28 kwietnia 2014

Skarpetkowa sprawa



  No to ten, miałam wstawić one-shota na 1000 wyświetleń i z okazji pewnego czegoś ;D 
A więc 1000 wyświetleń już jest dawno (Za co z całego serca, a co tam! Z całej mnie: DZIĘKUJĘ ♥ ) no i.... dzisiaj mam Urodziny ^^  Także trochę taki rocznicowy ten one-shot ;D No, ale nie przedłużam i jak każdemu dzisiaj mówiłam: HAPPYCAROLINEDAY ! / Kummie 
Ps. Proszę nie zabijajcie mnie... To jest mój pierwszy shot z Drarry ( o.O ) i.... to było pisane bez weny...

  **



Tytuł: Skarpetkowa sprawa
Pairing: Drarry (chyba nikogo to nie dziwi xD )
Rodzaj: one-shot
Gatunek: Fluff, komedia (?)
Ostrzeżenia: Przekleństwa, podteksty, alternatywa wersja 
istniejącego już one shota


Harry zaraz po przebudzeniu wiedział, że to będzie zły dzień. Wiedział już rano, kiedy zamiast swoich ulubionych, czwartkowych skarpetek w hipogryfy, wyciągnął - nie jego – w różowe Pufki pigmejskie. Miał cholerną świadomość tego, że to coś znaczy i miał zamiar się dowiedzieć co.

***
Kiedy Ron zapytał przy śniadaniu, dlaczego ma odwrotnie założoną szatę, Harry od razu spojrzał na te różowe skarpetki. Od samego początku – zwłaszcza, kiedy Ginny jednego miała - wiedział, że Pufki są zdradliwymi zwierzętami.  Czuł, że pod tą całą różową puszystością, kryje się złośliwa, wynaturzona osobowość.
- Złe. One są złe – wymamrotał do owsianki, kiwając przekonująco głową.
- Kto jest zły, Harry? – zapytała Hermiona siedząca obok niego, marszcząc czoło.
- Pufki pigmejskie. Złe.
Gryfonka posłała Ronowi przestraszone spojrzenie, a ten wzruszył tylko ramionami.
- Dlaczego one są złe…? – zapytała z rezerwą.
- Są zdradliwe. Moje skarpetki. Widzisz? To nie są moje skarpetki. – stwierdził Harry, podnosząc jedną nogę i podciągając nogawkę.
Kilka osób jęknęło a inni patrzyli na niego jak na wariata. Taak, już od dawna przeczuwali, że z wybrańcem jest, jednak coś złego. Może to wpływ tych wszystkich dropsów, które dostawał od Dumbledora? Nikt nigdy nie wykluczał tej opcji.
- No i co, jest z nimi nie tak?
- I po co w ogóle je ubrałeś, skoro nie lubisz Pufków?
- To nie moje skarpetki. Ja nie lubię Pufków. Moje hipogryfy. Chcę, teraz. – odpowiedział poważnie Harry.
Ron przeżuł powoli kiełbaskę a Hermiona z wrażenie zamknęła książkę. 
