***
Przechodząc niedaleko sali od Obrony, Harry usłyszał głosy. Wychylił się zza ściany i zobaczył Snape'a, który rozmawiał z Dumbledorem. Ciekawość oraz niechęć przed zgarnięciem szlabanu zatrzymała go za rogiem. Słyszał dość dobrze o czym rozmawiają Profesorowie, ponieważ nie dało się ukryć, Snape był dość poruszony.
- Albusie, nie rozumiem dlaczego kogoś tak niekompetentnego posadziłeś na miejsce Slughorna.
- Och Severusie, coś mi się wydaje, że nie chodzi tutaj o to, że uważasz Lidię za niekompetentną. Sądzę, że chodzi ci po prostu o to, że to KOBIETA będzie uczyć Eliksirów. Chociaż nie powiem mam też drugą hipotezę. – odpowiedział wesoło Dyrektor.
- Tak? No tu słucham cie uważnie. - parsknął Snape, splatając ręce na piersi.
- Severusie mój kochany. Myślisz, że ja nie widzę tego młodzieńczego błysku w twoich oczach kiedy Lidia jest w pobliżu? Za kogo ty mnie masz? Och, i proszę nie zaprzeczaj bo wiesz dobrze, że kto jak kto, ale ja znam się trochę na mowie ciała.
- Al...! To jest... t-to jest chore! Za dużo czasu przebywasz z tymi dzieciakami! Ja po prostu twierdzę, że ona jest nieodpowiednia na tą posadę!
- Ale... nie zaprzeczysz, że Lidia jest piękną kobietą!
- Och, masz rację ona jest cudowną i piękną kobietą jednak... - powiedział z zażenowaniem Snape.
- Aha! I tu Cię mam, ty Czarny Dropsie, ty! – krzyknął wesoło Dyrektor klaszcząc w dłonie.
Harry ledwo wytrzymywał, aby nie roześmiać się na całe gardło.
- Kogo masz na myśli Albusie? – do rozmowy dołączył się kobiecy głos, Harry wysunął głowę zza rogu aby zobaczyć któż to taki, ponieważ pierwszy raz słyszy tak uwodzicielski, a zarazem delikatny głos.
Profesor Grateful była ubrana w granatową sukienkę - która nie da się ukryć ukazywała to co najlepsze. Na to miała zarzuconą czarną szatę. Pukle jej złotych włosów okalały jej twarz nieprzyzwoicie dobrze.
Harry musiał przygryźć pięść, aby nie parsknąć śmiechem na widok Snape'a.
Miał lekko rozwarte usta, a jego oczy, zazwyczaj matowo-czarne tym razem błyszczały, tak jak określił to Dumbledore „młodzieńczym błyskiem”. Prawą rękę uniósł do czoła i przetarł je wierzchem szaty. Profesor Dumbledore uśmiechał się BARDZO szeroko, a Profesor Grateful dość nieśmiało...
Harry już po raz kolejny musiał przyznać, że jak na kobietę między trzydziestym, a czterdziestym rokiem życia wyglądała seksownie - w sumie nie dziwił się dlaczego Snape zwróci na nią uwagę.
- Ah Lidka! Witaj skarbie! Proszę, nie przejmuj się naszymi sporami, jednak chciałbym zauważyć, że wyglądasz dzisiaj olśniewająco, nie uważasz Severusie? -rzucił lekkim tonem Dumbledore.
- Och... T-tak... - potwierdził Snape, tak jakby miał zaraz zejść.
-Och Sev! Nie trzeba było! - powiedziała kobieta, rumieniąc się znacząco, jednak chyba nie przejęła się tym, że Dumbledore stoi zaraz obok nich.
- Wybaczcie moi drodzy, ale muszę was opuścić, mam popołudniową herbatę z madame Maxime – powiedział Dumbledore , jednak ani Snape ani Grateful nie zwrócili na niego uwagi, zbyt wpatrzeni w siebie. Dyrektor wzruszył ramionami i ruszył lekkim krokiem w przeciwną stronę.
