Merlinie...
Przepraszam Was, że dopiero o tej godzinie, ale o dziewiętnastej miałam
dopiero czas a potem nie mogłam utworzyć nowej notki... (dziękuję
Bloggerze >.< )
No ale w końcu udało mi się i macie kolejny (Matko już 12!) rozdział :)
Ah... No i w ogóle to chciała bym powitać nowych czytelników ♥ Dziękuję,
że tu zerknęliście i mam nadzieje, że pozostaniecie ze mną i chłopakami
dłużej ^^ Notabene dziękuję wszystkim, komentującym party... Aww...
KOCHAM WAS I VIRTUAL HUG <3 / Kummie
Ps.
Nowy rozdział będzie 2/3 maja, bo później jadę na wycieczkę. Ahh... a
one-shota napisze na poniedziałek (28.04. bo wtedy jest coś ważnego dla
mnie :D Przekonacie się co i z góry mówię, że z tej okazji będzie to
komedia <o ile mi wyjdzie...>) No to Enjoy!
***
Dwa
tygodnie w Hogwarcie minęły Harremu głównie na omijaniu Draco.
Jego 'plan' zazwyczaj wyglądał tak, że na
lekcjach siadał jak najdalej od niego, w stołówce i korytarzach również.
Większość czasu spędzał
z Ronem w Dormitorium Gryffindoru, a gdy wchodził do własnego i Draco tam był, szedł w podskokach do swojego
pokoju.
Ich rozmowa - o ile nastąpiła - polegała na prostych pytaniach i
odpowiedziach. Gdy jego wzrok przez przypadek skrzyżował się z Draco, z
rumieńcem spuszczał wzrok. Mówiąc szczerze, starał
się po prostu przebywać jak najmniej w jego towarzystwie.
Zaczynał
się ostatni weekend miesiąca. Wcześniejsza deszczowa pogoda nie pozwalała na
zorganizowanie naborów do drużyn Quidditcha, jednak ostatni tydzień był wyjątkowo słoneczny.
Harry zorganizował nabór Gryffindoru na siedemnastą.
Niebo
było bezchmurne, wiał lekki wiatr, słońce świeciło pomarańczowymi promieniami -
ogółem idealna pogoda do testowania nowych.
Wychodząc ze szkoły Harry nie mógł
się powstrzymać, przed przetestowaniem miotły. Przy wyjściu zasiadł od razu na
swoją Błyskawicę i wzbił się w górę. Bez pośpiechu okrążył zamek, czując się
wolny od wszystkiego. Słyszał powiew swojej peleryny i świst powietrza.
Kończąc
okrążenie skręcił w stronę boiska, dając się wykazać swojej ukochanej miotle.
Starał się wyciągnąć z niej tyle ile się dało, a na boisko dotarł już po paru
sekundach. Powoli obniżał lot i czuł, że
nic nie może zepsuć jego humoru.
Och.
Wróć.
Może.
Zobaczył ich parę metrów nad ziemią i nie
zważając na odległość krzyknął:
- MALFOY!
Co ty tutaj do cholery jasne robisz?! –
zaczął lecieć w kierunku grupy Ślizgonów, którzy stali na końcu boiska, szykując
się do wylotu. Draco stał odwrócony do niego plecami, tak wiec kiedy Harry
krzyknął, odwrócił się. Gdy brunet był metr nad ziemią zsunął się z miotły i
szybkim krokiem ruszył w stronę Ślizgona. Blondyn dał znać ręką, aby pozostali ruszyli okrążać boisko. W
końcu spojrzał na wkurzonego bruneta.
- Coś
nie pasuje Gryfiaku? – zapytał spokojnie.
- Nie
pasuje?! Co ty tutaj robisz?! Teraz JA mam trening nie TY! – warknął
gestykulując namiętnie rękoma.
- Serio?
Od kiedy? Mamy jeszcze półtora godziny treningu. – odparł Draco, splatając ręce
na piersi.
- Na
siedemnastą mam zarezerwowane boisko!
- No to
najwyraźniej ktoś się pomylił - odparł, dalej spokojnie. - Idź już lepiej, bo twoi Gryfoni się
niecierpliwią - dodał, wskazując głową na drugi koniec boiska. Harry zmrużył
oczy.
- Malfoy... -
wysyczał przez zaciśnięte zęby. Draco zrobił krok do przodu i przechylił głowę.
-
Nie
mów, że moje towarzystwo będzie cię rozpraszać, Potter - mruknął,
głaszcząc Harrego po policzku. Brunet starał się zachować kamienną
twarz, ale jego ciało samo zareagowało dreszczami. Odwrócił się plecami
do Malfoya i ruszył przed siebie
drżącym krokiem, każąc miotle aby poleciała za nim.
