5 marca 2014

ROZDZIAŁ V

 ***

Harry ruszył na piąte piętro, gdzie skręcił w korytarz dochodzący do łazienki Prefektów. Szedł tak, aż trafił na dość spory obraz na ścianie, który przedstawiał krajobraz.
Piękny zachód słońca -  jednak Harry nie miał czasu na przyglądanie się namalowanemu horyzontowi. Musiał przecież jakoś dostać się do środka! A, że na portrecie nie było żadnej osoby nie miał bladego pojęcia jak tam wejść.
Drapiąc się po głowie, zapukał w obraz mając nadzieję, że ktoś mu otworzy. Niestety nikt nie odpowiedział. Harry westchnął przeciągle, siadając jednocześnie naprzeciw obrazu. Po chwili do głowy wpadła mu kolejna myśl. Wstał i podniósł różdżkę.
- Alohomora! – powiedział, jednak nie przyniosło to żadnych efektów. Warknął i udał się w stronę Gabinetu Dyrektora.
Gdy dotarł na miejsce, stanął przed posągiem Chimery. Harry zastanowił się jakie może być to tym razem  hasło. Zdając sobie sprawę, że zawsze są to nazwy słodyczy, zaczął wymieniać.
- Cytrynowy sorbet – nic – Karmelowe ciągutki – znowu nic Potter zastanowił się – ...Czekoladowa żaba? - posąg Chimery ruszył się, więc Harry usatysfakcjonowany wszedł na pojawiające się stopnie. Gdy schody zatrzymały się, Harry podszedł do drzwi i zapukał. Kiedy usłyszał ciche "proszę", pchnął je i wszedł do środka, poszukując Dyrektora. Znalazł go, siedzącego za biurkiem.
- Witaj Harry! –zaczął Dumbledore – co cię do mnie sprowadza o tej godzinie? – zapytał znad kartki pergaminu.
- Hmm... Panie Profesorze mam problem... Nie wiem jak się dostać do mojego Dormitorium.– powiedział zażenowany. Dumbledore zaśmiał się po cichu, odkładając pióro.
- Oj Harry. Widzisz są sprawy, o których trzeba się dowiedzieć wcześniej. - powiedział i podszedł do Faweksa, głaszcząc go po czerwonej głowie.
- Może chcesz dropsa cytrynowego? – zapytał, a Harry od razu pokręcił głową. – Nie? No cóż.
Dobrze, widzę ,że jesteś zmęczony więc powiem od razu. Kształty i dotyk. – Harry nic z tego nie zrozumiał, więc tylko podniósł brwi, patrząc niemrawo na Dyrektora. Dumbledore stał nadal uśmiechnięty – Musisz po prostu przesunąć różdżką zarys słońca i morza, jednak zadziała to tylko na różdżce twojej i twojego współlokatora. No, chyba, że będziecie chcieli, aby wasi przyjaciele również mieli dostęp do waszego Dormitorium, a w to wątpię. - zakończył, a Harry był załamany, że sam na to nie wpadł.
-Oh... Dziękuje panie Profesorze, a teraz chyba pójdę już spać. Dobranoc. – powiedział ruszając w stronę drzwi. Już miał otwierać drzwi, ale Dumbledore powiedział coś co przykuło jego uwagę.
- Harry, pozdrów proszę ode mnie Pana Malfoya. - powiedział, a Harry obrócił się nagle.
- Słucham? –zapytał bardzo zdziwiony, jednak nikogo już tam nie było. Westchnął i ruszył schodami na dół