Harry doszedł do wniosku, że za cholerę nie chce wiedzieć co ta dwójka ma zamiar teraz robić. Porzucił plan pójścia na Błonia i ruszył do Dormitorium Prefektów będąc na skraju powstrzymania śmiechu.
***
Gdy dotarł przed obraz w końcu wybuchnął tak niekontrolowanym śmiechem, że nie umiał dokładnie wycelować różdżką w horyzont. Gdy w końcu za dziesiątym razem udało mu się to uczynić, wszedł do Dormitorium i podparł się ściany. Zdjął okulary i przetarł mokre od śmiechu oczy. Nie zauważył pary stalowoszarych oczu przyglądający mu się ze szczerym zdziwieniem.
- Potter? Dobrze się czujesz? Wyglądasz co najmniej jakbyś zobaczył Filcha w sukience.- rzekł Draco.
- Hahaha b-byłeś blisko! - wyjąkał, krztusząc się ze śmiechu.
Harry zapomniał nawet, że przecież jest z Malfoyem w nie najlepszych stosunkach. Podszedł do kanapy i położył się na niej zginając się w pół.
- Mogę wiedzieć co cię tak rozśmieszyło? – zapytał ciągle zdziwiony Draco, jednak humor takiego Pottera również go rozśmieszał.
Harry wziął głęboki oddech i starał się opowiedzieć blondynowi wszystko ze szczegółami, zaczynając od rozmowy Snape’a z Dumbledorem. Gdy skończył opowiadać jego klatka piersiowa unosiła się szybko i nierówno. Draco patrzył na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Sugerujesz, że mój dziewiczy chrzestny zakochał się w tej babce?! No nie wierzę! A myślałem, że on się nigdy nie zakocha! Salazarze! – opadł na fotel, śmiejąc się równie mocno jak Harry niedawno. Jednak ten teraz wpatrywał się w Dracona oniemiały.
- Że niby Snape jest twoim chrzestnym...? – zapytał siadając prosto.
- No, a co ty myślałeś? Chyba każdy ma chrzestnego nie uważasz? – rzekł Draco z uniesioną brwią.
- Snape jest chrzestnym Malfoya... - szepnął do siebie Harry, a Draco wzdrygnął się na dźwięk swojego nazwiska w ustach Harrego. Między nimi zapanowała niezręczna cisza. Oboje unikali swojego wzroku usilnie wpatrując się w jeden punkt.
Pierwszy otrząsnął się Draco. Usiadł bliżej ławy i zaczął czytać i skreślać coś na pergaminie. Harry nie wiedział co ze sobą zrobić, więc położył się po prostu i zamknął oczy. Po chwili Harry wciąż z zamkniętymi oczami zapytał
- Czego jeszcze o tobie nie wiem? – usłyszał, że Draco przerwał pisanie. Otworzył oczy i spojrzał na blondyna. Siedział oparty o obicie fotela z założonymi rękoma i wpatrywał się w sufit z zamyślonym wyrazem twarzy. Gdy Harry nie spodziewał się odpowiedzi po długim czasie oczekiwania, Draco w końcu się odezwał
- Kiedyś grałem na fortepianie ale Bellatrix roztrzaskała go bo uważała, że to jest za Mugolskie.
Harry wpatrywał się w niego ze zmarszczonymi brwiami, widział jak po twarzy współlokatora przemyka się cień bólu i wspomnień.
- Przykro mi, naprawdę. – rzekł współczująco, ponieważ nie przyszło mu nic innego do głowy
(a całowanie nie wchodziło w grę). Draco wzruszył ramionami i spojrzał na leżącego Harrego. Jego wzrok powędrował po ciele bruneta i zatrzymał się na brzuchu. Jego oczy zabłyszczały, jednak odwrócił wzrok. Harremu zrobiło się gorąco, ponieważ poczuł, że widać mu kawałek brzucha, a jego spodnie były lekko opuszczone. Draco odchrząknął.
- A ty? – zapytał ochrypłym głosem.
- Ja co? – zapytał również z drżącym głosem.
- Czego ja o tobie nie wiem?- Harry zmarszczył brwi. Czego o mnie nie wiesz? – zastanawiał się w myślach.