 - Hej Harry, czy mógłbyś mi podać dżem? – wtrącił się Neville. Harry spojrzał na niego, jak na idiotę i pokręcił głową.  Neville podrapał się po włosach i przygryzł wargę. – Dlaczego?
- Ja chcę moje skarpetki. Widzisz? Ja nie nosze Pufków. – odparł w końcu Harry, po raz kolejny unosząc nogę i pokazując Gryfonowi swoją nieogoloną nogę i oczywiście skarpetki w różowe Pufki pigmejskie.
- To są skarpetki Malfoya. – stwierdził Neville, samemu sięgając po dżemom truskawkowy.
- Skąd to wiesz? – zapytała Hermiona, mrużąc oczy.
- Są inicjały. Widzisz? D.M. Draco Malfoy.
Powiedział i wskazał na pasek jaśniejszego materiału, na którym rzeczywiście wyszyte były inicjały Ślizgona. Harry warknął i walnął z pięści w drewno. Kiedy cały stół Gryffindoru patrzył na Harrego, on odwrócił się wściekle w stronę stołu Slytherinu, gdzie od razu wyłapał platynowe włosy.
Draco siedział prosto z założonymi rękoma, wpatrując się  wrednie w talerz z jajecznicą. Po chwili podniósł wzrok i skrzyżował go z Harrym.
 Kiedy Gryfonowi poleciały łzy, blondyn uśmiechnął się zwycięsko i ruszył ku wyjściu z Wielkiej Sali.
- Cholera! – krzyknął Harry, wycierając rękawem  łzy. To była wina szpiczastej brody Malfoya! Potter był tego pewny.
 - Harry, idź może do pani Pomfrey i niech ci da coś na uspokojenie. – Powiedziała Hermiona, patrząc na niego z pobłażaniem.
- Nie pójdę! Ja chcę moje skarpetki! – warknął, waląc głową o stół.
- To może pójdziesz je zmienić na inne? – podsunął cicho Ron.  Harry posłał mu piorunujący wzrok mówiący „Ty chyba jesteś głupi!”.  Ron uniósł wysoko brwi i odsunął się od Harrego. – Rozumiem, że nie pójdziesz…
Hermiona warknęła gardłową, brzmiąc jak Krzywołap, któremu nadepnięto na ogon. Ron kiedyś to zrobił.
Potem nigdy więcej nie podszedł do tego kota.
- Na stare gacie Merlina! To idź do Malfoya i zamień mu te skarpetki!
Harry spojrzał na nią zranionym wzrokiem i pokręcił przecząco głową. Brunetka nie skomentowała, tylko zacisnęła wargi w cienką linię.
- W takim razie, dajcie mi wasze eseje z transmutacji. Sprawdzę wasze błędy - dodała  spokojniej.
- Esej z transmutacji  - powtórzył cicho Harry.
 Zły dzień.
Bardzo zły.
To wszystko przez Pufki. I Malfoya.

