1 lutego 2014

ROZDZIAŁ I


***
Harry Potter siedział na werandzie przed Norą, rozmyślając o nadchodzącym ostatnim - siódmym już rokiem nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Razem ze swoimi wspaniałymi przyjaciółmi zdecydowali, że cholernym błędem byłoby zaprzestanie nauki tuż przed ostatnim rokiem.
Harry z Ronem woleli nie wspominać Hermionie, że przez długi czas myśleli, żeby dać sobie spokój z nauką.
Wszystko jednak się zmieniło, kiedy ich przyjaciółka powiedziała im, że Hogwart w tym momencie będzie najcichszym miejscem, które mogą sobie wybrać, po wojnie, której sława rozniosła się po wszystkich kontynentach.
Chcąc czy nie chcąc Harry Potter nie miał wyboru i musiał wrócić do szkoły, gdzie miał nadzieję na ostatni spokojny rok nauki.

Z zamglonymi oczami przypatrywał się spalanemu kawałkowi gazety, który Harry śledził przez ostatnią godzinę. Na stronie, która powoli zanikała w płomieniach ostał się tytuł, który błądził po głowie Pottera od czasu zobaczenia przez niego gazety.
Pod nagłówkiem, który sugerował wszystkim, że Potter zakończył w końcu wojnę z Malfoy'ami, znajdowała się ruchoma fotografia, przedstawiająca najmłodszego z rodu - Dracona i Harry'ego, którzy podając sobie dłonie, rzucają na siebie niepewne spojrzenia.
Przez sześć lat, walka pomiędzy tymi dwoma od zawsze była zacięta, jednak podczas Bitwy o Hogwart wiele się zmieniło. Wszelkie nienawiści poszły w zapomnienie, a oni przede wszystkim dorośli. Widok śmierci tak wielu bliskich im osób sprawiło, że każdy, kto brał udział w bitwie, chcąc nie chcąc stał się dojrzalszy.
Także oni odstawili swoje dawne sprzeczki i wyścigi i stali się młodymi mężczyznami, którzy dokonali wielkich czynów i wyborów.
Harry wzdrygnął się, łapiąc się na tym, że za dużo czasu poświęca na rozpamiętywanie przeszłości. Miał wrażenie, że przez wakacje, zbyt często zdarzało mu się myśleć o Draco. Sam do końca nie wiedział czy myślał o czymś konkretnym, czy może myślał o Ślizgonie ogólnie.
Powrócił do rzeczywistości i roztrząsając swoje myśli, wstał z betonowych schodów i spostrzegł, że zapadł mrok. Otrzepał mechanicznie swoje spodnie, a jego wzrok mimowolnie spoczął ostatni raz na blond włosy, które powoli zanikały w spalanym wycinku.
Pierwszym co usłyszał, gdy wszedł do salonu był cichy szloch. Chcąc nie chcąc wszedł w głąb pomieszczenia i przeszedł do kuchni, gdzie ujrzał rudą dziewczynę, która przypatrywała się jakiejś fotografii.
Podszedł powoli do Ginny i spoglądając znad jej ramienia, spostrzegł, że było to zdjęcie Freda, który robił głupie miny do fotografa. Harry miał wrażenie, że postać na zdjęciu próbowała pocieszyć Ginny.