***
- Harry?
Co tutaj robią Ślizgoni? – zapytała Ginny, patrząc w górę na postacie w
zielonych strojach. Harry stanął naprzeciwko Wesleyów.
- Malfoy
mówi, że mają jeszcze półtorej godziny treningu. Nie wiem o co chodzi, ale oni
nie zejdą, a ja nie mam zamiaru tracić takiej pogody.
-Malfoy... oczywiście... - sarknął Ron.
- Nic
lepiej nie mów - warknął Harry, a Ron
posłał mu zdziwione spojrzenie - Dobra przepraszam. Zaczynajmy. – dodał
zrezygnowany, wysuwając się naprzód.
Spojrzał na przybyłych Gryfonów i już
wiedział, że będzie ciężko. Pierwsza część osób już na pierwszy rzut oka nie
miał zielonego pojęcia do czego służy miotła. Druga część, natomiast składała się z roześmianych
dziewczyn, które przyszły aby zirytować
Harrego. Gryfon westchnął przeciągle. Nie miał zamiaru mieć powtórki z szóstego
roku.
- Dobra.
Wy wyjazd z boiska. - powiedział i wskazał na dziewczyny, które zaczęły bardziej
chichotać. Ruszyły w stronę wejścia na
trybuny, a Harry westchnął jeszcze raz i zacisnął pięści - Dobra, kto w ogóle
miał do czynienia z Quidditchem? – zapytał, a na szczęście większość osób podniosło
niepewnie rękę.
- Super,
to resztę proszę o wyjście - rzekł stanowczo. Nie zwracał uwagi na prychnięcia,
jęknięcia i inne zirytowania czy zniewagi. Zastanawiał się, po co oni w ogóle
tu przyszli?
Została garstka osób,
których Harry znał z widzenia. Nie
przejmując się niczym kazał im wybrać miotły i przelecieć parę okrążeń
trójkami. Ronowi i Ginny kazał podlecieć
na swoje pozycję i tam zostać. Sam również wzleciał i prawie spadł, gdy jedna z
trójek nie umiała zapanować nad miotłami. Kazał im zejść z mioteł i opuścić
boisko.
- Oj
Potty, nie umiesz zapanować nad swoimi? – zapytał Malfoy,
podlatując do niego. Harry w zamian prychnął, nie wymawiając żadnego słowa. - Wiesz,
trzeba być stanowczym bo inaczej wejdą ci na głowę.
- No co
ty nie powiesz - warknął w końcu brunet. - Ej! Wy
koło obręczy! Schodzić z mioteł i wyjazd!- krzyknął w stronę trójki Gryfonów,
którzy zaczęli przepychankę.
- Jesteś
taki słodki, jak się złościsz... - stwierdził Draco, przybliżając się do Harrego. Ten
momentalnie zastygł, kiedy nos Ślizgona musnął mu szyję.Nawet nie zauważył kiedy podleciał tak blisko.
- M-malfoy... Nie
przy...innych..- zdołał wyszeptać.
- Dlaczego?
– mruknął Draco, wodząc nosem po kości policzkowej bruneta.
- P-przestań... -
wyjąkał Harry, odsuwając się lekko od Ślizgona. - Jesteśmy na środku boiska... Czy
ty masz w ogóle jakieś zahamowania? - zapytał, obracając się na boki i sprawdzając czy nikt na nich nie
patrzy - na szczęście, wszyscy byli zajęci śledzeniem poczynań nowych.
- Mam,
ale nie korzystam - odparł lekko Draco, znów przybliżając się do Harrego.
- Malfoy... Proszę
przestań... nie teraz...- wyjąkał Harry.
- A
kiedy? – zapytał Draco.
- Harry!
Podleć tu na chwilę! – krzyknął Ron z prawej strony boiska. Najwyraźniej był tak
rozkojarzony, że nie zauważył Malfoy'a ,
który prawie molestuje Harrego. Bywa.
- Jasne, już lecę! – odkrzyknął Harry i spojrzał na Draco. Wzruszył ramionami i pokręcił
głową. Ruszył szybko w stronę Rudego.
- Potty!
A co powiesz na meczyk, kiedy już ogarniesz drużynę? - usłyszał głos Draco.
Odwrócił się przez ramię.
- Jasne,
jeżeli chcesz przegrać! – odkrzyknął i uśmiechnął się szczerze - tak naprawdę
szczerze.
- Jeszcze
zobaczymy! Ale się pospiesz! Nie lubię czekać!
