Dobry wieczór!
Z typowym poślizgiem, ale w końcu dotarłam... Uff.
Ah... czy tylko mnie wzięła majowa choroba?
Za to w sumie wypada przeprosić, bo przeziębienie wpłynęło na to ogromne opóźnienie, jak i pewnie na jakość rozdziału.
Naprawdę namiętnie Was przepraszam!
Z ogromnym hug'iem mam przyjemność powitać:
SergiuszM, Ar. , Uzależniona Od Książek, Toruviel, Nekoś ^ ^, Writer Heart, Enigma Nox, DivaAlex i Leorein~!
Witam Was gorąco i dziękuję za ujawnienie się w takich ciężkich chwilach <3
Oczywiście za komentarze pod rozdziałem dziękuję mojej Elicie, która wiernie czuwa i komentuje ♥
Kao Y, Karola, Syśka Levi, Julka, CyziowateCiastko, Emiru. , 'Kama, Ala<3, Lalu, White, Rayflo, SergiuszM, Szczelecka, Weronika:*, Elizabeth Carter, Kati, Marcela, Akane, Ar., Uzależniona Od Książek, Toruviel, Nekoś, #DrarryN, Anonim, od którego oczekuję podpisu!
Mam wrażenie, że kolory u góry mogą się już powtarzać, za co mi wybaczcie, ale ciężko jest mi już je odróżniać >.<
Jeszcze kilka informacji zanim będziecie mogli w spokoju przeczytać rozdział~
1) Dziękuję za udział w ankiecie, Wy podli ludzie. Wcale a wcale mi to nie pomogło XD
Ogólnie to podejrzewałam, że macie ochotę na coś komediowego, wiec ten felerny one shot, który miał być wstawiony już wcześniej, niedługo ujrzy światło dzienne. Dokładniej to za około 1600 wyświetleń Mam nadzieję, że będzie Wam się podobać~ <3
2) Pewnie zauważyliście moją ostatnią niesystematyczność w dodawaniu notek, za co Was już kilkadziesiąt razy przepraszałam, ale przeproszę jeszcze raz: Przepraszam! Maj to czas dosyć zabiegany, więc czy będzie to dla Was dużym problemem, jeżeli notki będą dodawane w przeciągu 2 tygodni? Wiecie: może być już po tygodniu, ale może się zdarzyć tak, że wstawię go dopiero pod koniec drugiego tygodnia... Trochę się to wszystko wymieszało i dlatego stąd te utrudnienia.
3) Um, o dziwo dopiero teraz(!) pojawiły się 'zastrzeżenia' odnośnie pierwszych rozdziałów, które wiadomo - nie są najwyższych lotów i ja o tym bardzo dobrze wiem. Kiedy skończę 'Zawsze ty' pewnie je poprawię, ale teraz zwyczajnie nie mam kiedy tego zrobić, więc w zakładce jest informacja dotycząca właśnie tej sprawy~ Błędy tam są rażące, historia jest dupna i dziękuję tym, co to przetrwali i właśnie teraz to czytają! ♥
AHHH... Dobra, koniec gadania i enjoy!
Do zobaczenia niedługo! / Kummie
***
Cisza.Za każdym cholernym razem, kiedy chciał zagadać - i kiedy to robił - odpowiadała mu ta niewdzięczna cisza.
Draco zawsze był kulturalny, a przynajmniej się starał, pomimo tego, że czasami po prostu o tym zapominał lub omijał z premedytacją. Jednak bądź co bądź, jak większość zresztą, nie lubił być ignorowany, co ostatnio zdarzało się notorycznie.
Od czasu, kiedy Potter leżał niemal naprzeciw niego, starał się być miły, co powinno przynosić jakiekolwiek skutki w postaci chociażby jednego uśmiech na ustach Pottera. W końcu nie często sam z siebie odkrywał swoją drugą twarz, a kiedy to robił powinno być ogłaszane święto narodowe. Tak przynajmniej myślał.
Teraz jednak, można powiedzieć, że był zły i zirytowany. Nie wiedzieć dlaczego, wszyscy byli dla niego oziębli, przy czym patrzyli na niego, jakby co najmniej zabił kogoś widelcem. Bolało to jego dumę, ale bolało również jego serce, które potrzebowało czegoś, czego sam nie potrafił wyjaśnić i określić. Jedynym uczuciem, jakie nachodziło go od czasu kiedy się obudził, było współczucie dla Harry'ego cholernego Pottera, co robiło burdel w jego, i tak wymieszanych, myślach.
Tak.
Coś nakazywało mówić mu jakieś brednie na temat tego, że wszystko
będzie dobrze, chociaż on sam wiedział, że tak nie będzie. Przecież cała
ta ciemna chmura nad głową Gryfona była spowodowana czymś, czego on sam
nie pamiętał, a o co oskarżała go reszta. Nie do końca potrafił pojąć
jak coś, czego on za cholerę jasną nie pamiętał, mogło spowodować takie
emocje u innych.
Wiedział jedynie trzy rzeczy: a) od ciągłego myślenia kurewsko bolała go głowa, b) wszyscy mieli do niego jakiś problem, może oprócz Granger, która była wyjątkowo bezstronna, no i Pansy, która strasznie go denerwowała, ale bądź co bądź była po jego stronie, no i c) jego rodzice już odpoczywali na swoich pieprzonych wakacjach.
Przez całe to zamieszanie związane z Potterem zupełnie o tym zapomniał, a kiedy jego matka, przy ostatniej wizycie, przypomniała mu o tym, myślał, że coś kopnie. Miał nadzieję na wyjechanie do domu, gdzie będzie mógł spokojnie odpocząć od tych wszystkich złych spojrzeń, którymi był obarczany, jak i ciągłym wzrokiem Pottera, który stale go obserwował, jakby wciąż na coś czekał. Niestety musiał męczyć się w szkole jeszcze przez kilka dobrych dni, do czasu, aż nie dostanie pozwolenia na użycie sieci Fiuu.
Pocieszał go jedynie fakt, że za czterdzieści osiem godzin korytarze Hogwartu opustoszeją prawie całkowicie i w szkole zostanie tylko garstka osób. Jakimś cudem wiedział, że Potter też zostaje tutaj w Hogwarcie i prawdopodobnie wyjeżdża w ten sam dzień, co on.
Długo zastanawiał się skąd to wszystko wie, jednak później stwierdził, że pewnie usłyszał to od Hermiony, albo kogoś. Może nawet i od rudego.
Westchnął cicho i przekręcił się na plecy. Było już ciemno i prawdopodobnie bardzo późno. Wyraźnie słyszał pohukiwanie sów i bijący gdzieś w oddali zegar.
Za nic nie potrafił zasnąć, co było wynikiem wszystkich myśli błąkających się po jego głowie i ostatnich wydarzeń, których był częścią.
Podniósł się na łokciach, czując niemiłe pulsowanie w czaszce. Ostatni eliksir brał tuż po wyjeździe matki, kilka godzin temu i powoli zaczynał odczuwać skutek uderzenia o twarde, kamienne płyty. Pamiętał tylko tyle, że wydarzyło się to podczas kłótni z Nathanielem. Reszta wspomnień była jedną wielką pustką, a próby załatania jej spadały w wielką przepaść. Za radą przyjaciół i nauczycieli, naprawdę starał sobie przypomnieć, co dokładniej wydarzyło się w tamten dzień, jednak jego myśli były jak zablokowane. Czuł, że nie potrafi odblokować jakiejś części w swoim mózgu, co bardzo go denerwowało.
Czy wierzył im, że coś łączyło go z Potterem? Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony nie umiał wręcz, przypomnieć sobie żadnej intymnej sceny z Gryfonem, ale z drugiej strony pojawiała się niepewność, która spowodowana była jakąś pustką w jego umyśle i duszy.