- Lubię rysować, ale powiedź to komuś, a zobaczysz, że nawet Crucio nie jest tak bolesne. - rzekł brunet patrząc Draco w oczy. Blondyn parsknął i rzucił.
- Narysuj mi coś.
- Co? Teraz? – zapytał zdezorientowany Harry.
- Tak teraz, mamy jeszcze jakieś... półtora godziny do lunchu.- zapewnił Draco.
- A co niby mam ci narysować? – zapytał znów Harry, a Ślizgon wzruszył ramionami.
- Cokolwiek, możesz nawet narysować mnie.- rzekł, a Harry uniósł brwi.
- Serio mam narysować ciebie?
- A dlaczego nie? Co może jestem złym modelem, hm?- zapytał sarkastycznie Draco, a Harry wciąż patrząc na blondyna podniósł różdżkę kierując ją w stronę swojego pokoju. Accio Papier i Ołówek - pomyślał, a zaraz z jego pokoju przyleciały potrzebne rzeczy. Przybliżył do siebie ławę i położył pergamin. Podniósł wzrok na Draco.
- Masz zamiar tak siedzieć czy jak? – zapytał i podniósł ołówek do ust. Draco uśmiechnął się łobuzersko, a jego oczy momentalnie zabłyszczały.
Zaczął zdejmować sweterek. Patrzył na Harrego z tym wyrazem twarzy mówiącym „Sam tego chciałeś” - powoli rozpinał koszulę. Harremu całkowicie zaschło w gardle, a na ciele poczuł dreszcze. Czuł, że na policzkach wykwitnął mu rumieniec. Przyglądał się poczynaniom Dracona jak zahipnotyzowany. Gdy w końcu Ślizgon rozpiął koszulę, zdjął ją odsłaniając idealnie umięśnioną sylwetkę.
Miał lekko zarysowane mięśnie, a jego mleczno-biała skóra aż prosiła się o to by ją dotknąć. Harry przełknął głośno ślinę, a Draco z łobuzerskim uśmieszkiem rozparł się na fotelu. Nogi przerzucił przez ramię fotela, a jego spodnie lekko osunęły się niżej tak, że było widać jego granatowe bokserki.
- Tak pasuję? Zawsze chciałem mieć takie zdjęcie, ale rysunek też może być. – rzucił Draco. Harry oderwał wzrok z jego bioder i spojrzał mu w oczy. Nie mogąc wybąkać żadnego słowa pokiwał aby głową. Z precyzją magomedyka zaczął rysować kontury sylwetki blondyna. Raz, po raz odrywał wzrok od kartki i z wciągniętym powietrzem spoglądał na Draco. Ten natomiast cały wzrok miał skupiony na Harrym. Obaj nie odzywali się słowem i rozkoszowali się ciszą. Na papierze pojawiały się nowe kształty i kreski. Harry napawał się tym, że może bezkarnie przyglądać się blondynowi, nie czując bólu z powodu kłótni.
Draco oddychał miarowo i spokojnie. Był zadowolony, że w końcu udało mu się porozmawiać z Harrym bez słowa o zdarzeniu z rana. Nie był pewny co do swojego planu ze zdejmowaniem koszuli, jednak ujrzawszy rumieniec Harrego był wniebowzięty. Teraz wpatrywał się w Harrego z łagodnym wyrazem twarzy. Miał nadzieję, że brunet zrozumie, że nie jest już na niego zły za „niespodziankę” z rana. Chciał znów poczuć jego dotyk ust i palców, jednak wiedział, że żaden z nich się nie przełamie i nie przeprosi tego drugiego - co najmniej przez jakiś czas. No, ale zawsze zostaje mu prowokowanie Harrego. Co najwyraźniej wychodziło mu całkiem dobrze.
Harry po czterdziestopięciominutowym katowaniu papieru, odłożył ołówek i spojrzał na szkic.