Pomimo tego, że walka z Czarnym Panem zakończyła się jego klęską, wielu jeszcze opłakiwało straty w postaci bliskich osób. Harry na własnej skórze mógł się przekonać, jak wiele potrafi kosztować utrata ważnych osób. Było to niesprawiedliwe, że tak wiele niewinnych osób zostało zabitych w walce, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Potter wiedział najlepiej, jak czuje się teraz rodzina Weasleyów. Stracił rodziców, ojca chrzestnego i przyjaciół, którzy byli po jego stronie. Ból zawsze był ten sam i wiedział, że strata może złamać serce na pół.
Podszedł bliżej Ginny i położył jej dłoń na ramieniu. Wiedział, że ich dawna relacja nie będzie już taka sama, ale miał nadzieję na naprawę ich związku.
- Ginny..? C-czy wszystko w porządku? – zapytał nieśmiało.    
Gryfonka podniosła oczy znad zdjęcia i spojrzała na niego przekrwionymi od płaczu oczami
- Harry, jak... jak ma być w porządku, kiedy ktoś naprawdę ci bliski nagle umiera? - zapytała. - Jak ma być "w porządku", skoro jego tu już nie ma?
Harry milczał przez dłuższą chwilę, wpatrując się w zapłakaną twarz Ginny.
- Przepraszam, Ginn. Wiem, że to dla ciebie trudna sytuacja i wiem, że to cholernie boli, ale ból kiedyś zmaleje... Wciąż pozostanie, ale będzie go coraz mniej... - powiedział cicho, czując bolesne ukłucia w okolicy serca. Wziął głęboki oddech i ścisnął mocniej ramię Ginny.
- Jak ci mogę pomóc? - zapytał cicho. Ginny wstała i mocno przytuliła się do Harry'ego, wypłakując się na jego koszulkę.
- Ja po prostu nie mogę dopuścić do siebie tego, że jego już tutaj nie ma...Codziennie rano wstaję, mając nadzieję, że zobaczę go z George'em śmiejących się i robiących kolejne żarty... Ale jego już nie ma... N-nie ma...
- Oh Ginny... - Harry przytulił Gryfonkę mocniej do siebie, próbując przenieść jej ból na siebie. Oboje potrzebowali pocieszenia, które mogło pomóc w naprawieniu ich zakrwawionych serc. W pewnym momencie jednak Harry usłyszał skrzypienie drewnianej podłogi i uniósł głowę w poszukiwaniu źródła.
- Uhum... Peaszam, usz mie ni ma – powiedział Ron z miską płatków w ręce i łyżką w buzi. Ginny spojrzała nieobecnie na swojego brata i otarłszy łzy, odsunęła się delikatnie od Harry'ego.
- Dziękuję ci, Harry - powiedziała cicho i weszła na schody idąc do swojego pokoju. Potter spojrzał na swojego przyjaciela. Uśmiechnął się lekko, wzdychając.
- Jak to jest, że zawsze masz takie wejścia? - zapytał, samemu nie mogąc powstrzymać głupiego uśmiechu.
- Czo ches, przechesz, pszepłosziłem – odpowiedział rudzielec. Harry przewrócił oczami i zaśmiał się, idąc w stronę ich pokoju.


