Z małym poślizgiem, ale jest! Osobiście mi się wydaje, że wyszło krótkie (5 i ¼ strony) i pewnie mam rację, ale naprawdę nie zależało to ode mnie, a nie chcę też pisać na odwal się... Także nie miejcie mi tego za złe, a ja postaram się w następnych rozdziałach poprawić :)
I w ogóle spodobał mi się Wasz pomysł ze zrobieniem Hermiony jako lesbijkę! Będzie to dla mnie wyzwanie, ale w końcu kiedyś trzeba napisać jakieś yuri, c'nie? ;D Zastanawiam się jeszcze nas pairingiem, ale... huhu ^^ Jeszcze zobaczymy xD
A co do Theo i Rona... Hm.. tutaj mnie zaciekawiliście, bo miałam zamiar Notta już z kimś połączyć, ale podoba mi się nawet ten pomysł ^^
Dziękuję nowym czytelnikom za ujawnienie się!
Wandal - cieszę się, że skomentowałaś i wyraziłaś swoją opinię co to 'ciąży' Harrego. Myślę, że wyjaśniłam już o co chodzi i mam nadzieję, że w końcu zasłużę na Twoją aprobatę! ;D
Dagna Płecha - a ma kobita radar, ma! :D Dziękuję, że skomentowałaś pozytywnie rozdziały i... virtual hug!
Sky Rose - schlebiasz mi! *rumieni się znacząco* dziękuję za życzenia i za to, że skomentowałaś rozdzialik! I wgl. muszę podziękować za to, że jako pierwsza zaobserwowałaś mojego Bloga ♥ ♥ ♥
Reszcie dziewczyn, które systematycznie tutaj zaglądają tj. Beth Sokolska, Nienormalny anioł, Syśka, Charly, Nanni Chan, Minko-chan, KuroShi składam głębokie - do samej ziemi - pokłony.
§ KOCHAM WAS ♥ § A reszcie Anonimowym czytelnikom dziękuję za wbijanie wejść ^^ I czekam na Wasze komentarze!
Enjoy!
***
Krzątanina,
zaklęcia i zapach eliksirów. To wszystko, tworzyło ponurą atmosferę, od samego
przyniesienia Theo do skrzydła szpitalnego. Z racji trwania śniadania, wieść o jego
rzekomej próbie samobójczej nie rozeszła się wśród murów Hogwartu. Na tym
aspekcie szczególnie zależało Dumbledorowi, wyjaśniając sprawę przybyłym do
gabinetu pani Pomfrey.
- Marta
znalazła pana Notta w nieużywanej łazience na pierwszym piętrze. Koło niego
znajdowała się różdżka, a sam Theodore był nieprzytomny; stracił dużo krwi...
Dziękuję ci Marto, że zgłosiłaś to do mnie. Gdybyś nie poinformowała mnie o tym od razu, pana Notta nie dałoby się
już odratować...
- Oh
tak.. To wieka szkoda, gdyby już nie żył – chlipnęła. Z nad swoich okularów
obserwowała obecnego tutaj Draco.
-
Dziękuję Marto, możesz już iść. – stwierdził Dumbledore przeczesując w
zamyśleniu swoją siwą brodę. Draco stwierdził, że wygląda jeszcze starzej niż
zazwyczaj.
-
Albusie nie uważasz, że trzeba poinformować moich uczniów o tym zdarzeniu? –
zapytał cicho Snape. Przyszedł tu zaraz po dostaniu od dyrektora informacji.
-
Myślę, że pan Malfoy powinien ich o tym poinformować, Severusie. A ty w tym
czasie zawiadom Williama* o wypadku jego syna.
– Spojrzał na Draco, a ten skinął głową. Jako prefekt Slytherinu chcąc
nie chcąc, musiał tutaj być. Wyszedł z gabinetu i nie patrząc na leżącego Notta
podszedł do łóżka Harrego.