***
Harry miał plan. Plan, który chciał zrealizować zaraz na eliksirach.
Kiedy weszli do klasy, poczekał chwilę na Ślizgona i skierował się  na miejsce tuż za nim. Ustawił swój kociołek tak, aby mieć idealny obraz na postać Ślizgona. Zwłaszcza na jego nogi.
- Wiesz Blaise? Zgubiłem gdzieś swoje skarpetki… Matka wysłała mi je tydzień temu, a ja już nie mogę ich znaleźć! – powiedział smętnie Draco, patrząc ukradkiem na Harrego. Zastanawiał się, co ten pospolity Gryfon, robił tak blisko jego osoby.
- Zgubiłeś je? No cóż… Przykre.
- Ja wiem, że to jest przykre. Wiem o tym, bo to były moje ulubione skarpetki w Pufki Pigmejskie! – powiedział Draco, jakby była to najbardziej oczywista rzecz ze wszystkich.
- A nie te zielone z hipogryfami? Przecież ten zielony szczególnie ci się podobał tylko, że nie pamiętam dlaczego… - powiedział Blaise, odmierzając idealną porcję pajęczych nóżek. Draco spojrzał na niego w zamyśleniu, ażeby po chwili pokiwać głową.
- Potter jest idiotą – stwierdził po jakimś czasie blondyn. Zabini parsknął rozbawiony, jakby przypomniał sobie jakąś śmieszną historię. – Ja to co innego, ja jestem wyjątkowy.  
Ty wyjątkowy? Ty masz wystającą brodę i ulizane włosy. Ha!  - pomyślał Harry, mając nadzieję, że Zabini okaże się medium czytającym w myślach i wepchnie Malfoya do kociołka.
 - Oczywiście Draco. – odparł sucho Blaise. Potter miał wrażenie, że na pustyniach alarmują o brak wody.
Harry pokroił wysuszona gąsienicę i dodał jej kawałki do kociołka, obserwując jak substancja zmienia się na glutowaty  - lub jakby określi to Snape – pistacjowy kolor. Spojrzał na czas oczekiwania dalszej reakcji eliksiru i z zadowoleniem stwierdził, że może wykonać swój plan.
- Malfoy! – syknął. Wołany odwrócił się w stronę Gryfona z uniesioną – idealnie wyskubaną - brwią. Harry wskazał na miejsce koło siebie i pomachał ręką, aby Draco usiadł koło niego. Ślizgon zmarszczył brwi i z rezerwą podszedł do Harrego.
- Czego chcesz Potter?
- Masz jakiś problem? – zapytał poważnie Harry. Malfoy spojrzał na niego jak na świra.
- Tak! Ty, Potter jesteś moim problemem! – Harry przewrócił oczyma.
- Nieee… Chodzi mi o coś innego! – powiedział i spojrzał sugestywnie na dół. Draco patrzył na niego w szoku.
- Potter. Co ty mi sugerujesz? – zapytał. Harry z rumieńcem przewrócił po raz kolejny wzrokiem.
- Idioto!  Skarpetki! – odparł i podciągnął, już któryś raz z rzędu spodnie. Draco spojrzał na jego stopy i zapowietrzył się głośno.
- Ty… Ukradłeś mi skarpetki! – warknął, patrząc wrogo na Pottera.
- A ty ukradłeś moje z hipogryfami! – odwarknął.
- Po cholerę mi twoje skarpetki?! Przez ciebie to jest najgorszy dzień w moim życiu! Och nie… Najgorszy był kiedy cię zobaczyłem!
- Weź się ogarnij Malfoy! To JA mam najgorszy dzień w życiu! Od samego początku tej szkoły mam wyznaczone skarpetki na każdy dzień! A dzisiaj patrzę i co? A no, mam jakieś skarpetki w te cholerne, różowe Pufki! Nienawidzę Pufków!
Draco patrzył na niego, ze szczerym zdziwieniem. Zamrugał kilka razy i schylił się do Harrego.
- Ty… Ty też, masz skarpetki na każdy dzień…? – zapytał cicho, owiewając ciepłym oddechem szyję Gryfona.  Harry wciągnął głośno powietrze i pokiwał lekko głową, przygryzając wargę.
Włosy Malfoya, wydały mu się w tamtym momencie bardzo miękkie.
- Jutro w bibliotece, Potter. – powiedział Draco i odszedł do swojego stanowiska.
Harry spojrzał na swój kociołek, który powinien mieć krystalicznie, błękitną substancję we wnętrzu.  
Jęknął przeciągle, patrząc jednym kontem oka na granatową maź w kotle, a drugim na zbliżającego się Snape’a .
Zły dzień.
Złe Pufki.
Zły Malfoy.