***
Dotarłszy do obrazu z krajobrazem Harry wyciągnął różdżkę i przesunął nią po morzu i słońcu. Obraz skrzypnął i ukazał przejście do Dormitorium. Bliznowaty zaczął się rozglądać po salonie.
Było to duże pomieszczenie z kominkiem naprzeciw wejścia. Na ścianach było pusto, a kolory utrzymywały się w brązach, co Harrego szczególnie uszczęśliwiło, bo nie widziało mu się przesiadywanie w pokoju, który byłby utrzymany w kolorach Slytherinu. Przy kominku były dwa fotele i kanapa. Na lewej ścianie była biblioteczka, a po prawej coś na kształt barku. Po każdej stronie były drzwi. Harry wiedział, że któreś prowadzą do jego sypialnie.
Pytanie brzmiało, KTÓRE to drzwi.
Westchnął - nie wiadomo, który to już raz w tym dniu i usiadł na kanapie, zamykając oczy.
Zastanawiał się, czy tą noc spędzi śpiąc na kanapie.
- Na Merlina nie będę spać w salonie! – wyszeptał rozgorączkowany. Wstał i udał się do drzwi po prawej stronie. Zapukał, lecz nikt mu nie odpowiedział. Uchylił drzwi i rozejrzał się po pomieszczeniu. Na środku pokoju stało łóżko, a na nim jakaś osoba. Harry podszedł bliżej, i przyjrzał się dokładniej postaci leżącej w pościeli. Tą osobą okazał się nie kto inny jak Draco Malfoy. Harry uśmiechnął się i rozejrzał po pokoju. Doszedł do wniosku, że to na pewno nie mógłby być jego pokój, ponieważ kolory w nim utrzymane pasowałyby tylko Ślizgonowi.
Na jednej ze ścian koloru szarego widniał wielki wąż. Równoległa do niej ściana również była szara, a ściany po bokach były zielone. W pokoju było jedno biurko, szafa, stolik i regał z książkami. Było tu wszechstronnie i czysto - i nawet przytulnie - pomyślał Zielonooki.
Harry był strasznie ciekawy, czy jego pokój również będzie dopasowany do gustu Gryfona. Szybko podszedł do Blondyna i delikatnie go pocałował w policzek - tak aby ten się nie zbudził lecz miał dobre sny. Draco mruknął przez sen, a Harremu zrobiło się cieplej na sercu.
Wyszedł po cichu z pokoju i przymknął drzwi. Udał się w kierunku lewych i otworzył je, wchodząc do swojego pokoju. Pomieszczenie było bardzo podobne do poprzedniego, ale Harry mógł zauważyć Gryfoński klimat. Tak jak w poprzednim pokoju na jednej ze ścian widniał tym razem lew. Dwie ze ścian były czerwone, a kolejne dwie złoto-piaskowe. Również na środku pokoju - pod Lwem - było łóżko, a niedaleko biurko, szafa, stolik i regał z książkami.  Brunet czuł się tutaj, jak we własnym Dormitorium, więc ochoczo przebrał się w piżamę i wskoczył pod kołdrę zakopując się w niej, aż po same uszy.
Zasnął od razu z uśmiechem na twarzy.