Nie przyznawał się do tego nikomu, ponieważ sam do końca nie wiedział na czym stoi. Nie chciał robić nikomu niepotrzebnej nadziei.
Rozejrzał się po skrzydle szpitalnym, a przez przenikającą każdy skrawek pomieszczenia czerń, mógł zauważyć jak ciało Pottera lekko się porusza, wprawiając w ruch szeleszczącą pościel.
Z tego co zrozumiał, Gryfon był tutaj ze względu na to, że pani Pomfrey chciała mieć na niego oko. Nawet on potrafił zauważyć jak mizernie Potter wyglądał, co było dla niego dziwnym i niecodziennym widokiem. Może nie o tyle go to dotykało, ale po prostu czuł i wdział, że coś jest nie tak.
Usłyszał cichy jęk ze strony Gryfona i zamarł nasłuchując. Potter zaczął się wiercić, przy czym jego oddech z każdą kolejną chwilą stawał się głośny i nierównomierny.
- Potter - mruknął Draco na tyle cicho, aby nie obudzić pani Pomfrey, która zapewne spała w swoim pokoju niedaleko nich.
Czuł się lekko zagubiony i nie do końca wiedział, co ma zrobić. Kiedy jego lokator wciąż nie dawał znaku, że uwolnił się ze swojego snu, Draco wstał bardzo niechętnie czując, jak jego chłodne i tak stopy dotykają prawie, że lodowatej podłogi. Zmarszczył niezadowolony nos i podszedł stanowczo do łóżka Gryfona.
- Potter - powiedział znowu i pochylił się nad nim, lekko potrząsając jego ramieniem. W końcu oczy bruneta otworzyły się na cichy i łagodny dźwięk głosu Draco. Przez uspokajającą czerń nocy, źrenice Pottera były wyjątkowo duże, jednak Ślizgon potrafił idealnie wychwycić szmaragdowy odcień gryfońskich oczu. Patrzyli na siebie chwilę, słysząc wyraźnie ciężki oddech wydobywający się z rozwartych ust ciemnowłosego.
- Wszystko w porządku? - zapytał Ślizgon, zabierając dłoń z ramienia Pottera.
- Draco? - Łagodne, wyrażające nadzieję pytanie wypłynęło spomiędzy warg Gryfona. Ślizgon zawahał się na ułamek sekundy, słysząc jak miękko zabrzmiało jego imię. Coś mu nie pasowało, jednak jego niepewność trwała tylko chwilę.
- Wiem co chcesz usłyszeć - wyprzedził jego pytanie. - Ale nie. Wciąż cię nie pamiętam. Nie wiem, co się między nami wydarzyło, nie wiem ile ze sobą przeszliśmy i nie wiem, co ci obiecywałem, ale nie rób sobie niepotrzebnej nadziei, Harry. Najlepiej o tym zapomnij.
Zielone oczy przygasły swoim wcześniejszym błyskiem i znów stały się matowe. Potter wziął głęboki wdech i spuścił wzrok, patrząc twardo na swoje zmęczone ciężką pracą dłonie.
- Ty nawet nie wiesz, co o czym mówisz, prawda? - zapytał ledwie dosłyszalnie. - Zapomnieć? Zapomnieć o nas i o tym, co się wydarzyło? Nie mów tak... Przestań, o mój Boże, nie powtarzaj tego nigdy więcej...
- Potter, do cholery. Co nas musiało łączyć, że tak bardzo to teraz przeżywasz? - zapytał poddenerwowany. Pierwszy raz rozmawiał z nim sam na sam, ale nie potrafił opanować już swojej złości. Denerwowała go to pieprzona niewiedza, którą został obarczony. Sam już nie wiedział czy ma wierzyć sobie, czy jednak innym, którzy uparcie twierdzili, że był kiedyś zakochany w Harry'm Potterze. Gryfon podniósł na niego swoje zeszklone, zielone oczy, patrząc na niego zranionym wzrokiem.
- Idź stąd - powiedział z całą siłą jaką udało mu się zgromadzić. - Powiedziałem odejdź!
Malfoy spojrzał na niego ostatni raz i odwrócił się, idąc w stronę swojego łóżka.
Kładąc się, rzucił jeszcze okiem na swojego współlokatora, który ocierał wilgotne powieki.
Chciał dobrze, a wyszło jak zawsze, pomyślał gorzko.
Wiedział jedynie trzy rzeczy: a) od ciągłego myślenia kurewsko bolała go głowa, b) wszyscy mieli do niego jakiś problem, może oprócz Granger, która była wyjątkowo bezstronna, no i Pansy, która strasznie go denerwowała, ale bądź co bądź była po jego stronie, no i c) jego rodzice już odpoczywali na swoich pieprzonych wakacjach.
Przez całe to zamieszanie związane z Potterem zupełnie o tym zapomniał, a kiedy jego matka, przy ostatniej wizycie, przypomniała mu o tym, myślał, że coś kopnie. Miał nadzieję na wyjechanie do domu, gdzie będzie mógł spokojnie odpocząć od tych wszystkich złych spojrzeń, którymi był obarczany, jak i ciągłym wzrokiem Pottera, który stale go obserwował, jakby wciąż na coś czekał. Niestety musiał męczyć się w szkole jeszcze przez kilka dobrych dni, do czasu, aż nie dostanie pozwolenia na użycie sieci Fiuu.
Pocieszał go jedynie fakt, że za czterdzieści osiem godzin korytarze Hogwartu opustoszeją prawie całkowicie i w szkole zostanie tylko garstka osób. Jakimś cudem wiedział, że Potter też zostaje tutaj w Hogwarcie i prawdopodobnie wyjeżdża w ten sam dzień, co on.
Długo zastanawiał się skąd to wszystko wie, jednak później stwierdził, że pewnie usłyszał to od Hermiony, albo kogoś. Może nawet i od rudego.
Westchnął cicho i przekręcił się na plecy. Było już ciemno i prawdopodobnie bardzo późno. Wyraźnie słyszał pohukiwanie sów i bijący gdzieś w oddali zegar.
Za nic nie potrafił zasnąć, co było wynikiem wszystkich myśli błąkających się po jego głowie i ostatnich wydarzeń, których był częścią.
Podniósł się na łokciach, czując niemiłe pulsowanie w czaszce. Ostatni eliksir brał tuż po wyjeździe matki, kilka godzin temu i powoli zaczynał odczuwać skutek uderzenia o twarde, kamienne płyty. Pamiętał tylko tyle, że wydarzyło się to podczas kłótni z Nathanielem. Reszta wspomnień była jedną wielką pustką, a próby załatania jej spadały w wielką przepaść. Za radą przyjaciół i nauczycieli, naprawdę starał sobie przypomnieć, co dokładniej wydarzyło się w tamten dzień, jednak jego myśli były jak zablokowane. Czuł, że nie potrafi odblokować jakiejś części w swoim mózgu, co bardzo go denerwowało.
Czy wierzył im, że coś łączyło go z Potterem? Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony nie umiał wręcz, przypomnieć sobie żadnej intymnej sceny z Gryfonem, ale z drugiej strony pojawiała się niepewność, która spowodowana była jakąś pustką w jego umyśle i duszy.
Nie przyznawał się do tego nikomu, ponieważ sam do końca nie wiedział na czym stoi. Nie chciał robić nikomu niepotrzebnej nadziei.
Rozejrzał się po skrzydle szpitalnym, a przez przenikającą każdy skrawek pomieszczenia czerń, mógł zauważyć jak ciało Pottera lekko się porusza, wprawiając w ruch szeleszczącą pościel.
Z tego co zrozumiał, Gryfon był tutaj ze względu na to, że pani Pomfrey chciała mieć na niego oko. Nawet on potrafił zauważyć jak mizernie Potter wyglądał, co było dla niego dziwnym i niecodziennym widokiem. Może nie o tyle go to dotykało, ale po prostu czuł i wdział, że coś jest nie tak.
