25 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ XII

Merlinie... Przepraszam Was, że dopiero o tej godzinie, ale o dziewiętnastej miałam dopiero czas a potem nie mogłam utworzyć nowej notki... (dziękuję Bloggerze >.< ) 
No ale w końcu udało mi się i macie kolejny (Matko już 12!) rozdział :) 
Ah... No i w ogóle to chciała bym powitać nowych czytelników ♥ Dziękuję, że tu zerknęliście i mam nadzieje, że pozostaniecie ze mną i chłopakami dłużej ^^ Notabene dziękuję wszystkim, komentującym party... Aww... KOCHAM WAS I VIRTUAL HUG <3 / Kummie
Ps. Nowy rozdział będzie 2/3 maja, bo później jadę na wycieczkę. Ahh... a one-shota napisze na poniedziałek (28.04. bo wtedy jest coś ważnego dla mnie :D Przekonacie się co i z góry mówię, że z tej okazji będzie to komedia <o ile mi wyjdzie...>) No to Enjoy!
 ***

Dwa tygodnie w Hogwarcie minęły Harremu głównie na omijaniu Draco.
Jego 'plan' zazwyczaj wyglądał tak, że na lekcjach siadał jak najdalej od niego, w stołówce i korytarzach również. 
Większość czasu spędzał z Ronem w Dormitorium Gryffindoru, a gdy wchodził do własnego  i Draco tam był, szedł w podskokach do swojego pokoju. 
Ich rozmowa - o ile nastąpiła - polegała na prostych pytaniach i odpowiedziach. Gdy jego wzrok przez przypadek skrzyżował się z Draco, z rumieńcem spuszczał wzrok.  Mówiąc szczerze, starał się po prostu przebywać jak najmniej w jego towarzystwie.

Zaczynał się ostatni weekend miesiąca. Wcześniejsza deszczowa pogoda nie pozwalała na zorganizowanie naborów do drużyn Quidditcha, jednak ostatni tydzień był wyjątkowo słoneczny. 
Harry zorganizował nabór Gryffindoru na siedemnastą.
Niebo było bezchmurne, wiał lekki wiatr, słońce świeciło pomarańczowymi promieniami - ogółem idealna pogoda do testowania nowych. 
Wychodząc ze szkoły Harry nie mógł się powstrzymać, przed przetestowaniem miotły. Przy wyjściu zasiadł od razu na swoją Błyskawicę i wzbił się w górę. Bez pośpiechu okrążył zamek, czując się wolny od wszystkiego. Słyszał powiew swojej peleryny i świst powietrza.
Kończąc okrążenie skręcił w stronę boiska, dając się wykazać swojej ukochanej miotle. Starał się wyciągnąć z niej tyle ile się dało, a na boisko dotarł już po paru sekundach.  Powoli obniżał lot i czuł, że nic nie może zepsuć jego humoru.
Och.
Wróć.
Może.
Zobaczył ich parę metrów nad ziemią i nie zważając na odległość krzyknął:
- MALFOY! Co ty tutaj do cholery jasne robisz?! – zaczął lecieć w kierunku grupy Ślizgonów, którzy stali na końcu boiska, szykując się do wylotu. Draco stał odwrócony do niego plecami, tak wiec kiedy Harry krzyknął, odwrócił się. Gdy brunet był metr nad ziemią zsunął się z miotły i szybkim krokiem ruszył w stronę Ślizgona. Blondyn dał znać ręką, aby pozostali ruszyli okrążać boisko. W końcu spojrzał na wkurzonego bruneta.
- Coś nie pasuje Gryfiaku? – zapytał spokojnie.
- Nie pasuje?! Co ty tutaj robisz?! Teraz JA mam trening nie TY! – warknął gestykulując namiętnie rękoma.
- Serio? Od kiedy? Mamy jeszcze półtora godziny treningu. – odparł Draco, splatając ręce na piersi.
- Na siedemnastą mam zarezerwowane boisko!
- No to najwyraźniej ktoś się pomylił - odparł, dalej spokojnie. - Idź już lepiej, bo twoi Gryfoni się niecierpliwią - dodał, wskazując głową na drugi koniec boiska. Harry zmrużył oczy.
- Malfoy... - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Draco zrobił krok do przodu i przechylił głowę.
- Nie mów, że moje towarzystwo będzie cię rozpraszać, Potter - mruknął, głaszcząc Harrego po policzku. Brunet starał się zachować kamienną twarz, ale jego ciało samo zareagowało dreszczami. Odwrócił się plecami do Malfoya i ruszył przed siebie drżącym krokiem, każąc miotle aby poleciała za nim.