 ***
Następnego dnia, Harry znów nie znalazł swoich skarpetek. Tym razem, były to wyjątkowo Ślizgońskie skarpetki  w węże, które wiły się po materiale.  Od samego patrzenia na nie dostawał dreszczy a kiedy zobaczył Malfoya, te dreszcze się nasiliły. 

***
Przy śniadaniu usiadł jak najdalej od ciągle warczącej Hermiony.
Był dość podekscytowany, ponieważ zaraz po wyjściu z wierzy Gryffindoru spotkał Zgredka, który poinformował go, gdzie pierze i sortuje się wyprane ubrania. Całkiem zadowolony z rezultatu, oczekiwał wejścia Malfoya na salę. Kiedy to nastąpiło, zakrztusił się swoim sokiem dyniowym – przy okazji wypluwając, większość niego na siebie.  Wycierając spocone ręce, wstał od stołu i ruszył do gromady Ślizgonów, ignorując wszystkie nachalne i zdziwione spojrzenia zebranych na Sali. Kiedy w końcu dodarł do Slytherinu, wrył się pomiędzy Parkinson, która chyba przytyła ostatnio i Malfoya, ignorując opryskliwości tej pierwszej i zadziorny uśmieszek drugiego.
- W czym ci pomóc, Potter? – zapytał grzecznie Malfoy, gryząc tosta. To brzmiało jak groźba. Jak: zabiję cię.
Ugryzł tosta, ugryzł tosta, ugryzł tosta…
- Potter? Haaloo? Ziemia do Pottera! Odbiór? Z tej strony Malfoy center, Potter słyszysz mnie?
- Co? Tak. Pomóc. Ja ci mogę pomóc. – odpowiedział w końcu Harry.
- Nie łódź się, że Draco coś od ciebie będzie chciał. – powiedziała zgryźliwie Parkinson.
- Nie z tobą rozmawiam, Mopsie… - odparł chłodno Harry, nie zaszczycając jej spojrzeniem.
O Godryku…. Uśmiech… cholera.   
- Wiem, gdzie przechowują skarpetki. – Dodał tajemniczo.
- Teraz wiem o co chodziło mojej matce, kiedy mówiła żebym trzymał się z dala od narkotyków.- wtrącił Zabini, pijąc kawę.
- Gdzie? – zapytał Malfoy.
On i Harry mrugali, patrząc na siebie. Parkinson wydała z siebie żałobną pieśń. Zabini znieruchomiał z kubkiem w rękach a reszta Ślizgonów patrzyła oniemiała.  Draco najwyraźniej lubił szokować innych.
- Eee… - Pauza. Wyjątkowa cisza jaka ich otoczyła, były przerażająca. Bardziej przerażająca od widoku nagiego Seamusa. Harry coś o tym wiedział.
- Więc? – Zniecierpliwiony Malfoy. A Gryfon miał nadzieję, że w Ślizgonie jest jednak coś dobrego. Najwyraźniej jest głęboko ukryte.  A Harry miał zamiar to znaleźć.
- Po lekcjach, przy kuchni – wymamrotał.
 Zwiał z Wielkiej Sali. 

***
- A więc Potty? – zapytał Draco, będąc punktualnie o dwudziestej przed wejściem do kuchni.
Idiota – pomyślał czule Harry, mając na myśli Rona.

*
- Harry… Ja mam nadzieję, że ty nie chcesz r-robić jakiejś orgii z Malfoyem…
- Ha! Haha. Oczywiście, że nie.
Orgia bez skarpetek? Oj Ron…
*

Gryfon otrząsając się z myśli, pogilgotał gruszkę będącą na obrazie i przeszedł przez portret.
- O Salazarze… Czy ty właśnie pomacałeś gruszkę?
- Zboczony dureń – skwitował Harry.
Kiedy znaleźli się w kuchni, Harry zawołał Zgredka. Pokierowali się do innego pomieszczenia, o którym ani Ślizgon, ani Gryfon nie mieli pojęcia i przystanęli przy wejściu.
Przy biurku siedział stary - bardzo - stary Skrzat, który przysypiał na krześle, ze stróżką śliny spływającej mu po brodzie.  Malfoy wydał niewyartykułowany dźwięk i schował się za Pottera.
 Harry rozejrzał się po pomieszczeniu. Gdzieniegdzie w powietrzu wirowały ubrania, a parę centymetrów od nich znajdowały się idealne kwadraty białego czegoś, które raz za razem rozpraszały się i delikatnie mieszały się z ubraniami.  Gryfon roześmiał się głośno.
- Z czego ty się śmiejesz?  
- Hahaha! Niewidzialne pralki! – wyjąkał.

 ***
 Po dwóch tygodniach sytuacja się unormowała. Harry wraz z Malfoyem w końcu – po wielu kłótniach i sprzeczek - poszli na skargę do Dumbledora, prosząc  o zmianę Skrzata prowadzącego pralnię.
Stary Drops, jak na fana Drarry przystało, zgodził się bez ogródek.  Oczywiście nie wyjawił im tego, że  specjalnie mieszał różne części garderoby uczniów i tworzył pary. Przykładem pierwszym z brzegu jest 
Theodor Nott i Bill Weasley, który nie wiadomo jak i kiedy znalazł się w ogóle w Hogwarcie.