- Wiem. - Szepnął do siebie z delikatnym uśmiechem. Po chwili był przy Ronie, do którego
dołączyła już Ginny.
- Co
jest? – zapytał, zwracając się do Rudego.
- Nie
sądzisz, że tamtych trzeba wyrzucić? – odparł wskazując na trójkę, która
leciała stanowczo za wolno.
- Racja,
uh... Ginny? Zajęłabyś się tym? Gardło mnie już boli, od tego darcia się.- zapytał
błagalnie.
- Z
przyjemnością - odparł z uśmiechem i odwróciła się w tamtym kierunku - EJ! WY TAM
DO CHOLERY JASNEJ! CO WY LATAĆ NIE UMIECIE?! TO PRZEDSZKOLE CZY HOGWART?! WYJAZ MI STĄD! - wykrzyknęła, a Harry i Ron aż
podskoczyli.
- Dz..Dzięki..?-
odparł słabo Harry, poprawiając się na miotle.
- Ależ
nie ma za co. - dodała z uśmiechem - Harry? A moglibyśmy już zacząć? Za dwie godzinki
mam randkę, także rozumiesz...
- Z KIM
TY MASZ RANDKĘ?!
- A GÓWN...
- Jasne! Możemy wybierać! Ginny poleciałabyś po nich? Dzięki! Dobra, jest czterech na pałkarzy i piątka na
ścigających. No Ron, tym razem nie ma nikogo na obrońcę. - rzekł i dał kuksańca
Rudemu.
- Idź sobie... Uh..Harry? A czy ona się tu patrzy? - zapytał niepewnie.
- Kto? Ginny? – odparł zdezorientowany brunet.
- Nie!
No.. Hermiona!
- Gdzie
ona jest? – zapytał jeszcze Gryfon, szukając jej wśród ludzi.
- No na
trybunach... Po lewej..! – syknął Ron.
- Aaa!
CZEŚĆ HERM! – zawołał Harry i pomachał do Gryfonki siedzącej na trybunach po
lewej stronie. Ta odmachała mu pogodnie i wróciła do czytania jakiejś książki.
- Czyta książkę - rzekł do Rona, który patrzył na coś na dole.
- Aa..rozumiem...-
odparł smutno.
- Stary..!
Nie rób takiej miny! Pokażesz na co cię stać!
- Co?
- Ah... Z
Malfoyem chcemy zrobić mały mecz. - odparł lekko Harry.
- Harry!
Wiesz, że ja się denerwuję..
- Zrób
to dla Mionki – odparł melodyjnie i odleciał do Ginny, która stała już z
pozostałymi. Harry w końcu mógł się przyjrzeć reszcie. Na szczęście zauważył,
że wśród kandydatów była Delmeza Robins, Jimmie Peakes i Ritchie Coote - przynajmniej wiedział, że
już ma część drużyny.
Resztę, Harry znał tylko z widzenia. Potrzebuje
jeszcze jednego ścigającego i rezerwowych.
*
Pół
godziny później Harry w końcu wybrał skład Gryffindoru. Nowymi nabytkami byli:
Ścigający: Delmeza Robins, Nigel Wolpert
(Rezerwowi: Caroline Fervers i Aaron Lanse)
Pałkarze: Jimmy Reakes, Ritchie Coote (Rezerwowi: Thomas Rimmes i Nicholas Addams)
*
- Malfoy!
To jak gramy? – zawołał Harry, wsiadając z powrotem na miotłę i ruszając w stronę blondyna.
- Oczywiście,
ale nie sądzisz, że takie granie o nic jest...nudne? – zapytał z szelmowskim
uśmiechem.
- Co
proponujesz? – odparł Harry wyczuwając jakiś podstęp. Draco oparł się
nonszalancko o rękojeść miotły, przybliżając się tym samym do Gryfona. Harry
nie chciał pozostać mu dłużny, więc powtórzył pozę Ślizgona.
-Wiesz
to będzie taki mały zakładzik... - zaczął blondyn, wodząc palcem po ramieniu
Harrego.
- O co..? – zapytał Harry, patrząc w lodowe tęczówki.
-...Gdy
wygra
moja drużyna, codziennie będę mógł zrobić z tobą co tylko zechcę, przez
powiedzmy... dziesięć minut?- odparł nonszalancko, a Harry przełknął
ślinę.
- Co
t-tylko zechcesz..? N-nie. Dziesięć
minut to za długo... -zająknął się.
- Pięć
minut? Pasuje? - rzekł Ślizgon, podnosząc wyzywająco brew.
- D-dobrze.