***
- Harry? Co tutaj robią Ślizgoni? – zapytała Ginny, patrząc w górę na postacie w zielonych strojach. Harry stanął naprzeciwko Wesleyów.
- Malfoy mówi, że mają jeszcze półtorej godziny treningu. Nie wiem o co chodzi, ale oni nie zejdą, a ja nie mam zamiaru tracić takiej pogody.
-Malfoy... oczywiście... - sarknął Ron.
- Nic lepiej nie mów - warknął Harry, a Ron posłał mu zdziwione spojrzenie - Dobra przepraszam. Zaczynajmy. – dodał zrezygnowany, wysuwając się naprzód.
 Spojrzał na przybyłych Gryfonów i już wiedział, że będzie ciężko. Pierwsza część osób już na pierwszy rzut oka nie miał zielonego pojęcia do czego służy miotła. Druga część, natomiast składała się z roześmianych dziewczyn, które przyszły  aby zirytować Harrego. Gryfon westchnął przeciągle. Nie miał zamiaru mieć powtórki z szóstego roku.
- Dobra. Wy wyjazd z boiska. - powiedział i wskazał na dziewczyny, które zaczęły bardziej chichotać.  Ruszyły w stronę wejścia na trybuny, a Harry westchnął jeszcze raz i zacisnął pięści - Dobra, kto w ogóle miał do czynienia z Quidditchem? – zapytał, a  na szczęście większość osób podniosło niepewnie rękę.
- Super, to resztę proszę o wyjście - rzekł stanowczo. Nie zwracał uwagi na prychnięcia, jęknięcia i inne zirytowania czy zniewagi. Zastanawiał się, po co oni w ogóle tu przyszli?   
Została garstka osób, których Harry znał z widzenia. Nie przejmując się niczym kazał im wybrać miotły i przelecieć parę okrążeń trójkami. Ronowi i Ginny kazał podlecieć na swoje pozycję i tam zostać. Sam również wzleciał i prawie spadł, gdy jedna z trójek nie umiała zapanować nad miotłami. Kazał im zejść z mioteł i opuścić boisko.  
- Oj Potty, nie umiesz zapanować nad swoimi? – zapytał Malfoy, podlatując  do niego. Harry w zamian prychnął, nie wymawiając żadnego słowa. - Wiesz, trzeba być stanowczym bo inaczej wejdą ci na głowę.
- No co ty nie powiesz - warknął w końcu brunet. - Ej! Wy koło obręczy! Schodzić z mioteł i wyjazd!- krzyknął w stronę trójki Gryfonów, którzy zaczęli przepychankę.
- Jesteś taki słodki, jak się złościsz... - stwierdził Draco, przybliżając się do Harrego. Ten momentalnie zastygł, kiedy nos Ślizgona musnął mu szyję.Nawet nie zauważył kiedy podleciał tak blisko.
- M-malfoy... Nie przy...innych..- zdołał wyszeptać.
- Dlaczego? – mruknął Draco, wodząc nosem po kości policzkowej bruneta.
- P-przestań... - wyjąkał Harry, odsuwając się lekko od Ślizgona. - Jesteśmy na środku boiska... Czy ty masz w ogóle jakieś zahamowania? - zapytał, obracając się na boki i sprawdzając czy nikt na nich nie patrzy - na szczęście, wszyscy byli zajęci śledzeniem poczynań nowych.
- Mam, ale nie korzystam - odparł lekko Draco, znów przybliżając się do Harrego.
- Malfoy... Proszę przestań... nie teraz...- wyjąkał Harry.
- A kiedy? – zapytał Draco.
- Harry! Podleć tu na chwilę! – krzyknął Ron z prawej strony boiska. Najwyraźniej był tak rozkojarzony, że nie zauważył  Malfoy'a , który prawie molestuje Harrego. Bywa.
- Jasne, już lecę! – odkrzyknął Harry i spojrzał na Draco. Wzruszył ramionami i pokręcił głową. Ruszył szybko w stronę Rudego.
- Potty! A co powiesz na meczyk, kiedy już ogarniesz drużynę? - usłyszał głos Draco. Odwrócił się przez ramię.
- Jasne, jeżeli chcesz przegrać! – odkrzyknął i uśmiechnął się szczerze - tak naprawdę szczerze. 
- Jeszcze zobaczymy! Ale się pospiesz! Nie lubię czekać!
- Wiem. - Szepnął do siebie z delikatnym uśmiechem. Po chwili był przy Ronie, do którego dołączyła już Ginny.
- Co jest? – zapytał, zwracając się do Rudego.
- Nie sądzisz, że tamtych trzeba wyrzucić? – odparł wskazując na trójkę, która leciała stanowczo za wolno.
- Racja, uh... Ginny? Zajęłabyś się tym? Gardło mnie już boli, od tego darcia się.- zapytał błagalnie.
- Z przyjemnością - odparł z uśmiechem i odwróciła się w tamtym kierunku - EJ! WY TAM DO CHOLERY JASNEJ! CO WY LATAĆ NIE UMIECIE?! TO PRZEDSZKOLE CZY HOGWART?!  WYJAZ MI STĄD! - wykrzyknęła, a Harry i Ron aż podskoczyli.
- Dz..Dzięki..?- odparł słabo Harry, poprawiając się na miotle.
- Ależ nie ma za co. - dodała z uśmiechem - Harry? A moglibyśmy już zacząć? Za dwie godzinki mam randkę, także rozumiesz...
- Z KIM TY MASZ RANDKĘ?!
- A GÓWN...
- Jasne! Możemy wybierać! Ginny poleciałabyś po nich? Dzięki! Dobra, jest czterech na pałkarzy i piątka na ścigających. No Ron, tym razem nie ma nikogo na obrońcę. - rzekł i dał kuksańca Rudemu.
- Idź sobie... Uh..Harry? A czy ona się tu patrzy? - zapytał niepewnie.
- Kto? Ginny? –  odparł zdezorientowany brunet.
- Nie! No.. Hermiona!  
- Gdzie ona jest? – zapytał jeszcze Gryfon, szukając jej wśród ludzi.
- No na trybunach... Po lewej..! – syknął Ron.
- Aaa! CZEŚĆ HERM! – zawołał Harry i pomachał do Gryfonki siedzącej na trybunach po lewej stronie. Ta odmachała mu pogodnie i wróciła do czytania jakiejś książki. 
- Czyta książkę - rzekł do Rona, który patrzył na coś na dole.
- Aa..rozumiem...- odparł smutno.
- Stary..! Nie rób takiej miny! Pokażesz na co cię stać!
- Co?
- Ah... Z Malfoyem chcemy zrobić mały mecz. - odparł lekko Harry.
- Harry! Wiesz, że ja się denerwuję..
- Zrób to dla Mionki – odparł melodyjnie i odleciał do Ginny, która stała już z pozostałymi. Harry w końcu mógł się przyjrzeć reszcie. Na szczęście zauważył, że wśród kandydatów była Delmeza Robins, Jimmie Peakes i  Ritchie Coote - przynajmniej wiedział, że już ma część drużyny.   
Resztę, Harry znał tylko z widzenia. Potrzebuje jeszcze jednego ścigającego i rezerwowych.