***
Zdejmując swoją koszulkę, spojrzał na lustro, patrząc zdegustowany na swoją klatkę piersiową. Widniały tam liczne zadrapania i blizny, które przy zbyt dużym wysiłku potrafiły otworzyć się, co powodowało krwawienie. Niestety, ani pani Weasley ani Hermiona, ani nawet pani Pomfrey nie potrafiły sprawić żeby rany zniknęły.
Przebierając się w luźną piżamę, Harry spostrzegł, że pomimo wczesnej godziny był już zmęczony.
To jednak nie było nic nowego. Od pewnego czasu Potter potrafił spać całe dnie. Pani Pomfrey wytłumaczyła mu, że jest to spowodowane stresem, którego doświadczył podczas wojny, a każde ciało reagowało na stres inaczej.

Wiedząc, że za mniej niż pół godziny mama Rona zawoła ich wszystkich na kolację, postanowił, że uprzedzi panią Weasley i powie jej, że dzisiaj też uniknie wspólnego posiłku. Nie chciał być niegrzeczny, wiedząc że kobieta od ponad miesiąca szykuje kolację dla wszystkich, mimo, że sama często przesiaduje do późna w Hogwarcie, pomagając nauczycielom i ochotnikom w odbudowie.
 Schodząc po skrzypiących schodach, chcąc nie chcąc, usłyszał rozmowę państwa Weasleyów, którzy mówili dosyć przyciszonymi głosami. Niestety akustyka w ich domu była zbyt dobra, aby ukryło szepty.
- Molly, nie musisz się niczym przejmować. Harry na pewno wszystko sobie układa teraz w głowie. Potrzebuje czasu, jak każdy.
- Och, ja to wiem, Arturze, ja doskonale o tym wiem, jednak zbyt często błądzi myślami. A o siedzeniu na osobności już nie mówię...
- Martwisz się na zapas. Poradzi sobie ze wszystkim, bo jest już dorosły, kochanie. Cała nasza gromadka już jest dorosła i naprawdę nie musisz się już niczym zamartwiać, bo już jest po wszystkim. Wszyscy są bezpieczni.
- Arturze, boje się jednak, że Harry wpadnie w towarzystwo, które może go zranić.
- Czy masz na myśli młodego Malfoya? - zapytał pan Weasley, a Harry niemal spadł ze schodów.
- Tak, zauważyłam, że często poświęca mu swoją uwagę. Wiem, że się pogodzili, jednak boję się, że rodzice Dracona, pomimo uniewinnienia, wciąż maczają palce w czarnej magii.
- A młody Malfoy również może to robić... - dodał zamyślony.
- Boję się, że pociągnie Harry'ego w złą stronę.
Potter nie chciał słuchać dalej tej rozmowy.
Zszedł głośno ze schodów, mając nadzieję, że rodzice Rona to usłyszą i przerwą swoją rozmowę.
- Dobry wieczór - powiedział cicho i ziewnął. Niestety było to udawane ziewnięcie. Od podsłuchiwania odechciało mu się spać, a i jego serce zaczęło bić jakby szybciej.
- Dobry wieczór, kochanieńki! - powiedziała lekko speszona pani Weasley i entuzjastycznie pomieszała w kotle, które pachniało zupą dyniową.
- Witaj Harry! - dodała głowa rodziny.
- Bry dzień, panie Weasley - odpowiedział ciepło Harry.
- Dzieciaku, dziwnie się czuje, że po tylu latach nadal mówisz nam na 'per pan, per pani'. Może czas to zmienić?
Molly spojrzała czuło na swojego męża, a potem na Harry'ego kiwając potakująco.
- Byłabym zachwycona, gdybyś mówił mi ciociu, Harry - powiedziała, a po ciele Gryfona rozlało się ciepło, którego nie czuł od wielu lat. Ledwo wydusił z siebie słowa potwierdzenia, kiedy to jego ciocia podeszła do niego i zgniotła go w niedźwiedzim uścisku.
- Ciooociu-uu.
- Molly, kochanie, bo zaraz go udusisz! - dodał pośpiesznie jego nowy wuja, a Harry uśmiechnął się w podziękowaniu.
- Ja chciałem tylko powiedzieć, że dzisiaj też położę się wcześniej spać, jeżeli to nie problem oczywiście.
 - Tylko jeżeli weźmiesz sobie świeżego soku marchwiowego, który zrobił Artur, tą nową sokowirówką, którą nam dałeś - stwierdziła rzeczowo.
- Z wielką chęcią, pani... ciociu.
Szybko nalał sobie soku, widząc jak pan Weasley szykuje się, żeby zacząć gorącą rozmowę na temat mugolskiej sokowirówki, która podbiła jego serce.
Zanim cokolwiek zdążył powiedzieć, Harry już był na schodach życząc im miłej i spokojnej nocy.