Wydawało mu się, że nie zupełnie odzwierciedlił wyraz twarzy Draco... tak jakby czegoś w nim brakowało. Westchnął i przesunął papier w stronę Draco. Ten wstał i przeciągnął się mając nadzieję, że znów ujrzy rumieniec na twarzy bruneta, jednak ten nie patrzył w jego stronę - patrzył na swoje kolana marszcząc brwi. Draco nie zakładając koszuli wziął szkic.
Odebrało mu mowę. Szkic wyglądał zupełnie tak, jak się spodziewał. Pokazywał wszystkie szczegóły, idealnie wycieniowane kontury - po prostu idealnie.
Harry odebrał inaczej jego milczenie, wiec znów westchnął i przeczesał dłonią włosy.
- Wiem, że nie wyszło cudownie, więc po prostu to wyrzuć. - rzekł z rezygnacją.
- Nie wyszło super? No, cóż masz rację - powiedział Draco, a Harry spuścił wzrok i zacisnął palce.
- Potter, spójrz na mnie. Masz rację, że nie wyszło super bo wyszło idealnie. Ty naprawdę masz talent.– dodał szczerze Draco, a Harry poczuł, że coś w nim rośnie. (nie, to nie to o czym myślicie zboczeńcy! xD dop. aut.)
Spojrzał na Draco i uśmiechnął się lekko.
- Dzięki - szepnął i zamrugał kilkakrotnie.
- Hm... Ale tak się zastanawiam gdzie go powiesić... Hm... A może oprawić w ramkę czy coś? Właśnie podpisz go. – rzekł Draco, a Harry uniósł brew.
- Po co mam to podpisywać? – zapytał zdezorientowany, a Draco wzruszył ramionami.
- Tak sobie. - powiedział tylko i podał Harremu rysunek. Brunet wziął ołówek i podpisał.
- Proszę, zadowolony?
- Oczywiście - rzucił Draco i uśmiechnął się przelotnie - A teraz jeśli pozwolisz to się ubiorę, trochę mi zimno. - dodał, a Harry wzruszył ramionami. Położył się na kanapie i zaczął prostować palce prawej ręki.
- A więc mówisz, że nikt nie wie o twoim talencie? – podjął temat Draco zapinając guziki koszuli.
- Ta, oprócz Ciebie.
- Och. Czuję się zaszczycony - rzekł blondyn i skłonił się lekko. Harry skrzywił się i rzucił w niego poduszką.
- Przestań. - powiedział siadając, a Draco wzruszył ramionami.
- Co tylko Pan rozkaże.
- Malfoy! -warknął Harry- zachowujesz się jak Zgredek- dodał.
Draco już otwierał usta, jednak przeszkodził mu odgłos przypominający pstryknięcie. Harry jęknął i spojrzał w stronę odgłosu.
- Harry Potter! Jak miło wiedzieć przyjaciela! – pisnął Skrzat.
- Cześć, Zgredku... – powiedział Harry, starając się delikatnie strząsnąć skrzata ze swojej nogi, nie kopiąc go w głowę. Nie był pewien, czy mu się udało. – Co tutaj robisz?
- Harry Potter wzywał Zgredka, więc jestem! – rzekł ochoczo.
- No ja nie wierzę! Potter ty masz skrzata! – powiedział Draco i spojrzał na Harrego z wymownym uśmieszkiem. Potem zakaszlał, co zabrzmiało dziwnie jak „seks-niewolnik”. Zgredek odwrócił się w stronę Malfoya. Momentalnie się skulił i przybliżył do Harrego.
- P-panicz... M-malfoy!- pisnął. Złapał się za uszy i skupił wzrok na kominku.
- O, nie. – powiedział Harry stanowczo i chwycił znoszone ubranie Zgredka. - Nie możesz się karać. Zgredku... przecież Dra... yh... Malfoy ci nic nie zrobi. – Harry spojrzał na zdziwionego Malfoya
- No nie mów mi, że go nie poznajesz - dodał, a Draco uniósł brew.
- Zgredek... służył kiedyś twojemu Ojcu...- odparł Harry.
- Ale Zgredek jest teraz wolnym Skrzatem i Zgredek może służyć komu chce i kiedy chce! – powiedział Skrzat wypinając pierś do przodu.