 Pół godziny później Harry w końcu wybrał skład Gryffindoru. Nowymi nabytkami byli: 

Ścigający: Delmeza Robins, Nigel Wolpert (Rezerwowi: Caroline Fervers i Aaron Lanse)
Pałkarze: Jimmy Reakes, Ritchie Coote  (Rezerwowi: Thomas Rimmes i Nicholas Addams)



*
- Malfoy! To jak gramy? – zawołał Harry, wsiadając z powrotem na miotłę i ruszając w stronę blondyna.
- Oczywiście, ale nie sądzisz, że takie granie o nic jest...nudne? – zapytał z szelmowskim uśmiechem.
- Co proponujesz? – odparł Harry wyczuwając jakiś podstęp. Draco oparł się nonszalancko o rękojeść miotły, przybliżając się tym samym do Gryfona. Harry nie chciał pozostać mu dłużny, więc powtórzył pozę Ślizgona.
-Wiesz to będzie taki mały zakładzik... - zaczął blondyn, wodząc palcem po ramieniu Harrego.
- O co..? – zapytał Harry, patrząc w lodowe tęczówki.
-...Gdy wygra moja drużyna, codziennie będę mógł zrobić z tobą co tylko zechcę, przez powiedzmy... dziesięć minut?- odparł nonszalancko, a Harry przełknął ślinę.
- Co t-tylko zechcesz..?  N-nie. Dziesięć minut to za długo... -zająknął się. 
- Pięć minut? Pasuje? - rzekł Ślizgon, podnosząc wyzywająco brew.
- D-dobrze. Ale kiedy my wygramy... Dasz mi spokój… - wyszeptał Harry, sam nie wierząc we własne słowa.
- Oczywiście - odparł chłodniej Draco. – To zaczynamy? Potrzebujemy sędziego. Może Hermiona? – dodał, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Jasne, polecę z nią pogadać. - powiedział Harry, prostując się.
- Żebyś oszukiwał? Nie dzięki. Lecę z tobą.- odparł i ruszył w stronę trybun.