***
Rano, gdy wstał ubrał się w luźną szarą koszulkę, jeansy i swoje białe trampki. Wyszedł z pokoju z uśmiechem na twarzy, bo pierwszy raz od paru miesięcy spał prawie bez budzenia się w środku nocy. Tylko raz w nocy obudził się, przez swój koszmar.
- Dzień Dobry panie Potter, jak się spało? –zapytał Draco, który leżał rozłożony na kanapie. Harry uśmiechnął się szerzej i podszedł do Malfoya.
- Dziękuję wspaniale, a Panu? Panie Malfoy? – zapytał, kucając przed kanapą.
- Równie dobrze. A co Pan powie, żebyśmy zaprzestali wymieniać te uprzejmości i zrobili coś bardziej pożytecznego? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Co proponujesz? - zapytał Brunet.
- Na przykład to  – powiedział Draco i pocałował Harrego. Ten oderwał od niego usta po to, aby usiąść na Draconie okrakiem, znów zatapiając się w namiętnym pocałunku. Oddychali ciężko i spazmatycznie. Draco sięgnął do koszulki Harrego i zaczął ją ściągać. Już miał nią rzucić, lecz nagle usłyszeli kobiecy głos. Oboje zatrzymali się gwałtownie i spojrzeli na siebie ze zdziwieniem. Usłyszeli pukanie do drzwi i znów kobiecy głos:
- Harry! Pospiesz się bo spóźnisz się na śniadanie! – była to Hermiona. Chłopcy znów spojrzeli na siebie i szybko zaczęli się poprawiać. Harry ubierał szybko koszulkę, a Draco układał porozrzucane poduszki. Wybraniec poprawiał jeszcze włosy, a Draco szedł już w kierunku drzwi. Otworzył je i powiedział
-No proszę! Szlama nas odwiedziła! Harry przypomnij mi żebym potem odkaził ten Salon. - powiedział sarkastycznie Draco, ale przepuścił Hermionę. Ta spojrzała na niego spod łba, ale weszła śmiało do Salonu.
- Ciebie również miło widzieć, Malfoy. – kiwnęła głową w jego stronę i spojrzała na Zielonookiego.
Harry właśnie skończył poprawiać włosy, jednak z marnym skutkiem.
Miał nadzieje, że Hermiona nie zauważy ich potarganych włosów.
- No, Harry gotowy na śniadanie? Ron i Ginny już tam są. Martwiliśmy się, że tak długo cię nie ma więc mnie wysłali żebym sprawdziła czy żyjesz. –powiedziała jednym tchem.
- Wybacz Hermiono, ale...zaspałem, na szczęście Draco mnie obudził. – powiedział zmieszany Harry. Hermiona pokiwała głową ze zrozumieniem. - Poczekasz chwilę? Pójdę aby po szatę i możemy iść. - dodał.
- Jasne – powiedziała, kiwając głową. Harry wszedł do swojego pokoju i zaczął szukać szaty w szafie. Znalazł ją po paru minutach. Zadowolony ubierał szatę idąc w stronę drzwi. Gdy wchodził do Salonu dobiegły go śmiechy. Ze zdziwieniem stwierdził, że Draco i Hermiona ze sobą rozmawiają, a na dodatek śmieją się.
- … No i dlatego właśnie dlatego nie czytam już tego autora. – zakończył Draco ze śmiechem w głosie.
- Na Merlina! Hahaha. Serio? – odparła Hermiona, zginając się w pół ze śmiechu.
Harry otworzył szeroko oczy. Odchrząknął i dwójka jego przyjaciół odwróciła się w jego stronę.
- No nie wierzę... Wy ze sobą rozmawiacie! – stwierdził szczerze zdziwiony.
- Tak jakoś wyszło. Wiesz ta Szla... Znaczy Hermiona nie jest taka zła. – powiedział Malfoy z lekkim zażenowaniem – Salazarze...Czy ja to naprawdę powiedziałem?
