1 września 2014

ROZDZIAŁ XX

 Taak~! W końcu szkoła! ♥
... Żartuję... Wcale się nie cieszę XD

7500 wyświetleń(!)... *rozpływa się* ja jeszcze pamiętam, jak było 3000! Jeden wielki przytulas dla Was! *obejmuje wszystkich*

Minko-chan - szczerze mówiąc to nawet ja nie mam pojęcia dlaczego Ron się tak zachowuje... XD Ale zobaczymy, czy Tobie się uda zgadnąć ♥ Cieszę się, że podobał Ci się ten opis snu, czy jak to tam nazwać, bo osobiście uwielbiam takie klimaty!
Syśka (i) Levi - ja naprawdę się zastanawiam jakie Wy tam macie domysły XD I wspominając o ostatnim one shocie... HM... Wiesz, że pomysł wziął się od jakiegoś 2mina? ;D Dziękujmy chłopakom, że dali mi weny <3 Levi - schlebiasz mi totalnie ♥ Btw przecież trzeba zrobić, jakąś przerwę od napalania się na panów z SJ ;D (Żartuję. Nie ma żadnych przerw ;_;)
Dagna Płecha - to nie były wampiry, tylko kościotrupy XD I...hm... (pozwolę sobie na mały spoiler) tak, Ron ściął włosy dla Theo ♥ Kyaaa~! Thron musi być! I baby! Jak mogłaś się popłakać, no? </3 (Moja przyjaciółka się z tego śmiała jak debil :( ) To miał być fluff  a nie angst, naprawdę! Z takimi komentarzami mogę zostać te lata ;_; ♥
Charly - Lidki nie lubisz? ;O (Ja chyba też, jak mam być szczera XD)  No i nie wpadłam na pomysł o Gnijącej Pannie Młodej, serio! XD (I dziękuję za to, bo już wiem jak mogę to komuś wyjaśniać ♥) Taak~ Myślałam, żeby napisać Draco x Blaise i postanowiłam, że następne shoty, będą o innych parach ;D
Wandal - wystarczy Kummie, albo Karolina, naprawdę :D Też myślałam, że to przedłużę, ale w końcu stwierdziłam, że są inne zdarzenia, które czekają na swoją kolej... ^-^ I ty chyba też jesteś jakąś maniaczką hard yaoi, jak moja przyjaciółka XD Trochę fluff'u i shounen ai nie zaszkodzi~! ♥ Teraz dopiero się ogarnęłam, że masz jakiegoś bloga >.< Przepraszam! I obiecuję, że zajrzę! (Mam nadzieję, że yaoi? ;D)
Mishi - Dziękuję Ci pięknie za te ciepluchne słowa, no~! ♥ No i napisałam do dziewczyn z szabloniarki, z której go pobrałam, ale na razie nie mam odpowiedzi, więc... przepraszam za problemy </3


Życzę Wam udanego roku szkolnego i niech moc yaoi będzie z Wami! ♥
Prawdopodobnie rozdział pojawi się za dwa tygodnie, a w międzyczasie jakiś shocik? Kto wie ;)  / Kummie   
 ***