***
Harry siedział cały zadowolony przy stole Gryffindoru, razem ze swoimi poniedziałkowymi skarpetkami. Jego humor był wyśmienity i nawet Hermiona nie pluła już swoim jadem.
Jadł w spokoju swoją owsiankę z owocami, kiedy usłyszał chrząknięcie powyżej swojej głowy.
 Odwrócił się i napotkał stalowy kolor oczu Malfoya.
- Hm? – mruknął, przełykając truskawkę.
- Przesuń się, Weasley. – burknął Draco, wciskając się blisko Harrego. – Proszę – dodał, kładąc na stół ładnie zapakowaną paczuszkę, średniej wielkości.  Harry zmarszczył brwi i podrapał się po włosach.
- Dziękuję? Ale co to jest?
- Zerknij to zobaczysz. – odparł Malfoy, rumieniąc się.
Gryfon, zdziwiony odpakował delikatnie czarny papier i otworzył wieczko pudełka. W środku była najsłodsza para skarpetek, jakie Harry widział w swoim nędznym życiu.
Były one brzoskwiniowo-pastelowe  z powyszywanymi czerwonymi serduszkami, rozmieszczonymi w równych odległościach. Czasami za którymś z serduszek pokazywał się mały jelonek, goniący się z małym pawiem. Harry w tamtym momencie wyglądał, jak Zgredek, który właśnie dostał skrawek materiału.  
- Jeeeeejkuuu! To jest słodkie! – wtrąciła się Ginny, która kontem oka – zresztą jak cały stół Gryffindoru – oglądała całe zajście.
- Pod spodem jest coś jeszcze… Moja stylistka… Um… Dopasowała je do czegoś…  - wyjąkał Draco, zerkając na swoje wypiłowane paznokcie. Hary odchylił ostrożnie skarpetki , które zaraz z impetem odłożył na miejsce.
- C-co twoja stylistka miała na myśli… Szykując mi bokserki…?  - miauknął Harry, patrząc na usta Draco.
- Ona… Znaczy ja… Ah… Będziesz miał coś przeciwko, jeżeli kiedyś, może wyjdziemy, gdzieś razem na jakieś poszukiwanie skarpetek… Harry?
- Ja… Oh… Tak. Znaczy nie! Nie, nie będę miał niczego przeciwko… Draco -  mruknął, spod ciemnych rzęs. 
Harry nie wiedział do końca co się później stało, ale Hermiona chyba nie bez powodu krzyknęła „Kurwa mać! ” Co jej się, de facto pierwszy raz w życiu zdarzyło. I nie bez powodu Dumbledor wykrzyknął do McGonagall, że ma mu kupić pięć paczek dropsów.
Czując coś ciepłego na swoich wargach, Harry włożył rękę do czegoś, co kusiło go już od pewnego czasu.
Włosy Malfoya okazały się, jednak nad wyraz miękkie i nie obklejone żelem.
Cały uradowany odsunął się trochę od Draco – tak, teraz był to jego Draco – i spojrzał w jego śliczne oczy.
- Chcesz zobaczyć, jak leżą na mnie te bokserki…? – zapytał nieśmiało.
- Ale nie obrazisz się, jeśli zedrę je potem zębami…?  
Szelmowski uśmiech, jaki  ukazał Ślizgon sprawił, że nie jednej Puchonce zrobiło się mokro.
Ale wszystkie mają problem, ponieważ Harry zamierzał robić teraz bardzo nieprzyzwoite rzeczy z Malfoyem.
Z wszystkimi skarpetkami, jakie zdołają przywlec do Pokoju Życzeń. 


*Pufek Ginny*

 ***

14 komentarzy:

  1. Hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah ryjesz ludziom psychike!
    Nie jestem w stanue napisac krtywniejszego komentarza bo nadal turlam się ze śmiechu :D boskie!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę bardzo ciekawy temat one shot. Szkoda tylko że pomysł niekoniecznie samodzielny. Czytałam praktycznie to samo , prawie zdanie w zdanie tylko o dżemie. Dżemie który lubili draco i Harry. Chyba że autorem tamtego tekstu także jestes ty, wtedy przepraszam. Ogólnie fajnie napisane tylko naprawdę wkurzylo mnie ile zdan zostali prawie zerznietych z oryginalu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm...Jakby to powiedzieć. Może zacznę od tego, że nie jestem autorem "dżemu truskawkowego". Ogółem to czytałam tamtego ficka dość dawno, ale wpadł mi do głowy i może dlatego tyle zdań wydawało się 'zerżnięte'? Hm... Jeżeli to aż tak rzuca się w oczy, zawsze mogę napisać do autorki 'dżemu' i poprosić ją o pozwolenie czy coś. / Kummie

