się pokłócili.
Postanowił udawać nadal
załamanego i obrażonego choć usłyszał trochę z rozmowy Gryfonów. Draco był
naprawdę zadowolony z tego, że Harremu jednak na nim zależy. Serce podpowiadało
mu, żeby przeprosił Gryfona, jednak jego duma jak zawsze zwyciężyła.
Oparł się nonszalancko o
ścianę i odchrząknął.
- Potter -warknął -
jeżeli masz zamiar obściskiwać się z kimkolwiek w tym Dormitorium, to rób to
proszę w swoim pokoju. – dodał, a dwójka przyjaciół odsunęło się od siebie.
Harry posłał mu zbolałe spojrzenie, a Hermiona wpatrywała się w niego ze
zmrużonymi oczami. Spojrzała na Bruneta, a
jej wzrok stał się łagodniejszy. Szepnęła coś do niego, a Harry pokręcił
głową i uśmiechnął się smutno. Dziewczyna wstała i wzięła książki. Obaj chłopcy
wpatrywali się w nią usilnie, aby uniknąć kontaktu wzrokowego. Draco wbrew
sobie spojrzał jednak na Harrego kontem oka.
Hermiona stanęła koło
Draco i przyjrzała mu się swoimi orzechowymi tęczówkami. Pokręciła głową z
naganą i zwróciła się w stronę Harrego.
- To do zobaczenia
później Harry, i pamiętaj co Ci powiedziałam. – powiedziała i wyszła z
Dormitorium. Harry wpatrywał się jeszcze chwilę w przejście i zamrugał
kilkakrotnie. Wrócił do czytania Eliksirów, a Draco wpatrywał się intensywnie w
czytającego.
- Widziałeś gdzieś mój
podręcznik od Transmutacji? – zagadnął neutralnym tonem. Dla uściślenia: Tak
naprawdę wiedział, gdzie mniej więcej leżał jego podręcznik, jednak chęć
usłyszenia głosu Bruneta była silniejsza. Harry podniósł głowę znad książki i
spojrzał obojętnym wzrokiem na Dracona.
- Przypuszczam, że tam
gdzie go zostawiłeś.- powiedział oschle, a po chwili westchnął i dodał – W twoim pokoju, na biurku po lewej stronie. –
Chyba sam zdziwił się na te słowa bo otworzył szeroko oczy i wrócił do czytania
Eliksirów z lekkim rumieńcem.
- Oh. Dzięki-
odpowiedział Draco zmieszany i ruszył do swojego pokoju
*
Gdy wyszedł, Harry oparł
się o oparcie kanapy i walnął się książką w czoło - jęknął. Wstał i poszedł do
swojej sypialni. Tam rzucił się na łóżko i zamknął oczy.
Będę twardy, wytrzymam…-
powtarzał jak mantrę Nie myśl o Draconie, nie myśl o nim do cholery! Powtarzał wciąż jednak nic to nie dawało.
Przewrócił się na plecy i zakrył oczy ręką. Po chwili jednak usiadł gwałtownie.
Żadna pozycja nie była wystarczająco wygodna. Wydał dźwięk podobny do jęknięcia
i parsknięcia razem.
Wziął różdżkę i ruszył ku
wyjściu. Spojrzał na Draco, który siedział na swoim ulubiony fotelu i pisał coś
na pergaminie. Ślizgon podniósł głowę znad papieru i spojrzał na Harrego z
nadzieją. Ten z kolei zamknął oczy i odwrócił wzrok, czuł, że po twarzy
przebiega mu wyraz co najmniej podobny do bólu i zmieszania. Nie patrząc już na
Dracona zatrzymał się i usłyszał jak z jego ust wychodzą drżące słowa:
- Mogłeś mi powiedzieć.
Wtedy siedzielibyśmy razem na tym fotelu i nie rzucilibyśmy sobie krótkich
spojrzeń myśląc, że ten drugi nie patrzy, wiesz? – zapytał i nie czekając na
wyjaśnienia wyszedł z Dormitorium. Harremu wydawało się, że usłyszał jak Draco
mówi „Wybacz Harry” jednak możliwe, że się po prostu przesłyszał. Kierował się
na Błonia, gdzie miał nadzieję pobyć trochę sam na świeżym powietrzu.
***
Pokornie proszę o
komentarze. / Kummie
Ps. Dziękuję bardzo
Sylwii, za ostatni komentarz, ponieważ podniósł mnie na duchu i dał siły do
pisania kolejnych rozdziałów. Merci mon ami ;^
Ej no....
OdpowiedzUsuńSmuty, smuty i jeszcze raz SMUTY!
Nie podoba mi się taka kolej rzeczy!
Witam,
OdpowiedzUsuńno i co popsuło się między chłopakami, ale to nie wina Harrego nie wiedział przecież...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Aj, smutny rozdział, ale genialny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ale z nich głupole ♥ rozdział jak zwykle świetny c:
OdpowiedzUsuńczytam dopiero teraz twoje opowiadanie
OdpowiedzUsuńjest super :)
kocham HP ^^ I dziena za takie super FF ♥
ooo smutno sie zrobiło ... :/
OdpowiedzUsuńMina
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no i co... popsuło się już między chłopakami... ale Harry nie wiedział przecież i to nie jego wina...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Jak ja to czytam to jestem jak ,,Boże święty co za dzbany” oczywiście harry sie obbwinia (bo to harry) a duma draco zawsze wygra drama ale ja lubie dramki bo są czasami z tak głupich powodów ze mi sie chce śmiać
OdpowiedzUsuńPs. Jak zwykle genialny rozdział
Pss. Jestem ciekawa zy wogule to przeczytasz