Usłyszał cichy jęk ze strony Gryfona i zamarł nasłuchując. Potter zaczął się wiercić, przy czym jego oddech z każdą kolejną chwilą stawał się głośny i nierównomierny.
- Potter - mruknął Draco na tyle cicho, aby nie obudzić pani Pomfrey, która zapewne spała w swoim pokoju niedaleko nich.
Czuł się lekko zagubiony i nie do końca wiedział, co ma zrobić. Kiedy jego lokator wciąż nie dawał znaku, że uwolnił się ze swojego snu, Draco wstał bardzo niechętnie czując, jak jego chłodne i tak stopy dotykają prawie, że lodowatej podłogi. Zmarszczył niezadowolony nos i podszedł stanowczo do łóżka Gryfona.
- Potter - powiedział znowu i pochylił się nad nim, lekko potrząsając jego ramieniem. W końcu oczy bruneta otworzyły się na cichy i łagodny dźwięk głosu Draco. Przez uspokajającą czerń nocy, źrenice Pottera były wyjątkowo duże, jednak Ślizgon potrafił idealnie wychwycić szmaragdowy odcień gryfońskich oczu. Patrzyli na siebie chwilę, słysząc wyraźnie ciężki oddech wydobywający się z rozwartych ust ciemnowłosego.
- Wszystko w porządku? - zapytał Ślizgon, zabierając dłoń z ramienia Pottera.
- Draco? - Łagodne, wyrażające nadzieję pytanie wypłynęło spomiędzy warg Gryfona. Ślizgon zawahał się na ułamek sekundy, słysząc jak miękko zabrzmiało jego imię. Coś mu nie pasowało, jednak jego niepewność trwała tylko chwilę.
- Wiem co chcesz usłyszeć - wyprzedził jego pytanie. - Ale nie. Wciąż cię nie pamiętam. Nie wiem, co się między nami wydarzyło, nie wiem ile ze sobą przeszliśmy i nie wiem, co ci obiecywałem, ale nie rób sobie niepotrzebnej nadziei, Harry. Najlepiej o tym zapomnij.
Zielone oczy przygasły swoim wcześniejszym błyskiem i znów stały się matowe. Potter wziął głęboki wdech i spuścił wzrok, patrząc twardo na swoje zmęczone ciężką pracą dłonie.
- Ty nawet nie wiesz, co o czym mówisz, prawda? - zapytał ledwie dosłyszalnie. - Zapomnieć? Zapomnieć o nas i o tym, co się wydarzyło? Nie mów tak... Przestań, o mój Boże, nie powtarzaj tego nigdy więcej...
- Potter, do cholery. Co nas musiało łączyć, że tak bardzo to teraz przeżywasz? - zapytał poddenerwowany. Pierwszy raz rozmawiał z nim sam na sam, ale nie potrafił opanować już swojej złości. Denerwowała go to pieprzona niewiedza, którą został obarczony. Sam już nie wiedział czy ma wierzyć sobie, czy jednak innym, którzy uparcie twierdzili, że był kiedyś zakochany w Harry'm Potterze. Gryfon podniósł na niego swoje zeszklone, zielone oczy, patrząc na niego zranionym wzrokiem.
- Idź stąd - powiedział z całą siłą jaką udało mu się zgromadzić. - Powiedziałem odejdź!
Malfoy spojrzał na niego ostatni raz i odwrócił się, idąc w stronę swojego łóżka.
Kładąc się, rzucił jeszcze okiem na swojego współlokatora, który ocierał wilgotne powieki.
Chciał dobrze, a wyszło jak zawsze, pomyślał gorzko.
***
Następny
dzień również nie przyniósł dobrych wieści.
Jak na ironię losu w nocy obudził się Nathaniel. O dziwo, z nim wszystko było w porządku, chociaż z wyjaśnień profesor McGonagall wynikało, że bardzo bolała go głowa i plecy. Nauczyciela z premedytacją ominęła komentarze wypływające z ust jej podopiecznych, chociaż skrycie ona też uważała, że to mała kara jak dla niego. Francuz odmawiał złożenia jakichkolwiek wyjaśnień odnoście całej sytuacji, jednak wszyscy wiedzieli, że nie zostanie mu to odpuszczone. Jeżeli nie wyjawi samodzielnie, co skłoniło go do popełnienia takiego czynu, do użytku pójdzie eliksir prawdy, oczywiście za wcześniejszą zgodą z Ministerstwa Magii.
Jak na ironię losu w nocy obudził się Nathaniel. O dziwo, z nim wszystko było w porządku, chociaż z wyjaśnień profesor McGonagall wynikało, że bardzo bolała go głowa i plecy. Nauczyciela z premedytacją ominęła komentarze wypływające z ust jej podopiecznych, chociaż skrycie ona też uważała, że to mała kara jak dla niego. Francuz odmawiał złożenia jakichkolwiek wyjaśnień odnoście całej sytuacji, jednak wszyscy wiedzieli, że nie zostanie mu to odpuszczone. Jeżeli nie wyjawi samodzielnie, co skłoniło go do popełnienia takiego czynu, do użytku pójdzie eliksir prawdy, oczywiście za wcześniejszą zgodą z Ministerstwa Magii.
Ten szczegół również nie uniknął komentarzy ze strony przyjaciół Harry'ego i Draco, jednak one też poszły w niepamięć.
Minerwa
była zaskoczona stanem zdrowia w jakim znajdował się Harry Potter.
Nigdy nie podejrzewałaby tego chłopaka o tyle neutralności w stosunku do
czegokolwiek, a zwłaszcza do sprawy, która go dotyczyła. Starała się
nie zwracać uwagi na jego podkrążone oczy i coraz bardziej wychudzone
ciało, nie mówiąc już o braku jakichkolwiek emocji. W jej oczach, ten
chłopaczek zawsze był kłębkiem prawdziwych gryfońskich uczuć i emocji,
czego teraz nie było w ogóle widać.
Półsiedział
na swoim posłaniu patrząc na nich jak przez mgłę. Oczywiście zauważyła
również, jak Potter ukradkowo patrzył na młodego Malfoya, jakby chciał
sprawdzić czy on wciąż tam jest. Był. Siedział na krześle koło panny
Parkinson wsłuchując się w każde ich słowo z lekką konsternacją widoczną
na twarzy.
Nauczycielka, jak i całe grono pedagogiczne, wiedziała jaka sytuacja wynikła pomiędzy tą dwójką. Może i nie do końca rozumiała obecnego stanu Harry'ego, ale przecież ona też kiedyś była młoda i zakochana. Niemal od razu potrafiła zobaczyć ból i tęsknotę w oczach Gryfona, jednak jasnowłosy Ślizgon był dla niej zagadką. Pamiętała dokładnie każde, o dziwo, miłosne spojrzenie Dracona, posyłane w stronę jej wychowanka. Widziała wtedy, że Malfoy'owi naprawdę zależało na Harry'm toteż bardzo im kibicowała, aby cała sytuacja skończyła się dobrze. Nigdy nie była fanką Draco Malfoya, jednak jeżeli do akcji wchodziły prawdziwe, silne uczucia mogła pogodzić się ze wszystkim.
Nauczycielka, jak i całe grono pedagogiczne, wiedziała jaka sytuacja wynikła pomiędzy tą dwójką. Może i nie do końca rozumiała obecnego stanu Harry'ego, ale przecież ona też kiedyś była młoda i zakochana. Niemal od razu potrafiła zobaczyć ból i tęsknotę w oczach Gryfona, jednak jasnowłosy Ślizgon był dla niej zagadką. Pamiętała dokładnie każde, o dziwo, miłosne spojrzenie Dracona, posyłane w stronę jej wychowanka. Widziała wtedy, że Malfoy'owi naprawdę zależało na Harry'm toteż bardzo im kibicowała, aby cała sytuacja skończyła się dobrze. Nigdy nie była fanką Draco Malfoya, jednak jeżeli do akcji wchodziły prawdziwe, silne uczucia mogła pogodzić się ze wszystkim.