Każdy ze zdenerwowaniem obserwował, jak Theo mozolnie otwiera swoje oczy i przyzwyczaja je do jasności. Hermiona, która jako jedyna nie stała bezczynnie, pobiegła po panią Pomfrey.
 Harry i Ron wstrzymali oddechy, kiedy ciemne oczy rozejrzały się niepewnie po pomieszczeniu. Chwilę później pokazała się pielęgniarka, która przegoniła ich wszystkich ze Skrzydła. Wyszli skołowani na korytarz, gdzie automatycznie każdy spojrzał na Draco.
- Dlaczego się tak patrzycie? - zapytał z przymrużonymi oczami. Przybliżył się niepewnie do Harrego, kładąc na jego plecach dłoń. Tak dla swojego bezpieczeństwa.
- Jesteś prefektem naczelnym swojego domu, Malfoy... - powiedział cicho Ron odwracając oczy w stronę drzwi od pomieszczenia. - Możesz tam wejść... Jeśli chcesz.
Nawet Gryfonka spojrzała ze zdziwieniem na Rona. Ostatnio rzadko kiedy się odzywał, a jeżeli już to robił, to w bardzo mądry sposób. A przecież to był Ron. Ich nierozgarnięty przyjaciel.
- Tak. Racja... - stwierdził z namysłem Draco. Kiwnął jeszcze głową i wszedł przez duże drzwi zostawiając pozostałą czwórkę samych. Harry przygryzł wargę i uśmiechnął się pokrzepiająco.
- To może pójdziemy do dormitorium? Bez sensu żebyśmy tutaj tak stali - powiedział i pociągnął Rona za sweter, który jako jedyny widocznie się wahał. Blaise wziął Rona za drugi rękaw, nie zważając na jego protesty. No, tak, pomyślała Hermiona, przecież Ron 'tak bardzo' nie lubi Ślizgonów. Też coś.
Jakiś czas później, kiedy siedzieli już w salonowym dormitorium bardziej rozluźnieni i miło zdenerwowani, do pomieszczenia wszedł Draco. Automatycznie cztery pary oczu spojrzały na niego z oczekiwaniem. Swoim stalowoszarym spojrzeniem spojrzał na każdego z nich, zatrzymując się trochę dłużej na Weasley'u. Draco był zły. Miał cholernie dosyć przekazywania takich wiadomości. A jeszcze musiał iść do Ślizgonów. Idealna sobota, pomyślał gorzko, i to jeszcze przez meczem.
- On się obudził, ale... nie mówi. Nie wiem dlaczego - dodał od razu, wiedząc, że ktoś zaraz o to zapyta. - Pomfrey powiedziała, że ma jakąś blokadę... Teraz robią z Dumbledorem i Severusem jakieś badania. Za jakiś czas będzie można do niego iść.
Westchnął głęboko i usiadł koło Blaisa. Wcześniej Draco był zmęczony fizycznie, a teraz i psychicznie.  
- Nie mówi, bo nie może, czy nie chce? - zapytał po jakimś czasie Harry, przesiadając się na kanapę koło Draco. Było ciasno, więc Blaise nic nie mówiąc, przesiadł się na wcześniejsze miejsce Pottera.
- Nie wiem. Kazali mi iść i przekazać wam i Ślizgonom wiadomość.
- Mam déjà vu, serio. I o ile dobrze przeczuwam, to Ron zaraz wyjdzie. Bez urazy, stary - stwierdził Zabini trąc czoło. Hermiona kiwnęła zgodnie głową, patrząc przy tym na Weasleya. Gryfon przez większość czasu pił sok i obracał szklankę w dłoniach, którą przyniósł wcześniej Zgredek.
 - Możemy teraz do niego iść? - zapytał Harry bawiąc się dłonią Draco, który miał nadzieję, że są to tylko czysto przyjacielskie intencje w stosunku do Notta.
 - Teraz pewnie śpi, ale nie zaszkodzi spróbować - wtrąciła Hermiona. Draco kiwnął głową z aprobatą i wstał.
- Ja pójdę do Ślizgonów, chociaż nie wiem po co. I tak ich to gówno interesuje - stwierdził.
- Idę z tobą. I tak zaraz miałem się spotkać z Pansy. Trzymajcie się! - dodał Blaise i skinął głową w stronę Gryfonów. - Później się spotkamy.
Draco pochylił się nad Harrym i pocałował go delikatnie w czoło. To był już taki odruch, który robił praktycznie machinalnie.
- Postaram się przyjść szybko. Bądź grzeczny Gryfiaku - mruknął i mrugnął do bruneta. Gdzieś od strony drzwi dobiegło ich głośne chrząknięcie.
- Ślizgoni, Dray.