- I co powiedzieli? – zapytał cicho Gryfon.
Wciąż nie mógł uwierzyć w to co widzi
przed sobą. Jego – bądź, co bądź – przyjaciel, leży nieprzytomnie na łóżku z
metrami bandaża na przedramieniu. Draco potarł czoło, zmęczony opadając koło
Harrego.
-
Jęcząca Marta znalazła go w łazience. Mówią, że chciał popełnić samobójstwo,
ale nie wiedzą dlaczego… - powiedział cicho, wpatrując się w przyjaciela. Tak,
Draco pomimo wszystkich ich sprzeczek, wciąż uważał Theo za przyjaciela.
-
Dlaczego on to zrobił…? Przecież zachowywał się normalnie. Nie widzę powodu,
dlaczego miałby chcieć się zabić… - rozmyślał Potter.
- Nie
wiem Harry, naprawdę nie wiem – stwierdził. Nigdy nie sądził, że Theo byłby
zdolny do czegoś takiego. Prędzej podejrzewałby o to Milcentę, ale nie
poczciwego Notta. – Nie chciałbyś wrócić do Dormitorium? Nie chcę żebyś musiał
na niego patrzeć.
Harry
skinął głową. Nie chciał nawet protestować, ponieważ sam czuł się jakoś mało
bezpiecznie i źle będąc na Sali ze zranionym Theo.
- Pójdę
porozmawiać z panią Pomfrey, ale raczej nie będzie miała nic przeciwko. Idź się
ubrać, a ja pójdę jeszcze do Ślizgonów powiedzieć im o nim… – dodał wskazując
głową na Notta. Harry pocałował lekko Draco i poszedł w stronę łazienki.
Malfoy
spojrzał ostatni raz na nieprzytomnego chłopaka. Coś ty zrobił Theo…
Wyszedł
ze skrzydła zanieść informację do
Ślizgonów.
***
Będąc
Prefektem swojego domu, ma się kilka przywilejów. Jedną z takich korzyści była
możliwość wysyłania wiadomości, za
pomocą jednego skinienia różdżką. Draco szczególnie lubił z nich korzystać, ale
tym razem robił to niechętnie. Kierując
się w stronę lochów rozesłał informację wszystkim siódmo rocznym Ślizgonom,
informując ich o spotkaniu w ich Dormitorium. Stwierdził, że nie ma potrzeby
informować młodsze roczniki o wypadku.
Do domu
Węża dotarł po paru minutach. W ciemnym świetle lamp zauważył, że większość
wezwanych osób znajduje się już w salonie.
Spojrzał po zebranych i zauważył brak kilku dziewczyn z Dafne Greengrass
na czele. Przewrócił oczyma i bezszelestnie usiadł na jednym z foteli,
niedaleko Blaisiego.
- O co
chodzi Smoczku? – zapytał Dracona. Blondynowi wydawało się, że to pytanie
zawisło w powietrzu i oblewało każdego, kto choć trochę się poruszył. Czuł na
sobie wnikliwe spojrzenia pozostałych. Spojrzał każdemu w oczy i wstał
wzdychając cicho, co zdziwiło większość siódmorocznych. Co musiało się
wydarzyć, żeby Draco Malfoy wzdychał?
- A
więc? – zapytał ktoś niecierpliwiony. Szarooki spojrzał zimnym wzrokiem na
Adriana Pucey’a ** a ten skulił się na kanapie, chowając się dzięki temu za
Goylem.
-
Zawołałem was tutaj, bo jestem zmuszony wam coś powiedzieć. Rano znaleziono
nieprzytomnego Theo. Podejrzewają, że chciał
popełnić samobójstwo… - Spojrzał po
swoich rówieśnikach, dopatrując się u każdego zaskoczenie i dezorientację.
- Co? –
zapytała Pansy wyraźnie blada na twarzy.
- Teraz
leży w skrzydle szpitalnym i jego stan… jest stabilny, ale stracił dużo krwi –
dodał ciszej, powtarzając słowa Dumbledora.