- Też uważam, że Draco nie jest taki zły. A historie opowiada świetne! – przyznała Hermiona. Spojrzała na blondyna i wyciągnęła rękę w jego stronę – To co Malfoy, tymczasowa zgoda? – blondyn popatrzył na jej wyciągniętą dłoń, spojrzał na nią i na Harrego. Westchnął z rezygnacją i podał dziewczynie swoją dłoń. Harry uśmiechnął się szeroko i objął jednym ramieniem Draco, a drugim Hermionę.
- No to jak? Idziemy na śniadanie, co? –zapytał nadal śmiejąc się z tego zdarzenia.
Blondyn i Brunetka pokiwali zgodnie głowami. We trójkę ruszyli w stronę Wielkiej Sali. Śmiejąc się zeszli schodami  i natknęli się na Zabiniego.
- Witaj Diable! – przywitał się wesoło Draco.
- No, cześć Smoku, przedstawisz mnie swoim nowym przyjaciołom? – zapytał Blaise, spoglądając na Harrego i Hermionę. Draco odchrząknął.
- Naprawdę? –zapytał.
- No, oczywiście! Zawsze chciałem poznać słynnego Harrego Pottera i mądrą, a na dodatek śliczną Hermionę Granger! – powiedział szczerze Zabini i ruszył znacząco brwiami, na co Miona spłonęła rumieńcem i wybąkała  „Dzięki”.
- Skoro tak to czemu nie ... - powiedział zdziwiony Draco  –Harry, Hermiono poznajcie Blaisiego Zabiniego mojego przyjaciela. – powiedział, a Ślizgon podał im dłoń.
- Dla przyjaciół jestem Diabeł. – dodał Blaisie i uśmiechnął się szeroko.
- To może jeszcze się pocałujcie czy coś? – zapytał Draco przewracając oczami – Wybaczcie, ale jestem głodny. – dokończył kiedy zobaczył miny pozostałych.
- Też już zgłodniałem - powiedział Harry.
- To idziemy! A może dołączycie do naszego stolika? – zapytał entuzjastycznie Diabeł.
Harry i Hermiona spojrzeli po sobie i jednocześnie pokręcili głowami.
- Wiesz, fajnie by było ale… Ron i Ginny nie byli by zadowoleni… - powiedziała Hermiona ze smutkiem.  Harry wiedział, że chodziło jej głównie o Rona, ponieważ on był zupełnie przeciwny tego typu spotkaniom ze Ślizgonami. - Oh... No cóż. Szkoda, ale następnym razem nie odmówicie! –powiedział Diabeł. Hermiona uśmiechnęła się i pokiwała głową. Draco i Harry spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się do siebie. Oboje wiedzieli, że  to będzie ciekawe przeżycie.
Połączenie Gryfonów i Ślizgonów – to będzie naprawdę ekscytujące.Wszyscy czworo weszli do Wielkiej Sali z uśmiechami na twarzach i raz po raz wybuchali śmiechem. Wszyscy zebrani w  patrzyli się na to ze szczerym zdziwieniem. Niektórzy szeptali gorączkowo, a niektórzy tylko patrzeli.
- Hmm... No to do zobaczenia na lekcjach. – powiedziała ze smutkiem Hermiona gdy stanęli na środku Sali. Pozostali pokiwali smętnie głowami.
- To na razie piękna – powiedział Diabeł i pocałował jej dłoń, patrząc jej w oczy. Hermiona strzeliła pomidora patrząc na podłogę. – Cześć zielonooki – dodał Blasie i kiwnął głową w stronę Harrego, powracając znów wzrokiem do Hermiony.
- Jasne, do zobaczenia. –powiedział Harry i spojrzał na Dracona.  – Cześć… - powiedział ciszej i odwrócił wzrok. Draco zmrużył oczy i zwrócił delikatnie dłonią, twarz Harrego w swoją stronę. Ten spojrzał na niego z nadzieją.
- Potter..? Mówisz mi zwykłe „Cześć” i  jeszcze nie patrzysz mi w oczy? – zapytał z niedowierzaniem.
- No cóż - opuścił dłoń – Skoro tak... To cześć... - powiedział i odwrócił się. Poszedł w stronę swojego stolika, gdzie zajął miejsce koło jakiegoś ciemnowłosego. Harry stał tak, wpatrując się w niego. Hermiona z Zabinim patrzyli na tę scenę ze zdziwieniem. W ich umysłach rodziła się pewna myśl, która mogła być prawdą.