***
Zgarnięcie wszystkich potrzebnych Ślizgonów okazało się całkiem łatwe, ponieważ pogoda nie pozwalała na wybranie się do Hogsmade a termin testu z transmutacji zbliżał się całkiem szybko. Draco w skrócie powiedział im o wybudzeniu Notta i czekał na jakąkolwiek reakcję z ich strony. Pierwsza odezwała się Dafne, chociaż od razu została zgromiona wzrokiem przez większość osób.
- Szczerze ci powiem, że gówno mnie to obchodzi. Mam ważniejsze sprawy na głowie, niż Nott. Transmutacja, halo? Mógłbyś już dać sobie spokój - powiedziała, rzucając poirytowane spojrzenie prefektowi.
- Kurwa, zamkniesz się w końcu? Jesteś tak bardzo denerwująca, że mnie już szlag bierze! 'Co mnie to obchodzi, co mnie to obchodzi!' Jesteś Ślizgonką do cholery! Takie żale możesz u Krukonów pieprzyć! - powiedziała poirytowana Pansy, patrząc wściekle na blondynkę. Większość osób spojrzało na nią z podziwem, ponieważ rzadko kiedy ktoś odzywał się takim tonem do Greengrass.
- Coś ty powiedziała? - odparła cicho Dafne wstając z ciemnozielonego fotela. - Myślisz, że możesz tak do mnie mówić, dziwko? Wiesz kim jestem?
Podeszła powoli do Pansy i zmierzyła ją wzrokiem.
- Rany, dziewczyny ogarnijcie się - powiedział ktoś ze Ślizgonów, znużonym głosem.
- Dafne zlituj się. Nie wszystko kręci się w okół ciebie, wiesz? - dodał Blaise, widząc, że dziewczyny niedługo skoczą sobie do gardła. Zabini podniósł ręce w geście poddania, kiedy obie spojrzały na niego z morderczymi minami.
- Jeżeli myślisz, że twój status rodzinny mnie w jakikolwiek sposób interesuje, to się grubo, kurwa, mylisz, Greengrass - powiedziała Pansy patrząc wyzywająco w oczy blondynki.
- Teraz tak mówisz, bo latasz ta są suką z Gryffindoru, co? Kiedyś sama dałabyś mi się przelecieć! Jesteś zwykłą suką i nic więcej.
- Przegięłaś kurwa - wyszeptała zza zaciśniętych zębów. W równym tempie wyciągnęły różdżki i zmierzył się od stup do głów. Problemem był fakt, że obie całkiem dobrze posługiwały się zaklęciami niewerbalnymi, więc trudno było określić kiedy, któraś z nich zrobi pierwszy krok. Kiedy Dafne chciała już rzucić zaklęcie, które na pewno był zakazane wśród czarodziejskiej społeczności, do akcji wkroczyło parę osób, które nie były tak skonfundowane jak reszta. Gdyby nie ich interwencja, dziewczyny mogłyby użyć o parę zaklęć za dużo, co ciężko byłoby wytłumaczyć Snape'owi. Blaise odciągnął gdzieś Parkinson a Dafne została przytrzymana przez Adriana i jej młodszą siostrę, która oglądała tą scenę wraz z większością Ślizgonów.

***
Harry, Ron i Hermiona weszli niepewnie do Skrzydła Szpitalnego, gdzie zastali panią Pomfrey stojąca niedaleko okna, rozmawiającą z Dumbledorem. Ku ich zdziwieniu Theo nie spał. Leżał na plecach a jego szeroko otwarte oczy spoglądały w sufit. Podeszli trochę bliżej, czym zwrócili uwagę dyrektora.
- Och! Widzę, że Theodore ma gości. Poppy kochana, porozmawiamy na ten temat później. Niech młodzież nacieszy się swoim towarzystwem - powiedział wesoło, tak, jakby wcześniejsze tematy nie miały miejsca. Ruszył żwawo do drzwi i skłonił się delikatnie w stronę pielęgniarki, wchodzącej do swojego gabinetu. Gryfoni spojrzeli po sobie i  podeszli do łóżka Theo z lekkim wahaniem. Usiedli na dostawionych krzesłach i czując lekkie zdenerwowanie - patrzyli na siebie wyczekująco. Harry nie mogąc wytrzymać takiej napiętej atmosfery odchrząknął głośno, czym zwrócił uwagę nawet Theo. Wszyscy spojrzeli na niego pytająco.
- Theo... wszystko dobrze? Dobrze się czujesz? - zapytał patrząc na ciemnookiego. Harry został obdarowany przeciągłym spojrzeniem, w którym dało się zobaczyć iście ślizgoński i drwiący błysk. Gryfon uniósł wysoko brwi, zastanawiając się nad zachowaniem Theo. Przecież przed wypadkiem jeszcze wszystko było w porządku. Postanowił już się nie odzywać, ale nie ukrywał tego, że był zraniony. Hermiona również próbowała jakoś zająć rozmową Ślizgona, ale ten - tak jak wspomniał Draco - nie mówił. Zamiast tego jego wzrok skupiony był na Ronie, który przez cały ten czas milczał. Harry nie miał pojęcia co robić. Również Hermiona zawiesiła bezwiednie ręce. W końcu Gryfonka zaproponowała Harremu, że pomoże mu powtarzać do testu z transmutacji. Przystał na to bez szemrania i spojrzał znacząco na Rona, jednak ten nie zwracał na nich uwagi, zaplątany w swoich myślach. Postanowili, że zostawią go z Theo, a w razie czego przyjdą po niego później. Wyszli ze Skrzydła i ruszyli do wierzy Gryffindoru w poszukiwaniu wiedzy i natchnienia.