Osobiście nienawidziła złych
zakończeń, chociaż mało kto podejrzewałby ją o czytanie mugolskich czy
czarodziejskich romansów. Pomimo opinii innych, profesor McGonagall
miała serce, jak i uczucia, które teraz przechodziły kryzys patrząc na
problemy młodzieży.
Tuż
po jej wyjściu, pomiędzy przyjaciółmi zaległa grobowa cisza. To nie
tak, że nikt nie miał nic do powiedzenia. Sytuacja była raczej odwrotna,
ale każdy bał się kolejnych ataków ze strony Draco, czy nawet
Harry'ego, który od samego rana był wyjątkowo drażliwy, pomimo tego, że
nadal mało mówił. Kiedy każdy unikał wzroku reszty, do pomieszczenia
weszła pani Pomfrey, która przyniosła porcję leków, zarówno dla Draco,
jak i Harry'ego, który potrzebował ich bardziej niż sam Ślizgon. W swoim
zestawie miał eliksir uspokajający, regenerujący zmęczone ciało,
zapełniający dawkę normalnego posiłku i uzupełniający dawkę witamin w
organizmie.
Dwa ostatnie eliksiry, które w małym ułamku miał imitować normalny posiłek, były podawane już od jakiegoś czasu, kiedy to zaczął odmawiać, a raczej ignorować podtykane mu jedzenie, co denerwowało jak i frustrowało wszystkich, łącznie z Draco. W końcu ile można nie jeść? Nikt nie miał ochoty patrzeć, jak Potter mizernieje w oczach, więc łapano się wszystkich sposobów, aby ten nie wyniszczył sobie organizmu do końca. Było im ciężko. Nie potrafili wczuć się w sytuację swoich przyjaciół, co było bardzo frustrujące. Nie wiedzieli co zrobić, aby choć w małym stopniu pomóc im wrócić do normalnego stanu. Z Potterem był większy problem, ponieważ był on uzależniony od Draco. Musieli najpierw wymyślić sposób, aby przywrócić Ślizgonowi wspomnienia, dzięki czemu zarówno on sam, jak i Harry powróci do siebie.
Dwa ostatnie eliksiry, które w małym ułamku miał imitować normalny posiłek, były podawane już od jakiegoś czasu, kiedy to zaczął odmawiać, a raczej ignorować podtykane mu jedzenie, co denerwowało jak i frustrowało wszystkich, łącznie z Draco. W końcu ile można nie jeść? Nikt nie miał ochoty patrzeć, jak Potter mizernieje w oczach, więc łapano się wszystkich sposobów, aby ten nie wyniszczył sobie organizmu do końca. Było im ciężko. Nie potrafili wczuć się w sytuację swoich przyjaciół, co było bardzo frustrujące. Nie wiedzieli co zrobić, aby choć w małym stopniu pomóc im wrócić do normalnego stanu. Z Potterem był większy problem, ponieważ był on uzależniony od Draco. Musieli najpierw wymyślić sposób, aby przywrócić Ślizgonowi wspomnienia, dzięki czemu zarówno on sam, jak i Harry powróci do siebie.
Kiedy pielęgniarka rozprawiała się z problemową dwójką, Theo spojrzał na siedzącego na przeciw niego Rona.
Od wczorajszego incydentu z Potterem, zachowywał się bardzo dziwnie, co nie umknęło jego ciemnym oczom. Był cichy i jakby przygaszony.
Najgorsze było jednak to, że kiedy Theo przyszedł po niego, zaraz po przebudzeniu jak to ma już w swoim zwyczaju, Ron wyminął go bez słowa, nie zaszczycając go nawet jednym spojrzeniem.
Bolało
go to. Bolało, jak jasna cholera, ale na jego nieszczęście nie miał
czasu tego wyjaśnić. Ostatnio jego głowę zaprzątał Harry, o którego się
zamartwiał. Wiedział przecież dobrze, co to znaczy mieć złamane serce, a
jego nie-ślizgońska część serca kazała mu zaopiekować się Gryfonem, jak
najlepiej potrafił. Oczywiście nie zapominał o swoim chłopaku. Nadal
bardzo mu na nim zależało, jednak wiedział, że w przyszłości będzie miał
jeszcze wiele okazji do spędzenia z nim czasu. Nie zamierzał go
wypuścić ze swoich ramion bez względu na wszystko. Miał plany w stosunku
do niego i już jakiś czas temu uświadomił sobie, że to coś więcej, niż
tylko szkolne zauroczenie. Uwielbiał każdy skrawek jego ciała, duszy i
umysłu, który nie raz podsuwał głupie pomysły. Miał obsesję na punkcie
jego chudego ciała, rudych włosów i cudnie niebieskich oczu.Od wczorajszego incydentu z Potterem, zachowywał się bardzo dziwnie, co nie umknęło jego ciemnym oczom. Był cichy i jakby przygaszony.
Najgorsze było jednak to, że kiedy Theo przyszedł po niego, zaraz po przebudzeniu jak to ma już w swoim zwyczaju, Ron wyminął go bez słowa, nie zaszczycając go nawet jednym spojrzeniem.
Czy był zakochany? Tak. Był w nim szaleńczo zakochany i żałował, że nie zwrócił na niego wcześniej uwagi. Oszczędziłoby to wielu niedomówień i łez, które do tej pory prześladowały go w snach. Otrząsając się ze swoich myśli, spostrzegł, że Hermiona i Pansy już wyszły prawdopodobnie idąc na lekcję. Blaise rozmawiał o czymś cicho z Draco kierując się w stronę jego posłania, a Ron stał patrząc na niego wyczekująco.
- Ja zostanę z Harry'm - oznajmił Gryfonowi i spojrzał przelotnie na bruneta, który wpatrywał się w plecy Draco.
- No tak - prychnął Ron i posłał mu podłamane spojrzenie. - Przecież musisz tutaj być i wspierać go w trudnych chwilach, bo przecież coś może mu się stać przez tą godzinę - dodał sarkastycznie, co zdziwiło Notta. Jego Ron tak się nie zachowywał.
- O co chodzi, Ron? - zapytał poruszony. Weasley wzruszył ramionami.
- Nic. Mną się nie przejmuj - odpowiedział smutno. - Harry jest przecież najważniejszy, a ja jestem po prostu głupi. Na razie - dodał na odchodnym.
Gryfon czuł na sobie spojrzenie reszty, jednak nie obchodziło go to. Powiedział to co czuł i wcale nie było mu jakoś lepiej. Czuł po prostu pustkę, którą potęgowała cisza jaka zaległa po jego wypowiedzi.
Przez napływ emocji nie potrafił rozróżnić tego, czy ktoś naprawdę go woła, czy to tylko jego wyobraźnia, która domagała się jakiegoś zainteresowania. Wyszedł z części szpitalnej i ruszył w stronę wieży Gryffindoru, gdzie miał zamiar poczekać do drugiej godziny lekcyjnej. Nie miał ochoty na śniadanie, więc ominął Wielką Salę i szedł dalej wymijając swoich kolegów i koleżanki, którzy patrzyli na niego z zainteresowaniem. W końcu przybity Ron był ostatnio rzadkim widokiem, zwłaszcza przez Theo, z którym był i przez zbliżające się święta, które zawsze były dla niego wesołym okresem.
Niestety, tym razem magia przedświąteczna ulatywała z niego przy każdym następnym kroku, który stawiał mechanicznie. Było mu ciężko na sercu i nie wiedział, czy to przez słowa, które padły czy jednak przez to, że za swoje emocje obwiniał Harry'ego, który też przechodził teraz ciężkie chwile.