Jeżeli
Draco śmiał twierdzić, że przy jego pojawieniu się w Dormitorium było cicho,
tak teraz mógł ze spokojem stwierdzić, że inni pozasypiali. Zapadła długa,
męcząca cisza, którą przerywały chlapnięcia wody, dochodzące zza okien.
-
Wyjdzie z tego? – zapytał Blaise z pokerową miną. Draco spojrzał mu w oczy i
przekazał bezgłośnie ‘nie wiem’.
Zza
kamiennej ściany dało się usłyszeć zbliżające się kroki i głośne rozmowy. Po
chwili do salonu weszła rozchichotana grupka dziewczyn. Dafne rozejrzała się po
pomieszczeniu i uniosła kpiąco brew.
- A wy
co? Ktoś umarł? – zapytała, a reszta dziewczyn parsknęła cicho poprawiając
równocześnie swoje włosy, co dało piorunujący widok. – Ej, ludzie? Co z wami?
- Nott
prawie wykrwawił się na śmierć, dla twojej wiadomości Greengrass – powiedział
sucho Blaise. Ślizgonka spojrzała na niego niezrozumiale.
- Sorry,
kto? A czekaj, czekaj! Ten taki ładniutki z ciemnymi oczami? Co na Pottera się
napalał? Pewnie Drakuś mu coś zrobił, nie blondi? – zakpiła i spojrzała
wyzywająco na Malfoya. Ten przekrzywił głowę i uniósł brew.
- Nie
rozumiesz tego, że twój kolega mógł zginąć? – zapytał chłodno.
- I co
z tego? Myślisz, że na Wojnie nie straciłam przyjaciół? A co, ten Nott w ogóle
dla mnie znaczy? Nic, Malfoy. Zupełne zero. A tobie nic do tego.
Jasnowłosi mierzyli się przez nieokreślony
czas wzrokiem.
-
Dafne… Uspokój się… - szepnęła w końcu jej koleżanka. O ile Draco dobrze
kojarzył, była to Tracey Davis,
jedna z dziewczyn, która przed wojną należała do jego fanklubu… Miedziane włosy, średni wzrost, ciemne
niebieskie oczy. Nic nadzwyczajnego, jednak w tych oczach kryła się mądrość.
Draco już dawno zastanawiał się, co ona robi pośród tych lal. – My już
pójdziemy…
Tracey pociągnęła ze
sobą Greengrass w stronę ich sypialni, a
reszta dziewczyn poszła za nimi
machinalnie. Wśród tych wyniosłych panienek,
Draco zauważył zmartwiony wzrok Astorii Greengrass.
***
Kiedy
Harry wyszedł ubrany z łazienki, wypił wcześniej przygotowany przez panią
Pomfrey eliksir i usiadł przy łóżku Theo. Jeżeli jego przyjaciel chciał popełnić
samobójstwo… to z jakiego powodu? Rozmyślał, skubiąc nieświadomie bandaż na
głowie.
-
Jesteś idiotą Theo – szepnął po pewnym czasie, wstając nagle z krzesła. Wiedział, że to głupie gadać do
nieprzytomnego, ale Harry już dawno miał miano Chłopca - który - pokonał -
Czarnego - Pana - ale - bądź -co - bądź - jest - nieźle - pieprznięty.
- Heeej
Harry! Jak tam… jasna cholera. Theo? Co… co mu się stało? – Do skrzydła wszedł
Ron z Hermioną.
Ten
pierwszy zrobił się dziwnie szary na swojej podłużnej twarzy, a Hermiona stanęła, jak wmurowana, przykładając rękę do
ust.
- Na
Godryka… - szepnęła. No tak, Harry zapomniał im powiedzieć o wypadku Ślizgona.
- Co mu
się stało? – wymamrotał Gryfon podchodząc do łóżka ciemnookiego.