Wbrew wszystkiego, Ron wiedział, że jego przyjaciele wyszli, ale uznał to za mało istotne. Kiedy usłyszał trzask drzwi, wziął cichy wdech i odważył się spojrzeć w ciemne tęczówki Ślizgona. Czuł, że przez cały ten czas był obserwowany, ale nie miał odwagi. Nie był do końca pewny co powiedzieć, kiedy jeden z twoich najlepszych przyjaciół niedawno chciał popełnić samobójstwo. Na dodatek teraz ma psychiczną blokadę i nie mówi.
- Theo... wszystko w porządku? - zapytał cicho. To była pierwsza myśl, jaka przyszła mu do głowy. Niemal się zakrztusił, kiedy na usta Ślizgona wpłynął delikatny, trochę wymuszony uśmiech. Ciemnooki kiwnął twierdząco głową, a po chwili zmarszczył brwi. Ręką, która nie była zabandażowana, pokazał, że potrzebuje czegoś do pisania. Ron rozejrzał się po pomieszczeniu szukając wzrokiem potrzebnej rzeczy. Jego wzrok wyhaczył czysty pergamin na jednym z łóżek i mugolski ołówek na jednej z szafek. Gryfon przypomniał sobie, że było to łóżko wcześniej zajmowane przez Harrego, wiec i narzędzie musiało należeć do niego. Podał je Theo i pomógł mu się trochę podnieść. Dziwny dreszcz przeszedł przez jego ciało, kiedy przez przypadek dotknął chłodnej skóry na szyi Ślizgona, kiedy poprawiał mu poduszkę.
Odchrząknął tylko i usiadł wygodniej na krześle, patrząc jak Theo próbuje coś napisać na pergaminie. Na całe szczęście jego prawa ręka była sprawna, więc poszło to w miarę szybko.

Myślałem, że pój  Ściąłeś włosy! 

Ron uśmiechnął się zakłopotany i kiwnął lekko głową.
- Kiedyś powiedziałeś, że tak mi będzie lepiej i... tak jakoś wyszło... - wymamrotał. Theo zerknął na niego przeciągle a po chwili uśmiechnął się zadowolony.

No, bo taka prawda! Ale... co na to Hermiona.. i reszta?

Gryfon zmarszczył brwi i przeczesał swoje ścięte włosy. A co oni mają to tego?
- No... nic. To nie jest dla nich takie ważne, nie? - Wzruszył ramionami i spojrzał na Theo. Ciemnooki zmienił swoje zachowanie zaraz po tym, jak ze Skrzydła Szpitalnego wyszedł Harry i Hermiona. To było trochę dziwne, ponieważ Ron spodziewał się, że przez ten czas zapanuje kompletna cisza, która tylko zwiększy napięcie między nimi. Ale tak się nie stało i Ron nie wiedział czy ma się cieszyć czy wręcz przeciwnie. - A tak w ogóle, Theo... wiem, że nie chcesz o tym rozmawiać, ale... dlaczego to zrobiłeś? No... wiesz o co mi chodzi...
Theo zmarszczył brwi i odwrócił wzrok, nie chcąc na niego patrzeć. To była jego sprawa i niekoniecznie chciał się nią dzielić. Nawet z Ronem.