HERMIONA
WIEDZIAŁAM, że coś wisiało w powietrzu. Przecież, to nie możliwe, żeby oni tak od tak sobie byli dla siebie mili...
To MUSIAŁO być coś więcej. Na Merlina! Harry i Draco... Oh...Wybraniec i Książę Slytherinu...
No cóż...w sumie nic nie stoi na przeszkodzie. Będą ze sobą szczęśliwi, ale muszą się do tego oboje przyznać.
Malfoy...Hmm. Nie wiedziałam, że jest taki...taki normalny, ale zdziwiłam się ogromnie, kiedy Draco chciał okazywać uczucia do Harrego przy... no tak, przy wszystkich.
Spojrzałam na Harrego, stanowczo omijając wzrok Rona. (Zrobił niezłą awanturę z sytuacji z Diabłem...) Harry wyglądał na przygnębionego. Mizernie grzebał w swojej owsiance. Odwróciłam się i spojrzałam na Draco. On też nie wyglądał na szczęśliwego. Podpierał głowę na dłoni i patrzył się w przestrzeń. No nie! Tak nie może być!
- Harry... Może podejdziesz do niego? – zapytałam z nadzieją i determinacją.
- Po co? I tak widziałaś, że uh... Nie to nie ma sensu.  – powiedział, wzdychając ciężko i powrócił do grzebania w misce.
- No ja Cię nie poznaję! Ty jesteś tym facetem, który pokonał wielkiego Voldemorta?! – wybuchnęłam, a parę osób spojrzało się na mnie ze zdziwieniem.
- Mam z nim iść porozmawiać? – dodałam naprawdę wzburzona.
- Rób co chcesz... - powiedział smętnie.
- Dobra sam tego chciałeś – powiedziałam. Wstawałam już od stołu kiedy odezwał się Ron.
- A przepraszam ty dokąd?  - powiedział. No nie wierzę...
- Do Ślizgonów...
- Nie ma mowy, zostajesz. – powiedział i zajął się jedzeniem kanapki.
- Że co proszę? A od kiedy możesz mi mówić co mogę, a czego nie mogę? – zapytałam coraz bardziej wkurzona.
- Mogę... Bo...Bo jestem twoim chłopakiem!
- Oh, naprawdę musiałeś się wysilić, żeby powiedzieć takie coś. Wiesz skoro uważasz, że możesz mi rozkazywać to jesteś w błędzie. Koniec tego! – powiedziałam, a pod powiekami poczułam coś mokrego. - Nikt nie ma prawa traktować mnie jak przedmiot! – warknęłam i wybiegłam z Sali walcząc o to aby łezki nie wydostały się na powierzchnię. Dobiegłam do pierwszego zakrętu i usiadłam na ziemi. Oparłam głowę o kolana i oddychałam głęboko.
Nie chciałam być tak traktowana, a wiem, że na to nie zasługuję... Hermiono oddychaj i nie becz – powtarzałam sobie
-Hermiono? Gdzie jesteś? –usłyszałam męski głos.
 Nie chcę z nikim rozmawiać idź sobie! chciałam powiedzieć, ale nie byłam w stanie tego powiedzieć głośno. Może potrzebowałam jakiegoś pocieszenia, ale nie miałam siły, ani chęci. Będzie chciał mnie znaleźć to znajdzie, nie to nie.
-Oh. Tutaj jesteś. Szukałem Cię. - powiedział Blaisie. Przyjrzałam mu się. Był całkiem przystojny, może nie tak przystojny jak Draco ale całkiem,całkiem. Jego czarne jak smoła oczy... miały w sobie to coś.
Co ja mówię! Przecież przed chwilą zerwałam z Ronem!
-No to znalazłeś. – powiedziałam oschlej niż bym chciała. Zabini zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział. Ukucnął przede mną. Jego bliskość była całkiem normalna. Jakby miała tam być. Czułam ciepło bijące od jego ciała.
- Ej... czemu się smucisz? – zapytał troskliwie, a ja przypomniałam sobie pogardę Rona. Znowu zaczęłam walczyć ze łzami, zaciskając i powieki i wargi.
Blaise westchnął, usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.
- Jeżeli to przez tego pacana Weasleya, to będzie z nim źle. – powiedział kiwając głową, robiąc głupią minę. Mimo woli parsknęłam śmiechem. Na Merlina! Ja się śmieje ze Ślizgonem! Chyba coś ze mną nie tak...
- Nie musisz mnie pocieszać. - powiedziałam już poważniej.
- A kto powiedział, że to przymus? Może dla mnie pocieszanie pięknych kobiet jest powołaniem? Kto wie co szykuje mi los! –powiedział wyciągając ręce przed siebie - wyglądał jakby chciał coś sięgnąć - a ja znów się zaśmiałam.
-No już mała nie smuć się. – podniósł rękę i wytarł łzę z mojego policzka, a ja oczywiście się zarumieniłam.
-Podobasz mi się z rumieńcem,wiesz? – zapytał i uśmiechnął się delikatnie, a ja odwzajemniłam uśmiech. (Na tego Zapyziałego Merlina! Czy mi się podoba Ślizgon?!) Blaise zaczął przybliżać twarz do mojej - Walić świat! - pomyślałam i  zamknęłam oczy, już nasze usta miały się spotkać kiedy usłyszałam znajomy głos.
- Hermiona! Co ty do cholery robisz z tym..tym..Ślizgonem?! - zapytał cały czerwony na twarzy Ron.
Zabini wstał, a ja zaraz po nim. Zmierzył Rona pogardliwym wzrokiem.
-A, że przepraszam to, że jestem Ślizgonem czyni mnie gorszym? – zapytał spokojnie Blaisie i spojrzał Ronowi prosto w oczy.
- A.. A żebyś wiedział! –odpowiedział Ron.
- Odezwał się walony Zdrajca Krwi, który nie umie zadbać i uszanować kobiety... - ciągnął Diabeł.
- Blasie...? Proszę chodź już. - powiedziałam błagalnie, po zastanowieniu po czyjej stronie jestem. Ten spojrzał na mnie ciepłym wzrokiem i skinął głową. Gdy odeszliśmy parę kroków od Rona, odezwał się głosem pełnym pogardy.
- A wiec to tak? Szlama wybrała sobie godnego chłoptasia! Były gówniany Śmierciożerca... i jego... - Zabini obrócił się nagle i podszedł do Rona.Walnął mu z pięści prosto w nos, a ja krzyknęłam.
- Możesz mówić do mnie jak chcesz, ale nigdy nie mów przy mnie obraźliwych rzeczy w stronę kobiet. Nigdy. - powiedział Blasie bez wachania. Podszedł do mnie, nie patrząc już na Rona. Objął mnie ramieniem i poszliśmy przed siebie.