-
Idiota chciał się zabić… - wyjąkał załamany Harry. Dopiero teraz, kiedy znalazł
się wśród swoich przyjaciół pozwolił sobie na chwilę słabości. Nie zdawał sobie
wcześniej z tego sprawy, ale teraz po prostu się bał. Bał się o Theo, ale bał
się też tego, że mógł to być każdy z jego bliższych przyjaciół. A tego nie
chciałby przeżyć .
Kątem
oka zauważył, jak Ron wpatruje się w leżące ciało Ślizgona i szepta coś do
siebie? A może do Ślizgona? Harry uważał, że to jest zbyt intymne, żeby
dopytywać. Skupił się w zamian tego na Hermionie, która oplotła go mocno
ramionami. Burza jej loków zakryła mu twarz, więc przymknął oczy i
skoncentrował się na dobrze znanym mu zapachu. Kwiatowa woń jej perfum, dała mu
ukojenie, które mogła dać mu tylko Hermiona – jego najlepsza i niezastąpiona
przyjaciółka.
-
Harry, spokojnie… Nic mu nie będzie, nie martw się tak – szepnęła. Harry skinął
głową mając nadzieję, że to prawda. Musiał
mieć dobre myśli. Po prostu musiał.
Czuł
się trochę, jak na drugim roku, kiedy Hermiona została spetryfikowana. Ten
strach o to, czy będzie wszystko dobrze…
-
Dzięki Hermi… naprawdę.
Odsunął
się trochę od przyjaciółki i spojrzał na Rona. Siedział na jednym krześle,
które wcześniej zajmował Potter. Miał przygarbione barki, wzrok lekko
spuszczony, jednak bacznie obserwujący Theo. Harry podszedł cicho do niego, a
Hermiona ruszyła za nim.
- Ron?
Wszystko w porządku? – zapytał przyjaciela. Ten uniósł na niego wzrok i kiwnął
lekko głową.
- Tak,
wszystko w porządku, ale… Dlaczego on to zrobił? – Ron nigdy nie przepadał za
Ślizgonami, ale do Theo czuł pewne przywiązanie. Pomimo tego, że wcześniej nie
utrzymywali znajomości, to przez ten krótki czas zdążyli się zakolegować. Czuł,
że wszystko jest na swoim miejscu. No, pomijając nieprzytomnego Theo…
- Ron
nikt tego nie wie… Musimy poczekać, aż się obudzi. Domysły nic nam nie pomogą –
stwierdziła Hermiona, kładąc dłoń na ramieniu Gryfona. I Harry i Ron kiwnęli równocześnie głową,
przyznając przyjaciółce rację.
-
Chodźmy do mojego Dormitorium, może? Poprosimy Zgredka o coś do picia i pomyślimy wspólnie. –
Zaproponował Harry, mając nadzieję, że chodź trochę zapomną o Ślizgonie. O
dziwo nikt nie protestował, więc Potter wszedł do gabinetu pani Pomfrey,
poinformować ją o wyjściu. Ta tylko kiwnęła głową znad sterty papieru.
***
Wchodząc
do Dormitorium Prefektów Harry mimowolnie się uśmiechnął, mając na myśli jego
przygody z Draco. W ogóle gdzie on się podziewał? Rozmyślał Potter.
Z zamyślenia
wyrwało go głośne skrzypnięcie kanapy, kiedy Ron opadł – wręcz upadł – bez wdzięku
na poduszki.
-
Zgredku! – zawołał Potter. Usiadł na ulubionym fotelu Draco i westchnął
przeciągle, przyglądając się idącej w stronę Rona Hermionie. Po paru chwilach
wszyscy troje usłyszeli charakterystyczny trzask i przed nimi ukazał się
metrowy skrzat o wielkich niebieskich oczach.
- Harry
Potter sir! Panicz Ron! Panna Hermiona! Jak miło widzieć przyjaciół! – zawołał Zgredek,
jak zwykle podchodząc za blisko Harrego, naruszając tym samym jego strefę
osobistą.