- Już go poznaję- rzucił od niechcenia Draco – Hm... Zgredku... mógłbyś przynieść mi kubek gorącej czekolady? - dodał przymilnie, mrużąc oczy, a Harry przewrócił oczyma.
- Skoro Panicz Malfoy prosi... A Panicz Harry też chce gorącą czekoladę? – spojrzał z błyszczącymi oczami na Harrego, ten skinął lekko głową.
Zgredek skłonił się lekko i deportował się z trzaskiem.
- Musiałeś, nie? – zwrócił się Harry w stronę Draco. Ten szczerzył się głupawo tak, że Harry też musiał się uśmiechnąć – Niektóre rzeczy się nie zmieniają... Weź go aby nie wykorzystuj, bo nadal ma zapędy samobójcze. - dodał już z poważniejszą miną.
- Pewnie, a tak z ciekawości spytam: On robi wszystko co chcesz? – zapytał podnosząc znacząco brwi.
- Weź przestań – parsknął Harry, przeczesując włosy – Nie potrzebuję skrzata żeby zrobił mi dobrz...- zrobił się czerwony i odwrócił wzrok. Draco natomiast zaczął się śmiać.
- A więc mówisz, że nie gustujesz w skrzatach. To chyba dobrze. - powiedział z oczami pełnymi łez.- Malfoy... Zlituj się proszę... –jęknął Brunet zakrywając dłonią twarz.
- Oczywiście, już przestaję ale no nie powiem... Skrzat robiący Potterowi dobrze. Ciekawe.- rzekł Draco z łobuzerską miną.
- Już bym wolał, żebyś ty mi zrobił dobrze... -powiedział Harry od niechcenia- Na MERLINA! Ja wcale tego nie powiedziałem! – dodał z wielkimi oczami, cały czerwony na twarzy.
Draco uśmiechnął się znów szelmowsko. Zaczął powoli podchodzić do Harrego patrząc mu w oczy. Gryfon patrzył na niego, nie poruszając się. Jego oddech znacznie przyśpieszył, jednak wciąż pozostawał miarowy. Błyszczący wzrok blondyna, zaczął schodzić coraz niżej po ciele bruneta.
Draco miał Harrego teraz na wyciągnięcie ręki. Mógł dotknąć jego policzka, jednak czekał na zgodę Harrego. Ten kiwnął lekko głową nie spuszczając wzroku z oczu Draco. Blondyn powoli dotknął policzka Harrego, a ten zamknął oczy i westchnął. Chciał już wpić się w usta Draco, jednak coś odwróciło ich uwagę. Usłyszeli trzask i brzdęk naczyń. Harry otworzył oczy i spojrzał w stronę dźwięku.
W umyśle rodziło mu się sto sposobów jak ukatrupić skrzata domowego, a w duchu powtarzał całą litanię przekleństw jakie usłyszał w całym swoim nędznym żywocie. Spojrzał kontem oka na Dracona, który zacisnął szczękę.
- Zgredek ma gorącą czekoladę! – wykrzyknął wesoło Skrzat. Harry wysilił się na sztuczny uśmiech i podszedł do ławy po kubek. Nie chciał stać tak blisko Malfoya, ponieważ czuł się niezręcznie, że okazał taką uległość.
- Dzięki Zgredku, dobrze się spisałeś. – rzekł Harry. Wziął też drugi kubek i podał go Draconowi. Wydawało mu się, że ten szepnął „pieprzony Skrzat”, ale równie dobrze mógł powiedzieć, że Dumbledore się onanizuje.
- Zgredek może jeszcze coś dla Paniczów zrobić? – zapytał szczęśliwy.
- Nie dziękujemy. Możesz już wrócić do kuchni. Aha, ale możesz pozdrowić... innych. – rzucił Harry siadając na kanapie.
- Tak jest Harry Potter sir! Do widzenia Paniczu Malfoy! –zaskrzeczał i uśmiechnął się do blondyna, ten z miną mordercy skinął głową. Skrzat deportował się.