Nie chcę o tym mówić, naprawdę 

- To ma związek z Harrym, tak? Dlatego byłeś na niego taki oschły? - dociekał Gryfon.

NIE CHCĘ O TYM ROZMAWIAĆ 
A ZRESZTĄ TO NIE TWOJA SPRAWA

Ślizgon odłożył papier i ołówek z impetem na stolik nocny, i ze zdenerwowaną miną spojrzał w przeciwnym kierunku niż Ron. Po jakimś czasie pociągnął nosem i mocno przetarł dłonią swoje oczy.  Wspomnienia przypłynęły do niego machinalnie, a łzy same się cisnęły. To nie tak, że był jakoś specjalnie wrażliwy. Po prostu dodarło do niego to, że Harry prawdopodobnie znalazł swoją miłość i on nie miał prawa się do tego wtrącać. Bolało to, że Draco wygrał. Bolało to, że okazał słabość i pozwolił sobie na zrobienie czegoś naprawdę głupiego. A teraz leżał tutaj, bo nie potrafił ścierpieć czyjegoś szczęścia.
- Ej, Theo... przepraszam. Nie chciałem powiedzieć czegoś co by się obraziło... serio. Wiesz, że jestem idiotą - łagodny głos Rona przebił się przez jego myśli. Spojrzał na niego, kiedy poczuł, że łóżko robi się ciaśniejsze. Gryfon wpakował się na jego posłanie i objął go łagodnie ramieniem, gładząc jego zabandażowaną rękę. - Cholera, no! Wybacz Theo. Wiem, że to było dla ciebie trudne i nie powinienem mówić o tym tak prosto z mostu.
Ciemnooki machinalnie kiwnął głową, mając nadzieję, że Ron zrozumie.  A miał nadzieję, że tak się stanie. Przez jego umysł przeleciał obraz jakiegoś chłopaka w ciemnej masce. Kątem oka zerknął na Rona i zmarszczył brwi. Co jest? 