- Cześć
Zgredku – odpowiedzieli równocześnie Harry i Hermiona. Zamyślony Ron kiwnął mu tylko głową.
- Mam
do ciebie dwie sprawy Zgredku – zaczął Harry. - Czy mógłbyś przynieść nam coś ciepłego do
picia? Herbatę, albo kompot?
-
Oczywiście, Harry Potter sir! Zgredek będzie zaszczycony!
- A czy
mógłbyś informować mnie… NAS o stanie Theodora Notta? Leży teraz w skrzydle
szpitalnym i będę ci bardzo wdzięczny, jeżeli będziesz mógł go popilnować…
-
Panicz Nott? Ale… ale przecież Panicz Theodore… on był u…
-
Harry? Dlaczego na mnie nie poczekałeś w skrzydle? – wypowiedź Zgredka
przerwało wejście Draco.
Powiewając
idealnie wyprasowaną szatą wszedł do salonu i ruszył w stronę Harrego, który
uśmiechnął się przepraszająco.
-
Wybacz, ale Ron i Hermiona przyszli i postanowiliśmy iść w jakieś spokojniejsze
miejsce… Przepraszam Dray – powiedział uśmiechając się nieśmiało.
- Dray?
Czy ty sobie Potty za dużo nie pozwalasz? – zapytał filuternie schylając się w
stronę siedzącego Harrego. Chciał już złączyć jego słodkie usta ze swoimi,
jednak przerwało im głośne chrząknięcie. Draco zwrócił swoje szare oczy na
Hermionę, choć jego głowa wciąż była skierowana na Pottera. – Cześć Hermiono.
Witaj wiewiórko. Hej Zgredku – dodał, przesuwając kolejno wzrok po zebranych. Kiedy inni rzucali mu powitania, on w końcu
złączył swoje usta z wargami Harrego. Skubnął jego dolną wargę w zamian otrzymując
cichy pomruk dosłyszalny tylko dla niego.
- Czy
wy sobie żartujecie? – usłyszeli cichy głos Rona. Ślizgon przewrócił oczyma i
podniósł się do pozycji stojącej.
- O co
ci chodzi? – zapytał zmęczony. Po spotkaniu ze Ślizgonami chciał już tylko
posiedzieć sobie w spokoju z Harrym. Tylko o to prosił.
-
Zacznijmy od tego, co ty tu robisz Malfoy?
- A jak
myślisz? Mieszkam, Wesley, mieszkam – odparł kąśliwie.
- Wasz
kolega leży wykrwawiony, a wy się tutaj obściskujecie? Co z wami nie tak? – kontynuował
rudy.
- Jeżeli
ci coś przeszkadza to wyjdź – odpowiedział chłodno Draco. Nie pozwoli, aby taki Weasley obrażał go w
jego progach.
- Nie
rozumiem was… Powinniście się o niego martwić! A wy tutaj sobie spokojnie
siedzicie? Co z was za przyjaciele? – Wstał i spojrzał smutnymi oczami w stronę
pozostałej trójki. Zgredek teleportował się parę chwil wcześniej, chcąc uniknąć
konfrontacji swoich przyjaciół.
- Ron uspokój
się… Też jesteśmy zdezorientowani i zmęczeni. Potrzebujemy po prostu odpocząć…
- spróbował Harry.
- Nie
rozumiecie, po prostu nie rozumiecie – odparł, spojrzał na nich ostatni raz i
wyszedł, zostawiając zdziwionych przyjaciół samych.
***
Otaczająca go ciemność była w
jakiś sposób uspokajająca. Gdzieś w oddali mógł usłyszeć szum wody i szelest
liści. Nie myślał o niczym… Skupił się tylko na słyszanych dźwiękach.
Dlaczego to
zrobiłeś Theo?