      Usuń
  3. Też widzę duże podobieństwo, ale skarpetki moim zdaniem są dużo ciekawszym pomysłem niż dżem. Zawsze możesz napisać że jest to alternatywna wersja opowieści którą lubisz. Rozwalił mnie ten stary skrzat i gdy Draco mówil ze moga isc razem na poszukiwanie skarpetek hahaha xD powinnaś pisać wiecej takich krótkich opowieści pomiędzy rozdzialami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Cię kocha, do Ciebie szlocham... *śpiewa, posyłając tonę całusów i hug'ów* / Kummie

      Usuń
  4. Te różowe skarpetki były genialne :) :) nadal się śmieje :D pisz, pisz :* :* :* <3<3<3<3<3
    Syśka

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy kolejny rozdział? :P

    OdpowiedzUsuń
  6. hahahahahaahah :D leżę i płaczę :D powalił mnie ten oneshot :D Skarpetki Górą!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurna no! Słów mi brakuje! Wspaniałe, słodkie, wyśmienite, kochane, milutkie, slodziutkie, zajebiste, genialne, przesmieszne i piękne. Kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj~~! Od jakiegoś czasu się czaję, ale dopiero dzisiaj coś mnie natchnęło, żeby przeczytać jeden z Twoich tekścików :3 wiedz, że przeważnie nie czytuję potterowych (kpop wyprał mi mózg), ale tytuł "Skarpetkowa sprawa" nie mógł pozostać przeze mnie ominięty, urzekając uroczością ^.^ DRAMA WOKÓŁ SKARPETEK, jak mnie się to podoba xD
    Na wstępie powiem, że bardzo przypadł mi do gustu Twój sposób prowadzenia narracji. Jest taki...hm, sympatyczny? Wiem, że to brzmi źle i niepoprawnie, ale tak własnie bym to określiła.
    Dalej... pomysł miażdżąco zabawny, już sama wizja Harry'ego w jego różowych skarpetkach, wygłaszającego swojej owsiance jak to bardzo nienawidzi puffków pigmejskich... <3 Ogólnie Haryy zachowuje się tu jak duży dzieciak >.< ale to chyba norma. Btw. Dumbledore rozprowadzający odurzające dropsy? Podoba mi się ta wizja xD JUŻ NIE MÓWIĄC O DUMBLEDORZE YAOIŚCIE *-*
    Opis prezentu od Malfoya, rzygam tęczą <3 Ahh, wiem, że wrzuciłaś to dawno, ale mam nadzieję, że mimo to przeczytasz mój komentarz, bo przez Ciebie aż się nakręciłam na Drarry x.x Raczej nie zajrzę do tego długiego rozdziałowca, bo jestem zbyt leniwa. Być może jednak zerknę sobie kiedyś na inne Twoje shociki.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie (?) ale tem tylko kpop, to nie wiem, nie ważne. Weny ~~<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    hahaha cudowny tekst, uśmiałam się do łez, a potem jeszcze te bokserki...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta miniaturka jest ekstra! To pierwsze opowiadanie Drarry, jakie czytam. Ta notka sprawiła, że pokochałam je od razu!
    Weny i pozdrowienia,
    Dravelia
    Ps. Jeśli lubisz Dramione to zapraszam na www.hermiona-riddle-po-drugiej-stronie.blogspot.com i na www.hogwart-szkola-na-wesolo.blogspot.com
    A twoje opowiadanie zamierzam przeczytać całe!

    OdpowiedzUsuń
  11. Pufki .. Hahahah :-)
    Normalnie niszczysz system ... Uśmiałam sie z tego rozdzialu .. Ide czytac pozostale..
    Pozdrawiam~Shizuo

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem czy ja jakaś nienormalna jestem ale mi się nie podoba, i nie śmieszy.
    Idę się zbadać czy moje poczucie humoru nadal żyje, w co jednak nie wątpię, ale tak dla zasady ;)

    OdpowiedzUsuń