Harry i Draco w ciszy pili czekoladę rozkoszując się ciepłym i pysznym płynem. Harry raz, po raz spoglądał na Draco, jednak ten usilnie wpatrywał się w kominek. Gdy brunet wypił swój napój położył kubek na ławie, a ta zaraz zniknęła. Po chwili odchrząknął i wstał.
- Idę po książki... - powiedział zmieszany. Draco wzruszył ramionami i wstał idąc do swojego pokoju.
Harry zrobił to samo i wziął wszystkie potrzebne rzeczy, założył sweter z herbem Gryffindoru i wrócił do salonu. Poczekał na Draco, który bez słowa spojrzał na Harrego. Ten się zmieszał i przeczesał włosy ręką.
- Draco... - powiedział, a blondynowi zabłyszczał oczy na dźwięk swojego imienia, jednak nie ruszył się z miejsca. Harry nie do końca wiedział co chciał powiedzieć, więc westchnął i pokręcił głową – nie już nic, chodź idziemy na lunch. - oczy Draco momentalnie zmatowiały, jednak twarz nie zmieniła wyrazu, pokiwał głową i otworzył drzwi od Dormitorium.
***
Pokornie proszę o komentarze.
To naprawdę podnosi na duchu. Nawet najmniejszy komentarz./ Kummie
Zajebiste lepszego bym nie napisała pozdrowienia dla autora :*
OdpowiedzUsuńPisz, Pisz ja bym dała Ci drugą klawiaturę. Co prawda dopiero wczoraj trafiłam na Twojego bloga, ale nie mogłam zasnąć póki nie przeczytałam całego. Pisz kochana i nie przestawaj <3
OdpowiedzUsuńTaak straaasznie Ci dziękuję za ten komentarz! Naprawdę! Cieszę się, że Ci się podoba i będę zadowolona, jeżeli będziesz ze mną przez resztę części <3 / Kummie
UsuńPrzepraszam, że nie skomentowałam wcześniejszych rozdziałów, ale zbytnio się wciągnęłam i po prostu musiałam czytać dalej. To naprawdę wspaniałe, że piszesz tą opowieść. Kocham drarry i sama też kiedyś chciałam jakieś napisać, lecz wydaje mi się to trochę za trudne. Także szacun dla ciebie za twoją ciężką pracę. Historia naprawdę ciekawa i wciągająca, wręcz nie mogę sie doczekać aby zaraz nie pojsc do nastepnych rozdziałów. Ale musiałam po prostu teraz skomentować 😃 jestes genialna⌒.⌒
UsuńBiedny Zgredek :") Będzie miał uraz do końca życia.
OdpowiedzUsuńWybacz, ale muszę: Harry'ego, nie Harrego
I dobrze Harry! Nie daj się!
Witam,
OdpowiedzUsuńoch Zgredek przeszkadzający w takiej chwili, ale może to i dobrze, niech Harry tak łatwo nie ulega, niech Draco się wysili...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Draco, weź go przeproś czy cos. Zgredek będzie miał uraz do końca życia, aj biedny haha
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i pozdrawiam ^^
haha oo boże pomysły Draco są nie do ogarnięcia :D no i znowu szmutno na nam koniec noo .. :/
OdpowiedzUsuńMina
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW życiu każdego człowieka dzieją się różne rzeczy, także to jest sprawa dosyć indywidualna, ale jednak chciałabym zauważyć,że w znacznej większości przypadków jeden z chrzestnych(conajmniej) zawsze jest.
UsuńPozdrawiam :)/Kummie
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, no Zgredek przeszkadzający w takiej chwili... ale może i dobrze, Harry tak łatwo nie ulegaj, niech nasz Draco się trochę wysili, nie może mu wszystko łatwo przychodzić ...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Oczywiście genialny rozdział JEZU KOCHAM SCENĘ Z RYSUNKIEM niczym z titanica bo tam była podobna ale Boże ja już z tym miałam edity w głowie mam ten moment nawet zapisany mega super piszesz ciekawe czy przeczytasz moje kom pozdro
OdpowiedzUsuńPs. Walić ze jest 24 i jutro mam szkole