Skręcając w następny korytarz poczuł mocny chwyt na swoim nadgarstku. Wiedział, że to Theo zanim ten obrócił go brutalnie w swoją stronę. Jego zgrabne, chłodne dłonie rozpoznałby wszędzie.
Niemal od razu napotkał pytające czarne oczy, które świdrowały go swoją głębią.
- Ron. Co się stało? - zapytał twardo. Gryfon odpowiedział kolejnym smutnym uśmiechem, który sprawiał, że serce Theo niemal rozpadło się na setki kawałków.
- Nic się nie stało - odparł cicho patrząc mu prosto w oczy. - Chyba coś sobie po prostu uświadomiłem, nic więcej.
- Ron, proszę - mruknął, chcąc pogłaskać policzek rudzielca. Był zaskoczony, kiedy ten odsunął się lekko od niego. - Ron? - dodał nie dowierzając.
- Wiesz, zawsze było tak, że schodziłem na dalszy plan. W sumie, to nigdy mi to jakoś bardzo nie przeszkadzało, chociaż zastanawiałem się w czym moi bracia, czy Harry byli lepsi ode mnie. Czegoś mi brakowało? Robiłem coś źle? Wiem, że nie byłem i nie jestem idealny. Często nawet dokonywałem złych wyborów, ale mimo to myślałem, że jestem dobrym człowiekiem i zasługuję na czyjąś uwagę... - zaczął cicho ze wzrokiem utkwionym w ciemnych oczach Theo. - Wiesz, że się w tobie zakochałem? To był dla mnie szok, bo nigdy nie podejrzewałem, że będę w stanie zakochać się w chłopaku i to jeszcze ze Slytherinu. Ale stało się: zaprzyjaźniliśmy się, a kiedy ty leżałeś nieprzytomny, wiedziałem, że patrzę na ciebie trochę inaczej... Naprawdę się zakochałem i w końcu stało się coś, dzięki czemu mogłem nazwać cię swoim chłopakiem. Byłem szczęśliwszy niż kiedykolwiek wcześniej, że po tych wszystkich złych wydarzeniach w końcu stało się coś dobrego... Ale wiesz co? Ciężko mi się patrzyło na twoje uczucia do Harry'ego... Wiem, że ci się podobał i wiem, że to się nie zmieniło pomimo tego, że byłeś ze mną.
Rozumiem. Nie jestem dla ciebie wystarczający i nigdy nie zastąpię Harry'ego, ale po co mnie okłamywałeś? Widziałem was wtedy na korytarzu . Wciąż ci na nim zależy, prawda? - zapytał, jednak nie oczekiwał odpowiedzi, która niemal od razu chciała wypłynąć z ust zaszokowanego Theo. - Ale nie rób tego, Theo. Harry jest totalnie zakochany w Draco, zresztą z wzajemnością, więc nie niszcz tego.
Powiedział i odszedł szybko, zostawiając skonfundowanego i bijącego się z myślami Theodora.
***
- Rany boskie, Theo, co ci jest? - zapytała niemal od razu Pansy, siedząc razem z Hermioną na jednej z kanap w pokoju wspólnym Ślizgonów. Siedziały tutaj od odwiedzin chłopaków, chcąc pobyć tylko we dwie, przy czym wiedziały, że mają dużo do obgadania.
Teraz jednak obie patrzyły z przestrachem w oczach na Notta, który wyglądał jakby dowiedział się właśnie, że ktoś umarł.
- Ron ze mną zerwał - powiedział bez emocji, patrząc przed siebie. Wciąż był zaszokowany.
- Co zrobił? - zapytała zdezorientowana Hermiona, która niemal wstała z kanapy. Na szczęście przytrzymała ją Pansy.
- Zerwał ze mną...
- Dlaczego? - zapytała niemal od razu, czując buzujące w niej emocje.
- On... Ron sobie ubzdurał, że wciąż podkochuję się w Harry'm... - Zamrugał parokrotnie i spojrzał na swoje przyjaciółki. - Kiedy wyszedłem wtedy z Harry'm na dwór, Ron za nami poszedł i zobaczył, że całuję go w czoło... O Salazarze, spieprzyłem to, tak bardzo...
Pierwszym pytaniem, jakie nasunęło się Hermionie było to, czy Theo naprawdę podkochiwał się w Harry'm. Jakim cudem tego nie zauważyła?
- Daj mu czas, Theo - powiedziała zamiast tego i uśmiechnęła się do niego pocieszająco. - Daj mu czas. Niech Ron sobie wszystko uporządkuje. Poczekaj do świąt i wtedy do niego idź. Święta zawsze na niego działały, ale daj mu po prostu trochę czasu i niech ochłonie. Wszystko będzie dobrze, Theo, więc się nie przejmuj, a wszystko się wyjaśni.
O dziwo, uwierzył w każde jej słowo.
- Mam taką nadzieję - przytaknął i uśmiechnął się lekko, co miało być podziękowaniem w stronę Gryfonki. - Naprawdę mi na nim zależy.
- Wiemy, Theo - przytaknęła Pansy i objęła swojego przyjaciela ramieniem. - Jemu na tobie też.
*Nie mogłam znaleźć dobrego gifa...
Uznajmy, że są to wspomienia~*
***
Theo T_T
OdpowiedzUsuńNo nie, ***** no nie! NO PO PROSTU ***** NO NIE!! DLACZEGO?! Jak nie Draco to teraz Theo? To okropne, okrutne i ugh.... szkoda słów. Ja się zaraz powieszę normalnie. Biedne chłopaki. Harry smuta, Ron smuta, Theo smuta... Draco w sumie nie wie dlaczego ma smutać, ale mniejsza.
Niech tylko dziewczęta to przezwyciężą!
*Huggggg* <3
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie ;_; mam wrażenie, że to opowieść, która ma nas w sobie rozkochać, a potem rzucić nam piach w oczy i krzyknąć: Hehehe, bo tak fajnie ;_; Ron w tym opowiadaniu jakoś był spoko ale w tym rozdziale to myślałam, że go uduszę, poćwiartuję i rzucę jego szczątki dla psa mojej cioci :v Smutnooo :< Nathaniel ;___; jak można być takim za przeproszeniem ch*jem?¿?¿?
Czekam na dalszy rozwój sytuacji :>
Pozdrawiam i życzę dużo weny <3
~Enigma Nox
Jestem druga, o jak fajnie :>
UsuńPierwszy komentarz mi się usunął ;-; Przez ten zanik neta...Więc...rozdział super x6 i 6+ xD Bardzo mi się podobał, bardzo xD Przez ten natłok uczuć, o mało sie nie popłakałam, ale było warto xD Kocham twoje opowiadania xD Nie mam ochoty nikogo zabić, a przynajmniej na razie, ale ty tego nie słyszałaś xD Współczuję na przemian, Harry'emu, Draco, Theo i Ronowi ;-; Szkoda mi ich...Nie rozklejamy się xD Super na 6+ xd I czekam na twojego zapowiedzianego shota z wielką niecierpliwością xD Będzie super na pewno! <3 I oczywiście czekam na następny rozdział, obowiązkowo stając w kilometrowej kolejce do twojego studia, jak nas ochroniarz przepuści xD I chciałabym zaprosić cię na mojego nietypowego bloga http://mini-opowiadania-o-hp.blogspot.com xD Dzięki za inspiracje i przełamanie xD Dzięki! ~Kama
OdpowiedzUsuńKocham Cię <3
OdpowiedzUsuńAkurat pisałam list motywacyjny, gdy zobaczyłam nowy rozdział, więc miałam miłą odskocznie od tych całych formułek ;;;;
Tak bardzo pęka mi serducho jak wyobrażam sobie co przeżywa Harry. Draco weź przypomnij sobie wszystko, bo nie mogę patrzeć na to jak się męczycie.