Ale kiedy my wygramy... Dasz mi spokój… - wyszeptał Harry, sam nie wierząc we
własne słowa.
- Oczywiście -
odparł chłodniej Draco. – To zaczynamy? Potrzebujemy sędziego. Może Hermiona? –
dodał, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Jasne,
polecę z nią pogadać. - powiedział Harry, prostując się.
- Żebyś
oszukiwał? Nie dzięki. Lecę z tobą.- odparł i ruszył w stronę trybun.
***
-
DELMEZA!
Po prawej! – wydarł się, gdy ujrzał, że dwóch Ślizgonów naciera na
Gryfonkę trzymającą kafla.- Malfoy! Powiedź im, żeby nie faulowali!-
dodał, odwracając
się w stronę Ślizgona, który był niedaleko Harrego. Blondyn odwrócił się
w jego
stronę, uśmiechnął się łobuzersko i
pomachał mu ręką. Po chwili powrócił do poprzedniej pozycji, a Harry zupełnie
nieświadomie, zaczął przyglądać się Ślizgonowi. Zauważył, że Draco w zielonej
szacie i białych bryczesach wyglądał...cholernie pociągająco. Szata powiewała za
nim, a włosy błądziły na wszystkie strony.
Na
Merlina! O czym ja myślę! Skup się na szukaniu znicza do cholery! - wmówił sobie, rozglądając się na boki.
80-60
dla Ślizgonów, Harry musiał znaleźć Znicz w tej chwili, jeżeli chciałaby aby jego
drużyna wygrała. Chociaż jak na pierwszy mecz, bez ogólnego planu dawali sobie
dobrze radę - przyznał w myślach.
80-70 zaczął
się zastanawiać, czy na pewno chcę wygrać...W końcu unikanie Malfoy'a przez te
trzy tygodnie, nie należały do przyjemnego okresu... Lubił się z nim droczyć, rozmawiać
i... całować, ale wciąż nie był przekonany co do intencji Ślizgona.
Pięć minut
przez, które Draco będzie mógł robić ze mną co chce...Och kusząca
propozycja... Ale czy na pewno?
- HARRY!
– usłyszał głos Ginny, zanim otoczyła go ciemność.
*Aww... I jak tu nie lubić Quidditcha?*
***
"...Gdy wygra moja drużyna, codziennie będę mógł zrobić z tobą co tylko zechcę, przez powiedzmy... dziesięć minut? ":O :O :O Jak Malfoy jakimś cudem jednak przegra to strzele fochem xD Ale skoro Harrego 'otoczył ciemność' to są małe szanse, żeby Gryfoni wygrali :D Aaa ! Ja chcę wiedzieć co Malfoy będzie mu robił ;D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!!!
OdpowiedzUsuńAaa a czy ta miotła na arcie nie wygląda tak... sugestywnie? :D
BARDZO CIEKAWY rozdział, zastanawiam się czy Harry już się odfochał czy nie... No bo w sumie mam wrażenie, że tak, ale przecież w razie gdyby on wygrał, kazał Malfoyowi się odczepić. Więc... Eh skomplikowane to xD czekam na next chapter <3
OdpowiedzUsuńWreszcie się doczekałam! Mam nadzieję że ślizgoni wygrają :D Już nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania!
OdpowiedzUsuńJak mogłaś skończyc w takim momencie? nie masz seca;D mam nadzieje że śłizgoni wygrają i harremu niec nie jest. pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńSyśka
Lol xD Lol, lol,lol,lol,lol,lol,lol,lol,lol,lol xD
OdpowiedzUsuńNope. nope,nope,nope,nope,nope,nope,nope xD
Jestem ciekawa tego co Draco będzie robił. :3
Witam,
OdpowiedzUsuńciekawe kto wygra ten zakład, mam nadzieję, że Harry, ciekawe czym kieruje się Draco...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Uwielbiam ten fanart! Pewnie Draco go uratuje, i Slytherin wygra. Kocham to ff!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Na przód Gryffindor!
OdpowiedzUsuńw takim momencie nooo serio ? :O
OdpowiedzUsuńMina
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńzastanawiam się kto wygra ten zakład, mam nadzieję, że Harry ;) czym kieruje się Draco?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
„ …Rób był tak rozkojarzony że nawet nie zauważył Malfoya który prawie molestował Harrego…” Nie wiem czemu ale mega mi się podoba ten fragment wiem ze w molestowanie nie ma nic fajnego ale ten fragment mi się podoba
OdpowiedzUsuńPs. Harremu już się coś stało (to jest standard) a w dodatku harry i qiditch (nie umiem pisać) to mieszanka wybuchowa