DRACO
Czy Harry naprawdę nie rozumiał tego, że mi na nim poważnie zależy ?! Na Merlina… zwykłe „cześć” też mi sobie...Nawet na mnie nie spojrzał! A ja chciałem, żeby spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami.
Kto się tam drze?! Spojrzałem na stół Gryfonów, a tam Hermiona wydzierała się na Harrego. O proszę, wskazała na mnie... No cudownie...Oderwałem wzrok od tej sceny, ale zaraz, znowu ktoś zaczął się wydzierać.
No nie! Znowu Granger! Ale tym razem był to płaczliwy głos...I uh...Czy ona zerwała z Rudym? Haha! Dobrze mu tak! Ale Hermiona nie wyglądała na zadowoloną. Wybiegła z Sali.  Zrobiło mi się jej nawet szkoda. Nie jest w sumie taka zła... No z tym, że jest Szlamą...
- Pójdę do niej – powiedział nagle Blaisie i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Pokiwałem głową ze zrozumieniem, ale coś marnie to wyszło, więc dałem odpowiedni ruch ręką. Nie chciało mi się nawet mówić... Nie wierzę jak ten Potter mógł się tak zachować! Walić wszystkich ludzi w tej Sali! Co może boi się o swoją popularność?...
Patrzyłem na  Harrego przez całe śniadanie z przerwą na rzucenie okiem na nowy plan. W końcu nie wytrzymałem. Do końca śniadania zostało jeszcze piętnaście minut, a ja siedziałem jak kołek i patrzyłem się na plecy jakiegoś Gryfona. Nie, nie jakiegoś. Przecież to HARRY POTTER - chłopiec - który - coś- dla - mnie - znaczy.
Wstałem i wyszedłem z Wielkiej Sali. Ruszyłem do Dormitorium, a tam rzuciłem się na łóżko. Koniec. powtarzałem jak mantrę.  Chciałem jakoś sobie poukładać z Potterem? Chciałem. Ale najwyraźniej to on nie chcę. Dobrze Draco, tobie też się odechce. - pomyślałem.