Jeszcze do tego ten Ron... Ja zamiast próbować go zrozumieć to mam ochotę go udusić za jego głupotę .-----.Do tego nie mogę czytać o załamanym Theo, bo... Za dużo już się wycierpiał ;;;;;
A Nathaniel... O nim lepiej nie będę nic pisać, bo posypią się brzydkie słowa xdd
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
~DivaAlex
Taaaki smutny :'c
OdpowiedzUsuńŻal mi chłopaków... Malfoy weź sobie wszystko do cholery przypomnij!
Czasem trochę tęsknie za tymi zabawnymi rozdziałami, gdzie wszystko zawsze im się jakoś układało, ale no cóż, wszystko dobre kiedyś się kończy...
Z kolei jeśli o Ciebie chodzi to piszesz z rozdziału na rozdział jeszcze lepiej!
Masz ogromny talent i ciągle się rozwijasz! Tym tempem to za kilka lat wydasz książkę! <3 Życzę Ci dużo weny!
~ Writer
Coooooo? Biedny Ron i biedny Harry i wszyscy biedni. Wszystkich mi szkoda. Niech Draco szybko wróci pamięć. A Ron wróci do Theo.
OdpowiedzUsuńDużo weny
Pozdrawiam
Rozdział! :D Jeeeny, kiedy ten Draco odzyska pamięć? ;-; I Ron z Theo! Wszystko się skomplikowało :( Mam tylko nadzieję, że z Pansy i Mioną wszystko będzie dobrze i Harry'emu nic się nie stanie! :O
OdpowiedzUsuńNie martw się tym niesystematycznym dodawaniem ;) Na pewno przez to się nie zniechęcimy :)
Jeszcze 1300 wyświetleń i ten tajemniczy one-shot! :D
Nie mogę się doczekać ;3
Dzisiaj mało się rozpisałam, bo cała wena poszła na pocieszanie przyjaciółki :')
Weny życzę! ( Duuuuuużo! )
~Kati
Nareszcie! Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam! ♥
OdpowiedzUsuńBierem się!
***
Hmmm...
No cóż, nie dziwię się Draco, że jest trochę skołowany, bo nic nie pamięta.
Jedak gdybym była tam z nimi też bym się tak zachowywała. Draco nie wie, ale bardzo rani Harry'ego.
No niestety. Nie będzie. Nic nie będzie jak przedtem, ponieważ nawet jak Draco odzyska pamięć to pozostanie ta cholerna (cholera taka choroba) szczypta niepewności i nieufności.
Ale...
Skoro Draco nic nie pamięta to znaczy, że Harry zostaje w szkole? Albo jedzie do Nory?
Smoku weź kutwa uwierz ;-; I sobie przypomnij! I pokaż Harry'emu, że tobie jednak można ufać!
Draco ratuj swojegoskarbaktóregoniepamiętasz ze złego snu!
Albo po prostu się ogarnij i nie rób mu cholernej (cholera taka choroba) nadziei!
Tak bardzo zrobiło mi się żal Harry'ego... Moje biedactwo... W takich chwilach ja zawsze zrobiłabym dramatyczny wątek:
Harry chce popełnić samobójstwo! Harry ucieka i znika ze świata czarodziejów, a po jakimś czasie Draco sobie przypomina i jedzie go szukać. Ewentualnie nic nie pamięta dalej, a wszyscy mają mu to za złe i go nie lubią.
Ty mała pluskwo! Gadaj i to już! Masz do czynienia ze specjalistką od tortur! (Może dlatego mam ksywkę Córka Szatana?)
Nawet McSztywna to zauważyła! Harry do porządku, ale już!
Kochana Minerwa ♥ Nawet ona im kibicowała... Draco mam ochotę ci wpierdzielić ;-;
Znam to uczucie. Kiedy widzisz, że coś złego dzieje się twoim bliskim a nie możesz nic zrobić. Nie mam przyjaciół, ale czułam się tak gdy dowiedziałam się, że moja ciocia ma raka... To było okropne. Zwłaszcza ta rozpacz wujka, który naprawdę bardzo ją kochał i się załamał po jej śmierci.
Jak coś się kocha to już po całości co?
Musiałaś psuć związek moim rybkom kochanym? No musiałaś?
Och, Theo ♥
Wiem, że to tylko pomyłka, ale naprawdę żal mi Rona. Mam ochotę go przytulić i pocieszyć :C A dobrze wiesz, że go nie lubię.
Jezu... Wszystko runęło jak domek z kart.
Wiesz co jest najgorsze?
Nawet jeżeli się pogodzą, wszystko się wyjaśni, Draco i Harry znowu będą razem, to ziarno zostało zasiane. Oni już sobie nie zaufają tak jak ufali sobie przedtem. Ta nuta niepewności i żalu wciąż gdzieś tam będzie, i będzie rosła. Po tym już nic nie będzie takie samo.
Oj Theo... Bardzo lubię tę postać i po prostu nie mogę patrzeć (czytanie to też patrzenie!) na jego ból. Najgorzej, że on się obwinia. Wszystko runęło i zdaje mi się, że nie wróci. A nawet jeśli to nie będzie to samo.
Obydwojgu wam na sobie zależy. Myślisz, że dlaczego go tak bardzo zabolało?
No pięknie... Czuję jakby ktoś ścisnął i wykręcił mi wnętrzności. Łącznie z sercem ;-;
***
Tak btw. mam dylemat. Kocham Drarry. Jednak z drugiej strony jest Scorbus ;-;
WOW. Widzę, że poczyniłaś ogromne postępy w pisaniu. Nie żeby wcześniej było źle, ale jestem pod dużym wrażeniem. Fajnie, że opisałaś uczucia, które towarzyszą teraz ślizgonowi- po prostu kocham cię za to i czekam na więcej :D. Nawet nie wiedziałam jak bardzo brakowało mi "harrego-cholernego-pottera". A propos, biedny Harry, cały czas ma nadzieję (razem ze mną ^^), że Draco wszystko sobie przypomni. Cieszę się jednak mimo wszystko, że akcja robi się coraz bardziej ciekawsza i wciągająca. Duży postęp!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej,
Marcela
A już myślałam, że sie nie doczekam :D
OdpowiedzUsuńKolejny deprechowy rozdział... Ja naprawdę się zastanawiam jak to się stało, że sie jeszcze nie pociełam XD
Kurwa tak mi męża wyniszczyć?! Wiesz co?! Wiesz co kurde?! Podoba mi sie to XD Nwm czemu, ale cholernie mi się podoba taki biedny i pokrzywdzony przez los Harry XD Cholera, mam coś z głową? Tak, oczywiście, że mam XD
Draco ty jebany skurwielu... Sorry, ostatnio znów przeczytałam GM i po prostu... Nic tylko podpalić i patrzeć z satysfakcją jak umiera w męczarniach skurwysyn... Uhhhh przepraszam włączyła się moja sadystyczna strona... Czasem nad tym nie panuję... Jak to Gryfonka XD Nie, jestem naprawdę dziwnym przypadkiem XD
Kurwa mać Ron jaka ty jesteś tępa pała!!! Jeden całus w czoło i już kurwa wielka miłość nie?! To ja w takim razie wzięłam ślub z połową klasy!!! Nosz kurwa jego mać!!! Co za debil!!!
Ahhhh, ale sie wkurwiłam nie ma co XD
I ta McGonagall martwiąca się o Harry'ego? No chylę czoło XD Jeszcze tylko Snape w różowych bokserkach (powiedziałabym stringach, ale mój mózg tego nie wytrzyma XD) i mamy wesołą gromadkę, którą nazwiemy... Zdepresowane Różowe Kotki XD To taka piękna nazwa XD
Trochę mało i nie na temat, ale chuj z tym XD Merlinie, ale ja przeklinam XD
Dobra ja kończę tą bezsensowną paplanine i idę się nażreć żelkolady XD
Zdepresowany Różowy Kotek la Cyzia XD
(Tak będą się nazywać członkowie Klubu Penisa u Cyzi XDDD)
Też chcę być Różowym Kotkiem :C Taki samotny ukeś ze mnie... ~Strzyga
UsuńOh mamy chętnych do zostania Zdepresowanym Różowym Kotkiem? ;33 Miejsca do woli!