***
Harry był wykończony. Nigdy nie podejrzewałby, że tyle nauki mogło go ominąć w ciągu paru dni. Był tak wdzięczny Hermionie za pomoc, że nie umiał tego wyrazić słowami. Przebywali teraz w salonie Gryfonów, wraz z innymi siódmorocznymi, którzy wkuwali zaciekle na poniedziałkowy test. Harry siedział wciśnięty w fotel, ponieważ kiedy wszedł do dormitorium został wymacany spojrzeniami. Nie podejrzewał, że wciąż może przykuwać tyle uwagi. I wtedy pomyślał, że musi podziękować Draco za to, że swoją zachcianką ma teraz spokój w ich dormitorium prefektów. Wcześniej chyba nie zwracał uwagi na innych, ponieważ jego 'problemy' miłosne przyćmiły inne tematy. Stwierdził też, że musi tutaj częściej przychodzić, ponieważ w końcu to ich ostatni wspólny rok, a później ich drogi mogą się rozejść, nawet na różne kontynenty. Zaśmiał się wesoło kiedy Dean i Seamus opowiedzieli jakiś drętwy żart na rozluźnienie. Gdzieś z tyłu mignęła mu Ginny, wraz z innymi Gryfonkami, zdejmująca swoja kurtkę. Najwyraźniej była w Hogsmade, pomimo tej deszczowej pogody. Harry westchnął głęboko zatapiając się w miękkim fotelu. Zapomniał jakie to uczucie siedzieć wśród przyjaciół i śmiać się z jakiś mało ważnych rzeczy. Brakowało tutaj tylko Rona. I Draco, chociaż widok Ślizgona, siedzącego wśród tych wszystkich gryfońskich kolorach, przyprawiał go o napad śmiechu. Przypadkowo zerknął na zegar wiszący na ścianie i aż otworzył oczy w zdumieniu; zbliżała się osiemnasta.
- O rany, ale się zasiedziałem! Do zobaczenia później ludzie! - zawołał i wstał z fotela, zbierając swoje książki.
- Już idziesz? Harry, no weź zostań! Co tam będziesz w dormitorium robić? Z Malfoyem w karty grać? - zapytał sarkastycznie Seamus, przy ogólnym śmiechu innych. Potter zmieszał się, trąc przy tym swój kark. Hermiona przygryzła wargę, próbując przez przypadek czegoś nie powiedzieć. - Dobra, dobra Harry. Nikt cię nie zatrzymuje przecież. Widzimy się na kolacji!
Harry rzucił jakieś pożegnanie i jak najszybciej wyszedł z wierzy, unikając ciekawskich spojrzeń młodszych roczników.
Wszedł do swojego dormitorium i odłożył głośno książki na stolik przy fotelach. Był cholernie ciężkie i Harry coraz bardziej dziwił się młodszej Hermionie, która nosiła dwa razy tyle.
- Draco? Gdzie jesteś? - zawołał zmierzając do pokoju Ślizgona. To chyba było miejsce, w którym przebywał częściej, niż we własnym pokoju. 
- Gdzie tak długo byłeś, hm? - mruknął Draco siedząc pochylony nad biurkiem, na którym było dużo pergaminów i książek. Najwyraźniej, większość osób wolało powtórzyć materiał.
- Trochę się zasiedziałem, no i tak jakoś wyszło... - odpowiedział oplatając szyję blondyna rękoma. Draco odchylił głowę i złożył na policzku Harrego krótki pocałunek.
- Byliście u Theo? - zapytał, a Harry kiwnął lekko głową. - I co? Dobrze się czuję?
- On jest chyba na mnie zły i nie mam pojęcia dlaczego. Czy ja mu coś zrobiłem? - wyżalił się Gryfon wzdychając ciężko. Draco zmarszczył brwi i wstał przytulając Pottera.
- Jesteś za dobry żeby komuś coś zrobić... - mruknął. - Hej! To bolało!
Zielonooki dźgnął blondyna w żebra i prychnął oburzony.
- A ty używasz za dużo żelu! - odwarknął.
- Że co? Nie używam żelu, Potter! Moje włosy są naturalnie miękkie i tego nie potrzebują! - zapowietrzył się Draco. Popchnął Gryfona na łóżko i zaczął go gilgotać na całym brzuchu. Głośny śmiech bruneta roznosił się po całym dormitorium, a kiedy ten przerodził się w błagania odgłosy zabawy powoli cichły.
Usta Ślizgona delikatnie muskały wargi Harrego doprowadzając go do szaleństwa. Jedna ręka wplątała się w jego nieogarnięte włosy a druga powoli gładziła zaczerwieniony od śmiechu policzek. Wiesz Seamus? Z Draco można robić ciekawsze rzeczy, niż granie w karty. Uwierz mi. Pomyślał uśmiechając się jak zakochany idiota.

***
- Drodzy uczniowie! Zapewne większość z was pamięta Turniej Trójmagiczny, który odbył się w naszej szkole przed laty. Wtedy, zostaliśmy zaszczyceni obecnością naszych przyjaciół z zagranicznych szkół, równie wspaniałych jak nasz Hogwart - zaczął Dumbledore wyszedłszy na swoją mównicę, zaraz przy końcu kolacji. - Otóż razem z dyrektorami Akademii Magii Beauxbatons i Instytutem Magii Durmstrang, postanowiliśmy zorganizować Międzyszkolne Mistrzostwa Quidditcha, które będą miały miejsce w naszej szkole, już na początku marca! Jednak muszę wspomnieć, że nasi dobrzy przyjaciele odwiedzą nas w pierwszym tygodniu listopada. Tak, tak moi kochani! To już za niecałe trzy tygodnie, od dzisiaj! Mam nadzieję, że przyjmiecie ich równie gościnnie, co kilka lat temu. Prosiłbym też, aby prefekci naczelni swoich Domów, zgłosili się do mnie w jutrzejszy wieczór, tuż po kolacji. Życzę powodzenia w jutrzejszym meczu i dobranoc wszystkim! 
Gorączkowe rozmowy i chichoty roznosiły się po całej Wielkiej Sali, tworząc niemałe zamieszanie. 
- Hej Harry! Zająć ci jutro miejsce na trybunach? - zawołał Dean, przekrzykując innych. 
- Pewnie! Tylko jakieś dobre! - odkrzyknął uśmiechając się wesoło.
- Oczywiście, że najlepsze! W końcu musimy zobaczyć porażkę Ślizgonów, nie? - zaśmiał się. Harry momentalnie przystanął i spojrzał na Hermionę stojącą obok, szukając u niej pomocy. 
Cholera...  pomyślał tylko.