***

No i piąty rozdział za nami :) Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i...
BARDZO proszę o komentarze!
Ps. Dziękuję, za ponad sto wyświetleń!
Pss. Rozdział miał być dodany już wczoraj, ale coś popsuło i nie mogłam dodać posta, ale teraz już jest ok ;)
 Więc przepraszam Was bardzo! Ah.. I jak zwykle kolejny rozdział będzie w niedzielę (lub może już w sobotę) :)  / Kummie

15 komentarzy:

  1. Świetne! No i Draco strzelił focha :P To dla niego takie typowe :'D No cóż, jestem ciekawa co będzie dalej, więc lecę czytaaać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Foch forewa na 5 minut?
    Tak bardzo Draco xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    czemu nikt nie powiedział Harremu jakie jest hasło do pokoju, Hermiona się wkurzyła i zerwała z Ronem, Draco o co tobie chodzi, przecież sam mówiłeś, że nie chcesz aby wiedzieli o tym...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Draco o co Ci chodzi kochanie? Sam mówiłeś żeby na razie nikt nie wiedział...

    OdpowiedzUsuń
  5. Pełen szacuneczek, aczkolwiek muszę sypnąć uwagami.
    Czyta się miło. Styl masz całkiem fajny. Jednak czytając cały czas ciśnie mi się na usta "wtf". I to nie przenośnia, kolokwializm. Postaci wręcz szeleszczą papierem. Pomijam fakt, że to magiczny świat. Nie oczekuję praw fizyki, własności naukowych. Akcja to jakaś porażka życia. Po pierwsze, dwóch największych wrogów, którzy przez kilkanaście lat myśleli, że są hetero, z dnia na dzień kleją się do siebie jak landrynki. Tutaj w opozycji, Ron i Hermiona, kurcze, całą wojnę razem przetrwali. Jakaś bzdura, a ta już zrywa. Jak mieliby się żegnać, Harry i Draco? Kapitańskim pocałunkiem w deszczu? Ja wiem, dziewczęce fantazje, ok. Mimo to. Taką tęczową breje, ciężko przełknąć i popić wodą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uwagi i krytykę~
      Tak na dobrą sprawę masz całkowitą rację i oczywiście nie zmuszam do dalszego czytania, jednak jako swoją obronę mam to, że cała historia (do XV rozdziału bodajże) była pisana jakieś dwa lata temu z małym hakiem. Niestety nie mam czasu i chęci do poprawiania tego, ale gdybyś jednak się przełamał/a to zapraszam do czytania dalszych rozdziałów, które były pisane już z większym rozmysłem, niż moje 'dziewczęce fantazję'~
      A ostatnie słowa lekko zabolały, ale ok, rozumiem i dziękuję za Twoją wypowiedź~

      Usuń
    2. Zgadzam się z Tobą całkowicie. Chciałabym przeczytać książkę drarry w wykonaniu tej autorki, pisze naprawdę genialnie... Ale nie potrafię przełknąć fabuły. Wszystko dzieje się za szybko.

      Usuń
  6. Dobrze Ci tak Ron. Zabini przejmuje sterowanie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdzialik, ciekawe do czego by doszło, gdyby nie Hermiona ^^.
    Poza tym nie pasuje mi do Hermiony ta cała sytuacja z Diabłem, a Draco dziwnie się zachował, skoro sam chciał to ukrywać, no cóż, lecę dalej!/ Alice

    OdpowiedzUsuń
  8. jeee :D w końcu jak ja nienawidzę Rona :P czytając ten rozdział z perspektywy tych 2 czy tam 3 osób czułam sie jakbym oglądała np trudne sprawy :P bez urazy oczywiście bo to dobry pomysł wiek kto o czym myśli :D

    Mina

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie podoba mi się ten rozdział :-/

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    wspaniały rozdział, ale czemu nikt nie powiedział Harremu jakie jest hasło do pokoju wspólnego? Draco o co tobie chodzi? przecież sam mówiłeś, że nie chcesz aby wiedzieli o tym...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  11. Miło się to czyta chociaż myślę, że akcja pomiędzy Draco i Harrym leci za szybko no i... Dlaczego Malfoy miał pretensję w Wielkiej Sali skoro sam mówił, że nikt się o nich nie może dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wgl draco jak zwykle foch ale to typowe Boże kocham to jak piszesz kocham logikę myślenia harrego bo on poprostu nie ogarnia bad scenki już na początku ostro😏XDDDD

    OdpowiedzUsuń