UsuńJesteście nienormalne XDD
UsuńAh, czemu Nam to robisz?
OdpowiedzUsuńNie przepadam za Ronem, ale Ty zrobiłaś go tak fajnego, że aż ciężko mi się znosi jego rozstanie z Teo. Gorąco im kibicuję, by szybko się zeszli. Teo powinien zostawić, chociaż na chwilę Harrego i udowodnić, że dla niego to TYLKO Ron się liczy :3
A co do Smoka (uwielbiam, jak jest tak nazywany) to widać, że się męczy, że mu szkoda Harrego. Mam nadzieję, że skoro ten francuz się obudzi to znajdzie się jakiś sposób na przywrócenie pamięci Draco :)
Cieplutko pozdrawiam i wysyłam duuuużo weny
~Toruviel
Theo, omg, przepraszam za pomyłkę. I za ewentualne błędy, jestem chora i pisze z telefonu *uważa, że to wszystko wyjaśnia*
Usuń~Toruviel
Czytam twojego bloga od kilku dni. Przeczytałam wszystkie rozdziały, jesteś cudowna ;) Tylko widać tak rażące błędy takie jak " Harrego " pisze się " Harry'ego" no wiesz nie nienawidzę takich błędów >.< Niech Draco szybko odzyska pamięć, a Theo połączy się znów z Ronem ;) Życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuńGinny :*
Nowy rozdział! ^.^
OdpowiedzUsuńCzemu? Czemu?! Dlaczego Draco nadal sb nic nie przypomina ;-; Dlaczego mi to robisz? ;(
Pff, ja bym tam nie czekała na zgodę użycia tego eliksiru! Nathaniel powinien cierpieć! -,- *ja zła ^.^*
I szczerze? Nie przepadam za Ronem, więc jest mi obojętny. Ale tak troszkę szkoda mi Theo :( O Harrym nie wspomnę ;/
Także czekam na następny rodział! :* Weny życzę <3
Rozdział PRZEŚWIETNY!!!!
OdpowiedzUsuńZabiję Nathaniela, przyrzekam! Mam nadzieję, że Draco odzyska pamięć... Szkoda mi Harry' ego :( :( :(
OMG!!! Nie wiedziałam, że McGonagall czyta mugolskie książki (*pisze to z niedowierzeniem na twarzy*). Haha, najlepsze: [...] Nauczycielka, jak i całe grono pedagogiczne, wiedziała jaka sytuacja wynikła pomiędzy tą dwójką. Może i nie do końca rozumiała obecnego stanu Harry'ego, ale przecież ona też kiedyś była młoda i zakochana. Niemal od razu potrafiła zobaczyć ból i tęsknotę w oczach Gryfona, jednak jasnowłosy Ślizgon był dla niej zagadką. Pamiętała dokładnie każde, o dziwo, miłosne spojrzenie Dracona, posyłane w stronę jej wychowanka. Widziała wtedy, że Malfoy'owi naprawdę zależało na Harry'm toteż bardzo im kibicowała, aby cała sytuacja skończyła się dobrze. Nigdy nie była fanką Draco Malfoya, jednak jeżeli do akcji wchodziły prawdziwe, silne uczucia mogła pogodzić się ze wszystkim.Osobiście nienawidziła złych zakończeń, chociaż mało kto podejrzewałby ją o czytanie mugolskich czy czarodziejskich romansów. Pomimo opinii innych, profesor McGonagall miała serce, jak i uczucia, które teraz przechodziły kryzys patrząc na problemy młodzieży.
Życzę weny i czekam na one shota i rozdzialik
#Drarry N
W końcu jestem! Przeczytałam wszystko czego nie skomentowałam ostatnimi czasy i po prostu brak mi słów... To jest takie piękne, a jednocześnie takie smutne... Ciężko czyta się te wszystkie słowa Draco, to, że nic nie pamięta, nawet nie wiesz ile razy miałam ochotę krzyknąć, że zaraz pokażę mu te wszyystkie rozdziały i udowodnię, że byli cudowną parą ;,___________,;
OdpowiedzUsuńCo do Rona i Theo, Jezu... Bardzo współczuję Ronowi, wiem jak to wygląda i w duchu dosłownie krzyczałam "ON PATRZY! JEEEZU, CO WY ROBICIE!", ale niestety chyba nie usłyszał 。゚・(>﹏<)・゚。
Prawdę mówiąc Twoje rozdziały wciągają jak jakieś narkotyki, zawsze z niecierpliwością wyczekuję na nowy rozdział i płaczę kiedy myślę o tych wszystkich sprawdzianach, kartkówkach, etc. przez które nie mogę go przeczytać (T⌓T) więc pamiętaj, że zawsze czytam, tylko nie zawsze mam okazję do skomentowania :<
Ostatnią sprawą jest chyba to, że kiedy dodasz ostatni rozdział i to wszystko dobiegnie końca, nie wyjdę pewnie z domu i będę czytała wszystko od nowa, powtarzając sobie, że to nie koniec, to nadal trwa i zawsze będzie ;,_________,;
Gorąco pozdrawiam i życzę weny, j~ ( ノ^ω^)ノ゚
P.S Zastanawiałaś się nad zmianą wyglądu bloga? Znam kilka osób, które mogłyby wykonać Ci go w miarę krótkim czasie, założyły właśnie szabloniarnię, czy coś takiego, byłabyś pierwszym zamówieniem O(≧▽≦)O (robią to serio nieźle, więc sądzę, że byś się nie zawiodła ^o^)
Czy mogłabyś mi jakoś podlinkować do ich szabloniarni?
UsuńSzczerze mówiąc zastanawiałam się już jakiś czas temu nad tym, ale tak jakoś wniknęło, że do niczego nie doszło.
Z góry mówię, że jeżeli chodzi o szablony to jestem straaaasznie wybredna, ale jeżeli mają czas i chęci to z chęcią skorzystam :D
Mało, mało, mało.. Kobieto ranisz.. Przez Ciebie jestem uzależniona i to nie żadnym kokainem lub malikuanem XD. Jessu to tak wciąga a Ty tak mało karmisz(jakie porównanieXD ). chodzę głodna przez ciebie i czujem niedosyt. Zua kobieta.Zua. Ale powiem ci że masz talent do opisywania emocji :D a toż to trudne zadanie a Tobie idzie świetnie. Az sie płakałam kilka razy. ;-; Oni bedą jeszcze razem. Muszom, bendom a jak ich rozdzielisz na samym końcu to cie wygogluje i znajde ii.. napewno coś ci zrobie, po drodze wymyśle XD A Ron i Theo.. Cóż oni też bedą razem w końcu święta idom :D
OdpowiedzUsuńewww głodna.. XD
Witam, Witam!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już wyzdrowiałaś hmm?
Droga Kummie przestań przepraszać, w końcu dodałaś notkę, ale nie ma za co przepraszać, serio. A tak w ogóle dopiero się zorientowałam, że wybiło Ci dokładnie 100118 masakra, bardzo, bardzo się cieszę i GRATULUJĘ!
Będzie jeszcze więcej ludów, ale jeszcze pewnie nie odkryli tego skarbu, no cóż niech szukają!
A co do notki, jest cudowna.
Nie ma AŻ tak wielkich smutów i nie ma się co martwić (Królowa dram właśnie rzuca swoją pracę).