Będąc w pokoju wziął kilka sporych łyków soku, który był naprawdę pyszny i ułożył się w wygodniej pozycji, którą ciężko było znaleźć. Przez wakacje udało mu się wyhodować kilka centymetrów, wiedząc, że na więcej już liczyć nie może.
Był jednak przyzwyczajony, że łóżka, na których zdarzało mu się sypiać były o wiele za małe. W końcu przez jedenaście lat swojego życia spał pod schodami, gdzie zmieściłby się duży pies.
A łóżko dostawione równolegle do łóżka Rona było niemal luksusem.
Sen, który zmorzył go niedługo potem był zawiłym labiryntem wspomnień, które wracały do niego każdej nocy.
Dzisiaj znalazł się w Pokoju Życzeń, które znów zalewało się pożogą. Znów miał Malfoy'a z tyłu swojej miotły i znów czuł mocny uścisk, który był oznaką strachu. Za każdym razem miał jednak wrażenie, że uścisk na biodrach był dosyć... czuły. Niemal pieszczotliwy i pewnie gdyby nie sytuacja, w której wtedy byli, Harry bałby się, że emocje, które by nim władały byłyby dla niego zgubne.
Z każdym dniem myślał o bitwie coraz bardziej. Coraz bardziej myślał też o Draconie, który wbrew pozorom odegrał cholernie trudną rolę.
I Harry w końcu zaczął to dostrzegać.


***

17 komentarzy:

  1. Czytam sobie jeszcze twx od początku :P najlepsze byli te " musisz mnie ciociu" szczerze zawsze rozczulala mnie dobroć Molly i Artura. To piękne zwłaszcza w tych czasach... / Syśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja mogę do Ciebie przyjechać i Cię osobiście przytulić? /Kummie

      Usuń
  2. Bardzo fajne :D Strasznie miło się czyta i podoba mi się ten sen Harry'ego, mrau :3 Idę czytać dalej :*

    PS w opowiadaniach nie pisze się 'cię' z dużej, bo wtedy zwracasz się do czytelnika, a nie to bohatera tekstu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. BWAHAHAHAHAHA!!! Strzeżcie się niewinni czytelnicy CreepY zaczyna komentować!

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    świetnie zapowiada się to opowiadanie, Harry i Draco pogodzeni, przez chwilę myślałam, ze to Ron zginął...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam od początku i komentuje, aw Harry ma nowego wujka i ciocie!
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem który raz czytam od poczatku bo cały czas mam ochotę chodź znam juz chyba cale na pamięć haha. Uwielbiam tego fanfika!😍


    Pozdrawiam z calego mojego serduszka <3

    OdpowiedzUsuń
  7. tak tak tak :D uwielbiam ta tematykę i jak na prolog nie jest źle :P podoba mi sie to że nie zaczynasz tego wszystkiego od zbędnych opisów tylko od razu przechodzisz do pisania i to ci sie chwali :P i co mnie zaskoczyło to to ,,wujostwo'' bez urazy ale jakoś tak dziwnie mi z tym :P pozdrawiam

    Mina

    OdpowiedzUsuń
  8. Już mi się podoba. To co napisałaś w spisie rozdziałów, że akcja do XI rozdziału może być za szybka jest nieprawdą! Idealnie zaczęłaś, czego Ci zazdroszczę. Ja za dużo uwagi, nawet nieświadomie poświęcam opisom. A tu tego nie było. Emocje krótko i zwięźle, że każdy wie o co chodzi. Moment w którym rozdział został skończony też celnie wybrałaś. Pogratulować tylko i życzę weny.
    Biorę się za następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam od nowa całe opowiadanie. Życzcie mi powodzenia, skarby
    Buzi

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej!
    Znalazłam Twój blog niedawno ale dopiero w tej chwili się za niego wzięłam... Uwielbiam czytać, więc mam nadzieję że chociaż połowę przeczytam. Bardzo podoba mi się 1 rozdział więc wracam kontynuować :D

    OdpowiedzUsuń
  11. biorę się za to juz 3 raz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam, szanuję i dziękuję na kolanach! <3 <3 <3 /Kummie

      Usuń
  12. Hej,
    o świetnie zapowiada się opowiadanie, cieszy mnie to, że Harry i Draco są pogodzeni...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  13. Kolejny raz się za to opko zabieram. To już 4 i myślę że nadal będę do niego wracać.
    ~deia

    OdpowiedzUsuń