***
- DELMEZA! Po prawej! – wydarł się, gdy ujrzał, że dwóch Ślizgonów naciera na Gryfonkę trzymającą kafla.- Malfoy! Powiedź im, żeby nie faulowali!- dodał, odwracając się w stronę Ślizgona, który był niedaleko Harrego. Blondyn odwrócił się w jego stronę, uśmiechnął się łobuzersko i pomachał mu ręką. Po chwili powrócił do poprzedniej pozycji, a Harry zupełnie nieświadomie, zaczął przyglądać się Ślizgonowi. Zauważył, że Draco w zielonej szacie i białych bryczesach wyglądał...cholernie pociągająco. Szata powiewała za nim, a włosy błądziły na wszystkie strony.
Na Merlina! O czym ja myślę! Skup się na szukaniu znicza do cholery!  - wmówił sobie, rozglądając się na boki.

80-60 dla Ślizgonów, Harry musiał znaleźć Znicz w tej chwili, jeżeli chciałaby aby jego drużyna wygrała. Chociaż jak na pierwszy mecz, bez ogólnego planu dawali sobie dobrze radę - przyznał w myślach.

80-70 zaczął się zastanawiać, czy na pewno chcę wygrać...W końcu unikanie Malfoy'a przez te trzy tygodnie, nie należały do przyjemnego okresu... Lubił się z nim droczyć, rozmawiać i... całować, ale wciąż nie był przekonany co do intencji Ślizgona. 
Pięć minut przez, które Draco będzie mógł robić ze mną co chce...Och kusząca propozycja... Ale czy na pewno?
- HARRY! – usłyszał głos Ginny, zanim otoczyła go ciemność.

 *Aww... I jak tu nie lubić Quidditcha?*
 ***

11 komentarzy:

  1. "...Gdy wygra moja drużyna, codziennie będę mógł zrobić z tobą co tylko zechcę, przez powiedzmy... dziesięć minut? ":O :O :O Jak Malfoy jakimś cudem jednak przegra to strzele fochem xD Ale skoro Harrego 'otoczył ciemność' to są małe szanse, żeby Gryfoni wygrali :D Aaa ! Ja chcę wiedzieć co Malfoy będzie mu robił ;D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!!!
    Aaa a czy ta miotła na arcie nie wygląda tak... sugestywnie? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. BARDZO CIEKAWY rozdział, zastanawiam się czy Harry już się odfochał czy nie... No bo w sumie mam wrażenie, że tak, ale przecież w razie gdyby on wygrał, kazał Malfoyowi się odczepić. Więc... Eh skomplikowane to xD czekam na next chapter <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie się doczekałam! Mam nadzieję że ślizgoni wygrają :D Już nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mogłaś skończyc w takim momencie? nie masz seca;D mam nadzieje że śłizgoni wygrają i harremu niec nie jest. pozdrawiam ;*
    Syśka

    OdpowiedzUsuń
  5. Lol xD Lol, lol,lol,lol,lol,lol,lol,lol,lol,lol xD
    Nope. nope,nope,nope,nope,nope,nope,nope xD
    Jestem ciekawa tego co Draco będzie robił. :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    ciekawe kto wygra ten zakład, mam nadzieję, że Harry, ciekawe czym kieruje się Draco...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam ten fanart! Pewnie Draco go uratuje, i Slytherin wygra. Kocham to ff!
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. w takim momencie nooo serio ? :O

    Mina

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    zastanawiam się kto wygra ten zakład, mam nadzieję, że Harry ;) czym kieruje się Draco?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. „ …Rób był tak rozkojarzony że nawet nie zauważył Malfoya który prawie molestował Harrego…” Nie wiem czemu ale mega mi się podoba ten fragment wiem ze w molestowanie nie ma nic fajnego ale ten fragment mi się podoba
    Ps. Harremu już się coś stało (to jest standard) a w dodatku harry i qiditch (nie umiem pisać) to mieszanka wybuchowa

    OdpowiedzUsuń