Przekrzywił głowę. To było tylko
urojenie, czy naprawdę to słyszał? Obrócił się wokół własnej osi napotykając
tylko ciemność. Westchnął cicho a z jego ust wydobyła się ciepła para. Nie było
mu zimno. Nie odczuwał w sumie niczego, oprócz chwilowych dotyków, gdzieś w okolicy lewego przedramienia i prawej dłoni…
Dlaczego mnie
zostawiłeś?
- Halo? Kto tam jest? – zawołał.
Odpowiedziało mu echo i wszechobecny szum wody.
Wróć do mnie…
Proszę Theo…
Kojarzył ten głos… Znał go
bardzo dobrze, ale… Nie, to nie mógł być on…
Wziął kolejny drżący oddech i
przymknął oczy. Po chwili czuł tylko, jak spada.
______________
* Nigdzie nie mogłam znaleźć informacji na temat imienia ojca Theo, więc sobie takie wymyśliłam. Ot, co!
** Adrian Pucey był uczniem Hogwartu w latach 1989 - 1996, ale postanowiłam dodać go - jak i paru innych Ślizgonów z poprzednich roczników - dlatego, że brakowało mi postaci. Pojawią się oni pobocznie, ale w razie czego będą przypisy informujące.
***
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńRozdział super, wbrew moim oczekiwaniom, z czego jestem uchachana jak wariatka :D. Biedny Nott, i to jak Ron coś do niego mamrotał:cudo! I w ogóle: Smoczku! Jakie to było urocze! Te rozdzialiki są takie świetne, że mam ochotę Cię znaleźć i wyściskać*Hug*.
Pozdrawiam Cię
Nanni
Extra rozdział już z utęsknieniem czekam na następny. Szkoda mi Theo, zachowanie Rona bomba a co do Dafne no poprostu brak mi słów. Rozdział nie jest za krótki kończy się w strategicznym momecie dzięki czemu czytelnik jeszcze bardziej nie będzie mógł się doczekać następnego. Życze dużo weny.
OdpowiedzUsuńŚciskam
Sky
Ooooł jeee, Ron i Theo ^^ Tylko jak to nazwać? Thon? Thron? A może Roeo? . I "zaniepokojone spojrzenie Astorii" czy jakoś tak. Czyli zaczęłaś ją przedstawiać jako kogoś spoko ^^ To będzie niezłe- cała Złota Trójca w związkach homo XD A z błędów mignęło mi "Gdzie on się powiewał" zamiast "podziewał" :) Ale człowiek nie robot, a to nie jest jakiś rażący błąd :)
OdpowiedzUsuńTez cie kofam ;* Moim zdaniem rozdział nie jest za krótki. Oby Theo szybko zakochał się w rudzielcu ^^ hmm jeszcze nigdy nie czytałam drarry gdzie Herm byłaby z dziewczyną i muszę powiedzieć że pomysł wydaje się spoko :). Rozdział (jak zwykle z resztą) cudowny ;) Weny, weny i jeszcze raz weny :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że dalej tak będziesz pisać bo piszesz naprawdę dobrze więcej niż dobrze. Najbardziej podobał mi się moment w którym Draco był taki taki hmmmm miły ,uroczy nw jak to określić no był taki przejęty śmiercią Theo że po prostu ooooooooooooo. Czekam na koleją część.Więc się pospiesz. :)
OdpowiedzUsuńCudowne *^* Nie za długie, nie za krótkie, aczkolwiek jakiś niedosyt pozostaje. Ale co się dziwić tak jest zawsze, kiedy czyta się coś cudownego i trzeba czekać na dalszy ciąg. Bardzo podoba mi się powoli "rozkwitający" związek Harrego i Draco, ale też nie mogę się doczekać aż Ron i Herm będą w związkach. Czekam z niecierpliwością i życzę weny~♥
OdpowiedzUsuńhmm czy mi się wydaje czy jednak Ron sie zakochał w Teo? heheh dzieki za podzekowania skarbie :* co do rozdzialu boski, ja swoje jescze mecze, ale mamy na blogu nowe teksty z K-popu ;)
OdpowiedzUsuńhttp://wewnetrzne-oko-syska-levi.blogspot.com/?zx=be918eadac78dd7
Yyy... co to ma być? Że Roeo? Jak już to Thron lepsze...