Chociaż Ron cierpi, ach ci zazdrośni Gryfoni. Nie no, jak on po prostu mógł, jeju, żal mi się go zrobiło, JEJU, on mówił o swoich uczuciach, nie lubię tego teraz mam taki ciężar na sercu, to nie tak miało być. Kummie wierzę w Ciebie, trzymam kciuki i liczę na to, że Nott wpadnie do Rona z jakimiś kwiatami i czekoladkami na przeprosiny. Uparty Gryfon no, wpoił sobie coś do głowy, no nie mogę no. Och, jest przed świętami, a wszystko się wali, taki kaprys przedświąteczny.
Ale mam taką wielką nadzieję iż wszystko w święta będzie dobrze,
Magia Świąt!
A co do Mcgonagall, pojawiło mi się na twarzy takie "WTF"
"(...) toteż bardzo im kibicowała" Co? Jestem w szoku, nie sądziłam, że ona im kibicowała, teraz się dowiedziałam. W sumie ona jest podobna do Snapa on też nie okazuje uczuć, oni są jak jakieś kamienie, ale jednak ma uczucia, może jeszcze Tłusto-włosy będzie pocieszał Harry'ego? Tego jeszcze nie było XD. Jeszcze czyta romansidła (Pięćdziesiąt twarzy Greya, Hahahahaha XD) Nie, nie mogę sobie tego wyobrazić XD
A teraz zdołowany anorektyk z depresją (Tak, tak mówimy o Harrym) to jest złe, Draco nic nie może poradzić.
Niech ten głupi francuz przyzna się, że wyczyścił biednemu Malfoyowi pamięć.
Niech ten brzydal cierpi.
Cieszę się, że Hermiona i Pansy są chociaż szczęśliwe.
Chyba to wszystko dziękuję za uwagę XD
Życzę weny i zdrowia i wszystkiego tam co się jeszcze życzy!
Ps. Ostatnio wróciłam do poprzednich rozdziałów i akurat czytałam jak Draco był zazdrosny o Harry'ego, to było coś! Wtedy jeszcze Nott był zakochany w Harrym, ach te czasy, fajne były ale dobrze. że się skończyły.
Ps2 Zapomniałam co miałam napisać, ale z pewnością było to coś ważnego!
No nie! Wszystko się psuje. Najpierw Harry i Draco, teraz Ron i Theo. No i jeszcze wszystko się dzieje przed Świętami Bożego Narodzenia. Eh, no mam nadzieję, że to już koniec ich nieszczęść i, że może być już tylko lepiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny post ;)
Witam. Nie przedłużając: zaczynam:
OdpowiedzUsuń1.
„- Wiem co chcesz usłyszeć - wyprzedził jego pytanie. - Ale nie. Wciąż cię nie pamiętam. Nie wiem, co się między nami wydarzyło, nie wiem ile ze sobą przeszliśmy i nie wiem, co ci obiecywałem, ale nie rób sobie niepotrzebnej nadziei, Harry. Najlepiej o tym zapomnij.
Zielone oczy przygasły swoim wcześniejszym błyskiem i znów stały się matowe. Potter wziął głęboki wdech i spuścił wzrok, patrząc twardo na swoje zmęczone ciężką pracą dłonie.
- Ty nawet nie wiesz, co o czym mówisz, prawda? - zapytał ledwie dosłyszalnie. - Zapomnieć? Zapomnieć o nas i o tym, co się wydarzyło? Nie mów tak... Przestań, o mój Boże, nie powtarzaj tego nigdy więcej...
- Potter, do cholery. Co nas musiało łączyć, że tak bardzo to teraz przeżywasz? - zapytał poddenerwowany. Pierwszy raz rozmawiał z nim sam na sam, ale nie potrafił opanować już swojej złości. Denerwowała go to pieprzona niewiedza, którą został obarczony. Sam już nie wiedział czy ma wierzyć sobie, czy jednak innym, którzy uparcie twierdzili, że był kiedyś zakochany w Harry'm Potterze. Gryfon podniósł na niego swoje zeszklone, zielone oczy, patrząc na niego zranionym wzrokiem.
- Idź stąd - powiedział z całą siłą jaką udało mu się zgromadzić. - Powiedziałem odejdź!
Malfoy spojrzał na niego ostatni raz i odwrócił się, idąc w stronę swojego łóżka.
Kładąc się, rzucił jeszcze okiem na swojego współlokatora, który ocierał wilgotne powieki.
Chciał dobrze, a wyszło jak zawsze, pomyślał gorzko.”
No po prostu kocham ten fragment. Jest smutny, emocjonalny i po prostu Awwww :3
2.
„- Wiesz, zawsze było tak, że schodziłem na dalszy plan. W sumie, to nigdy mi to jakoś bardzo nie przeszkadzało, chociaż zastanawiałem się w czym moi bracia, czy Harry byli lepsi ode mnie. Czegoś mi brakowało? Robiłem coś źle? Wiem, że nie byłem i nie jestem idealny. Często nawet dokonywałem złych wyborów, ale mimo to myślałem, że jestem dobrym człowiekiem i zasługuję na czyjąś uwagę... - zaczął cicho ze wzrokiem utkwionym w ciemnych oczach Theo. - Wiesz, że się w tobie zakochałem? To był dla mnie szok, bo nigdy nie podejrzewałem, że będę w stanie zakochać się w chłopaku i to jeszcze ze Slytherinu. Ale stało się: zaprzyjaźniliśmy się, a kiedy ty leżałeś nieprzytomny, wiedziałem, że patrzę na ciebie trochę inaczej... Naprawdę się zakochałem i w końcu stało się coś, dzięki czemu mogłem nazwać cię swoim chłopakiem. Byłem szczęśliwszy niż kiedykolwiek wcześniej, że po tych wszystkich złych wydarzeniach w końcu stało się coś dobrego... Ale wiesz co? Ciężko mi się patrzyło na twoje uczucia do Harry'ego... Wiem, że ci się podobał i wiem, że to się nie zmieniło pomimo tego, że byłeś ze mną.
Rozumiem. Nie jestem dla ciebie wystarczający i nigdy nie zastąpię Harry'ego, ale po co mnie okłamywałeś? Widziałem was wtedy na korytarzu . Wciąż ci na nim zależy, prawda? - zapytał, jednak nie oczekiwał odpowiedzi, która niemal od razu chciała wypłynąć z ust zaszokowanego Theo. - Ale nie rób tego, Theo. Harry jest totalnie zakochany w Draco, zresztą z wzajemnością, więc nie niszcz tego.
Powiedział i odszedł szybko, zostawiając skonfundowanego i bijącego się z myślami Theodora.”
Ten fragment ma drugie miejsce. No po prostu genialny. Ron taki smutny, Theo taki biedny nie wyjaśnił i wgl, czudny.
3.
„Jak na ironię losu w nocy obudził się Nathaniel. O dziwo, z nim wszystko było w porządku, chociaż z wyjaśnień profesor McGonagall wynikało, że bardzo bolała go głowa i plecy. Nauczyciela z premedytacją ominęła komentarze wypływające z ust jej podopiecznych, chociaż skrycie ona też uważała, że to mała kara jak dla niego. Francuz odmawiał złożenia jakichkolwiek wyjaśnień odnoście całej sytuacji, jednak wszyscy wiedzieli, że nie zostanie mu to odpuszczone.”
No co za picza, no nie wierze po prostu.
Po prostu, po prostu, po prostu. Chyba troszeczkę za dużo powtórzeń :o W każdym razie czekam z niecierpliwością na następny rozdział i mam nadzieję, że Nathaniel wszystko powie, bo jak nie t nie wiem co zrobie. To na tyle, żegnam, pozdrawia, ściskam, życzę weny.
~Ar.
Hej,
OdpowiedzUsuńHarry mizernieje w oczach, ale jak widać Draco przejmuje się tym, Ron idiotów jak mogłeś zmądrzeje, Nicolas się przebudził, ale nic nie chce powiedzieć…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
ej no koniec opowiadania a tu zamiast happy endu to wszystko sie wali i pali ej no :D jesteś zła
OdpowiedzUsuńMina