*Uwielbiam połączenie Draco+Harry+kanapa ♥*

 ***

13 komentarzy:

  1. Jak zwykle fantastyczny rozdział kochana <3 ile jeszcze przewidujesz części? :D a tak na marginesie strasznie irytuje mnie to wycięcie po lewej stronie :/ ale spoko na fonie jest ok ;) buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie znalazłam czas, żeby skomentować :D
    Nott wreszcie się wybudził <3 Tylko dlaczego nie mówi? o.O Ciekawe będą odwiedziny uczniów z Beauxbatons i Durmstrangu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział :)
    Właściwie to trochę nie rozumiem tej przesadnej melancholii ze strony Rona ale po prostu muszę się wczuć. Zazwyczaj czytam Drarry gdzie nie ma innych "par" albo są one przelotnie.
    Jak chcesz to wejdź na mój blog. Nie narzucam się lecz nie wiem czy ci podpasuje. Oczywiście YAOI ale SasuNaru. Nie mam tam nic Drarry :3
    Pozdrawiam i życzę dużo weny Karolino :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem jednym z tych anonimów, co ci nabijają liczniki. Normalnie raczej nie komentuję, ale cóż... powiedzmy, że przełamałam się c: Co do rozdziału: yay, Theo w końcu się obudził! Wnioskuję, że jego nie mówienie jest oznaką jego cierpienia, odreagowuje tak nieświadomego kosza od Harry'ego. Dalej, Dafne. Taka wredna idiotka. Ale pisz więcej scen z nią, bo bardzo fajnie się to czyta ^^ I czekam na jakieś akcje z Pansy i Hermioną :3 Mistrzostwa Quidditcha- tak, proszę o mnóstwo opisów meczy *ładnie się uśmiecha i macha rzęsami* Czekam na kolejny rozdział, weny życzę!

    złezłeciastko

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    tak Theo dopiero przy Ronie zmienił swoje nastawienie, no cóż zranienie boli, ale Harry zakochał się właśnie w Draco, a jemu nie dawał żadnych znaków, że jest nim zainteresowany... chyba powinni poznać prawdę bo takie sytuacje będą częstsze....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. "Młodszej Hermionie"? :o Przecież oni byli w tym samym wieku!! :oo

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak w sumie to trochę lipa xD
    Hermiona była od nich o rok starsza :P
    Hermiona '79
    Reszta '80

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, nie! Chodziło o to, że jak Hermiona była młodsza to tachała za sobą tony książek XD
      Wiem, że jest od nich starsza :D

      Usuń
  8. Jesteś...nie wiem jak to ująć...WSPANIAŁA!! Piszesz z taką lekkością i wszystko jest tak realistyczne że czytając twoje opowiadania czuję się,jakbym była razem z bohaterami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *kłania się w pół*
      Dziękuję Ci pięknie i, o rany, tak bardzo się cieszę, że ktoś jeszcze czyta to opowiadanie..
      Dziękuję z całego serca za cudne słowa! ♥

      Usuń
  9. Jeju to jest naprawdę zajebiste! Niestety nie mogę tego czytać tak często jakbym chciała, a uwierz mi, że chce bardzo! ❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham kocham kocham uroczy był ten rozdzialik a ja mega takie lubie biedny Theo Ron jest coś tam czuje kto wie ten wie😏
    Ps.chyba 5 albo 6 dzień czekania aż ktos przeczyta ten kom

    OdpowiedzUsuń