OdpowiedzUsuńA tak to powiem, że podoba mi się ten rozdział :D Fajny, fajny; nawet bardzo.
Zrobiłaś widoczną zmianę w zachowaniu Rona, co do Theo a (moim skromnym zdaniem) powinnaś to zrobić stopniowo. Na przykład dopiero w następnym rozdziale [tak wieeem duuuża różnica] :) Ale to ty piszesz.
Nie mogę się doczekać aż Hermiona będzie z jakąś Ślizgonką albo z Luną... Osobiście stawiam na tę Dafne lub Tracey :D
Ale dość o yuri ;P Niby wszyscy ze Świętej Trójcy będą homo i/lub bi ale nie odrzuca to tak jak w większości opowiadania, że NAGLE każdy woli swą płeć.
Pozdrawiam i życzę miłego pisania :P (weny też)
Super rozdział życzę weny; Theo i Ron super, przejęty Draco super Harrym i Theo co zrobiłsobie bo zobaczył drarry w szkydle szpitalnym, Hermiona z dziewczyną super ale ze ślizgonką - wszyscy ze ślizgonami łącznie się, gdzieś w innym opowiadaniu chyba Snape mówił że Ślizgoni mają to coś.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D Szkoda, że tak mało Drarry, ale wiem, że trzeba też rozwinąć inne wątki. Jestem ciekawa z kim połączyć Hermionę :D Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńKuurde kocham to poko :3 Chcę więcej i więcej :D Pisaj, pisaj ^.^ Szkoda mi Notta... Zawsze jak mi się o nim przypomni to wkurza mnie to, że nie wprowadzili go w filmach =,= No i jest jego foto w googalch... Faaajny on jest :3
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że nasza para się pogodziła, a co do parringu Notta z Ronem to może być :D Zawsze coś nowego ;p Ale Hermiona mi trochę na lesbijkę nie pasuje... Może zrób z niej po prostu wyzwoloną kobietę! A co! ^.^
Mam nadzieję, że ten komentarz jest w miarę ogarnięty... Jeśli nie to proszę o wybaczenie, ale jest już 2 w nocy i no ;p
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i dodaję bloga do obserwowanych <3
~Feniksa
Witam,
OdpowiedzUsuńach już tutaj Zgredek miał powiedzieć Harremu, że Theo brał czekoladę dla siebie j dla niego, a tu właśnie wpada Draco, czyżby Ron był zauroczony w Theodorze...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Głupi Theo, pff.. Mam nadzieje, że z nim będzie wszysto dobrze. A czy przypadkiem Ron nie zaczyna czegoś do niego czuć? Mam nadzieje:)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ale troche smutny
Pozdrawiam
hmmm Ron i Theo kto by pomyślał :D chociaż lepiej z Theo niż z Hermioną bo nie pasują do siebie :P
OdpowiedzUsuńMina
No i po 2h dotarłam już tu... Naprawdę uwielbiam to co tu czytam <3
OdpowiedzUsuńJezu jak ty piszesz takie genialne rozdziały ja cie nie rozumiem kobieto ron jest sus czyżby coś czuł do notta😏
OdpowiedzUsuńRomantico (Boże święty jak ja pisze) wgl ZGREDEK ŻYJE (wcale nie skapnęłam sie dopiero teraz wcale)
Ps. Dzień 4 czekania aż ktos przeczyta kom
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Zgredek miał powiedzieć Harremu, że Theo brał czekoladę dla siebie i dla niego, a tu właśnie wpada Draco... czyżby Ron był zauroczony w Theodorze?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga